piątek, 14 sierpnia 2015

[Paranormal Activity Club] Rozdział 27


– Natsu, Lucy!
Wzdrygnęli się, słysząc swoje imiona. Przeklinając sekundę, w której się zatrzymali, zrobili krok do przodu, lecz zanim zdążyli uciec na bezpieczną odległość, czyjeś ręce pochwyciły ich, nie dając szansy na jakikolwiek ruch.
– Nie zauważyliście mnie czy jak? – zapytał Happy, nie rozumiejąc powodu ich zachowania.
– Po prostu zobaczyliśmy coś, o czym wolelibyśmy zapomnieć! – odparło równocześnie małżeństwo.
Zaśmiał się profesor.
– Jaka z was zabawna parka! A teraz Natsu pójdź po lody dla nas.
Chłopak spojrzał na nauczyciela krzywo, po czym uderzył się otwartą dłonią prosto w twarz. Czuł, że nie będzie miał wyboru, lecz sam pomysł wydawał mu się co najmniej idiotyczny. Wzdychając, puścił Lucy i poszedł w kierunku najbliższego sklepu.
– Tylko pamiętaj, lubię jedynie te o smaku ryby! – krzyknął Happy, porywając za sobą Lucy.
Lucy usiadła obok nauczyciela, który wyjął z futerału starą gitarę, na które zaczął grać dość żwawą melodię. Nie był to najgorszy twór, jaki słyszała, ale ciągłe śpiewy nauczyciela na temat Carli zaczęły nużyć.
Niespodziewanie Happy przerwał i sięgnął do futerału, w którym przewalała się jakaś niebieska teczka. Podał ją dziewczynie i powiedział cicho:
- Przeczytaj w domu, nie zawiedziesz się!
Nie wiedząc, co może się w niej znajdować, mogła jedynie zaufać nauczycielowi. Czując, że będzie lepiej, jeśli nie będzie się tym teraz zajmować, włożyła plik papierów do torebki. Nie potrafiła wytrzymać tej ciekawości, lecz była cierpliwa.
– Chciałabyś wysłuchać mojej historii, w której poznałem Carlę i Natsu? – zapytał niespodziewanie profesor, odkładając na bok gitarę i równocześnie odwracając uwagę Lucy od sprawy teczki.
Mając do wyboru tylko dwie opcje, postawiła skorzystać z nowej propozycji. Była w stanie zrobić wszystko, aby tylko nie narażać swojego słuchu na kolejne tajemnicze dźwięki.
– Bardzo chętnie! – odpowiedziała dość szybko.– Ale… Czy przypadkiem specjalnie nie wysłałeś Natsu po te lody, by dać sobie czas na potajemną rozmowę ze mną? – zapytała.
– Ja nic o tym nie wiem, lecz jeśli tak sądzisz, to nie mogę ci zabronić mieć własnego zdania – rzekł, uśmiechając się szeroko. – Ja po prostu pragnę ci opowiedzieć historię pewnego pracownika, którego najbardziej nieszczęśliwy dzień w życiu, przemienił się w najszczęśliwszy.
– Pracownika?
– Tak. – Kiwnął głową. – Pracownika, który w parę godzin został zwolniony przez Silvera Fullbustera.
– Ojca Graya? – dopytała się niepewnie.
– Nie inaczej – odparł radośnie. – Byłem jednym z najwybitniejszych naukowców już w tak młodym wieku. Jednak geny to geny – dodał prawie szeptem. – Dzięki znajomościom udało mi się zacząć pracować w firmie tego człowieka, jednak siedem lat temu odkryłem pewne przekręty i nieprawidłowości… Zwolnili mnie, bo nie chciałem milczeć. Zostałem bez dachu nad głową, jedynie z pudełkiem, w którym trzymałem swoje stare prace. Błąkałem się po parku, gdy nagle zobaczyłem wiadomość na temat Carli. Modelka, piękna dziedziczka rodu Varii i utalentowana kobieta, a jednak rzuciła wszystko i znikła. Chwilę później spotkałem tego małego durnia, który błąkał się  w chłodny dzień po parku. Pogadaliśmy trochę i ostatecznie to dziecko dało mi nową nadzieję. Czarnowłosy chłopiec odmienił całkowicie moje życie… Następnego dnia dostałem wiadomość, że zostałem zatrudniony w szkole nr 1. Tam spotkałem kobietę, w której zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Prawdziwie – dodał. – Oczywiście po przedstawieniu się, oświadczyłem się, lecz ta mnie pobiła i kategorycznie odmówiła. – Zaśmiał się dość głośno.
