Wiem. To opowiadanko ma sporo błędów itd, ale jest to jedna z prac konkursowych, które zaryzykowałam zgłosić. Już widzę, że zasługuje ono na ostrą korektę, ale nie wiem, czy jest sens nawet się za to zabierać :( Uznałam, że warto się po prostu z nim podzielić :)
Elizabeth Nowak, pół Polka, pół Angielka mieszkająca na wschodzie Polski, w małej miejscowości o nazwie Kołpoty, była osobą powszechnie znaną, dzięki swoim skłonnościom do paranoi i dziwnych zachowań. Właśnie przez nie rodzina wyrzuciła ją do małego domku, który niegdyś należał do jej przodków. Mówili, że chcieli dobrze, mówili, że odpocznie. Kłamali. Nawet teoretyczny odpoczynek okazał się być fałszywy, gdyż poczta pantoflowa działała bez zarzutów, a szczególnie w malutkiej wsi, wokół której było tylko pole i lasy. Wszyscy mieszkańcy dowiedzieli się o skłonnościach młodej dziewczyny już po godzinie, od chwili jej przybycia. Gdy tylko wychodziła ze swojego domu, okrutne dzieci potrafiły rzucać w nią kamieniami, dorośli podszeptywać. Nawet ksiądz nie chciał wpuścić dziewczyny do kościoła, by mogła pomodlić się do Boga i podziękować za nowy dzień. Dziwne …prawda? Powody mogły być różne, ale był jeden. Wszyscy byli przekonani, że Elizabeth jest wiedźmą. Potrafiła wiedzieć to, co się wydarzy. Odpowiadała, zanim ludzie zdążyli, o coś zapytać. Wszystkich to dziwiło do tego stopnia, że woleli z nią się nie zadawać. Chcieliby, żeby nigdy tu nie przyjeżdżała. Gdyby jednak znali prawdę, to o czy by zmienili o niej zdanie?
19 lipca 2014
Dzień wydawał się zwyczajny, tak jak wczorajszy, przedwczorajszy i kolejne dni do tyłu. Młoda Elizabeth właśnie wstała, wyciągając się powoli na starym, skrzypiącym łóżku, na którym nikt nie spał od kilkudziesięciu lat.
- Ciekawe czy dzisiaj mamy kolejny dzień?
Niepewnie spojrzała na kalendarz, który wisiał tuż obok jej łóżka. Widząc TĘ datę, od razu podniosła się i z wielką radością pobiegła w stronę kuchni, by móc zrobić sobie śniadanie.
– Nareszcie! – krzyknęła na cały dom, a następnie zaśmiała się, krojąc sobie kromkę chleba. – Lalalalal… - zaczęła sobie podśpiewywać. Była pełna energii i radości. TEN dzień był dla niej wyjątkowy, nadzwyczajny. – Pójdę do sklepu i kupię sobie coś słodkiego. Może mają dzisiaj nowy towar. – Spojrzała na okno, przez które przebijało się przepiękne, letnie słońce. Podbiegła do niego, otworzyła i wystawiła głowę. Zaczęła wąchać kwiaty, które właśnie rozkwitały w jej ogródku. – Nareszcie. – Uśmiechnęła się delikatnie, jednak szczęście nie trwało za długo.
- STARA KROWA!!!
Słysząc to przezwisko, wiedziała, kto do niej przyszedł. Była już nauczona, żeby od razu chować głowę, bo kolejne blizny coraz bardziej szkodziły jej urodzie, a ból po uderzeniu kamieniem był tak nieznośny, że często musiała brać tabletki przeciwbólowe, by móc zasnąć. – Co się chowasz? – krzyknął chłopak, stojący ze swoją zgrają, tuż za płotem ogradzającym dom Elizabeth.
- Idźcie sobie! – próbowała ich jakoś wygonić, jednak wiedziała, że nie będzie to takie proste.
- Mogę wam dać cukierki, jeśli odejdziecie.
- Baba Jaga, normalnie żywcem wyjęta z książki. Haha! – zażartował najstarszy ze zgrai młokosów.
