Niewyspana Lucy, ziewając, kroczyła tuż przy Natsu, który po raz kolejny wydawał się być bardziej wyspany niż ona. Westchnęła, a następnie wzruszyła ramionami, starając się tym nie przejmować. Oczywiście była świadoma, że jest to jej wina, gdyż cała noc zastanawiała się nad tym, kim tak naprawdę jest jej mąż. Dawniej kochała zagadki, przygody Sherlocka Holmesa i innych znanych detektywów, dlatego teraz starała się umiejscowić historię Natsu w jednej z czytanych przez nią historii. Sądziła, że jest w stanie w sposób logiczny połączyć wszystkie fakty, lecz w pewnym momencie odkryła, iż jest to niemożliwe. Brakowało jakiejś części, fragmentu, który pozwoliłby na jednoznaczne stwierdzenie, co za tym wszystkim się kryje.
Mimowolnie spojrzała na męża w momencie, gdy ten bacznie się przyglądał w bliżej nieokreślonym kierunku. Zastanawiała się, o czym właśnie myśli; czy jest to coś związanego z sprawą jego matki albo ojca, a może powrócił do wydarzeń błahych i dzisiejszych?
– Lucy? – odezwał się Natsu.
Dziewczyna potrząsnęła głową, budząc się z rozmysłach i zwróciła się do niego:
– Co takiego?
– Wiesz, że mam narzeczoną? – zapytał spokojnie.
Lucy mrugnęła raz, potem drugi, nie mogąc do końca połączyć pytania Natsu z tym, co się właśnie działo.
– Tak, przecież rozmawialiśmy o tym wczoraj – odpowiedziała niepewnie.
– A nic. Tylko – zamyślił się na moment – życzę ci miłej rozmowy.
Palcem wskazał na kobietę, którą wcześniej obserwował.
Lucy spojrzała w stronę schodów, rozglądając się za osobę, na którą pokazał. Kiedy odnalazła ją, pozostała tylko jedna kwestia, która jeszcze ją intrygowała.
– Dlaczego życzyłeś mi miłej rozmowy? – spytała.
Nastała cisza.
Lucy potrząsnęła głową, po czym spojrzała na miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stał tchórzliwy Dragneel. Jeszcze raz obejrzała teren wokół siebie, wciąż mając nadzieję, że chłopak sobie z niej tylko żartuje. Jednak Natsu zniknął.
Wzruszyła tylko ramionami i ruszyła przed siebie, zastanawiając się nad sensem ucieczki męża.
Zamyślona nagle poczuła, że ktoś uderza w nią z całej siły; coś twardego i dużego. Zaskoczona nawet nie zdążyła zareagować. Poleciała na podłogę, kątem oka dostrzegając długowłosego mężczyznę, mocno zbudowanego, na którego wpadła.
– Co robisz? – zapytała, spoglądając na mężczyznę z dołu. – Mógłbyś uwa…
Zamilkła.
Już chciała mu zwrócić uwagę, lecz nagle nie była w stanie wydusić z siebie nic więcej. Czuła jakby niespodziewanie spadł na nią jakiś ciężki głaz, dusząc ją i nie pozwalając jej podnieść się. Ten mężczyzna był groźny i niebezpieczny, dlatego wolała podejść do niego z dystansem, by niepotrzebnie się mu nie narazić.
– To ty masz uważać! – ryknął jak dzika bestia.
– Ja?! – zapytała Lucy, zapominając, że miała siedzieć cicho.
Zezłoszczona nieświadomie podniosła się, by stanąć tuż przed nim.
– Dziwka! – syknął tylko, a następnie odwrócił się, by odejść od sfrustrowanej dziewczyny.
– Co za palant?! – powiedziała do samej siebie.
– O Boże, o boże!!! – rozległ się krzyk.
Lucy potrząsnęła głową. Niepewnie odwróciła się, zapominając o sytuacji sprzed chwili, by spojrzeć na biegnącą w jej kierunku białowłosą dziewczynę, o ponętnej figurze, za którą oglądała się połowa męskiej części uczniów.
– Co? – Zdołała jedynie z siebie wydusić, zanim tajemnicza dziewczyna rzuciła jej się na szyję.
– Cześć, siostrzyczko!
– Zaraz… Co? Jak?
Lucy odepchnęła od siebie uśmiechniętą uczennicę, po czym odsunęła się na bezpieczną odległość. Samo zachowanie dziewczyny ewidentnie świadczyło, że jest coś z nią nie tak, więc wolała zachować ostrożność i nie kusić losu.
– Co? To mój ukochany nic ci o mnie nie powiedział? – zapytała zaskoczona uczennica.
Piękna i niewinna twarz zdawała się skrywać więcej niż mogło się wydawać na pierwszy rzut oka. Choć z buzi dziewczyny nie schodził uśmiech, czuło się, że należy on do samego szatana a nie do niewinnej nastolatki. Głośna i nierozgarnięta sprawiała wrażenie zagubionego kociaka, które podkreślał fakt posiadania krótkich włosów o kolorze czystego śniegu. Wystarczyło tylko doczepić uszka, które nadawałyby wrażeniu pełen efekt.
– Jesteś Lisanna – powiedziała w końcu Lucy.
– Nie inaczej. – Delikatnie okręciła się, a następnie posłała Lucy głupkowaty uśmieszek. – Naprawdę cieszę się, że mogłam poznać kuzynkę mojego ukochanego. Taka miła niespodzianka zaraz po tym, jak wróciłam z trasy koncertowej.
– Jesteś piosenkarką? – palnęła bez zastanowienia.
– Tak – odparła spokojnie, choć od razu było widać, że jest wściekła. – Może ci jeszcze podpowiem, że jestem piosenkarką zespołu Edolas.
