piątek, 27 grudnia 2013
niedziela, 22 grudnia 2013
GŁÓWNE POMIESZCZENIE
- Co taka zadowolona jesteś? – zapytała się jej Erza, kiedy zobaczyła, że dziewczyna siedząc przy biurku Natsu, czeka na niego uśmiechnięta
- A nic po prostu Laxus ma trop i czekam na Natsu, by go zbadać …
- A jaki?
- Jest jeszcze jeden punkt w tej gwieździe! I jest nim mój dawny dom J
- I ty się z tego cieszysz? – dopytał się zaskoczony Elfman
- A ty byś nie chciał wiedzieć, jakie tajemnice kryje twoja rodzina? – zapytała się go Lucy
- Dziwna jesteś, ja bym nie chciał!
- Ja też nie! – odezwała się Lisanna z drugiego końca sali. – Głupia jesteś dziewczyno i dlatego nie znajdziesz sobie chłopaka z takim nastawieniem. Tylko tajemnice rodzinne, sekrety rodzinne i nic więcej. Weź znajdź sobie chłopaka, zaproś go do siebie – „Natsu” – zjedzcie kolację – „Natsu” – zaśnijcie obok siebie – „Natsu” – i zróbcie wreszcie coś ostrego – „Oby nie Natsu! „ Cała czerwona siedziała myśleć, o chłopaku, z którym de facto spędziła noc.
- Cześć wszystkim! – Natsu zrobił wejście smoka i od razu pomknął w stronę swojego biurka.
- Cześć! – odpowiedziała mu Lisanna – O jejku ty niezdaro, znowu źle zapiąłeś sobie koszule, – po czym poprawiło mu ją. Lucy przyglądała się tej sytuacji, będąc lekko podirytowana.
- „Czy to jest zazdrość?” – zapytała siebie w myślach, ale zarazem nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie. – „Na pewno nie !” – pomyślała kręcąc głową.
- No to ja idę do pracy, ale Natsu pamiętaj jesteś mi winny randkę! – rzuciła Lisanna, po czym poszła w stronę swojego kącika.
- Tak, tak – Natsu podszedł do Lucy i popatrzył na nią. Wyglądało to jakby miał jej coś powiedzieć, ale nie mógł.
- Natsu, Laxus coś znalazł! – krzyknęła Lucy, próbując zapełnić chwilę ciszy.
- Acha … rozumiem … - powiedział obojętnym głosem chłopak – Co takiego?
- Jeszcze jeden punkt na gwieździe…
- Jaki?
- Mój były dom …
- HE!?!?!?!?!?!?!!?! – krzykną zaskoczony Natsu. - Tak od teraz będziemy to nazywać syndromem Heartfilia. Wszystko, czego nie można wyjaśnić w racjonalny sposób, zostanie wyjaśnione poprzez rodzinę Heartfilia. – powiedział chłopak , po czym wszyscy zaczęli się śmiać na cały komisariat.
- Hahaha – powiedziała cichutko Lucy
- No to, co? Jedziemy? – szeroki uśmiech różowo włosego mówił, że humor mu już powrócił.
REZYDENCJA HEARTFILIA
- I co mamy tu szukać? – dopytał się Gray, który stał przed ogromną rezydencją.
- Najlepiej czegoś co może mieć związek z tymi gwałtami, morderstwami i nie wiem z czym jeszcze …- odpowiedział mu Natsu
- Wielkie dzięki za precyzyjną odpowiedź ! – Gray wzruszył i ramionami i ruszył w kierunku posiadłości.
- Wszystko ok. ? – Natsu podszedł do Lucy, która wyraźnie bała się postawić krok do przodu. Stała lekko przerażona, cały czas wspominając wydarzenia, które miały miejsce w jej „domu”.
- Tak … - powiedziała po chwili ciszy – Chcę poznać tajemnice rodzinne, ale zarazem boję się ujrzeć prawdy.
