niedziela, 27 grudnia 2015

[Smocze Królestwo] Rozdział 13


Kłamca, kłamca, kłamca — powtarzała w myślach, nie potrafiąc wybaczyć Natsu, że chcą ją zostawić. Od dawna już przeczuwała, że zaproponuje jej, by została, ale usłyszenie tego w taki sposób nie było zbyt przyjemne. Pragnęła z nimi wyruszyć, znowu przeżywać przygody, cieszyć się, śmiać, a nie kisić w tym durnym pałacu. On tego nie rozumiał? Zapewnie wiedział, ale i tak za lepszą opcję uważał pozostawienie jej w nowym domu.
Wściekła otarła załzawione oczy i ruszyła pewnym krokiem na miejsce spotkania, ciekawiąc się, czy chłopak będzie na tyle odważny, by powiedzieć jej wszystko prosto w twarz. Wątpiła. Był tchórzem, kiedy chodziło o takie sprawy i najprawdopodobniej będzie chciał ją odwieść od wyruszenia w podróż. Była świadoma swoich słabości, lecz pragnęła być przydatna, uczyć się i w końcu być z siebie dumna.
Gdy weszła do sali, okazało się, że wewnątrz już wszyscy na nią czekają. Była dość zaskoczona tym faktem, szczególnie że była obok pokoju Komui’a i nikogo tam nie widziała. Nie chcąc się zastanawiać nad tak mało istotnymi faktami, usiadła obok swojego męża, dając znać, że można rozpocząć spotkanie.
Jako pierwszy odezwał się książę, wyjaśniając, plan ich podróży.
— Z tego, co się dowiedziałem przez te lata, pierwsza broń może się znajdować gdzieś na terenie Barron Village, dawnego miasteczka górników. Nie ma tam zbyt wielu obiektów. Jest jedynie stara kopalnia, więc tam najlepiej będzie zacząć poszukiwania.
— Skąd o tym wszystkim wiesz? — zapytał zaskoczony Musica, któremu od lat proponowano poszukiwania Świętych Broni, ale nigdy się na to nie godził, gdyż nieznane były miejsca pobytu artefaktów.
Komui zaczął błądzić wzrokiem po całym pomieszczeniu, wyraźnie głowiąc się nad odpowiedzią, której wszyscy oczekiwali (oprócz Lucy rzecz jasna).
— Od kiedy Natsu dotknął tego zegarka — zaczął — na świecie zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Chodzą plotki, a tak przynajmniej wiem od swoich ludzi, że dziwnym miejscem są rejony tamtego miasta. Sprawdziłem i okazuje się, iż Armina, jedna z Pogromców Smoków, była wielbiona dawniej przez mieszkańców Barron Village.
Lucy natychmiast zrozumiała, że jest to wymówka, wymyślona na poczekaniu. Jednak dziękowała z całego serca księciu, że nie zawahał się, by ją kryć.
— Rozumiem. — Musica kiwnął głową. — W takim razie mamy się przygotowywać do podróży?
— Tak — odpowiedział Komui. — Najlepiej będzie, jeśli jak najszybciej wyruszycie.
— Jutro? — zaproponował Natsu. — A ty, Lucy? Planujesz lecieć z nami?
I nie zaskoczył jej. Wiedziała, że tak będzie i czuła się oszukana. Przecież nie musiał nawet jej pytać. Przecież chciała, ale bała się szczerze im to wyznać Nie wiedziała jak zareagują. Może będą chcieli ją porzucić, a może po prostu zamknął w kajucie i nie dadzą wychodzić przez całą „wycieczkę”.
— Jeszcze myślę — powiedziała łamiącym się głosem. Kłamała. Spokojnie dało się to zauważyć, jednak Natsu wyraźnie się tym nie przejmował.
— To masz cały dzień na myślenie! — Uśmiechnął się szeroko, klepiąc ją po ramieniu. — A teraz proszę o szczegóły.
— Nie ma — rzekł Musica, wzruszając rękoma.
— Cudownie — szepnął Dragon, niezbyt ciesząc się z tej informacji. — Czyli lecimy w ciemno i najlepiej przygotować się na wszystko?
— A na tym nie polega prawdziwa przygoda? — spytała Amelia.
— Może…
Chłopak opuścił głowę, zaczynając coś rozumieć. Naprawdę się zmienił. Kiedyś za taką wyprawę dałby wszystko, a teraz próbuje czepiać się niepotrzebnych detali i utrudniać sprawę innym. Kim jestem?, pytał, przeczesując przednią część włosów ręką. Zaśmiał się i powiedział:
— Rozumiem.
— Nie wiem, co znajdziecie w tym miejscu i z czym przyjdzie wam się zmierzyć, lecz musicie dać radę! — rzekł Komui niezwykle poważnym głosem. — Warunki umowy czy nie. Nie ma to żadnego znaczenia, jeśli nie wrócicie żywi.
— Czegoś ty się nabrał? — zażartował Musica, wybuchając po chwili śmiechem.
W tym samym czasie nikt nie zauważył, że już jednej z uczestniczek spotkania brakuje. Cicho, niczym myszka, wyszła z narady, nie mając najmniejszego zamiaru dłużej słuchać o misji, na którą się nie wybiera. To sprawiało, że czuła się niepotrzebna i niechciana, ale cóż mogła poradzić? Wolała po prostu ze wszystkim się pogodzić i powiedzieć szczerze:
— Nie lecę.