– Edolas? Jejku. Kiedyś uwielbiałam słuchać waszych!
– Bardzo nam miło – odezwała nieznajoma kobieta.
Wysoka, o równie ponętnych walorach co Lisanna i tym samym kolorze włosów, kobieta podeszła do Lucy i Lisanny. Skłoniła się przed panią Dragneel i posłała jej szeroki, ale szczery uśmiech. Na pierwszy rzut oka było wiadome, że ma się dotyczenie z jej siostrą. To samo dotyczyło mężczyzny, który przyszedł zaraz po kobiety. Choć był on aż nadto umięśniony, to po charakterystycznej barwie włosów dało się spokojnie zaliczyć go do grona rodzinki Strauss.
– A państwo to… – zaczęła wątpliwie Lucy.
– Mirajane i Elfman Strauss – przedstawiła się grzecznie przybyła kobieta, wskazując następnie na swojego brata.
– Może już pójdziemy stąd? – zaproponował Elfman. – Jak zaraz się zjawi Evergreen, to mnie zabije.
– I masz rację! – rozległ się nagły krzyk, który objął cały korytarz.
Kasztanowe włosy Evergreen powoli zaczęły unosić się ku górze, wyglądając, jakby miały z nich tworzyć się syczące węże. Wściekła patrzyła krwistymi oczyma, które mówiły tylko jedno: „zabić”.
Lucy, widząc scenę piekła rodem wziętą, odsunęła się kawałek, lecz nawet to nie dawało jej schronu przed tym, co miało nastąpić.
– TY DEBILU!!! – Chwyciła biednego chłopaka za ucho, a następnie pociągnęła go ku sobie, by zniżyć jego ciało na poziom ust. – NIE MIELIŚCIE SIĘ TU W ŻADEN SPOSÓB SZLAJAĆ! CHCIAŁAM JESZCZE SPOTKAĆ SIĘ Z LAXUSEM, WIĘC JEŚLI ZAMIERZACIE MI W TYM PRZESZKODZIĆ, TO UŻYJĘ WASZYCH GŁÓW ZAMIAST TALERZY DO PERKUSJI. – Kaszlnęła cicho, puszczając przerażonego Straussa. – Zrozumiano?
Nie był w stanie odpowiedzieć, więc tylko niewinnie kiwnął głową.
– Idziemy! – wrzasnęła ponownie Evergreen.
Elfman napiął wszystkie mięśnie, stając na baczność. Następnie wykonał rozkaz jak posłuszne zwierzątko, idąc ślad w ślad za swoją panią, aż oboje znikli w tłumie.
– Gdzie Lisanna? – zapytała Lucy, zauważając nieobecność młodszej Strauss.
– Pewnie znalazła już Natsu. – Radosna Mirajane podeszła do niej i przysunęła twarz do ucha Lucy. – Co sądzisz o mojej kochanej siostrzyczce?
Ich wzrok zawędrował ku jednej z sal, przed którą stali Lisanna i Natsu, rozmawiając. Zmęczony błagalnym wzrokiem patrzył na swoją żonę, licząc na ratunek z jej strony. Ta jednak uśmiechnęła się i tylko mu pomachała, wysyłając tym samym potajemną wiadomość. „Sam sobie radź, tchórzu” – tak ona brzmiała.
– Jest nawet … miła – stwierdziła po chwili namysłu Lucy. – Trochę inaczej sobie ją wyobrażałam.
– Jest miła, bo traktuje cię jak kuzynkę Natsu – rzekła Mirajane– Jeśli się dowie, że jesteś jego żoną, to może ci zrobić niezłe piekło.
– Aż tak jest w nim zakochana?
– Wcale go nie kocha.
– Czyżby chodziło o pieniądze? – zapytała cicho, zastanawiając się, co tak naprawdę kieruje Lisanną.
– Nie inaczej – przytaknęła jej Mirajane. – I teraz zadaj sobie pytanie: „dlaczego nie zauważyłam jakiejkolwiek dziewczyny, która próbowałaby zdobyć Natsu?”.
– Odpowiedziałabym wtedy „wszystkie kandydatki zostały zlikwidowane albo wystarczająco wystraszone”.
Mirajane odsunęła się gwałtownie od Lucy.
Pani Dragneel rozejrzała się i wtedy zauważyła, że Lisanna z porwanym Natsu idą w ich stronę. Udając, że rozmawiają na jakiś luźny temat, uśmiechnęła się i zaczęła mówić coś bezsensu o jakimś serialu.
– Siostrzyczko, patrz, kogo pochwyciłam! – krzyknęła młodsza Strauss, chwaląc się swoją zdobyczą.
– A więc tutaj jesteś, drogi kuzynie – rzekła Lucy z nutką drwiny w głosie.
– Taka niespodzianka. – Zaśmiał się przez łzy. – Miło, że się poznaliście, ale muszę jeszcze zabrać Lucy w takie jedno miejsce, więc wybaczcie.
Od razu wyrwał się Lisannie i podszedł do swojej żony. Jednak ta nie miała zamiaru mu odpuścić i już przyszykowała plan zemsty, który według niej był idealny.
– Nie musisz tego robić, jakoś sobie poradzę – powiedziała, dając chłopakowi do zrozumienia, że jest w poważnych tarapatach. – Dawno się nie widziałeś z Lisanną …
– Przykro mi Lisanno, ale Lucy jest bardzo nieśmiała i przez to nie chce powiedzieć, co naprawdę myśli. Dlatego przepraszam, że cię opuszczę, ale muszę pójść z nią. – Odparł atak żony. – Do widzenia.
