sobota, 15 lutego 2014
sobota, 8 lutego 2014
piątek, 7 lutego 2014
Do Sali weszła dwójka ludzi, którzy z uśmiechem na twarzy kroczyli w stronę Makarov Dreyara. Lucy, Natsu, Gray i Erza z szeroko otwartymi gębami patrzyli się na nich ze zdziwieniem.
- Czy ja mam tylko takie przywidzenia? – wyszeptał do ucha Lucy, Natsu.
- Muszę cię zaniepokoić, ale ja też ich widzę – odpowiedziała mu.
- Witam mam na imię Juvia Loxar. – przedstawiła się dziewczyna o niebieskich włosach. I cisza. Nagle posępnym wzrokiem popatrzyła się Gajeela, który obrażony nie chciał nic powiedzieć.
- Eee, Mam na imię Gajeel Redfox. – powiedział w końcu, ku uciesze wszystkich zebranych.
- No to formalności mamy za sobą, a teraz do pracy. A i sprawa Juda Heartfilii, niestety została umorzona. Nie ma dowodów, a władze miasta mają dosyć tej sprawy. – rzucił Komisarz Główny odchodząc do swojego gabinetu.
- Ciekawe, kto i ile zapłacił… -rzekła smutnym głosem Lucy.
- Ty? – do grupki przyjaciół podeszła Lisanna – Oj wiesz, że żartuję.
- Tak, wiem. – odpowiedziała sucho Lucy. Blondynka nie miała zamiaru słuchać dalej złośliwości Lisanny i postanowiła porozmawiać z szefem. Odeszła od dziewczyny, powodując u niej złość. Jednak zbytnio nie przejmowała się tym, gdyż chciała się więcej dowiedzieć, o Juvii i Gajeel.
- Puk, puk – zapukała do drzwi
- Proszę! – usłyszała, po czym weszła do środka. Nie odezwała się słowem. Cicho podeszła do biurka i usiadła na krześle. Popatrzyła się na staruszka, który siedział z lekka zszokowany.
- Dlaczego ?! – zapytała wreszcie. Makarov, odwrócił się, po czym odetchnął z ulgą.
- Zarządzenie wyższego. – odpowiedział spokojnie
- Kłamiesz! – wstała, uderzając rękoma w biurko, tak głośno, że Makarov podskoczył w miejscu
- Lucy, kiedyś może będę mógł ci wyjaśnić, ale póki co nie mogę. – powiedział przerażony.
- Właśnie, później, później i jeszcze raz później! A zadam ci takie pytanie, dlaczego mnie tu zatrudniłeś? He?! – spojrzała na niego posępnym wzrokiem, tak bardzo się przeraził, że wziął chusteczkę i musiał otrzeć czoło z potu.
-Przyjdzie czas na odpowiedzi.
- Jasne! Póki co to otrzymuję same pytania ! Muszę … - nie dokończyła. W całym komisariacie rozległ się dźwięk telefonu, którego nikt nigdy nie lubił słyszeć.
- Znaleziono zwłoki. – wyjaśnił spokojnym głosem Makarov – Coś czuję, że już niedługo dowiesz się wszystkiego. – i wyszedł, zostawiając Lucy samą w gabinecie.
- „Dlaczego tak zawsze jest? ” – zapytała siebie w myślach. Popatrzyła jeszcze raz w stronę biurka, po czym wyszła.
Czarne smugi ciemności okrywały cały las Magnolijski, który swym pięknem i spokojem przyciągał w dzień turystów i tubylców. Jednak kiedy nastawała noc, cisza ogarniała każdy skrawek, każdą małą szczelinę lasu, dodając mu uroku i tajemniczości. Ludzie bali się tam chodzić, stare przesądy, które przetrwały wieki, wciąż budziły lek i przerażenie. Tym razem było inaczej. Było słychać kroki. Przez leśną ścieżkę kroczył mężczyzna, trzymając w dłoniach łopatę i czarną teczkę, której zawartości można się było tylko domyślać.
31 grudnia X784, godzina 00:35
Witaj !
Dostałeś zadanie by odkopać zwłoki.
Dokładnie o tej godzinie przybądź do lasu Magnolijskiego,
Podejdź pod Pomnik Przyrody – Wielka Huba.
Gdy będziesz obok niej,
Idź !
3 kroki do przodu, skręć w lewo i idź w stronę księżyca,
Zrób 14 kroków
Zatrzymaj się i stwórz gwiazdę(PS. Jak ktoś zrozumie to 100 punktów)
Wykop dół o głębokości ok. 1 metrów .
Znajdziesz zwłoki.
Załóż rękawiczki, zabierz wszystkie dowody,
ale samego ciała nie ruszaj.
Gdy skończysz oddal się.