– A jaka dziewczyna przyjmuje oświadczyny od kogoś, kogo zna tak krótko? – Zamilkła, zdając sobie sprawę z tego, co powiedziała. – Ja – odparła, załamując się.
– Ale czy żałujesz tej decyzji?
Chwycił w dłonie jej twarz i spojrzał prosto w oczy, pragnąc usłyszeć szczerzą odpowiedź.
– Nie – odpowiedziała pewnym głosem.
– To się cieszę. Naprawdę chciałem usłyszeć to od córki Layli…
Zamilkli.
Happy natychmiast ugryzł się w język, krzycząc w myślach na swoją głupotę. Miał ukrywać tak ważny fakt, a teraz przez przypadek wszystko wyznał, nie mogąc już nic odkręcić.
– Udam, że nic nie wiem.
Po usłyszeniu obietnicy Lucy, zatrwożony odsunął się od niej. Sam nie mógł uwierzyć, że tak potoczyło się to spotkanie. Było tak samo jak siedem lat temu. Te dzieciaki potrafiły go zaskoczyć i równocześnie przerazić. Ona wie, pomyślał, starając się odczytać jej myśli. Nie sądził, że to aż tak daleko mogło zabrnąć. Wcześniej bał się wyznawać prawdę tej dziewczynie, lecz pojawiło się nowe zmartwienie… Czy wyznać wszystko Natsu?
Niespodziewanie zjawił się przed nimi Dragneel, trzymając w dłoniach dwa lody i mrożoną rybę w woreczku. I Lucy, i Happy ze zdziwieniem spojrzeli na chłopaka, który szczerzył się od ucha do ucha. Coś im tu nie pasowało, lecz nie potrafili w żaden sposób zareagować na taki widok. Śmiać się a może wziąć na poważnie?
Jednak Natsu czuł przeogromną satysfakcję, wiedząc, że może się zemścić. Wysłany po specjalne zamówienie, zostawiony sam z ludźmi, którzy tworzyli niespotykane kolejki. Czuł się jak niepotrzebny balast, dlatego z rozkoszą wykonał to zadanie, interpretując je na swój własny sposób.
– Lody o smaku ryby – powiedział pełen radości. – Mamy lód i smak ryby.
– Co fakt, to fakt – odparła Lucy, nie potrafiąc powstrzymać śmiechu i łez.
– Następnym razem będę pamiętać, by skonkretyzować zamówienie – obiecał Happy, przyjmując prezent.
Lucy sięgnęła po jednego z rożków, lecz nagle Natsu cofnął rękę, udając niezwykle zdziwionego. Już wtedy Lucy wiedziała, że dla niej samej także przygotował plan zemsty. Czekając na to, co ma jej do powiedzenia, sama zaczęła przygotowywać kontratak.
– Buzi za loda – powiedział wprost, wskazując na swoje usta.
– Dobrze! – odpowiedziała, wprawiając przeciwną płeć w jeszcze większy szok.
Wstała i podeszła do męża, stając przed nim na palcach. Zamknęła oczy i powoli zaczęła przybliżać się do niego, nie ukazując wstydu.
Cały zaczerwiony chłopak podał jej loda, który pochwyciła w swe szpony. Zadowolona z sukcesu wróciła na swoje miejsce i otworzyła rożka, natychmiast się nim zajadając.
– To za to, że tak często włazisz mi do łóżka w nocy – rzekła pani Dragneel.
– Wy naprawdę nie wzięliście ślubu z miłości? – zapytał niepewnie Happy, wskazując na nich palcami.
– Nie – odpowiedziała natychmiast Lucy.
– Ranisz moje uczucia, kochanie – rzekł nonszalanckim głosem Natsu. – Przecież wiesz, jak bardzo cię kocham!
– No i dowalił…
Lucy kiwnęła kilka razy głową, widząc profesora, który sięgał po swój sprzęt. Szczęśliwy, że w taki sposób zakończyła się rozmowa, ponownie zaczął grywać „kocham Carlę”, lecz tym razem z większymi umiejętnościami. Czując przepływ ciepłych uczuć, nie potrafił się powstrzymać się od wyrażenia wszystkiego, co leży na jego sercu.
Lucy i Natsu spojrzeli na siebie, a następnie powrócili do jedzenia lodów, machając biedną, mrożoną rybą.