Ukłonił się nisko, po czym bez ostrzeżenia pochwycił Lucy za rękę. Odwrócił się razem z nią i pobiegł wzdłuż korytarza jak najszybciej tylko mógł. Uciekał od Lisanny. I choć było to widać jak na obrazku, to niewiele go obchodziło. Najważniejsze było to, że nie musiał dłużej przebywać w obecności znienawidzonej narzeczonej.
– Oj, jakiego tchórza tu mamy – rzekła złośliwie Lucy, gdy byli już daleko od sióstr Strauss.
Raptownie chłopak zatrzymał Lucy i spojrzał na nią podejrzliwym wzrokiem; jakby chciał jej zajrzeć w głąb duszy. Ponownie ją pociągnął, jednak tym razem do wnętrza niewielkiej sali, którą dziewczyna widziała po raz pierwszy na oczy. Nie wyjaśniając jej powodu tak dziwnego zachowania, posadził ją na stołku, które stało tuż obok zakrytego plandeką fortepianu.
– Mam żonę i nie mogę jej zdradzić – powiedział bez ostrzeżenia.
– Nawet nie wiesz, jak zabawnie zabrzmiały te słowa, gdy je wypowiedziałeś. – Westchnęła głośno, zanim wyrwała się z jego uścisku. – Możesz sobie robić, co tam tylko chcesz. Nie wierzę, że kiedykolwiek będziemy mogli żyć … – wzruszyła ramionami, robiąc przy tym dziwną minę – … normalnie.
– Wiesz, nie zrozumiałem cię – odpowiedział jej szczerze.
– Której części?
– Jeśli dobrze pojąłem twe słowa, to pozwalasz mi na zdradę.
Niepewnie kiwnęła głową.
– Jesteś pewna? Jak tylko skończymy szkołę, to mój ojciec dobrze przypilnuje, byśmy dali mu wnuki.
Zakaszlała, zakrztuszając się własną śliną. Jej cała twarz posiniała, a oczy wydawały się być pełne zdumienia.
– O czym ty gadasz? – zapytała zdziwiona.
– Czyli ty wciąż nie jesteś „tego” – palcami wykonał gest – świadoma?
– Czego!?
– My – pokazał najpierw na siebie, a potem na nią – jesteśmy małżeństwem, a to oznacza, że będziemy musieli w końcu spędzić razem tę cholerną noc poślubną.
– Żartujesz, prawda?
Pokręcił głową. Sam jednak był z lekka zaskoczony, że jego żona do tej pory nie zdążyła sobie uświadomić tak istotnego faktu.
– Albo ja, albo wracasz do Zerefa. – Postawił jej alternatywę. – Ale uwierz mi, wolisz mnie.
– Skąd to możesz wiedzieć!? – syknęła groźnie.
– Masz szczęście. – Zignorował jej pytanie. – Ty masz wybór, ja natomiast nie.
– Przepraszam – powiedziała zawstydzona.
Odsunął się, podejrzewając, że coś musi się kryć za nagłymi przeprosinami dziewczyny.
– A że możesz powtórzyć, bo chyba na moment miałem jakieś omamy słuchowe – powiedział, dłubiąc w uszach.
– A żebyś zdechł! Nie powtórzę! – Uderzyła nogą z całej siły w podłogę. – I kurcze, nikt tu nas nie podsłuchuje?
– Nie podsłuchuje, bo ta część należy do mnie.
– Należy do ciebie? Zaraz, zaraz… Musimy porozmawiać! Nic nie wiem ani o tobie, ani o tym miejscu, ani o tych ludziach! Mam tego dosyć. – Zbliżyła się do niego wystarczająco blisko, by móc czuć ciepło bijące od jego ciała. – Chcę znać całą prawdę.
– Przykro mi, ale nie mogę ci jej wyznać.
Podniósł dłoń na wysokość jej czoła, po czym pstryknął palcami prosto w nie.
Lucy pisnęła słodko, po czym oskoczyła od chłopaka i zasłoniła ręką obolałą część ciała. I choć cios nie był zbyt mocny, to nie mogła się spodziewać, że poczuje tak silne ukłucie.
– Wiesz… gdybyśmy byli teraz w jakiej mandze, to wypadałoby cię pocałować – powiedział, wychodząc z pomieszczenia. – Lepiej idź do klasy, bo niewiele zostało do rozpoczęcia zajęć, a wiem, że dzisiaj pierwsza udręka nowego profesorka.
Pozostawił ją samą w pomieszczeniu. Jednak na długo nie cieszyła się wolnością, gdyż dotarły do niej słowa męża. Dlatego czym prędzej wybiegła za nim z sali, ostatni raz spoglądając na jego wnętrze, gdy znalazła się przy drzwiach.
Biegła, ile tylko sił miała w nogach, przeklinając w myślach Natsu, który wyniósł ją na drugi kraniec szkoły. Teraz musiała pędzić, modląc się, by zajęcia się jeszcze nie zaczęły. Nowy profesor, pierwsze spóźnienie… Nie najlepszy początek znajomości, który mógł się jedynie skończyć problemami przez cały rok szkolny.
Próbując przestać zaprzątać tym głowę, skupiła się bardziej na drodze. Jednak niespodziewanie za zakrętu wyszła Levy. Wystawiła prawą nogę do przodu i ślizgiem zatrzymała się, nie chcąc wpaść po raz drugi na kogoś. Dosłownie przed samym nosem Levy udało jej się przystopować, sapiąc jak po trzygodzinnym maratonie.
– Cześć, Levy! – rzekła, uśmiechając się krzywo.
– Cześć – odpowiedziała niepewnie. – Może usiądziemy? – zaproponowała grzecznie, wskazując na pustą ławkę.
Lucy kiwnęła głową i poszła razem z Levy do głównego pomieszczenia, siadając niedaleko ogromnych schodów.