- Zawsze tak jest – Natsu pogłaskał ją lekko po głowie po czym oddalił się – Idziesz? – zapytał po raz kolejny. Lucy kiwnęła głową i ruszyła za nim.
- „To nie to Natsu. Mam wrażenie, że zapomniałam o czymś ważnym, o czymś co ma związek z tajemnicą mojej rodziny” – pomyślała Lucy. Otrząsnęła się, po czym weszła do posiadłości. Zaczęła rozglądać się dookoła. Na pierwszy rzut oka, nic nie wydawało jej się dziwne, jednak kiedy zaczęła się dokładnie przyglądać, zrozumiała, że to nie jest to samo miejsce co kiedyś. Pomimo, że nie było to najgłośniejsze miejsce w całym Fiore, to istniało i nim jakieś życie, a teraz ? Lucy wyczuła pustkę, nicość, która unosiła się w powietrzu, zanosząc do serca mieszane uczucia.
- Ej Lucy! - krzyknął Natsu – Jeśli nie możesz, to zostań na zewnątrz !
- A jeśli się zgubisz, to jak znajdziesz wyjście ? – zapytała uśmiechnięta, przechodząc obok chłopaka
- Tak, tak, pani spec od tajemniczych rezydencji. Jeśliś taka mądra to powiedz mi, gdzie mamy iść czegoś szukać ? – popatrzył się na nią z uśmiechniętą twarzą, oczekując od niej odpowiedzi.
- He … - chciała coś powiedzieć, ale wyszedł jej niezrozumiały bełkot, którego ona sama nawet nie zrozumiała.
- Tak, tak ? – zapytał Natsu przybliżając ucho do jej twarzy
- Może do gabinetu mojego ojca ? – powiedziała cichutko
- No, nareszcie jakieś konkrety! – krzyknął, po czym zaczął wchodzić po schodach.
- Natsu ! – zawołała chłopaka Lucy. Odwrócił się w jej kierunku i popatrzył pytającym gestem – Jego gabinet jest na parterze. – Natsu powoli zszedł, po czym poszedł w prawą stronę.
- Przecież wiem, tylko cię sprawdzałem – powiedział głaskając ją po głowie. Gdy już miał iść, dziewczyna złapała go rękę.
- Natsu … w lewo … - powiedziała nieśmiało Lucy.
- Ok, jednak cię potrzebuję. – stwierdził po kilku sekundach.
Oboje poszli w kierunku, wskazanym przez Lucy. Gdy dotarli do ogromnych, dębowych wrót, Lucy zatrzymała Natsu i kiwnęła głową, na znak, że to gabinet jej ojca. Natsu delikatnie nacisnął klamkę, po czym ostrożnie otworzył drzwi. Gdy ich oczom ukazał się gabinet, zrozumieli, dlaczego Jude Heartfilia zabronił go przeszukiwać. Na biurku leżała sterta papierów, obok na krześle, były położone w porządku alfabetycznym segregatory, wypełnione kartkami, do granic możliwości. Lucy zaczęła się zbliżać do kominka, w którym ktoś rozpoczął spalanie dokumentów.
- No to mamy co do roboty. – stwierdził Natsu, głęboko wzdychając
- Wiem, tylko … - Lucy chciała coś powiedzieć, ale nagle przerwała, gdy jej oczom ukazał się kawałek papieru, którego ogień nie zdążył dosięgnąć. Leżał on spokojnie, pod popiołem, jakby czekając na odkrycie.
- Co jest?! – zapytał się zszokowany Natsu, ale dziewczyna nie odpowiedziała mu. Rzuciła się na kominek, próbując wyciągnąć kawałek papieru. Gdy jej się to udało, od razu pokazała go Natsu.
- Patrz ! – rozkazała mu. Natsu westchnął, jednak gdy tylko zobaczył, co jest napisane na niej, poczuł, że sprawa nabiera zupełnie innego sensu.
Masz wykonać zadanie perfekcyjnie, pamiętać,
kto ci dał ten majątek.
