piątek, 5 sierpnia 2016

[Paranormal Activity Club] Rozdział 54


Gray nie mógł powstrzymać się od śmiechu, choć to tylko zirytowało mocniej Lucy, która nie wyraziła entuzjazmu na komentarz męża.
– Nie wiem – syknęła groźnie.
– Nie, nie! – zaprzeczył nagle Sting. – To pomyłka. My w dzieciństwie złożyliśmy sobie obietnicę, że spotkamy się po latach całą paczką.
– Całą paczką? – zapytała równocześnie trójka przyjaciół.
– Oczywiście! Ja, Rogue, Lector, Frosh, Lucy i Zeref – wyliczył na palcach mężczyzna.
Klubowiczów zamurowało. Gray spodziewał się kilku nietypowych imion, ale w jednej chwili świat rozsypał się na milion kawałków. Tym razem widział strach na twarzy Lucy i Natsu. Nie mógł być pewien prawdziwości tego wyrazu, ale czuł, że to jest szczera reakcja. Choć zapewne nie te same imiona, które wymienił Sting, ich zaskoczyły. Graya interesował w tym momencie jedynie Lector. W innych okolicznościach najpewniej puściłby te słowa płazem, ale to nie był ten dzień. Za wiele spraw łączyło się, by szukać w nich jakiegoś zbiegu okoliczności. Nie inaczej było u Lucy. Znała Zerefa jeszcze zanim spotkali się w dzień zaręczyn, ale najwyraźniej nadal o tym nie pamiętała.
– A mogę wiedzieć, skąd wy wszyscy się znacie? – zapytał Gray, choć miał na myśli inny sens tego pytania. – To znaczy, gdzie wtedy mieszkaliście?
– Oczywiście, że w Pengrande! – odpowiedział Sting. – Dlatego wymieniliśmy się tymi figurkami. Choć to było trochę potajemne spotkanie, gdyż… – zamilkł, drapiąc się po głowie. – Zapewne nie wiecie kim tak naprawdę jestem, ale cóż… Podejrzewam, że smoki nie powiedziały wam prawdy. Miałem te figurki, ale dałem jedną Lucy i przez to miałem później problemy, bo nie powinienem tego robić.
– Dlaczego? – dopytała się ciekawsko Lucy.
– A ja wiem. – Wzruszył ramionami. – Jeśli smoki wam wyjaśnią, to ja nie będę miał nic przeciwko prawdzie.
Gray nie rozumiał słów nowego ucznia i najpewniej nawet tego nie chciał. Zaśmiał się tylko potajemnie, choć w tym całym zgiełku nikt nie raczył dostrzec jego reakcji.
– A jaka jest prawda? – drążyła dalej dziewczyna, jakby pragnęła wydusić wszelkie informacje z przesłuchiwanego mężczyzny.
Nie dziwię jej się – Gray nadal bał się skomentować cokolwiek na głos. Pragnął patrzeć na wydarzenia z boku, zbierając powoli informacji, które mogłyby okazać się istotne w sprawie zabójstwa Ur.
– Ja… Nie mogę ci powiedzieć – rzekł stanowczo Sting. – To nie jest takie proste, kiedy wisi nad tobą cień. Ale ostrzegę cię, ze względu na naszą przeszłość – dodał. – Wyjedź stąd i zostaw wszystko za sobą. – Machnął ręką. – Nie mieszaj się do spraw, które mogą kosztować cię życie.
– Kiedy te sprawy mogą doprowadzić do moich wspomnień – przerwała niegrzecznie. – Co byś zrobił na moim miejscu? Każdego dnia dowiaduję się czegoś nowego o mojej matce, a jednak wciąż nie pojmuję kim była.
– Tego akurat nie wiem, ale w tym mieście dzieje się coś niedobrego.
Jakbyśmy sami tego nie zauważyli, dodał w myślach Gray, tym razem chcąc powstrzymać napad śmiechu. Ostrzeżenie Stinga było niemal przekomiczne, zważywszy na to, co działo się przez ostatnie miesiące w ów części Fior. W tej chwili było już za późno na ucieczkę, na odejście od nieuchronnych wydarzeń.
– A dlaczego właśnie teraz się pojawiłeś? – zapytał niespodziewanie Natsu.
– Ja…
– Gdy ostatnio pojawił się Loki, jego trupa znaleźliśmy na ulicy – przerwał mu Dragneel, kończąc wypowiedź. – Nie wmówisz mi, że to przypadek. Dlatego proszę cię byś trzymał się od Lucy z daleka. Wystarczająco przeżyła śmierć jednego przyjaciela, a nie wierzę w przypadek.
– Natsu! – krzyknęła dziewczyna, wyraźnie nie chcąc, by dalej rozpowiadał o emocjach, które towarzyszyły jej po samobójstwie Lokiego.
– Nie! Nie można ufać wszystkim, szczególnie kiedy pojawiają się nagle w środku roku szkolnego – powiedział stanowczym tonem Natsu.
Na twarzy Stinga pojawił się jedynie drwiący uśmieszek, który po chwili przerodził się donośny śmiech. Gray i reszta zamarli. Nie znali powodu tak nietypowego odzewu, a nie widzieli w słowach Natsu niczego zabawnego. Fullbuster przeczuwał, że to zachowanie może wynikać z tego, że maska nowego ucznia została rozbita. Lecz były to tylko przepuszczenia. Choć może i one wystarczyły, by pójść za radą Natsu i nie zbliżać się za bardzo do Stinga.
Milcząc, Sting przeszedł obok członków klubu. Skierował się prosto do wyjścia i wydawało się, że na stałe pragnie opuścić miejsce, do którego go porwali. Jednak gdy tylko doszedł pod próg, zatrzymał się i szepnął:
– Znaliście Ur, prawda?
***