– Mam narzeczonego – oświadczyła znienacka McGarden, spoglądając na drzwi wejściowe do budynku.
– Możesz powtórzyć?
– Wczoraj się dowiedziałam, że niedługo będę mężatką – wytłumaczyła jej dokładniej McGarden.
– Czy to są jakieś żarty?
– Niestety nie i na dodatek moim ukochanym jest wielki, napakowany goryl, z włosami jak SSJ3 z Dragon Ball’a. – Kiwnęła kilka razy głową, potwierdzając słuszność opisu.
– Zaraz… – przerwała jej Lucy, przypominając sobie mężczyznę, na którego niedawno wpadla. – Chyba wpadłam na takiego pawiana niedawno.
– To chyba był mój pawian. – Westchnęła. – Zazdroszczę ci.
– Możesz powtórzyć? – powtórzyła wcześniejsze pytanie.
– Po prostu mam wrażenie, że on chce mnie zniszczyć. – Przypominając sobie wcześniejsze rozmowy z Gajeelem, na jej ciele pojawiła się gęsia skórka. – Nie chcę z nim być!
– Nie mamy wyboru. – Zamilkła na klika sekund, uświadamiając sobie swoje słowa. – Tak. Po prostu trzeba się z tym pogodzić… – stwierdziła niepewnie Lucy.
– Pożyjemy, zobaczymy!
Levy radośnie wstała, próbując zmazać z twarzy cały smutek, który wcześniej nieustannie jej towarzyszył. Gdy zaczęła iść w stronę klasy, na moment zatrzymała się, machając komuś. Lucy, będąc ciekawa, kim jest ta osoba, spojrzała w stronę schodów. Jej oczom ukazał się Gray, z którym ostatnio nie miała zbyt dobrych kontaktów. Dlatego natychmiast odwróciła się, udając, że go nie widzi. Jednak coś ją zaniepokoiło. Dziwne szepty i niespotykany dźwięk, który przypominał jej uderzające kamienie o wiadro, niosły się cicho po pomieszczeniu, nie dając jej spokoju. Zdumiona uniosła głowę, by spojrzeć, co się wyrabia na schodach.
Zamarła z przerażenia. Lecz nie minęło nawet kilka sekund, gdy ruszyła jak oparzona, by jak najszybciej móc odsunąć Graya. Zlękniona, krzycząc na cały głos „uważaj”, chwyciła Fullbustera za ramię i w ostatniej chwili odsunęła od niebezpieczeństwa, przewalając się razem z nim na podłogę.
– Co jest? – zapytał Gray.
Jednak gdy tylko ujrzał kilka porozrzucanych cegieł, które wypadły z wiadra, zrozumiał, co się stało. Jego ciało z czasem zaczęło drżeć, gdy z paniką w oczach patrzył na miejsce, w którym jeszcze przed chwilą się znajdował.
Lucy czy to nie Lucy. Nie miało to dla niego w tej chwili najmniejszego znaczenia. Konflikt z dziewczyną musiał odłożyć na dalszy plan, gdy tylko ujrzał uciekającego chłopaka z miejsca zbrodni. Wściekły ruszył za nim, chcąc dostać odpowiedzi na nurtujące go pytania. Gray nie miał najmniejszej ochoty mu odpuścić. Musiał wiedzieć, kto stoi za tym atakiem.
Biegł tak szybko, jak tylko mógł, mijając szkolne korytarze. Odpychał ludzi na boki, chcąc zrobić sobie przejście i niewiele obchodziło go, co się z nimi stanie. Miał tylko jeden cel.
– Stój!!! – krzyknął do przerażonego chłopaka, który nawet łaskawie nie chciał się odwrócić. – Zabiję!!!
Żyła na czole zaczęła mu pulsować ze wściekłości. Jego złość dodawała mu jeszcze większej ilości sił, przez co biegnąc, pozostawiał za sobą jedynie kurz.
– ZA–TRZY–MAJ SIĘ!!! – ryknął na całą wschodnią część budynku.
W tym momencie na ułamek sekundy uciekinier odwrócił się, mogąc ujrzeć szatańską twarz Gray’a, która mówiła jedno: „zabiję cię”. Nawet nie zastanawiając się, nadal pędził przez siebie, omijając kolejne szkolne korytarze, które w całości tworzyły ogromną sieć labiryntu. I właśnie dzięki temu dało się zauważyć, że ten mężczyzna chodzi do szkoły nr 2.
Fullbuster po kilku minutach pogoni za nim mógł się domyślić, że biegnie on po oczywistych szlakach, bez żadnej próby ukrycia się w pewnych tajemniczych schowkach czy nawet bibliotece. Uśmiechnął się złośliwie, po czym skręcił tuż przy sali numer 65, by odciąć przeciwnikowi drogę, gdy tylko znajdzie się w zachodniej części budynku. Nie mylił się. Wyskakując z korytarza szybko udało mu się chwycić za ręce, a następnie unieruchomić chłopaka, który przed chwilą wykonał zamach na jego życie.
Wypuścił całe powietrze z płuc.
– Dawno się tak nie zmęczyłem – powiedział Gray. – A teraz… – Jeszcze mocniej przycisnął przeciwnika do podłogi. – Kim jesteś i dlaczego próbowałeś mnie zabić!?
– Mam na imię Totomaru, chodzę do szkoły nr 2 i ja nie chciałem cię skrzywdzić.
Zanim Gray usłyszał odpowiedź mógł się przyjrzeć przerażonemu uczniowi o biało – czarnych włosach i potarganym, szarym mundurku, który nosił na sobie.