Acnologia
- Czyli musimy pogadać z twoim ojcem … znowu … - powiedział Natsu.
- Chyba tak. Natsu ?
- Co tam ?
- Boję się … - powiedziała cicho
- Nie rozumieniem cię Lucy ! – chłopak popatrzył się na tę kamienną twarz dziewczyny, która mocno nad czymś rozmyślała.
- Chodzi mi o to, że to wszystko : Acnologia, mój ojciec, spotkania, morderstwa, gwałty … Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że o czymś zapomniałam. – na chwilę zamilkła, chciała coś jeszcze powiedzieć, ale tego nie zrobiła.
- Wcale ci się nie dziwię. Praktycznie cała ta sprawa ma związek z tobą i twoim ojcem …- Natsu położył dłoń na jej ramieniu.
- Mam nadzieję, że nie zrobicie na miejscu zbrodni, małego Bara Bara – usłyszeli głos za sobą.
- GRAY! – krzyknęli równocześnie zawstydzeni.
- Tak, tak, wiem, że moja osobistość was olśniła, ale lepiej żebyście teraz pojechali do szefunia… Podobno ma ważną rzecz do powiedzenia. – powiedział im Gray. Natsu popatrzył się na Lucy, dając jej do zrozumienia, że to ona ma podjąć decyzję. Dziewczyna chwilę się zastanowiła, po czym odpowiedziała:
- Może i tak będzie lepiej. – Natsu kiwnął głową. Oboje wyszli z rezydencji i skierowali się do samochodu chłopaka. Jednak za nim wiedli do środka, Lucy odwróciła się, by spojrzeć jeszcze raz na jej były dom.
- Musisz iść, do przodu, stanie w miejscu, nigdy nie przynosi dobrych efektów. – powiedział jej Natsu, wyciągając w jej stronę swoją rękę.
- To nie o to chodzi… - opuściła lekko głowę, jej włosy delikatnie poruszył wiatr. Natsu patrząc na nią, zobaczył przez oczyma kobietę, pewną kobietę, tak podobną do Lucy.
- Layla … - nie wiedział co znaczy to imię. Po prostu je wypowiedział, nawet nie podejrzewając, że tak miała na imię matka Lucy.
- Co mówiłeś ? – Lucy odwróciła się w jego stronę.
- Nic, po prostu coś mi się przewidziało… - powiedział uśmiechnięty. Nagle poczuł, jak ktoś go chwyta za rękę. Nie był świadomy, że nadal ją trzyma wyciągniętą.
- Dziękuję! – Lucy szeroko uśmiechnęła się w jego kierunku.
- Kurcze, mam wrażenie, że znajdujemy się w jakimś tanim romansie… - po tych słowach Lucy uderzyła go w ramię.
- W tanich romansach, główni bohaterowie sypiają ze sobą, natomiast w naszym przypadku, możesz najwyżej co sobie pomarzyć. - obrażona dziewczyna wsiadła do auta.
- Zobaczysz, jeszcze będziesz moja … - powiedział cichutko chłopak, tak żeby Lucy tego nie usłyszała.
(PYTANIA KONKURSOWE : Skąd Natsu zna Laylę ? Kim jest kuzyn Lucy? )
KOMISARIAT
- I co tam chciałeś nam powiedzieć szefciu ? – krzyknął Natsu, wchodząc do gabinetu swojego przełożonego nawet nie racząc zapukać do drzwi.
- Natsu, czy ja ci nie mówiłem, że kultura nakazuje by zapukać !!!!!!! - Makarov wymierzył zeszytem, celując prosto w głowę Natsu, ten przewrócił się, nie dając żadnych oznak życia. – Możesz wejść … - rzekł spokojnym tonem do Lucy, która wystraszona skrywała się za drzwiami. Powoli weszła do środka i usiadła na krześle, czekając aż Natsu się otrząśnie.