Podejdź pod budkę telefoniczną przy starej stacji kolejowej.
Będzie tam komórka,
Zadzwoń na komisariat w Pietre (jedno z miast Fior)
Oni skierują sprawę do Fairy Tail
Czekaj na dalsze instrukcję.
Liczę na ciebie Jellal
Zeref J
PS. Zniszcz tę wiadomość.
Po przeczytaniu instrukcji, od razu wyjął zapalniczkę z kieszeni, po czym podpalił wiadomość. Czekał, aż spali się do końca. Gdy to się stało ruszył w stronę wyznaczonego miejsca. Zrobił tak, jak mu kazano, znalazł pomnik przykroi, zrobił tyle kroków, ile było potrzebne i ruszył za księżycem.
- „Ciekawe, czy był pewny, że księżyc będzie świecił?” – ironicznie pomyślał mężczyzna, następnie skupiając się na swoim zadaniu. Gdy doszedł na miejsce, zdjął z siebie kurtkę i zawiesił ją na gałęzi. Podciągnął rękawy, ustawił latarkę ,tak by ta świeciła mu na miejsce jego pracy. Zaczął kopać. Z pozoru wyglądająca na łatwą czynność, okazała się ciężkim zajęciem, które wydawało się nie mieć końca. Jellal sapiąc kopał, aż w pewnym momencie nie natrafił na coś co mogłoby wyglądać na człowieka. Spojrzał, były to już kości obleczone szczątkami ubrań. Mężczyzna odrzucił narzędzie pracy na bok, włożył rękawiczki i zaczął odgarniać ziemię. Po kilkunastu minutach, całkowicie ukazały się zwłoki. Zaczął dokładnie mu się przyglądać. Zauważył, że na środku głowy jest mały otwór. Znał się na tych sprawach i wiedział, że nie była to rana wlotowa.
- „Strzał od tyłu, co za bydle było coś takiego w stanie zrobić?” – pomyślał, po czym się zaśmiał – „Ja” – odpowiedział sam sobie. Po chwili ogarnął się i zaczął przeszukiwać pozostałości kieszeń. Zszokowany zauważył, że nic tam nie było. Zaczął odgarniać ziemię dookoła, aż znalazł dowód, obleczony dookoła jakąś folią. – „Czy oni zostawili to specjalnie ? ” – zaczął sprawdzać dokument, lecz kiedy natrafił na nazwisko zamurowało go.
- To … niemożliwe. – powiedział na głos. Przerażonym wzrokiem popatrzył na zwłoki. Nie rozumiał, dlaczego akurat je miał odkopać, ale był szczęśliwy, że to zrobił. – Tak, ten człowiek, powinien mieć swoją sprawiedliwość. – odwrócił się i poszedł po łopatę, następnie kierując się w stronę budki telefonicznej. Idąc przez las rozmyślał nad swoim życiem i nad tym, czy uda mu się przetrwać w mafii. – „Chciałbym po prostu żyć szczęśliwie” – pomyślał, nagle przewrócił się. – Auu – powiedział na głos. Odwrócił się i spojrzał, dziwne ślepia gapiły się na niego. Skierował w ich kierunku latarkę. Odetchnął z ulgą, gdyż ujrzał króliczka. – Haha, jakie zabawne. – zaśmiał się, po czym zaczął się podnosić. Gdy całkowicie wstaną, postanowił ruszyć dalej. Ku jego zdziwieniu ukazała się krawędź lasu i oddali stojąca budka telefoniczna. Przyspieszył kroku, zwalniając dopiero, gdy dotarł do celu. Zaczął się rozglądać, gdy nagle ujrzał wieszak, na książkę telefoniczną. Okazało się, że była na nim zawieszona złożona karteczka.
Hej!
Widzę, że udało ci się.
Masz teraz zadzwonić na komisariat w Pietre.
Oni skierują sprawę do Fairy Tail, ale dopiero z rana.
Teraz zadzwoń i powiedz.
„Znalazłem rozkopane zwłoki w lesie Magnolijskim
Proszę pomóżcie, tu nadal jest ten, kto je rozkopał
Kojarzę go, to Jude Heartfilia, na pewno.
Widziałem go w telewizji.”
Kiedy zapytają kim jesteś, krzyknij.
„On tu idzie”
I się rozłączyć.
Użyj urządzenia, które leży na półce.
Zmieni ono twój głos.
Będzie zabawa …
Powodzenia !
Zeref J
- Mam wrażenie, że jest to dla niego fajna zabawa. – powiedział do siebie Jellal, po czym zaczął wykręcać numer, mając do ust przystawione urządzenie.
- Słucham, Komisariat w Pietre! – odezwał się mężczyzna po drugiej stronie słuchawki
- POMOCY! – krzyknął Jellal, głosem, który rozpoznał od razu - Znalazłem rozkopane zwłoki w lesie Magnolijskim.