***

Słysząc tekst piosenki i charakterystyczny głos śpiewaka, mogła być już pewna, kto wpadł na tak głupi pomysł. Nie potrzebowała nawet patrzeć na jego twarz, gdyż już z takiej odległości dostawała dreszczy na myśl, jak bardzo ten idiota musi ją ośmieszać. Wstydząc się wejść do parku, chwyciła za rękę dziewczynę, która szła obok niej. Przeklinając dzień, w którym poznała tego Happy’ego, liczyła tylko na przypadkowy wypadek, który mógłby go spotkać. Już wiele miała problemów, by teraz zajmować się jeszcze nim. Przecież była Carlą Shagotte… Najmłodszą córką władcy Varii.
– Siostro? – zapytała niespodziewanie dziewczynką.
Niska, niebieskowłosa o dość dużych oczach, które były tego samego koloru co kosmyki. Uśmiechając się do kobiety, dodawała odwagi, wiedząc, co w tej sytuacji może przeżywać najbliższa jej osoba. Kochała ją. Miała już tylko ją. I choć sądziła, że ten mężczyzna może jej pomóc, nie chciała na siłę do niczego zmuszać siostry. Ona już sama wybrała.
– Chodźmy już – zaczęła nagle Carla – Wendy.

***

Pełne mroku i złowrogiej, tajemniczej energii pomieszczenie sprawiało wrażenie miejsca, do którego tylko nieliczni mieli tylko dostęp. Pokryte wokół bordową tapetą, z której część zaczęła już odpadać, zdawało się mówić o śmierci otaczającej ten dom. Krew i zamurowane ciała krzyczały przez ściany, wierząc, że zebrani goście usłyszą o ich obecności. Za dużo zbrodni, za dużo morderstw i nieszczęść spadło na tę posiadłość, lecz opuszczona i pozostawiona naturze, dawała schronienie jednej z organizacji, pozwalając na swobodne spotkania.
Siedząc przy długim, drewnianym stole, na który paliły się pojedyncze świecie, patrzyli na swoje twarze, po części skryte w mroku. Otoczeni przez wiernych sługusów uśmiechali się do siebie szeroko, wiedząc już, że osiągnął swoje cele. Potajemne spotkanie, które zdawały się jedynie obserwować jedynie stare i niszczejące obrazy, miało być punktem kulminacyjnym wydarzeń z ostatniego miesiąca. Ich plany i marzenia miały właśnie teraz szansę się ziścić. Nie mogli już dłużej czekać. Każda sekunda rodziła kolejne napięcia, które mogły niezbyt dobrze wpłynąć na rozmowę.
Topniejący wosk zaczął spływać po srebrnym naczyniu prosto na kremowy obrus oplatający cały stół. Czas się kończył, a oni wciąż milczeli. Ubrani w czarne płaszcze wychylali głowy, uświadamiając sobie, że to nie wygląd rezydencji nadawał taką atmosferę, a ludzie znajdujący się w nim.
– Może jednak porozmawiamy, Zerefie – odezwał się zielonowłosy mężczyzna, trzymający w rękach kieliszek z czerwonym winem. Popijając z niego dużymi łykami, sprawiał wrażenie dumnego człowieka, który nie waha się przed niczym. – Za bardzo mi się nie śpieszy, jednak sądzę, że będzie lepiej jak najszybciej zakończyć naszą schadzkę.
– Zamknij się, La Pradley – syknął Zeref, czując, co próbuje osiągnąć jego przeciwnik. Choć młody wiek przeszkadzał mu w uzyskaniu tytułu prawdziwego szefa, to umiejętności zaprzeczały wszystkim plotkom na temat jego braku doświadczenia. – Czego tak naprawdę ode mnie chcesz?
– Prawdy!
Książę położył ręce na stole, po czym opierając się łokciami o drewniany blat, ułożył delikatnie podbródek na otwartych dłoniach. Śmiejąc się złowieszczo, czuł dominację nad tak młodym człowiekiem, nad synem tego zdrajcy. Patrząc w te czarne, puste oczy wiedział, że nie tylko on pragnie tej zemsty. Czuł, że nietrudno będzie wpoić dzieciakowi prawdę, którą on sam uważa za słuszną. Zeref był naiwny, przychodząc na to spotkanie, lecz nie zamierzał mu o tym mówić. Karty zostały już wyłożone, decydując równocześnie o tym, kto zwycięży.
– Jutro się wszystko zacznie, więc twoim zadaniem będzie tylko mi pomóc walce z twoim ukochanym tatusiem – rzekł spokojnym głosem La Pradley.
– Nie rozumiem…
Choć wydawało się Zerefowi, że przyszedł na spotkanie z pełną garścią informacji, to usłyszał coś, co go mocno zaintrygowało. Wcześniej sądził, że rozmowa ma dotyczyć tylko planów na przyszłość, na bardzo daleką przyszłość. Lecz słowa przyszłego wspólnika wszystkiemu zaprzeczały. Nie wiedział już, co ma myśleć o tej sprawie.
– Jutro mój tajny agent odbierze tajne dokumenty, które są w posiadaniu Lucy Heartfilii… Oj, przepraszam – dodał La pRadley, śmiejąc się pod nosem. – Miałem na myśli Lucy Dragneel. – Posyłając Zerefowi uśmiech pełen drwiny i pogardy, wygłosił swoje ostateczne zdanie na temat pachołka. – Kiedy je odzyskamy, nic nie będzie już stało na przeszkodzie do ostatecznej realizacji ostatniej części planu.
– A jeśli ona ich nie ma? – zaproponował Dragneel, czując, że wyjaśnienie księcia jest zbyt naciągane.
– Uwierz mi, że przygotowywałem się na wszystko tak wiele lat, że w tej chwili nic nie jest w stanie mi przeszkodzić.