– Jeśli ty nie chciałeś mnie zabić, to prostytutka jest dziewicą! – Kolanem przydusił leżącego na ziemi Totomaru, by móc zwolnić jedną rękę i posłużyć się nią do przeprowadzenia przesłuchania. – Gadaj! – syknął ostro, chwytając za palec wskazujący przeciwnika. – Gadaj albo złapię ci palca, a potem drugiego, a jak się skończą możliwości na dłoniach, to będę miał jeszcze sporo kości w innych częściach ciała!
– Stój, stój! – krzyknął piskliwym głosikiem uczeń.. – Ja … powiem wszystko, ale mnie nie krzywdź! Ja tylko wykonywałem polecenie! Wiesz, jak bardzo wpływy mają znaczenie.
– Czyje polecenia!– Przez jego myśli przeszło to jedno imię. Na początku nie chciał w to uwierzyć, lecz im dłużej nad tym myślał, tym bardziej ta rzecz wydawała mu się bardzo prawdopodobna.
– Ja… – Przełknął głośno ślinę. – Proszę mnie puścić, to powiem!
– Kiwnij tylko głowę na tak, kiedy o coś cię zapytam.
– Dobrze, dobrze!– Po zastrzyku nadziei, musiał czekać, aż w końcu usłyszy pytanie Gray’a.
– Czy wynajęła cię Juvia Loxar? – Gdy ujrzał delikatnie kiwnięcie głową już był pewien. – Jeśli jeszcze RAZ coś spróbujesz – puścił go, a następnie odwrócił w swoją stronę – to nie będę miał litości!!!
W ciągu chwili Totomaru uciekł, pozostawiając Graya wśród uczniów szkoły nr 1, którzy po prostu zignorowali całą zaistniałą sytuację. Chyba po raz pierwszy w życiu cieszył się ze swojego statusu, dzięki któremu wiadomość o dzisiejszym zdarzeniu nie dojdzie do kochanego tatusia. Już na samą myśl o jego kazaniu zaczął drżeć, a samo wyobrażenie o tym, że zechciałby mu wymierzyć jakąś karę? Przerażające.
Jako że jestem na telefonie, to jutro skomentuję całość dokładnie.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział jak zwykle - biedny Porla, nikt go nie słucha ;D
A! Przypomniałam sobie jeszcze o jednej rzeczy!
UsuńJa także życzę wszystkiego najlepszego czytelniczce, która właśnie dziś ma urodziny! Zdrowia kochana ;)
Okej, mogę w całości skomentować ;)
UsuńZacznę od tego, że nieźle wyszła Ci ta scena z Gray'em, gdy wszedł do klasy. Ah te emocje! Szkoda, że sobie za długo nie pogadali, ale zrehabilitowałaś się, gdy przerzucił ją sobie przez ramię.
Boże, już chciałam skomentować Lisannę, jak powiedziała wszystkim, że Levy sprzedaje informacje, ale to przecież nie ten blog... to ten Twój drugi, brawo mi -.-
Co raz więcej NaLu! NaLu! NaLu! I Gruvia! Gruvia! Biedny Natsu, komary go gryzą, a on nic nie może na to poradzić. Jeszcze został przez jednego zmuszony do przeproszenia Lucy ;( Biedaczek.
No to chyba na tyle, życzę weny i zdrówka!
Bardzo dziękuję i BARDZO się cieszę, że rozdział się spodobał ;)
UsuńCOOOOO?! Że what?! Natsu i Zeref jako rodzeństwo nie no...
OdpowiedzUsuńJestem w szo-ku, ale przyznaje końcówka skłoniła mnie do napisania komentarza. Plus dla ciebie
Zaczęłam tak od końca to teraz od początku
Rozdział jak zawsze świetny, dożo było o Grayu i Juvii (nie mówię że to źle tylko stwierdzam fakt ;-) )
Juvia ma obsesje na jego punkcie .. taaak tylko zdecydowanie inna niż w anime
Ona na serio chce go zabić, przeraża mnie co ona może jeszcze wymyślić i jestem bardzo ciekawa powodu tej jej zemsty. Wiemy że jest to na 100% wina Graya no bo jakby inaczej, ale jeszcze nie wiemy o co chodzi.
Natsu trochę dziś oberwał w rozdzialiku XD W sumie należało mu się
Wiem, jestem dla niego wredna :D Ale i tak go uwielbiam.
Okej co tam dalej jeszcze chciałam powiedzieć...?
Świetne było jak Lucy szarpała swoim mężem XD
Ta 3 w barze musiała mieć z tego niezły ubaw, chciałabym to widzieć :-)
Ogólnie fajna scenka NaLu wyszła :3
Nie trzeba wiele mówić, świetnie jak zawsze
A i jeszcze jedno :
"Taka pamiątka z serii „Jak poznałem waszą matkę?”." ~~ Serial z Comedy central czy przypadkowo ? Ale uwielbiam te komedie na CC
No to tyle, rozdział super jak zawsze, czekam na więcej. Pozdrawiam i życzę weny :-)
Znam ten serial, ale kiedyś znalazłam taki obrazek FT właśnie z serią "Jak poznałem waszą matkę", który rozbawił mnie do łez;)
Usuń"Wiemy że jest to na 100% wina Graya no bo jakby inaczej, ale jeszcze nie wiemy o co chodzi." nooo nie do końca, ale okaże się dopiero ... kiedyś ;)
Cieszę się, że skłoniłam do napisałam komentarza. Punkt dla mnie! Bardzo dziękuję za komentarz ;)
WOW!! Fajnie się czytało tą notkę... ciekawy koniec notki. Nie mogę doczekać się kolejnej :)
OdpowiedzUsuńCieszę się ;)
Usuńthx za komentarz ;)
Mam takiego maintfucka na twarzy. (dobrze to napisałam? xD)
OdpowiedzUsuńA!! Głowa mi zaraz wybuchnie! Zeref to brat Natsu? I teraz w głowie kłębią mi się miliony pytań co do nich i ich ojca ;_; Okrutna Ola Ri-senpai. No cóż trzeba czekać :P A ja tak nie lubię nie wiedzieć ;_;.