- Dlatego lepiej uciekajcie! – po tych słowach nastała chwila ciszy.
- Idźmy stąd, jeszcze się okaże, że urok na nas rzuca! – jedna z dziewczynek była na tyle przerażona, że chciała uciec z tego miejsca, a że to była jedna z najpopularniejszych dziewczyn z małej szkoły położonej w sąsiedniej wsi, to zaraz wszyscy za nią poszli gęsiego. Elizabeth westchnęła, gdy zauważyła, że dzieciaki sobie poszły. Wstała i poszła zjeść wcześniej przygotowaną kanapkę.
- Teraz mogę wyjść. – Powiedziała radośnie, zaczynając się przygotowywać do pójścia do sklepu. Nie musiała spędzać dużo czasu na ubieraniu się, gdyż i tak nie miał znaczenia jej wygląd. – Gotowe. – Przejrzała się jeszcze raz w lustrze, a następnie wyszła w stronę pobliskiego sklepu.
Idąc przez polną drogę mogła się poczuć swobodnie. Nikt jej nie przeszkadzał, mogła robić, co jej się żywnie podoba i nie musiała słuchać tego, co ludzie mają do powiedzenia na jej temat. Idealne miejsce. Był to dla niej raj … prawie. Gdyby nie jedna rzecz, wszystko mogłoby się wydawać takie piękne i idealne, ale takie nie było. Mogła mieć tylko nadzieję, że TA rzecz się nie objawi, ale nie miała pewności, że się nie ukaże. Już za wiele razy przeżyła rozczarowanie, które doprowadzało ją do granic stanu psychicznego.
- To ona… - usłyszała nagle. Obróciła głowę i zobaczyła młode małżeństwo, któro niedawno przeprowadziło się w te okolice.
- Witam. – Przywitała się grzecznie, jednak ludzie słysząc jej głos, jakby porażeni prądem, uciekli od niej. – Ach! – westchnęła ciężko. – I znowu to samo. – Znajdując się tuż obok sklepu, na chwilę się przed nim zatrzymała. Bała się, że nic jej nie sprzedadzą, ale wiedziała, że póki nie spróbuje, to się nie dowie. Postawiła krok do przodu i weszła do środka. – Dzień dobry. – Powiedziała na głos. Sprzedawca widząc ją, ukłonił się lekko. Bał się. To było widać, ale nic nie wskazywało na to, że odmówi jej sprzedaży towaru, więc poszła pod samą ladę i zaczęła wybierać produkty. Po skończonej transakcji szybko wyszła i ruszyła w stronę swojego domu. I tak była szczęśliwa, że mężczyzna wytrzymał w jej towarzystwie tyle czasu. Miała na to dwie teorie, albo zaczął się do niej przyzwyczajać, albo potrzebował pieniędzy, a każda sprzedana rzecz była na wagę złota.
Niby zwyczajny dzień. Po powrocie, jak normalny człowiek usiadła na ganku, otwierając zakupioną wcześniej książkę. Kochała czytać, a szczególnie powieści, gdzie niechciane bohaterki odnajdują przyjaciół, miłość. Chciała, by jej historia także się tak potoczyła, ale czy to było możliwe? Nie wierzyła w to. Kończąc już trzecią książkę, wiedziała, że jej historia różni się od tych z fabuły powieści.
- Już czas iść spać. – Pomimo tego, że była wczesna godzina, lubiła położyć do łóżka, zasnąć i wstać zaraz po wchodzie słońca. Dlatego włożyła książki z powrotem na półkę i poszła się zbierać do snu. Gdy była już gotowa, wskoczyła do wyra, położyła głowę na miękkiej podusi i niespodziewanie wstała. – Zapomniałabym! – uderzyła się mocno w czoło. Obróciła swoje ciało i sięgnęła do kalendarza widzącego na ścianie, zrywając, jak co dzień jedną kartkę, by wiedzieć, jaka data jest jutro. – Oby wszystko było dobrze. – Z uśmiechem na twarzy z powrotem położyła się, zasypiając po kilkunastu sekundach.