– Jesteś taki naiwny – prychnął Zeref, nie potrafiąc powstrzymać śmiechu. – Myślisz, że wszystko jest takie proste. Że ta dziewczyna jest taka prosta? A przede wszystkim… – Odpłacając się za wcześniejsze ośmieszenie, skierował twarz ku górze i spojrzał na człowieka tak złowieszczym i przerażającym wzrokiem, że wszyscy zebrani wzdrygnęli się. – Czy ty wierzysz, że mój stary jest taki głupi?
– Jesteś żałosny!
– Czyli coś nas łączy – stwierdził Zeref.
– Nie wszystko da się przewidzieć.
– Właśnie to miałem ci przekazać.
Oboje zamilkli, gapiąc się na siebie jak dwie, rozwścieczone bestie. Marząc, by się pożreć nawzajem, stawali do bitwy, której wynik wydawał się już wcześniej narzucony.
– Zabawny jesteś, dzieciaku – odparł La Pradley. – Lecz ta historia będzie miała takie zakończenie, jakie ja chcę. Wydaje ci się, że jestem dalej niż bliżej osiągnięcia sukcesu… Mylisz się. Tak wiele lat poświęciłem tej zemście, że niewielkie kroczki dzielą mnie od tego celu.
– Ostateczne zjednoczenie… – mruknął Zeref. – Pragniesz ponownie zjednoczyć Fiore, Varię i Pengrande.
– A czy to nie jest oczywiste? – spytał drwiąco. – Varia jest jednym z największych kontrahentów handlowych, którzy posiadają na swoich terenach cudowne złoża minerałów. Fiore uznawane jest za najbogatsze państwo na świecie mające wpływy na trzech kontynentach. Pengrande, choć na to nie wygląda, ma rozległe tereny i maleńką rzecz – gestykulował palcami – która może decydować o losach całej planety.
– I to ten cały twój plan. – Prychnął. – Wiem, czego poszukujesz, lecz nie posiadasz informacji, gdzie została ukryta ta „maleńka rzecz”.
– Ojoj, a może ty się mylisz? Bękarcie – zakpił mężczyzna, lecz jego słowa nie poruszyły chłopaka. – Oboje mamy korzyści z naszego wspólnego działania, więc jak? Zgoda?
Wstał i wolnym krokiem podszedł do Zerefa, trzymając w dłoni kieliszek z winem. Czując się jak władca, i nie wstydząc się tego okazywać, podskoczył i usiadł na blacie stołu. Pijąc ogromnymi i głośnymi łykami napój, spoglądał na chłopaka. Machał nogami jak małe dziecko, zahaczając stopami o swoich sługusów, którzy obojętnie przyglądali się na całe „przestawienie”.
Niespodziewanie Dragneel zaśmiał się. Chwycił kieliszek od La Pradleya, po czym  i wylał całą jego zawartość kieliszka na siedzącego wspólnika.
Książę nie zdążył uchwycić się za czasu. Cały przemoczony i ośmieszony przed innymi rzucił ciało z blatu i natychmiast pognał do swoim poddanych. Krzywiąc się i plując przekleństwami w stronę Zerefa. Jak dzika bestia rzucił się na jednego z ludzi i spod jego kurtki wyciągnął broń, którą wymierzył w Dragneela.
Rozpoczęła się walka. Obie strony stanęły naprzeciw siebie, celując z broni. Marzyli, by wpakować drugim kulki w łeb, lecz musieli czekać. Nie po to tu przyszli. Sam La Pradley był świadom, jakie konsekwencje niesie za sobą ta nieprzemyślana decyzja. Już za wiele przeszkód spotkał na swojej drodze. Czując, że najlepszym rozwiązaniem będzie uznać wydarzenie za „malutki żart”, jako pierwszy schował broń za garnitur.
– Spokojnie, panowie – rzekł opanowanym głosem, choć w głębi duszy pragnął rozszarpać gardło Dragneelowi. – Porozmawiajmy.
Uśmiechnięty powrócił na dawne miejsce, posyłając Zerefowi spojrzenie pełne nienawiści. Miał ono tylko jedno przesłanie – zemszczę się.
Zerefowi dawno nic tak nie dało ogromnej satysfakcji jak dzisiejsze zdarzenie. Nie był bachorem, nie był bękartem… Wszyscy traktowali go tylko przez pryzmat pozorów, lecz zawsze grubo się mylili. Zapracował na to, co ma i nikt nie był w stanie tego odebrać.
– Co robimy? – zapytał Zeref, zakładając ręce za głowę. – Ja załatwiam sprawę z Varią, a ty pilnujesz Magnolii i Pengrande.
– Może być – odparł tylko La Pradley. – Mam nadzieję, że wywiążesz się ze swojej części umowy?
– Daj mi pół roku, a wszystko ci załatwię – rzekł niezwykle przekonującym głosem. – A ty… dasz sobie radę?
– Pewnie z pięć lat.
– Taki zdolny książę, jak ty, a nie da rady w parę miesięcy? – spytał żartobliwie Dragneel.
– Ty masz dużo mniej zadań niż ja, więc… – zamyślił się na moment – zgoda?
Oboje wstali i podeszli do siebie. Nikt nic nie wie, nikt nic nie słyszał. Jedynie ich wierni ludzie, ustawieni w rzędzie za nimi, patrzyli na zjednoczenie, które nastąpiło na wskutek jednego pragnienia. Zemsty. Oboje patrzyli na siebie, mając oświetlone jedynie część twarzy. Pełni zła i nieszczęścia śmiali się, podnosząc dłonie. Ich cienie padały na zamknięte drzwi, ukazując dokładnie cały ten gest. Gdy w końcu złączyli się, odwrócili ciała i poszli w dwa różne kierunki w momencie, gdy świeca całkowicie zagasła.