***

Lisanna główkowała, myślała, planowała, lecz żadna z teorii jej nie pasowała. Nic jej nie pasowało. Znała bardzo dobrze i Natsu, i Lucy. Nie wierzyła w to, że mogli tak łatwo zginąć. Nie zaprzeczała, że przeciwnik nie był silny, ale zawsze dawali sobie radę z wieloma wyzwaniami, więc co tym razem stanęło im na przeszkodzie?
Analizując dokładnie wydarzenia z tamtego pamiętnego dnia, próbowała sobie przypomnieć nawet najmniejszy szczegół, który pozwoliłby jej dowieść swoją rację. Choć była świadoma, że nawet jeśli to zrobi, to i tak nikt nie będzie na tyle łaskawy, by rozpocząć poszukiwania.
Kto w zasadzie zginął i dlaczego? Nieznane było imię jednego ze świętych magów, którego teoretycznie zamordowali Natsu i Lucy… Teoretycznie… Widzieli przecież nagranie, na którym podstępem zwabiają nieszczęśnika do swojej pułapki i tam mordują z zimną krwią. Jednak sama dziewczyna nie była w stanie uwierzyć, że to ci sami ludzie, których znała.
Krążąc wokół Magnolii, spoglądała na miejsca, w których kiedyś przebywali razem. Nie tylko ze swoją siostrą czy bratem, ale także z innymi członkami gildii. Kiedyś byli rodziną, a teraz? Pozostał tylko cień tego cudownego uczucia, które pozwalało dokonywać niemożliwego. Wydarzenia z ostatnich miesięcy zmieniły wszystkich, a przede wszystkich tych, którzy uwierzyli w winę swoich ukochanych przyjaciół. Lisanna nigdy nie byłaby do czegoś takiego zrobić. Natsu był dla niej jak brat, a w zasadzie nawet pierwszy chłopak, jeśli liczyć pierwsze zabawy w „rodzinkę”. Lucy natomiast była kochaną przyjaciółką, która tak wiele razy pomagała jej, gdy potrzebowała pomocy. Nie mogła teraz ich zdradzić i porzucić.
Biorąc pod uwagę fakty, snuła jedynie teorie. Lecz nawet drobna iskierka nadziei, dawała wielkie szanse na… coś innego. Do tej pory jedyną rzeczą, która niezbyt jej się spodobała, było to, że nie chcieli im wydać ciał. Tak, próbowali to jakoś wytłumaczyć, ale same wyjaśnienia, jak dla niej, były dość lipne.
— Ach! — westchnęła, rozumiejąc, że w tej chwili nic nie może uczynić.
Patrząc na przepiękne owoce, którymi pokryły się drzewa, wspominała z ciepłem na sercu dawne dni. Dni, które już nigdy nie powrócą.
— Gdziekolwiek jesteście — zaczęła mówić na głos — wiedzcie, że ja nie odpuszczę. Troszczcie się o siebie i gdy już wrócicie, powiedzcie, że to były najszczęśliwsze dni waszego życia.