- Co o tym chciałeś z nami porozmawiać, dziadku ? – zapytał się Natsu siadając obok Lucy
- Ta sprawa … Ah – westchnął i zaplątał palce dłoni, spoglądając na blat biurka. – Przeczytałem wszystkie raporty … twoje, Erzy, Graya, Levy, Laxusa i dochodzę do wniosku, że ta sprawa robi coraz bardziej niebezpieczna. Nasz komisariat narusza strefę, do której nie powinna mieć dostępu. Stare rany dają o sobie znak…
- O CO CHODZI!? – wściekły Natsu zerwał się i uderzył rękoma o ścianę.
- Mam wrażenie, że wiesz o co chodzi. Jeśli rozwiążesz tę sprawę zbliżysz się do zagadki zaginięcia twojego ojca, ale zarazem także możesz spowodować, że Lucy nie wydostane się z bagna, w które ją wciągniesz. – Po tych słowach, chłopak spojrzał na głównego komisarza.
- A, co to ma ze mną wspólnego ? – zapytała niepewnie Lucy.
- Sam nie wiem …, ale jestem świadom tego, że Igneel znał Laylę. – Makarov zamknął oczy – Nie wiem więcej, ale jestem świadom konsekwencji naruszania tych spraw.
- Musimy … - zaczął mówić Natsu – Musimy rozwiązać tę sprawę, ale nie po to by dowiedzieć się czegoś o moim ojcu, ale po to by dać sprawiedliwość tym dziewczynkom!
- Cieszę się, że nareszcie zmądrzałeś chłopcze ! – powiedział radośnie Makarov – Niestety o tej sprawie, wiem za mało. Polecam wam natomiast pójść do było komisarza – Purehito. On może wam udzielić kilku ważnych informacji.
- Dziękujemy – powiedzieli równocześnie i wyszli. Makarov, gdy tylko upewnił się, że są wystarczająco daleko, wziął telefon do ręki i zaraz wybrał numer oznaczony jako „Czarny Mag”
- Zrobiłem to co chciałeś, mam nadzieję, że to załatwi sprawę ? – powiedział cichym głosem komisarz główny.
- Tak … Możesz być spokojny, nikt się o tym nie dowie – Makarov usłyszał głos po drugiej stronie. Gdy tylko usłyszał te słowa, rozłączył się, rzucając telefonem o kanapę.
- Co ja zrobiłem …? – usiadł łapiąc się za głowę i trząść ze strachu.
DOM DAWNEGO GŁÓWNEGO KOMISARZA FAIRY TAIL
- Witamy ! – zaczął rozmowę Natsu
- Witajcie dzieci ! – uśmiechnięty staruszek powitał Natsu i Lucy – Zgaduję, że nie przyszliście odwiedzić starca ? - odezwał się mężczyzna, który ruszył w ich kierunku poruszając się na wózku inwalidzkim.
- Przepraszamy, ale przyszliśmy tu w konkretnej sprawie… - powiedziała Lucy
- O co chodzi? – zapytał mężczyzna nalewając do filiżanek ciepłej herbaty.
- Chodzi o gwałty sprzed siedmiu lat … - rzekł Natsu.
Bum … rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. Natsu i Lucy spojrzeli na Purehito, który upuścił na ziemię dzbanek z herbatą.
- Czy coś się stało? – powiedziała Lucy powoli podchodząc do staruszka.
- ZAMKNIJ SIĘ! –ryknął na dziewczynę mężczyzna, który ręką próbował ją odgonić jak muchę. – NIE CHCĘ… - złapał się za głowę i mając łzy w oczach, cały czas odganiał policjanta i pisarkę. – Ja nie chcę mieć żadnego związku z tą sprawą. Acnologia mnie znajdzie… na pewno … zabiją mnie.
- To Acnologia ma związek z tą sprawą ? – zapytał się poruszony Natsu, jednak mężczyzna tylko odwrócił się i pokierował wózek w stronę kuchni. Natsu popatrzył się na Lucy. Dziewczyna westchnęła tylko, po czym wyszła z mieszkania.