– Teraz tylko czas znaleźć E.N.D. powiedzieli równocześnie. 

26 komentarzy:

  1. Jedynie co napiszę, to...

    BOŻE PRAGNĘ WIĘCEJ!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak... do Boga się pisze, a nie do mnie...
      Dobra, żartowałam. Cieszę się, że ci się podobał, ale trzeba będzie troszkę poczekać na następny :(

      Usuń
  2. Okej ^^ Cofam.

    OLO RI PRAGNĘ WIĘCEJ RAZY TRZY!
    A na rozdział poczekam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzy razy więcej ... 30 stron... Może na koniec sezonu będzie???
      Oczywiście kolejny będzie za tydzień, więc dużo czekania nie będzie ;)

      Usuń
  3. Rozdział jak zwykle super, ale na dziś taki krótki komentarz. Całość skomentuję jutro ;) I jeszcze raz - rozdział super, szczególnie scena z Zerefem i marnowaniem wina xD

    ~Juvia L.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zeref... Zeref... Zeref... Ty niewychowana istoto. Mamcia nie nauczyła, że nie wolno wylewać na innych wino, zwłaszcza na ludzi, którzy są księciuniami. Mimo to ta scena była epicka! Krótka, ale epicka! xD Ja na miejscu La Pradleya, co by się nie działo, przestrzeliłabym gościowi kolana. A co, nie będzie podskakiwał! Swoją drogą, fajnie to brzmi - La Pradley. Fajnie się wymawia ^^ *nuci* La Pradley, La Pradley...
      Dalej idziemy - Lucy ma jakieś dokumenty. Ja na jej miejscu już dawno bym oszalała. Cały czas jakieś zagadki, tajemnice, niebezpieczeństwo... Ja rozumiem, dziewczyna lubi takie rzeczy, no ale ile można xD Jeszcze jak ma się za męża takiego idiotę, co to ci włazi do łóżka bez pozwolenia...
      W większości opowiadań matka Lucy nie jest zła. Blondynka zawsze ją kochała, uznawała za dobrą osobę, a tu wyzywa od żmii. Bardzo dobre posunięcie, odskocznia od schematów ;) Jestem ciekawa, jak dalej potoczą się sprawy tego listu i kto go dostarczył.
      Lucy miała porozmawiać z Levy, ale ta zrezygnowała... A może... Skoro wybiegała z tyłu budynku, a tam Lucy znalazła martwe ciało, może to znaczyć, że Levy je widziała i się wystraszyła. Mam nadzieję, że pobiegła po pomoc. Swoją drogą, skoro Lucy jest na miejscu zbrodni, mogłaby zostać uznana za mordercę? Bo zazwyczaj takie osoby są podejrzane, także...
      I została mi sprawa Lisanny aka Czarnowłosej Kobity, która wcale a wcale nie zabiła siostry, Mira sama się udusiła xD Mogła nie pić xD I właśnie dlatego nie pije się alkoholu. Bóg wie, co w tym jest i jak to działa, no ale siostry podejrzewać nie mogła. Za tą trasą koncertową kryje się na pewno coś większego. Jako że ja wiele rzeczy zapominam i wolno kumam, możliwe że to zostało wyjaśnione, ale ja swoje wiem i tego się trzymajmy xD
      Pozdrawiam, życzę weny i zdrówka! Taśmą Cię obklejać nie będę, nie martw się ;D

      ~Juvia L.

      Usuń
    2. Wiesz... W zasadzie Zeref też jest księciem ;) I mama nie nauczyła, bo oddała go, gdy był jeszcze mały. I cieszę się, że ta scena Ci się podobała. Mi w zasadzie też podoba się to imię La Pradley. Była to postać mojego opowiadania Nowe Życie, wiec jako złośliwa istotka musiała je także tutaj użyć ;)
      Lucy i dokumenty. Zadaj sobie pytanie, czy na pewno je ma. Jeśli jeszcze raz przeczytasz scenę, w której wybucha ten pokój z biblioteki, to sobie odpowiesz na to pytanie. Nie mniej, bardzo mnie to cieszy, że podobają ci się te zagadki.
      Faktem jest, że chciałam zrobić złą Laylę. W zasadzie jeszcze nic o niej nie wiecie, lecz kiedy dowiecie się o niej prawdy, to chyba ją znienawidzicie. Ja przynajmniej jej nie lubię.
      A kto dostarczył list? W zasadzie dość szybko się dowiesz ... prawie.
      Lucy nie zostanie uznana za mordercę, gdyż ciało było zmasakrowane. Jeśli wziąć pod uwagę ten fakt, to łatwo można dojść do wniosku, że potrzeba dwóch czynników 1. czasu 2. zapasowych ubrań. Lucy w zasadzie chwilę czekała na Levy, więc nie miała czasu, by ewentualnie się przebrać. Jeśli natomiast popełniłaby zbrodnię, to jej ciało nosiłoby ślady po takiej zbrodni. Więcej będzie wyjaśnione w kolejnych rozdziałach (mam nadzieję, że wszystko uda mi się odpowiednio wyjaśnić ;))
      Jak pisałam wcześniej. Dla wolnokumatych serdecznie polecam Księgę Tajemnic, w której staram się podkreślać pewne rzeczy, pomagać w rozumieniu różnych sytuacji ;)
      Lisanna nie zabiła Mirajene, tylko ją uśpiła. Do tej pory nic nie zostało wyjaśnione z trasą koncertową. Wiadome jest, że Lisanna dla kogoś pracuje i tyle. Odeszła od rodziny, by wypełnić misję i odpokutować grzech.
      Mam nadzieję, że jasno wszystko przedstawiłam (a rozgadałam się niemiłosiernie) NIe mniej, dziękuję za tak cudowny komentarz. Mam nadzieję, ze w kolejnych rozdziałach Cię nie zawiodę ;)

      Usuń
  4. O jak fajnie! Nowy rozdział! A tak w ogóle to witam :P Komentowanie czas zacząć. Dzisiaj postaram się napisać dłuższy komentarz niż zwykle. Trzymaj za mnie kciuki, robię to dla ciebie.
    Cień: Taa... powodzenia w pisaniu.
    -Cień! Nie wierzysz we mnie!? Jak możesz! Nawet mi nie pomożesz?
    Cień: Nie pomogę.
    Olać go. No to tak czytałam se rozdział i nagle się zachmurzyło, gdzieś tam pogrzmiewało i jeszcze do tego wiatr. Normalnie zrobiła się taka mroczna atmosfera :)
    Potem przyszła burza. Tak głośno grzmiało i padało, że się nawet rozmawiać nie dało. A tak właściwie to po co o tym pisze? Dobra nieważne :D

    Co do rozdziału to to epicki bardzo mi się spodobał. Och Zeref, Zeref twoje zachowanie było genialne <3 A Lucynka jaką miała niespodziankę :) Zmasakrowane ciało. Gdyby nie jej niezaspokojona ciekawość to by było nudno xD Natsu z czarnymi włosami, a Lisanna z peruką. Tego się nie spodziewałam. Chwila... yyy chciałam coś jeszcze dodać, ale zapomniała co to było xD
    Cień: Ta twoja bardzo dobra, acz krótkotrwała pamięć ha ha ha.
    -No nic na to nie poradzę i nie nabijaj się ze mnie. Niby miałeś się nie wtrącać.
    Cień: Nie pomagać. Nic nie mówiłem o denerwowaniu cię.
    -A idź sobie.