Hahah to jak Gray wyprowadził Juvię z klasy boskie! Haha xD Juvi wrócił nawyk mówienia w trzeciej osobie? To źle. Jak Gray opowiadał o tej wodzie i kablu to się śmiałam.
Nashi: Bo jesteś dziwną sadystką.
Ty też jesteś sadystką ;_;
N: Łał Amerykę odkryłaś.
A żebyś wiedziała!
Było parę błędów.. ja dostrzegłam z 3?
"Ból i cierpienie, które wciąż przysparzał jej Fullubuster." A tylko ten skopiowałam xD
Haha ta akcja z przestawieniem czasu o godzinę boska *o* rozpływam się... jak ja uwielbiam nalu w twoim wykonaniu! Hah i to jak wpadła w jego ramienia :D
N: A ta się znowu podnieca byle czym ;_;
W przeciwieństwie do cb ja lubię nalu!
N: A ja nie.
Bo jesteś idiotką. Haha i ta akcja w tym "barze?". Jak ja się śmiałam gdy ten "komar" go mocno ugryzł xD I to dwa razy! Haha
Rozdział jak zwykle boski :D Nie mogę się doczekać wyjaśniania o Zerefie Dragneel'u xd.
A zapewne w następnym rozdziale nic nie wyjaśnisz i będziemy musieli czekać kolejne 30 rozdziałów na wyjaśnienie ;D (oby nie xd).
Życzę dużo weny i wyczekuję bardzo niecierpliwie kolejnego rozdziału *o*
Masz trochę racji i trochę jej nie masz, bo sporo wyjaśnię, o co chodzi z Zerefem... takie najważniejsze fakty, bo o pochodzeniu Zerefa, to nie ma wiele. Oczywiście reszta będzie, ale nie za 30 rozdziałów, a za ... nie wiem, ale na 100% w drugim sezonie ;)
UsuńNo dobra! Trochę będzie tych tajemnic i tyle! Będziecie troszkę musieli poczekać, ale ile rozdziałów, to ja bladego pojęcia nie wiem! Sam sezon 1 miał się kończyć na 8 rozdziale, a będzie 10, a już nie mówię o 2 sezonie!
Thx za komentarz. W następnym rozdziale się dowiecie więcej, więc spokojnie, a jak pozostaną pytania, to se poczekacie ;)
heheszki :D
OdpowiedzUsuńTrollujesz nas strasznie :D Ale od początku :D
Nie lubię Juvi. Myślałam, że w twoim opowiadaniu ją polubię, ale nie dało rady. Nie wiem czy dobrze zrozumiała, ale z tego co napisałaś, ona chce zabić Graya za to co zrobiła jego rodzina. Wiem, że on też coś zrobił, ale zrozumiałam, że to głównie jego rodzina zawiniła.
Podoba mi się wątek z Phantom Lord. Jose taki nie lubiany :D Lekcje takie fajne :D
Gajeel chce się zabawić? Jeszcze mu się odmieni :D Czekam na amorka :D kocham tą pare :D GaLe <3 Chcę ich więcej i więcej!
NaLu takie emocjonalne. Miłość kwitnie, cóż że powoli...
HAHAHA Natsu bratem Zerefa! xD No to kochana zaszalałaś :D
Opisy, no muszę ci powiedzieć, że lepiej :D Nie jest ich za dużo i są wystarczająco treściwe :D
Na końcu kilka błędów wyłapałam... ,,Nie wplątuj ją w te swoje rodzinne konflikty" powinno być nie wplątuj jej. Tam jeszcze jakiś przecinek był... no nie potrafię go teraz znaleźć.
I jak dla mnie ta animacja tytułu nie potrzebna, ale to tylko moja opinia :P
No krótki komentarzyk :( Przepraszam :( Ale życzę weny i zaliczenia sesji :D
Ok. Dziękuję bardzo. No animacja jednym się podoba, drugiem nie, ale jakoś ja jestem z niej zadowolona ;)
UsuńMasz dużo racji z Juvią, ale to zostanie jeszcze wyjaśnione, ale cieszę się, że zostało zauważone.
Dobrze, że z opisami lepiej. Naprawdę się starałam :)
Błędy zawsze są. Nawet ostatnio w książce, którą czytam zauważyłam ze dwa w pierwszych rozdziałach, więc co tu mówić u mnie! ;)
GaLe będzie więcej, więc spokojnie. W drugim sezonie naprawdę będzie ich sporo ;)
Thx za komentarz i wcale nie jest krótki ;)
PS Wena jest, czasu brak ;(
Wielkie dzięki że to wstawiłaś. Dla mnie to był wspaniały prezent urodzinowy. Rozdział jak zwykle genialny. Życzę dużo czasu na pisanie.