***

Kolejne pchnięcie, kolejne uderzenie, kolejny cios. Pot lał się litrami po wyrzeźbionym, muskularnym ciele Katumi’ego, które wyraźnie wskazywało na poświęcenie, z jakim mężczyzna przykładał się do treningów. Każda blizna, każda zasklepiona rana przypominała mu walkach, które stoczył lata temu. Była to już tylko przeszłość, o której pragnął zapomnieć, lecz głęboka szrama na plecach wyraźnie sugerowała co innego. Nigdy się całkowicie nie uwolni od tych wspomnień, jeśli nie zabije człowieka, który mu wszystko odebrał. Codziennie ćwiczył, zdobywał kolejne stopnie wojskowe i ryzykował własnym życiem, by być kim teraz jest. Nikt nie będzie w stanie mu odebrać tego, co zdobył.
Misja, której obecnie się podjął, była niezwykle trudna. Oni żyli. Natsu i Lucy żyli, tego był pewien, lecz do cholery nie wiedział za nic, gdzie się znajdują. Na początku miał lichy trop, lecz z czasem się on zmył i pozostały tylko powątpienia, które sprawiły, że mógł stracić pracę. Lecz nie miał najmniejszego się poddawać. Musiał walczyć. Choć trop do niczego prowadzić, a ktoś za wszelką próbował utrudnić mu poszukiwania, to on się nie ugnie i będzie dążył do upragnionego celu.
— Może nawet spotkam jego? — zapytał samego siebie, uśmiechając się szeroko.

***

Przygotowania, pakowanie się, jarmark i harmider… a Lucy w niczym nie uczestniczyła. Umawiając się jedynie na spotkanie z Edwardem, mogła liczyć na jedyną rozrywkę. Nic więcej. Wszyscy byli zabiegani, by próbował się nią zajmować. Sam Natsu całkowicie ją ignorował, choć czuła, że przyczyna tego typu zachowania w jego przypadku mogła oznaczać zupełnie co innego. Jednak nie miała zamiaru się tym przejmować. Przecież to nawet już nie była jej sprawa.
Błądząc bezsensownie po pałacu, próbowała w jakiś sposób spożytkować swój czas, jednak ostatecznie okazywało się, że pozostało jej zbijanie bąków i nic więcej. Nudziła się. Wcześniej miała wiele planów, co do swoich zajęć, lecz teraz już wszystkie były nieważne. Jedno wydarzenie tak mocno zmieniło jej życie, a ona nadal nie mogła w to uwierzyć.

11 komentarzy:

  1. Ożeszcie... Natsu stracił moc, mało tego zabił człowieka, Luśka zawarła pakt z jakimś demoniszczem... (w tym momencie kanon poszedł płakać w kąciku... razem ze mną xd)
    Wiesz, lubię twój styl, bardzo dobrze mi się go czyta, ale klimaty, które preferujesz są... no cóż, ciężkie. Nie przepadam za znacznym odbieganiem od kanonu, ale dalej będę czytać! W końcu jestem wytrwała! ^-^
    Pozdrowionka!
    Shori

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie raz takie coś będzie wprowadzone do tego bloga, więc grzecznie ostrzegam. I oczywiście, że kanon poszedł płakać w kąciku! O to chodzi w fanficach, by wiele zmieniać!
      No widzisz...Co kto lubi. Ja uwielbiam odbieganie od kanonu. Oczywiście cię do niczego nie zmuszam, ale dziękuję, że zostajesz. Mam nadzieję, że w dalszych partiach historii blog bardziej cię zainteresuje ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. O.....O kurcze. Nie wijem co mam powiedzieć, po prostu brak mi słów. Nie spodziewałem się takiego, rozwoju wydarzeń.
    Jestem jeszcze w stanie zrozumieć pakt z demonem, jaki zawarła Lucy. Lecz zabicie przez Natsu tego gościa, jeszcze w taki sposób, sprawia że boje się czytać dalszej części tej Historii. Spróbuje jednak się przemóc, gdyż tak jak mówiłem, mam zamiar dotrwać do samego jej zakończenia.