    A tak na koniec. Komentarz napisałabym wcześniej, lecz prze wspomnianą burzę prąd mi wcięło cholera wie gdzie :(
    Myślę, że komentarz się udał :D

    Alice i głupi Cień

    Cień: Sama jesteś głupia, debilko.
    -Co to miało być? To wszystko przez Ciebie.
    Cień: Idiotka.
    -Phi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentarz przepiękny! Naprawdę dałaś mi niezwykły zastrzyk weny! Kocham Was za to !!!
      Cholernie mnie cieszy to, że ci się rozdział podobał. Bardzo się przy nim starałam i byłam ciekawa, czy wszystko wyszło tak jak chciałam. Dobrze, że cię zaskoczyłam, bo pewnie jeszcze nie raz to zrobię.
      [A tak przy okazji. Daj do mnie trochę deszczu, bo sucho strasznie w ogrodzie jest ;)] I niesamowitą atmosferę ci zrobiło. Pilnuj, żeby burza była na ostatni rozdział tego sezonu, bo mogę zagwarantować, że będzie idealnie pasowała burza do tego, co szykuję.
      Buziaczki przesyłam za tak cudowny komentarz i do zobaczenia!!!

      Usuń
  5. Komentarz pisze po raz trzeci !! Nie wiem co się dzieje, ale nie poddam się i go dodam! ( mam nadzieje, że uda mi sie ująć to samo co w tamtych dwóch)
    Wracając!
    Rodział cudowny, jak zawsze. Jednak to w jakim momencie go przerwałaś, sprawia, że moje noce będą bezsenne! Co do rodziału, po pierwsze co planuje Lissana? Po drugie czyje były te zwłoki i kto zabił ? ( mam nadzieje, że nie Levy) oraz ostatnie na dziś, czy Natsu da radę i w ostatniej chwili uratuje Lucy, która jest jak zawsze w tarapatach? ( mam cichą nadzieję, że tak) mam jeszcze wiele pytań ale poczekam z tym do kolejnego rodziału!
    W skrócie, klimat jak zawsze świetny, długość idealna ale mimo to chcę więcej! Oraz utalentowana autorka, która potrafi wzbudzić w czytelniku emocje, takiej ze świecą szukać!
    Jednak pragnę wspomnieć o czymś smutnym. Pamiętaj, że za moją bezsenność jesteś odpowiedzialna! I wiem, że solidnie mi to wynagrodzisz kolejnym świetnym rozdziałem!
    Mam szczerą nadzieje, że ten komentarz się doda, inaczej wyrzucę telefon do rzeki.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny oraz siły do pisania kolejnych części tej hisorii i wielu innych!
    ~ NatalyImmune

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Telefon czuje się bezpieczny, bo komentarz się dodał. Niestety będziesz musiała sporo poczekać na rozdział i może on być lekko nudnawy, lecz no... bardzo ważny, nie mniej troszkę będziesz musiała poczekać, bo szykuje się długi (już mam 8 stron, a dopiero zrealizowałam 5 z 9 punktów).
      Bardzo Ci dziękuję za komentarz. Wiele to dla mnie znaczy, więc przesyłam stos buziaków! (Oczywiście Natsu uratuje Lucy, bo jakby inaczej). Cieszę się, że tak postrzegasz mojego bloga (choć sama dostrzegam w nim mnóstwo wad :) ) Nie mniej. Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję. Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę w kolejnym rozdziale!

      Usuń
  6. Super rozdział *o*
    Teraz jestem najbardziej ciekawa tego, czemu Natsu pofarbował włosy na różowo xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki i odpowiedź na to pytanie jest chyba jedną z najłatwiejszych i można się domyśleć, choć może zaskoczę odpowiedzią :)

      Usuń
    2. Nie wiem czemu ale myślę że to dlatego, by odróżnić się od swojego brata :v
      Tak w ogóle zastanawia mnie jeszcze jeden szczegół. Ojciec Natsu ma czerwone włosy, matka Natsu była blondynką. To jakim cudem on miał czarne? xD czyżby Igneel też lubił bawić się farbą?

      Usuń
    3. Ja oczywiście nie podam odpowiedzi, ale w dobrym kierunku myślisz! ;)