- Co to miało być? – zapytał się Natsu, kiedy wyszli za próg domu.
- Nie wiem, ale nie warto go męczyć. – rzekła Lucy, po czym smutna wsiadła do samochodu. – Możesz mnie gdzieś podwieźć ? – zapytała gdy Natsu ruszył
- A dokładnie?
- Do HeartfiliaCompany. Muszę porozmawiać z moim kuzynem. – rzekła wygodnie siadając na fotelu.
- A coś może wiedzieć ? – pomimo, że Natsu nie chciał być natarczywy, jego ciekowość była tak ogromna, że chciał dowiedzieć się prawdy.
- Sądzę, że coś wie, ale nie chce mi powiedzieć.
- Mogę go przesłuchać…
- Bez prawnika ? – ten argument wystarczył by Natsu zamilkł. Był świadomy, że prawnicze hieny, potrafiły nawet wygrać sprawy największych morderców, jeśli tylko zapłaciło im się wystarczająco dużo pieniędzy.
Gdy tylko dojechali na miejsce, Lucy wyskoczyła z samochodu, żegnając się z chłopkiem. Od razu pognała w stronę gabinetu kuzyna z nadzieją, że czegoś się dowie.
- Co takiego wspaniałego zrobiłem, że zasłużyłem na wizytę mojej ukochanej kuzynki? – powiedział kuzyn widząc Lucy, która stała w progu.
- Wiesz o co chodzi ! – krzyknęła uderzając dłońmi o blat biurka.
- Za bardzo angażujesz się w tę sprawę … - powiedział spokojnie mężczyzna poprawiając krawat.
- Do jasnej cholery !!!!!!! Mój ojciec możliwe, że jest członkiem Acnologia, siedzi teraz w więzieniu za zabójstwo Virgo i powinien …- zamilkła
- Ja wiem o czym ty nie wiesz, ale ja za to nie wiem o pewnej sprawie … Myślałem, że nie pamiętasz, ale widzę, że się myliłem – powiedział ze stoickim spokojem Kuzyn
- Ja nie chcę pamiętać …
- Wiem, ale … nie sądzisz, to dobra wymiana informacji. – Lucy popatrzyła na kuzyna. Usiadła na fotelu i zaczęła mówić …
(TUTAJ URWANIE FRAGMENTU, ZE WZGLĘDU NA TO, ŻE MUSZĘ WAS PODENERWOWAĆ I PO TO BY WPROWADZIĆ KOLEJNĄ ZAGADKĘ.)
Lucy po rozmowie z Kuzynem zaczęła się kierować chwiejnym krokiem w stronę więzienia. Wiedziała, że musi porozmawiać z „ojcem.”
- „Czy tego człowieka mogę nazywać ojcem ?” – zastanawiała się. Nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie. Jedyną rzeczą, której pewna był fakt, że Jude Heartfilia zna prawdę.
- Przepraszam … Czy pani chce kogoś odwiedzić ? – zapytał się Lucy strażnik stojący przy bramie.
- Tak … - powiedziała Lucy
- Czy dobrze się pani czuje? – zapytał zaniepokojony, starszy mężczyzna.
- Wszystko dobrze, po prostu jestem zmęczona. Czy mogę wejść ?
- Oczywiście.
- Jej też nie sprawdzamy Robert-sama ? – zapytał się młodszy strażnik
- Młody ! A ta kobieta, co niby mogłaby tu wnieść ? Topór !? – krzykną oburzony mężczyzna, uderzając chłopaka w tył głowy. Lucy uśmiechnęła się lekko, po czym weszła do środka. Kierowała się w stronę pokojów do spotkań z „osobami z zewnątrz”. Kiedy tak szła, zobaczyła, że po prawej stronie znajduje się szklana szyba. Odbicie, które zobaczyła, przywołało wspomnienia gorsze od najstraszniejszych męczarni i tortur. Przekręciła głowę, nie mogąc uwierzyć w to co widzi. Ich wzroki się spotkały, na krótki moment. Ale to wystarczyła, by zobaczyła twarz mordercy, twarz człowieka, który zamordował jej matkę. Człowieka, o niebieskich włosach. Chciała się zatrzymać, chciała go zabić, ale patrząc na jego twarz, na jego ból wypisany w oczach, nie potrafiła tego zrobić. Po prostu poszła przed siebie.