    To tyle, sorki że tak krótko, lecz wciąż mam ten rozdział przed oczami. Poza tym chyba będę musiał przygotować się psychicznie na jej kolejne części. Życzę ci dużo weny, pomysłów jak i Nerwów, do kolejnych rozdziałów.
    Pozdrawiam Dragneel2149:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, w kolejnych rozdziałach chyba będzie jeszcze normalnie. A przynajmniej tak mi się zdaje. Ale możesz się przygotowywać, bo już później będzie gorzej ;)
      Dziękuję bardzo za komentarz i również pozdrawiam

      Usuń
  3. O matko, ale akcja :D
    Dużo akcji, cierpienia, magii, demonów, morderstw XD Wczułam się XD
    Mnie się bardzo podobało :D Czytałam z zapartym tchem, będąc ciekawa co się dalej stanie, ale tego się nie spodziewałam. Wiedziałam, że Lucy w ostatniej chwili się powstrzyma, a tego Rolara powstrzyma Musica, ale żeby Natsu go zabił? Tu mnie zaskoczyłaś. Biedny Natsu :( Tylko niech się z tego powodu nie załamuje, bo inaczej ja też padnę trupem :P
    Mnie się podobało, więc czekam na ciąg dalszy ^^
    Dużo weny, sprawnego kompa, udanego sylwestra i Szczęśliwego Nowego Roku życzy Natsuki ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego wszyscy widzieli demona... To była tylko przenośnia!!!
      Nie, Natsu się nie załamie, bo musi być silny. Dla siebie i dla Lucy. I chyba jesteś pierwszą, która tego typu akcja się podobała. Większość pisała, że jest za okrutna. Ale cóż... Jestem sadystką, więc takie rzeczy są u mnie nieuniknione!
      Dziękuję bardzo kochana!!!

      Usuń
    2. Demon? Co za demon? :P nie wiem o czym mówisz XD haha XD Ja lubię dużo cierpienia, krwi (ale horrorów to się boję oglądać) byle, żeby mój ulubiony bohater wyszedł z tego cało. XD

      Usuń
  4. Nowa zgłasza się! Dziewczyno a Historia po zabiciu przez Natsu człowieka wydaje się jeszcze bardziej ciekawa. Tworzysz mu zupełnie nową osobowość. :D Ciekawe, czy będzie miał rozdwojenie jaźni. ^.^ Taki Dragneel bardziej podpada pod mój gust niż taki cukierkowy i rozbrykany z chorobą lokomocyjną. :) Mimo to mam nadzieję, że kiedyś wrócą do Magnolii. Chciałabym wtedy zobaczyć miny członków Fairy Tail. I jak by się dowiedzieli, że Natsu i Lucy są teraz małżeństwem. XD Albo nie będą ich pamiętać...
    Tyle domysłów, a brak odpowiedzi. Będę się nad tym głowiła do końca opka. Ale uwielbiam tak sobie dopisywać inne zakończenia. Takie dramatyczne. ;D
    Buziaczki!! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi, że ja też lubię dramatyczne zakończenia, ale też bez przesady. Oczywiście możesz mieć domysły i mogę powiedzieć, że wrócą do Mangolii, ale nie co się stanie, dowiesz się w trakcie opowieści.
      A! I serdecznie witam! Mam nadzieję, że opowieścią nie zawiodę cię!
      Dziękuję serdecznie za komentarz!

      Usuń
  5. Wow! Lucy co ty wyczyniasz?! Przynajmniej umiesz się sama obronić ^^
    Jak zabijał Rolara to Natsu był taki mroczny, taki super, a potem był znowu sobą ^.^ No jednak po zabiciu kogoś też bym się trochę załamała :/
    Ogólnie to Luśka uratowała im dupy i dzięki niej żyją co mi się strasznie podoba :D
    W tym rozdziale bodajże znalazłam jakąś tam literówke i trochę wyraz przekręcony, ale nie jest źle :P
    Liczę na więcej takiego Natsu i takiej Lucy ;) I jeszcze lepszego Musice ;)
    Pozdrawiam i życzę weny ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucy musi być w końcu SILNA!!!
      A literówka na pewno jest. W to nie wątpię!
      I oczywiście wszystko dostaniesz! Jam diabeł wcielony! Pamiętaj ;)
      Wielkie dzięki ;)

      Usuń