      Usuń
  7. Już kiedyś pisałam, że nie jestem najlepsza w komentowaniu. ;-;
    Ale źle się czuje z tym, że tak długo nie komenotwałam. Tym bardziej, że historia zawładnęła moim sercem jak samo Fairy Tail.
    Przepraszam jeszcze raz i od teraz będę komentować już wszystko. W miare możliwości...
    Co do rozdziału: jak zwykle świetny chociaż troszkę mozolnie mi się go czytało. Nie wiem dlaczego. :/
    Moje serce się domaga kolejnego rozdziału! ;w;
    Życzę dużo weny ~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi, że ja też nie jestem najlepsza w komentowaniu ;)
      Dla mnie nawet proste słowa, że się podobało, bądź nie, mają ogromne znaczenie, gdyż chociaż wiem, że ktoś docenił moją pracę!
      Mogło ci się mozolnie czytać, gdyż w zasadzie było naprawdę sporo opisów, ale cóż... Czasami potrzebne są, by pokazać szczegóły. Nie mniej, dziękuję za szczerą opinię, za tak podbudowujące słowa. Postaram się, by kolejne rozdziały były jak najlepsze!!!
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. No nieźle pierwszy raz tak długo od pojawienia się postu nie komentowałam xP Przyczyną był tygodniowy obóz gdzie koleżanki męczyły mnie... poprawka ja jej męczyłam do 4.00 rano dzień w dzień, a pobudka była o 7:00 xD Ale warto było ;u; Chciałam skomentować podczas obozu, ale gdy leżałam na podłodze (tak spalam na podłodze, bez kołdy i poduszki otoczona cipsami, wylaną colą i koleżankami xD) i czytałam rozdział zasnęłam i obudziłam się z rozladowanym telefonem, dlatego dalam sobie spokój :)
    ----
    A teraz (nareszcie) wracając do komentowania. .. szczerze musze przyznać początek odnośnie Zerefka i księciulka mnie troche nudził, ale dowiedzieliśmy się paru informacji, jednak serio nie obczajam co Fiore i 2 pozostałe państwa mają wspólnego z Mavis i szkołom i tymi figurkami ... serio ja już nic nie ogarniam, jednak kiedy pojawiła się śmierć Miry ... Ola to opowiadanie jest ZAJEBISTE POD KAŻDYM WZGLĘDEM <3333 Lissana ja Cię ubustwiam *u* Ciekawi mnie czy Natsu wiedział o tym że Lissana miała czarne włosy.. Makaov ma umrzeć? Szkoda lubiłam dziadka :( Ja wręcz kocham kiedy Lajla jest pokazywana jako osoba która ma coś wspólego z zagadkami i wogóle. .. a kiedy okazuje się że Lajla jest zla to wtedy wogóle jestem w niebo wzięta... Nie to że jej nie lubie ale wg mnie w Fairy Tail znaczenie Lajki powinno być ważne, pełne tajemnic.. jak tutaj ^^ Całość jak zawsze bardzo mi się podobała i czekam na ciąg dalszy =33
    S.P. Czekam kiedy pojawi się Henryk bo go dawno nie było *uuu* Mam nadzieję że niedługo się pojawi :3
    ~~~Pozdrawiam i przesyłam mnóstwo weny :33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę nie musisz w żaden sposób mi się tłumaczyć! Każdy ma swoje sprawy i cieszę się, że teraz komentujesz ;)
      Dzięki za szczerą opinię. Ja też sądzę, że z lekka nudnawy był ten fragment, ale bardzo potrzebny. no widzisz... Nie obczajasz, a to bardzo dobrze, bo Olusia będzie musiała Cię zaskoczyć! W zasadzie już w trzecim sezonie większość się wyjaśni, ale ostateczne odpowiedzi otrzymacie w sezonie 4. Oj, lubię Was dręczyć!
      MIRA ŻYJE!!! Będzie fragment i ona żyje! Lisanna ją tylko uśpiła!!! Ach! Wiedziałam, że kilka osób pomyśli, że ją zabiłam!
      Jejku... Naprawdę cieszę się, że opowiadanie ci się podoba. Naprawdę!
      Ja też Lisannę ubóstwiam, a to, co z nią zrobię w kolejnych sezonach, będzie sprawiało, że jeszcze bardziej ją ubóstwię!!! Nie, Natsu o niczym nie wie ;)
      Ja nie lubię Makarova.
      Co do Layli... Mam to samo co ty i chyba wiele fanów FT. Jak patrzyłam na forach, to wiele osób zastanawia się nad sensem istnienia Layli, a w zasadzie nic o niej nie wiemy. Chciałam, by była to ważna postać, a że zrobiłam z niej złego zgredka, to nawet fajnie wyszło... (Boże, i ile ten blog będzie miał rozdziałów, kiedy będę chciała upchnąć te wszystkie pomysły!!!)
      I kolejna fanka Henrego się znalazła. Dobra! Fanklub zakładamy! Nie martw się, pojawi się w tym sezonie, choć do końca będę trzymała Was w niepewności ;)
      Wielkie dzięki za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń
    2. Tak będzie Fanklub Henryka XDD Moje życie stało się piękniejsze, po przeczytaniu tej niesamowitej informacji */////* Tak żeby nie było to możesz już mnie zapisać na liste xP
      P.S. Olciu ty wiesz jak uszczęśliwić człowieka XPP
      ~~~

      Usuń
  9. OMG! Tylko to zdołałam wypowiedzieć czytając ostatnią scenę. Natsu na ratunek!
    Wyjaśnij mi kim jest ten La Pradley czy jak on tam ma. Szukałam w księdze tajemnic, ale nie było tam napisane kim jest ten człowiek, a strasznie mnie zżera ciekawość. >_<
    Rozdział mi się podobał, chociaż momentami wydawał mi się nudny. - głównie przez te opisy, których dla mnie jest za duuużo chociaż wiem, że powinny być. Ja po prostu nie lubię ich czytać XD
    Przesyłam dużo weny i pozdrawiam ^^
    ~ Natsuki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natsu zawsze musi ratować swoją księżniczkę! (pomijając fakt, że to on jest z rodziny królewskiej)
      La Pradley... Czytałaś Nowe życie, więc wiesz, że tam był księciem. Tutaj jest nim także. Zostało to wspomniane w rozdziale... boże... 18??? Wtedy gdy Erza rozmawiała z matką o tym, kto ich wykupił i tyle... To jest człowiek-tajemnica, więc za jakiś długi czas się dowiecie kim on tak naprawdę jest, ale... podpowiem, że taka postać (imię moje) była w Fairy Tail. Dodatkowo był to też człowiek, który już dwa razy występował, ale nie było w tych miejscach podane jego imię ;)
      Faktem jest, że opisy mnie czasami także dołują, co nie zmienia faktu, że są one potrzebne i czasami wręcz konieczne. Już w kolejnych rozdziałach postanowiłam troszkę je skracać, ale jest ciężko, bo np. taka scena z Lisanną. Bardzo ważna i konieczna. Ach... Pamiętam jeszcze czasy, w których tyle akcji mieściło się w 5 stronach, bo mało opisów dawałam. Nie mniej, człowiek rozwija się, a opisy są nieodłącznym elementem opowieści :) I nie ukrywam, że czasami też chwyta mnie wena i po prostu je piszę ;)
      Koniec mojego monologu. Dziękuję bardzo za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń
  10. -Pierwszy koment tutaj- xd