Poranek. Piękny, słoneczny poranek. Idealny do tego, by wstać i poczytać kolejne powieści z zapełnionej po brzegi półki. Elizabeth powoli zaczęła otwierać oczy, a następnie przeciągać się po dobrze przespanej nocy. Nagle zamknęła oczy i obróciła głowę w stronę kalendarza. Spokojnie zaczęła podnosić powieki.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!! - wrzasnęła, widząc datę, która ukazywała się jej oczom. 19 lipca 2014. Krzyczała, płakała, łapała przedmioty, które jej nawinęły się pod rękę i rzucała nimi o ścianę. – ZNOWU?! – to była przyczyna jej depresji, rozpaczy, niestabilności psychicznej … wszystkiego. Raz dzień powtarzał się trzy razy, albo więcej, albo mniej. Czasami były przerwy, tak jak przedwczorajszy, wczorajszy czy dzisiejszy dzień? Już nie wiedziała, jak ma myśleć, jak ma to rozumieć. Po prostu wstała, poszła w stronę kuchni i wyjęła z szafki kuchenny nóż.
- STARA KROWA!!! – usłyszała ponownie przezwiska wypowiadane przez dzieci. Jednak nie zwracała na nie uwagi. Była zbyt słaba. Obróciła nożem tak, że ostrze było wycelowane w jej ciało.
- Będę miała JUTRO? – zapytała samą siebie, a następnie wbiła nóż w swoje gardło. Jeszcze żyjąc, wyjęła go, a następnie upadła na podłogę, gdzie powoli zaczęła się wykrwawiać, mając delikatny uśmiech na twarzy, aż po prostu … umarła.
?? lipca 2014
Czy nastało JUTRO?
Wstawiam komentarze, które otrzymałam na innym blogu:
OdpowiedzUsuń[Juvia Lockser]
"Jednym słowem - piękne. Przyjemnie się czytało. Chciałabym wiedzieć, co się dzieje potem - czy nastało te jutro czy nie. Ale niestety. Widząc śmierć bohaterki raczej nie ma szans na kontynuację.
Krótkie. I dobrze. Stwierdzam, że jednak krótkie opowiadania lepiej się czyta, bo w połowie zawsze się gubię.
Nie zauważyłam błędów, ale to ja. Ja nigdy czegoś takiego nie widzę, a szczególnie u siebie.
Pozdrawiam, życzę weny i zdrówka! Hm.. Muszę wymyślić w końcu coś nowego i fajnego...
~Juvia L."
[Ja]
"No właśnie w tym jest cały szkopuł czy ona żyje czy nie, bo jeśli nastał kolejny dzień to nie, a jak dalej plącze się w czasie, to żyje.Oczywiście nie będzie kontynuacji, bo na tym polegają opowiadania w takim stylu :)
Dziękuję za kom ;)"
[Nashi]
Usuń"Tak, wiem, że nie powinnam się tu pokazywać po aferze, no ale cóż, mnie się tak nie pozbywa łatwo. ;3
A ja myślę, że jutro nie zastało. Ciągle trwa to samo. Ten sam dzień. I tak w kółko...
Oneshot fajny, ciekawi mnie, czemu na to zasłużyła...
A może było tak, że ciągle powtarzało się to jutro, tylko tym razem, postanowiła coś zmienić; wbijając sobie nóż, postanowiła się zabić, i dowiedzieć się, czy będzie miała to jutro.
Mam nadzieję, że coś zrozumiałaś z tego. xD
Pozdrawiam. ;3"
[Ja]
"Czy nie powinnaś się pokazywać? Ja tak tego nie traktuję. Ludzie popełniają błędy, a przecież "istniejemy" w internetowym społeczeństwie, a nie w prawdziwym życiu. To, co mi wtedy powiedziałaś, zabolało. I jak widać po reakcji większości ludzi, nie miałaś w racji. Jesteś w gimnazjum, to niestety bardzo głupi okres w życiu, chyba najgłupszy i wzięłaś pod uwagę pewnych okoliczności + dołożyły się do tego inne rzeczy, o który nie będę wspominać, bo je pewnie zrozumiesz dopiero po latach (naprawdę nie wiesz o czym mówię, ja sama odkryłam wiele rzeczy po latach).