OdpowiedzUsuńDziękuję i proszę bardzo ;)
UsuńCo?! Zeref bratem Natsu? :o
OdpowiedzUsuńRozwaliła mnie ta sytuacja z Grayem i Juvią. xD
Rozdział bardzo mi się podobał, zresztą jak zawsze. xd
Życzę dużo weny! :*
Dziękuję bardzo ;)
UsuńO matko Ola w takim momencie?! Niewiarygodne! Chociaż muszę przyznać, że relacja Natsu i Lucy się ociepla i to mnie bardzo ciekawi do jakiego stopnia to dojdzie. Rozdział super tak samo jak poprzednie! Jestem pełna podziwu, że potrafisz pisać tak długie rozdziały.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i śle mnóstwa weny, bo nie mogę się doczekać dalszych wpisów! ;-)
Ha! Śmieję się, bo "potrafisz pisać tak długie rozdziały". Nic nie mam do cb, bo śmieję się z samej siebie. Ten rozdział miał zakończyć sezon 1, a wyszło, że musiałam go podzielić na dwa + sądzę, że kolejny rozdział będzie dłuższy. Jak jest wena, wszystko jest możliwe, a uwierz mi ja mam setki pomysłów na PACa i naprawdę w tej chwili już boję się, że o czymś zapomnę ;)
UsuńA! I ty dalej się nie przyzwyczaiłam do MOICH zakończeń? No to w s. 2 nie wytrzymasz! ;)
Rozdział świetny. Tylko taka mała prośba. Pisz z czyjej perspektywy opisujesz, łatwiej się to czyta. Pogubiłam się w kilku miejscach o kim teraz piszesz, więc sądzę, że imiona bohaterów ułatwią czytanie.
OdpowiedzUsuń??? Nie do końca wiem, o co chodzi, bo to jest narracja trzecioosobowa i nie ma, z której perspektywy piszę. Piszę, co jakiś czas imiona bohaterów, chyba że nie robię tego specjalnie ;) Ale tak to 3 osoba i w niej oddzielam poszczególne części "***" w ten sposób i nie zmieniam w trakcie tj głównego bohatera tej części ;)
UsuńWtf ,Zeref to brat Natsu zcieło mnie to z nóg i na dokładke następna seria pytań na które nie ma odpowiedzi ciekawość mnie chyba zeżre za nim pojawi się następny rozdział xd. W końcu moje marzenie powoli się spełnia,ponieważ jest coraz więcej Nalu jak ja się cieszę. Ciekawie zapowiada się też akcja Greya z Juvią,bo wychodzi na to że Juvia nienawidzi Greya a Grey tęskni i kocha Juvie po przyjacielsku (więc licze na to że będzie Gruvia ).A ta piosenka z dzieciństwa Greya była super od razu mi wpadła w ucho. Ogółem rozdział jak zwykle świetny,czekam z niecierpliwością na następny.Życzę dużo weny i dobrych wyników na sesjach ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Jak tylko minie czas sesjowy (a wena i chęci pozostaną) to będę starała się jak najczęściej wypuszczać rozdziały ;) Cieszę się, że zaskoczyłam. No nie licz, że będzie dużo Nalu, Gruvia, bo jeszcze nie raz zaskoczę ;) o! I fajnie, że piosenka się spodobała ;)
UsuńZostałaś nominowana do Liebster Award :D
OdpowiedzUsuńhttp://lucy-celestialprincess.blogspot.com/
Akcja Gray x Juvia - MEGA ! :D
OdpowiedzUsuńJednak jeszcze lepsze wrażenie wymalowało się na mojej twarzy kiedy Romeo powiedział że Zeref jest bratem Natsu ! Łuoooooo *--*
Znowu trafiły się tam małe literówki jednak ja sama je robię więc spoczi.
Tam podczas sceny Gruvia trafiło się jedno zdanie które nie miało zbytnio sensu, w sensie w składni zabrakło słowa "nie" ( tak mi się zdaję)
Zaległości nadrobiłam i czekam na następny : ) Życzę weny ! Pozdrawiam
Literówek czasami nie odkryjesz! Nawet w książkach sama często je widzę, a przecież tam powinno być wszystko dobrze. Nie wiem, czy gdzieś ci brakowało słowa "nie". Nikt mi tego nie zgłosił, więc albo źle zrozumiałaś albo na serio jest brak :)
UsuńNie mniej dziękuję za komentarz :)
"Możesz go zranić, skrzywdzić psychicznie, ale zabijaj go…Nie warto byś później jeszcze bardziej cierpiała. " o ten kawałek mi chodzi. Chyba powinno być " nie zabijaj go" ale mogę się mylić
UsuńFakt... bardziej pasuje :) I nie wiem dlaczego tego słówka tam nie ma :(
UsuńUwielbiam Twoje blogi i styl pisania! Notka jak zawsze cudowna :) i czekam na kolejne !
OdpowiedzUsuńJa sama dopiero blogowanie zaczynam więc mam nadzieje że u mnie też będzie się pojawiało kiedyś tyle komentarzy :)
Pozdrawiam!