    Zacznę może od Zerefa, który zaskoczył mnie, gdy wylał wino. Zeref taki poważny, a tu takie coś :)
    Jestem już tak wciągnięta w tą historię, a jednocześnie czasami nie ogarniam, np. o co chodzi z tymi figurkami. Tak wiem, jestem słaba w komentowaniu, ale cóż.
    Wróćmy do bloga.
    Bardzo podoba mi się Twój styl pisania, a zwłaszcza opisy, które nie zanudzają człowieka, a wręcz przeciwnie- pobudzają wobraźnię.
    Jak mogłaś zabić Mirę? No jak? Muszę pogodzić się ze śmiercią Miry, którą lubię, mimo, że nie jest/była główną postacią.
    I jestem ciekawa, jak sytuacja rozwinie się dalej.
    Bez zbędnych słów( doskonale wiesz, że Ten blog jest świetny, nie muszę tego pisać )
    Przesyłam wenę i pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam w pierwszym komentarzu ;)
      Niby Zeref jest poważny, lecz wciąż to nastolatek, a nastolatkowie mają różne zachowania ;)
      Wiele osób nie ogarnia, o co chodzi z figurkami, ale zarazem dobrze, gdyż przynajmniej Was z nimi zaskoczę. Wiadome jest jedno. Wiele osób je posiada i wiele osób pragnie je także zdobyć!
      Co do opisów... To uwierz, że jeszcze pół roku temu pisałam tak słabe opisy, że wiele osób zwracałomi w tej kwestii uwagę. Nie mniej, cieszę się bardzo, że widać poprawę i że ona ci się spodobała.
      Jezu... JA NIE ZABIŁAM MIRY! LISANNA JĄ TYLKO UŚPIŁA!!! -> wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam, że parę osób tak pomyśli...
      Bardzo się cieszę, że blog ci się podoba. Dla mnie to największa nagroda.
      Dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  11. "Teraz tylko czas odnaleźć E.N.D" rozwaliłaś mnie tym, dając mi też nowe rzeczy do przemyślenia. Ciekawi mnie kim jest zabójcą tej osoby, którą znalazła Lucy i kto jest tą osobą poszkodowaną . Czy będą jeszcze z zabójcą sceny to znaczy wydarzenia. I czy okaże sie kto jest tą osobą poszkodowaną. Nie wiem czemu ale podejrzewam że zabójca to Zeref, ale to tylko podejrzenia xd. Jest wiele rzeczy, które mnie jeszcze ciekawią, więc o nich napiszę xd. Co kryje Natsu, ciągle wchodzi do Lucy łóżka (czyżby ktoś tu sie zakochał) mam nadzieję że więcej będzie takich scenek, bo one są takie "ooooo ! <3". I co knuje Lisanna, osobiście jej nie lubię, ale Mire kocham i nie wybacze Lisannie tego że ja "uspała" (Jezu jak to brzmi). O ile Lisanna to jest w ogóle Lisanna. Co kryje się za sprawą Zerefa i zielonowłosego i kim jest zielonowłosy (fried ?? ( tak to sie pisze xd ?)) i co mają z tym dokumenty (chyba dokumenty, nie wiem czy dobrze zapamiętałam) posiadane przez Lucy. Kto był nazwanym przez Layle "wybawcą". Co będzie ze związkiem Erzy i Gray'a. Przecież Erza wyjeżdża czy ja jestem nie kumata i tego nie rozumiem xd . Dlaczego Juvia chce zabić Gray'a i co jest tą obietnicą sprzed kilku lat (wychodzę po za granicę tego rozdziału wiem xd ) dobra kończę miałam wcześniej napisany komentarz, ale wiadomo ze.jak jest się mną to wszystko da sie skasowac xd . I powinnam wstawić komentarz o 11, ale jadlam śniadanie i pisałam ten komentarz,ale ten jest dłuższy,wiec lepszy bo jak czytałam wczesniej rozdziały i komentarze to pisałaś ze lubisz takie xd . Mam nadzieję że moje pytania sie wyjaśnią w nastepnym rozdziale. Życzę weny na rozdział (36 (??)) I pozdrawiam :* ( nie obrażę się jak nie zrozumiesz tego co napisałam, bo nikt mnie nie rozumie xd :D )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, już nawet ukazały się w najnowszym rozdziale. Nie, akurat z tym Zeref nie ma nic wspólnego :)
      No! I ty nie zabiłaś Miry jak wszyscy! Bardzo mnie to cieszy. A co do Lisanny... Ja ją bardzo lubię, bo wiem, co się wydarzy, ale nie sądzisz, że tym samym chciała chronić rodzinę?
      Rozumiem, rozumiem, więc się nie martw. Cieszę się, że masz tyle pytań. Z tego, co widzę, to wiele z nich już się wyjaśniło, ale niektóre tajemnice dalej nie zostały odkryte :)
      Wielkie dzięki za komentarz!

      Usuń