- „Co ja robię ? ” – zapytała siebie w myślach. Zaśmiała się. Leciutko, ale to wystarczyło, żeby dziewczyna osunęła się na ziemię i zaczęła płakać. Nie wiedziała co ma robić, czuła się taka bezradna. Wszystko o czym chciała zapomnieć, nagle powracało do niej ze zdwojoną siłą. Powoli zaczęła się podnosić.
- Siła, która we mnie jest pomoże mi się podnieść. Matko … wiem, że mnie chronisz, ale proszę cię, pomóż mi nieść moje ciężary… - powiedziała cicho, stawiając kolejne kroki do przodu. Gdy tylko stanęła przy drzwiach, otarła oczy i pociągnęła za klamkę. Widziała, że tam siedzi i na nią czeka. Uśmiechnięty, tak jak za dawnych lat.
- Witaj … tato – to były jedyne słowa, które zdołała wypowiedzieć.
- Witaj córko ! –powiedział szczęśliwy Jude Heartfilia. – Miło cię widzieć …
- Dlaczego ? – zapytała cicho –DLACZEGO SIEDZISZ TU TAKI UŚMIECHNIĘTY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! – krzyknęła dziewczyna nie wytrzymując
- Jesteś pierwszą osobą, która mnie odwiedziła… - powiedział smutno.
- Zabiłeś Virgo …
- Wiem ! Ale ty nic nie rozumiesz…
- To mi może łaskawie wytłumaczysz?
- Nie mogę, kiedyś może zrozumiesz, ale jak na razie… nie możesz poznać prawdy.
- DO JASNEJ CHOLERY. CAŁY CZAS TYLKO TO SŁYSZĘ!!!!!!!!!!!!! DLACZEGO !!!!!?!!?!?!?!?! DLACZEGO, NIE MOGĘ POZNAĆ PRAWDY ? – nie potrafiła powstrzymać łez, nie była w stanie tego zrobić.
- Wiem, że zrobiłem coś tak strasznego, że nazywanie mnie bestią, to i tak zbyt łagodne określenie, ale wiedz, że miałem swoje powody…
- Niby jakie?
- Gdybym ci powiedział, zaraz byś leżała tu martwa… Lucy zapomnij o tej sprawie, zapomnij o wszystkim i po prostu żyj.
- Nie! NIE MOGĘ SPOKOJNIE ŻYĆ WIEDZĄC, ŻE TAK WIELE OSÓB MOŻE ZGINĄĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
- Jesteś taka jak ona … i on.
- On? – zapytała zdziwiona
- Tak… twój ojciec.
- Kto jest moim ojcem ?
- Ja na pewno nie, a szczególnie po tym co zrobiłem. A co do twojego biologicznego ojca… Nie mogę ci powiedzieć …, ale wiedz, że jak się dowiesz, nie będziesz zawiedziona…tak jak mną - Lucy zaczęła wychodzić. Jednak zatrzymała się na chwilę, odwróciła w kierunku tego człowieka i rzekła…
- Do wiedzenia … tato. – wyszła. Jude Heartfilia ukląkł. Złapał się za głowę, jednak chwilę potem się otrząsnął i pobiegł do drzwi. Otworzył je szeroko i krzyknął.
- DO WIDZENIA … CÓRECZKO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! – zamknął drzwi. – Co ja zrobiłem … - oparł się o drzwi, płakał, żałował, tęsknił.