Nataly.~
No ja już piszę 1,5 roku. To jest mój 4 blog, więc jak będziesz pracowała to na pewno ci się uda! Nie rezygnuj! Ja bardzo często nie miałam komentarzy, mało było czytelników, a teraz czasami nie mogę uwierzyć widzę tak ogromne liczby :)
UsuńPrzeczytałam już wcześniej, ale nie miałam jak skomentować, rozdział jak zwykle wspaniały, zauważyłam, ze na blogu zaszły małe zmiany :D A tak poza tym chcę poinformować Cię, że nominowałam twego bloga do Liebster Award. Więcej szczegółów znajdziesz tutaj http://fairytailmiloscsmoczychzabujcow.blogspot.com/2015/01/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńAkcja Gray x Juvia xD każdy rozdzałik jak dotąd ciekawy, miło się czyta. Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy :)
UsuńI oto przybyłam z czeluści internetu. Przemierzyłam blogowe lasy, góry i rzeki. I oto jestem, GANDALFIE, TO JA KUDŁATY I SCOOBY, DAWAJ CIACHA :V
OdpowiedzUsuńWreszcie jestem na komputerze, więc mogę spokojnie dać treściwszy komentarz, nie tracąc przy tym 30 minut, ehh c: Przepraszam za te wcześniejsze... Były krótkie, nic nie wnosiły :// Ale ta historia tak mnie zaciekawiła, że po prostu pragnęłam tylko coś napisać i czytać dalej i dalej XD Fabuła jest oryginalna, niczym w dobrej książce. Opisy poprawiły się od pierwszych notek, co mnie ogromnie cieszy, gdyż uwielbiam, kiedy coś zostanie dobrze przedstawione. Zdarzają się błędy, ale w pełni Cię rozumiem. Nie zawsze da się je wszystkie wyłapać. Sama na blogu robię za korektę, więc przed opublikowaniem sprawdzam notkę po kilka razy, ponieważ zdarza mi się zrobić banalne powtórzenie xD Czasami jest troszkę chaotycznie, nie do końca można się zorientować, co kto mówi podczas dialogu, jednak w większości ten chaos wprowadza komizm do akcji :"D Mam też wrażenie, że niektóre tajemnice są aż za szybko odkrywane, a jako iż jestem fanką zagadek i kryminałów, to w moim prywatnym odczuciu powinno być to wszystko odkrywane stopniowo, aby wzbudzać jeszcze większą ciekawość w czytelniku. Ale mimo wszystko to moje prywatne odczucie, może się mylę i wtedy wszystko nie wyszłoby tak fajnie ;) Przejdę teraz do wykreowanych postaci. Bardzo im pozmieniałaś charakter, co mnie niemało zaskoczyło o.o Nie uważam, że to złe, a wręcz przeciwnie. Zszokowany czytelnik to szczęśliwy czytelnik xD Niektórym bohaterom taka zmiana wyszła na dobre, np. Natsu (jego charakter powala na kolana, chociaż widać, że zachowałaś też część jego prawdziwej natury), Juvia (idealnie do niej pasuje rola dziewczyny, która pragnie zemsty - w pewnym sensie ma obsesję na punkcie Gray'a tak samo, jak w anime). Do jeszcze innych będę się musiała przyzwyczaić. Głównie mam na myśli Levy, do której ni z gruchy ni z pietruchy nie pasuje mi taka osobowość XD Tak samo zdziwił mnie Gajeel, który próbował odwieść Juvię od pomysłu morderstwa. Nie pasuje mi do niego taki.. hmm... mało bojowy charakterek :D To chyba wszystko, co chciałam napisać, a teraz już przeniosę się do rozdziału ;)
Jose Porla - nauczyciel, który nie potrafi uciszyć klasy. Tak bardzo absurdalne i niemożliwe, ale mimo to śmieszne XD Na początku, gdy w drzwiach zjawił się Gray, myślałam, że to Jellal. Nie wiem jakim cudem miałby się tam znaleźć, ale miałam cholerną nadzieję, że to on. Głównie dlatego, że został przedstawiony jak granatowłosy, a jak dla mnie Gray ma włosy czarne, ale to już indywidualna kwestia. :D
Moment z piosenką. Pozamiatałeś mną doszczętnie i to jeszcze bardziej niż podczas czytania prologu. Boże. Uwielbiam takie sceny *^* Chwytają za serducho, nie powiem :d
No i co... Końcówka... Cóż... W pewnym sensie zadziwiająca, bo Romeo wyparował to tak z dupy za przeproszeniem xD A mimo wszystko lekko przewidywalna. :D
No to chyba tyle, do zobaczenia wieczorem, kiedy zasiądę ponownie do twojego bloga. [*] Na zawsze w pamięci moje oczy [*]
Pozdrawiam :3
Bardzo dziękuję za szczery komentarz :) (Tak przy okazji, dobrze, że nie czytałam pierwszej wersji początkowych rozdziałów, bo zeszłabyś na zawał).
UsuńA teraz tak po kolei. Uwierz mi, że zagadki, które wprowadzam w tym sezonie, to dopiero początek. Faktem jest, że może czasami za szybko, lecz (powiem to) doprowadzają mnie do szału książki, gdzie 50 stron a nawet nie ma właściwej akcji, więc lubię szybko wprowadzać wątki. Ale do zagadek. Nie pamiętam w jakim stopniu wszystko przedstawiłam, ale jeśli dobrze kojarzę, to pierwszy sezon miał być takim "wprowadzeniem" i te tajemnice, które zostały szybko odkryte, miały takie być. Dlaczego? Otóż są one dopiero początkiem do grubszych spraw i choć czasami znasz już odpowiedź w niektórych kwestiach, to mogę cię w nich jeszcze zaskoczyć, bo to nie koniec.
Lubię zmieniać charaktery, bo lubię to robić. I faktem jest, że ani kreacja Levy, ani Gajeela mi się nie podoba. Po prostu. Nie podobają się mi te postacie, ale one w zasadzie niewiele będą wnosić do historii. Bardziej już się będę skupiała na ojcu Levy, a nie na niej samej.
Chaos na blogu. Faktem jest, że jako autorka wiem, kto mówi. I tu jest pies pogrzebany, bo wy czasami tego nie wiecie. Staram się jak najbardziej dawać znać, kto gada, ale czasem nie wychodzi.
Sama nie wiem, dlaczego miałby tam być Jellal. I nie wiem, jaki kolor włosów ma Gray.
Bardzo mnie to cieszy, że podobał ci się moment z piosenką. Mnie za bardzo nie zachwycił, choć dobra to była scena (ja sadystka wolę morderstwa).
Co do Romeo... Jestem świadoma, że wyskoczył z tym ni z gruchy ni z pietruchy, ale tak miało być. Natsu nie mówi wielu rzeczy Lucy i kochany Romeo chciał uchylić choć rąbek tajemnicy.
Pomodlę się za twoje oczy, a na razie bardzo dziękuję za komentarz, za wszystkie komentarze. To co że tamte były krótkie. Bardzo się cieszę, że by były i tak się poświęciłaś, by je napisać!
Pozdrawiam