Tak, jak napisałam, ludzie popełniają błędy, a ja nie jestem osobą, która będzie coś wypominała w nieskończoność. Mam nadzieję, że chociaż rozumiesz, co zrobiłaś źle.
Dziękuję oczywiście za komentarz, ja cię nie będę wyganiać. Przecież komentowanie opowiadania, to zupełnie inny rodzaj rzeczy.
Dziękuję i również pozdrawiam ;)"
[ANONIM]
Usuń"Hej,
właśnie właśnie wpadłom na Twojego bloga i to pierwsze opowiadanie, które rzuciło mi się w oczy. Moim zdaniem jest niezłe (mówię to jako bibliofil bez talentu pisarskiego), ale jest naprawdę dużo pozycji, które otarły się o motyw pętli czasowej (,,7 razy dziś", któryś odcinek ,,D. Gray-man"). Niestety Twoje opowiadanie, pomimo dobrego stylu, ma kilka błędów.
Weźmy tę historię ze znęcaniem się mieszkańców miasteczka nad bohaterką. Dlaczego mieliby znęcać się nad nią tylko dlatego, że wiedziała, co będzie dalej? Akcja dzieje się w XXI wieku! Poza tym, ci ludzie prędzej chcieliby zarobić na naszej bidulce niż się nad nią znęcać.
Druga sprawa - Elka nie przejmuje się, jak większość ofiar prześladowań, swoim wyglądem, co potwierdzasz fragmentem ,,Nie musiała spędzać dużo czasu na ubieraniu się, gdyż i tak nie miał znaczenia jej wygląd.", jednak chwilę wcześniej usiłujesz nam przekazać, że jednak jej na wyglądzie zależy (,,Była już nauczona, żeby od razu chować głowę, bo kolejne blizny coraz bardziej szkodziły jej urodzie"). To jak w końcu jest? Dba o siebie, czy nie?
Trzecia sprawa, która mi się nie podobała jest może trywialna, ale boli. Chodzi mi o krzyki (,,- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!! - wrzasnęła"). Wystarczy wziąć do ręki pierwszą z brzegu książkę, żeby sprawdzić, jak są tam zapisywane (podam przykład z powieści Christie, którą mam pod ręką ,,-Odejdź! - krzyknęła histerycznie. - Idź precz!"). Krzyki wcale nie muszą być jedną literą, mogą być wyrazem, a nawet krótkim zdankiem. Do tego fragmentu mogłoby pasować ,,-Nie! - wrzasnęła", albo coś w ten deseń.
Przez to nie chcę urazić Twoich uczuć, bynajmniej, dlatego napiszę to tylko tutaj i zabieram się do czytania :) .
Pozdrawiam,
Kreska."
[Ja]
"" To opowiadanko ma sporo błędów itd, ale jest to jedna z prac konkursowych, które zaryzykowałam zgłosić. Już widzę, że zasługuje ono na ostrą korektę, ale nie wiem, czy jest sens nawet się za to zabierać :( " - to napisałam na samym początku i tak, wiem o błędach, wiem o wadach, ale wstawiłam, bo jednak poświęciłam temu opowiadaniu trochę czasu. Było ono pisane rok temu bodajże, więc część błędów, które napisałeś, jest już w części przeszłością. Oczywiście nie obrażam się za twoje uwagi, bo jestem ich świadoma. Dodatkowo jestem dumna z takiego porównania... Mnie do Christie? Wiem, że to tylko w sprawie błędów, ale sam fakt, że użyłeś takiego porównania niezwykle mnie cieszy :)
Oczywiście dziękuję za uwagi i w żaden sposób nie czuję się obrażona, bo czemu?
Pozdrawiam :)"
[ANONIM]
"W takim razie w porządku :)
Skoro napisane rok temu, to Twój styl rzeczywiście mógł się zmienić. Chociaż wciąż masz tendencję do niejako pamiętnikowego zapisywania wydarzeń (chodzi o daty na początku), jak zauważyłem zaczynając PACa. Ciekawe, dlaczego?
Pozdrowienia,
Kreska."