Proszę pomóżcie, tu nadal jest ten, kto je rozkopał. Kojarzę go, to Jude Heartfilia, na pewno. Widziałem go w telewizji
- Proszę się uspokoić i podać swoje dane, oraz miejsce w którym się pan znajduje! – powiedział spokojnie mężczyzna, próbując „uspokoić ” Jellala
- ON TU IDZIE!!! – rzucił słuchawką. Po czym padł na ziemie, śmiejąc się. – Kurcze, bawię się, jak jakieś dziecko ! – powiedział radośnie. Wstał, popatrzył na urządzenie i na kartkę. Papier wziął do ręki i spalił, a zmieniać głosu, włożył do kieszeni. Po kilku minutach spostrzegł, że do budki, podjeżdża czarna limuzyna. Staje, boczne okno otwiera się. Jellal spogląda na swojego pracodawcę, który szczerze się uśmiecha.
- Zadanie wykonane! – mówi po chwili Jellal
- Bravo! A teraz wsiadaj! – zarządza Zeref, który cały czas patrząc na Jellala, wymyśla dla niego kolejne zadanie.
- Mam tylko takie pytanie… Skąd wiedziałeś, że jego tam zakopali? – Jellal odważył się zapytać, kiedy wsiadł do auta, które po chwili odjechało.
- Po prostu wiem, mam swoich ludzi, nawet w Acnologii. – odpowiedział spokojnie. – Niedługo się zacznie, już prawie wszyscy są razem.
- Jeszcze trzech. – poprawił Jellal
- Dwóch nie jest potrzebnych, ale się spotkają. Gorzej z trzecim. Jest to typ samotnika, ale zrobię wszystko by go przyprowadzić do nich, jeśli będzie trzeba.
- To jakie jest moje kolejne zadanie?
- Na razie nic. Ale nie będziesz czekać długo, ta sprawa zbyt długo siedziała zagrzebana w ziemi. ZEMSZCZĘ SIĘ !!! OBIECUJĘ … - imię zagłuszyć dźwięk syren policyjnych jadących w stronę miejsca, gdzie zostało zakopane ciało. – Szybcy …
Była to godzina poranna, kiedy to jeszcze na komisariacie Fairy Tail, nie było życia. Jedynie samotna Mirajene, pilnowała telefonu i porządkowała dokumenty. Nagle rozległ się dźwięk w całym budynku. Dziewczyna spokojnym krokiem podeszła do telefonu i odebrała go.
- Słucham. – na początku cisza.
- Witam! Tu Komisarz Główny Lamia Scale. Wieziemy do was zwłoki! – rozłączyła się.
- Chyba powinnam zadzwonić do pana Dreyara. – rzekła uśmiechając się delikatnie. Podniosła słuchawkę, wystukała numer. Czekała aż ktoś odbierze, gdy to się stało usłyszała zmęczony i jeszcze zaspany głos Głównego Komisarza Fairy Tail.
- Słucham ? – powiedział mężczyzna
- Dzień dobry, tu Mirajene. Właśnie dzwoniła pani Komisarz z Lamia Scale. Twierdzi, że wiozą do nas zwłoki. – na początku nie uzyskała odpowiedzi, ale gdy usłyszała dźwięk spadającego ciała, zrozumiała, że do Makarov dotarły jej słowa.
- ZARAZ BĘDĘ! POINFORMUJ WSZYSTKICH! – krzyknął, rozłączając się.
Właśnie wstało pierwsze słońce 29 grudnia X784, Lucy Heartfilia powoli wstawała z łóżka, gdy do jej pokoju wpadł, dosłownie, Natsu Dragneel.
- Kiedy śniadanie? – zapytał uśmiechnięty.
- Nawet nie dajesz mi wstać z łóżka! – krzyknęła zdenerwowana dziewczyna.
- Oj nie marudź! – zaczął biegać po pokoju, pełen radości i szczęścia.
- Czy coś się stało ? – dopytała się Lucy, zaniepokojona zachowaniem chłopaka – Dziwnie się zachowujesz, no raczej dziwniej niż zawsze.
- A tak! Dowiedziałem się, że w kinach będą puszczać remake mojego ulubionego filmu z lat 70 , Dragon Driver – Jeździec z piekieł * . – wyjaśnił dziewczynie, która zamilkła.
- Ż…żartujesz? – zapytała
- Nie! – odpowiedział szybko
- IDĘ REZEROWAĆ BILETY! – krzyknęła
- Już zarezerwowałem. – pomachał jej przed nosem, paragonem z kina.
- A skąd wiedziałeś, że ja też będę chciała iść? – zaplotła ręce na piersi, czekając na odpowiedź.