W TYM SAMYM CZASIE
Gdy Natsu dojechał do komisariatu, wysiadł z samochodu, mając dziwne przeczucie, które nie dawało mu do końca spokoju. Wchodząc do budynku, cały czas rozmyślał, nad sprawą i nad Lucy.
- Hej Natsu, gdzie Lucy ? – już przy samym wejściu powitała uśmiechnięta Erza
- Co się stało ? Jesteś jakaś rozpromieniona …
- Nic, nic … Jellal dostał przepustkę na święta ! – krzyknęła radośnie dziewczyna
- Święta …? – nie rozumiał tego słowa. Od siedmiu lat, spędzał je samotnie, siedząc przed telewizorem i objadając się pizzą. – Wendy ma podobno na święta, przenieść do ojca …
- Do ojca ? – zapytała się zszokowana Erza
- Tak okazało się, że odwiedzał ją często, podobno założył nową rodzinę, ale pragnie przygarnąć swoje pierwsze dziecko…
- I co się stanie z Wendy ?!
- Najprawdopodobniej zamieszka z ojcem i jego rodziną w Nowym Yorku. – uśmiechnął się szeroko, ale Erza wiedziała, że jest to wymuszony, sztuczny uśmiech.
- Cieszę się … - powiedziała i wyszła. Natsu rozebrał się i poszedł w stronę swojego biurka. Zaczął się patrzeć na akta. Był świadomy, że coś przeoczył, jednak nie mógł niczego znaleźć…
- RATUNKU !!!!!!!!!!!!!!!!!! – usłyszeli wszyscy krzyk. Natsu odwrócił się widząc w drzwiach, postać byłego Głównego Komisarza Fairy Tail.
- Co się stało, stary przyjacielu ?! – odezwał się Makarov, który wyszedł z gabinetu poruszony całym zajściem.
- Chcę mnie zabić ! Acnologia, chce mnie zabić ! Za dużo powiedziałem ! – krzyczał jak opętamy. Natsu chwycił go i powiedział.
- Obronię pana, tylko proszę mi powiedzieć całą prawdę !!!
- Ja… - umilkł i zaczął się zastanawiać. – Ja powiem…, ale musisz iść ze mną. W domu mam dokumenty. Muszę ci wszystko pokazać.
- Dobrze! – kiwnął głową, po czym odwrócił się w stronę Mirajene – Jakby Lucy przyszła mnie szukać, to powiedz jej gdzie jestem, ale zabroń jej przychodzić.
- Dobrze – powiedziała sekretarka. Natsu wstał i zaczął prowadził mężczyznę.
KILKANAŚCIE MINUT PÓŹNIEJ
- Widzi pan, nic panu przy mnie nie grozi … - powiedział uśmiechnięty Natsu, który stał po środku sypialni mężczyzny, czekając na jakiś ruch z jego strony.
- Dziękuję… Wszystko jest chłopcze w teczce, w najniższej szufladzie. Dałbym ci, ale sam widzisz. – powiedział pokazując na swoje nogi. Natsu kiwnął głową. Nagle dostał SMS, wyjął z kieszeni telefon, po czym zobaczył, że wiadomość jest od Graya.
- „I co?” – tak brzmiała treść wiadomości, na którą Natsu odpisał – „Wszystko jest w teczce w szufladzie :)” – zdenerwowany Purehito czekał z niecierpliwością. – Już spokojnie, mówiłem nic panu nie grozi. – powiedział uśmiechnięty Natsu chowając telefon do kieszeni.
- Przepraszam, ale czy mógłbyś się pośpieszyć ?
- Oczywiście! – Natsu ukląkł, po czym otworzył szufladę i zaczął w niej szukać teczki. Nagle w pokoju zrobiło się mroczno, Natsu poczuł uderzenie z tyłu głowy. Delikatnie się osunął, nie tracąc przytomności. Próbował dojrzeć napastnika, ale nic nie mógł zobaczyć, przez otaczającą go ciemność. Bum … Jeszcze jedno uderzenie i już tylko mrok …
Ciąg dalszy nastąpi….