- Nie wiedziałem, po prostu siłą bym cię na to wziął. A teraz śniadanie! – i pognał do kuchni. Lucy westchnęła i po chwili poszła za nim. – Kto jest twoim ulubionym bohaterem?
- Hmm, chyba Adalei. – odpowiedziała po zastanowieniu Lucy
- Żartujesz? Dziewczyna zakochana w Marionie, która poświęca wszystko by go uratować ? – popatrzył na nią zszokowany
- Po prostu. Zawsze podziwiałam ją właśnie za to. Była oddać wszystko, dla swojego ukochanego. Ale wiesz co, wierzę, że tak się wszystko nie zakończyło… Oj nie ważne, a twój który ulubiony?
- Chcesz być taka jak ona. Adalei była dziedziczką fortuny, ale była w stanie pokonać przeciwności losu i wyruszyć w podróż z przyjaciółmi. Zakochała się, pomimo tego, że nigdy nikt nie dał jej zrozumieć czym jest miłość. – Lucy patrzyła na niego zszokowana. Nie potrafiła wypowiedzieć nawet słowa. – Wiem, że jestem głupi, ale kiedy trzeba mogę się zdobyć, na parę mądrości. – nie odpowiedziała.- Moim ulubionym jest Melior, który do końca trwał w przekonaniu, że może zmienić świat nie zabijając drugiego człowieka. I jak skończył ?
- Okrutnie…. – podsumowała Lucy
- Mam nadzieje, że przynajmniej ja tak nie skończę. – Lucy postawiła mu przed nosem talerz z kanapkami, które zaczął zajadać. Oboje dokończyli śniadanie w ciszy.
- Dziękuję – powiedział Natsu, kończąc posiłek.
- Proszę. – Lucy podeszła do zlewu, wstawiając do niego talerze. – Masz rację. Zawsze żyłam tylko marzeniami, a teraz kiedy mam szansę na ich spełnienie, chcę to zrobić! Chcę wyjść za mąż, mieć dobrą pracę, piątkę dzieci, dożyć starości, razem z ukochanym i mieć wiele wnuków ! Czy nawet tego nie mogę mieć ? – Natsu delikatnie się uśmiechnął, podszedł do niej i pogłaskał ją po głowie.
- Jeśli zechcesz twoje marzenia się spełnią. – Lucy zarumieniła się. Zaczęła rozglądać się po kuchni, szukając czegoś, o co mogłaby się zapytać Natsu. Chciała jak najszybciej uniknąć tej stresującej sytuacji.
- Eee, a właśnie, skąd umiesz tak posługiwać się mieczami ? – zapytała, Natsu odsunął się od niej, zmieszany. – Czy coś się stało ?
- Nic, tylko jak ci powiem, możesz zacząć uznawać mnie za potwora… - wyjaśnił jej spokojnie. Lucy pomyślała. Wiedziała, że to co może usłyszeć, nie jest niczym dobrym, ale chciała wiedzieć.
- Ja… Kiedy byłem mały ojciec… - nagle rozległ się dźwięk telefonu. Lucy miała ochotę go wziąć i wyrzucić go przez okno, ale uspokoiła się i podeszła do niego by odebrać.
- Halo ? – powiedziała
- Lucy musisz szybko przyjechać na komisariat ! – rozpoznała po głosie, że to była Mirajene
- Co się stało ? – zapytała zaskoczona Lucy
- Wszystko się wyjaśni, jak dojedziesz, a i gdybyś mogła spróbuj skontaktować się z Natsu, bo ja nie mogę. – Lucy kątem oka spojrzała na Natsu, który stał blisko niej, słuchając tego, co mówi sekretarka.
- Dobrze zaraz będę i spróbuję skontaktować się z Natsu. – obiecała, po czym odłożyła słuchawkę. – Słyszałeś?!
- Tak… Idę się zbierać. – i wyszedł przez okno, by dojść do swojego mieszkania.
- Ahhh – westchnęła Lucy – Kiedy on się nauczy korzystać z drzwi. – poszła w stronę łazienki, by się zebrać do „pracy”.
* Dragon Driver – Jeździec z piekieł. – film opowiada historię pięciu ludzi : Acaderii, Mariona, Nanatsu, Meliora i Adalei, którzy zostają wezwani do służby jako jeźdźcy smoków. Według legendy raz na 700 pojawiają się ludzie zdolni ujarzmić smoki, ale zarazem wśród nich jest zawsze dwójka ludzi, którzy próbują wykorzystać swój dar, w celu przejęcia kontroli nad światem. Główni bohaterowie, połączeni nicią przeznaczenia, wędrują do piekła by odnaleźć Smocze Bronie, dzięki którym będą mogli pokonać Black Dragon Driver. (Jakby ktoś chciał, może kiedy napiszę one shota, o ich przygodach J)