Oj, jak Gray go zawiódł. Lector od początku spodziewał się, że nie trudno będzie manipulować biednym chłopakiem, ale nigdy nie sądził, że przyjdzie mu to z taką łatwością. Gray wierzył w każde Lectora. Mógł go nawet nakierować na fałszywego mordercę Ur, ale chciał dać sobie jeszcze troszkę więcej czasu. Zemsta musiała być okrutna, jeśli miała pozostawić po sobie zgliszcza. A dla Acnologii był gotów zrobić wszystko. Jego pan oczekiwał zadowalających rezultatów z pobytu w Fiore, dlatego musiał poczynić odpowiednie kroki, by zniszczyć tych, którzy byli obiektem zemsty Acnologii. Krok po kroku, myśl za myślą, aż dojdzie się do najgorszego scenariusza, który nieustannie powtarzał się w myślach Lectora.
Zapewne zaraz ktoś przyjdzie do mnie z wizytą, pomyślał, spoglądając na zegarek, który wisiał tuż nad wejściem do gabinetu komisarza Lectora, a dawnego miejsca urzędowania Ur. Spodziewał się specyficznych gości, którzy mogli przenieść mu tylko dobre wieści. Wierzył w dawnych przyjaciół i ich umiejętności szpiegowskie. Przecież sam szkolił młode smoki, by mogły wnieść się aż po same chmury. Ciekawe, czy Erza zakończyła swoją robotę, drążył dalej w myślach. Ta sprawa z otruciem naprawdę dobrze jej wyszła.
Wnet rozległo się pukanie do drzwi. Wygodnie rozsiadł się na fotelu i rzekł „proszę”, przygotowując się na rozmowę, która zaraz miała nastąpić.
Do pokoju weszło dwóch, młodych mężczyzn – Sting i Rogue. Co było zgodne z oczekiwaniami nowego komisarza. Oboje wystrojeni jeszcze w szkolne mundury, a jednak już ukazani w swej luźniejszej wersji. Sting, jak zawsze, z rozpiętą koszulą i założonymi za ucho blond włosami, które zazwyczaj zasłaniały bogato zdobione kolczyki. Rogue natomiast nałożył charakterystyczny czarny płaszcz, który komponował się idealnie z jego kruczymi włosami. Tajemniczy i w pełni zasługujący na miano Smoka Cienia.
– Cześć! – rzucił luzacko Sting. – Kurcze, było tak jak mówiłeś. Skamieniali w dęba, jak im o wszystkim powiedziałem.
– Miałem taką nadzieję – odparł spokojnie Lector. – Czy jednak dowiedziałeś się czegoś ciekawego?
– Lucy dalej nie odzyskała wspomnień, ale cała trójka coś wie na temat tych figurek – ciągnął dalej.
– Czy myślisz, że skoro kilka osób już miało w swoich rękach te przeklęte figurki, to nie zastanowi ich obecność kolejnych? – spytał zajadle Rogue, siadając po drugiej stronie biurka. – I tak trochę zagalopowałeś się z tym pytaniem o Ur.
– Wiem, wiem – odparł, buszując ręką we włosach. – Ale o tej przyjaźni z Frosh i Lectorem dobrze wszystko załatwiłem.
Policjant nawet nie śmiał zaprzeczać. Zamieszenia było najlepszą podstawą do dalszych działań. Szum, niepewność, wątpliwości, brak zaufania… Wszystko sprawiało, iż w głowie człowieka tworzyły się pomysły, które nigdy nie powinny powstać. Szatan działał w ciele niewinnych, a zło rozprzestrzeniało się niczym zaraza.
– Tak, spisałeś się – rzekł komisarz. – Jeszcze tylko kilka spraw i będziemy mogli przejść do kolejnego etapu.
– Ale czegoś nie rozumiem – przerwał mu Sting. – Nie możesz po prostu im zabrać tych figurek?
No tak, tego etapu planu nie znał żaden z nich.
– Cierpliwości moi drodzy – powiedział łagodnym tonem. – Nie jest tak łatwo zdobyć te figurki. Już kilka udało nam się odnaleźć, ale jeszcze kilka pozostało w ukryciu. Wiem, że pozostawienie ich w rękach Lucy i Natsu jest niebezpieczne, ale wierzę w Graya.
– Ja bym mu tak nie ufał – podkreślił Sting. – Coś mi śmierdziało podczas rozmowy z nim.
– Najprawdopodobniej stęchlizna – zażartował Rogue, choć jego twarz nadal nie zdawała się ukazywać żadnych emocji.
– Wiesz, co mam na myśli!
Perfekcyjne, pomyślał Lector. Gray wplątał się w grę, perfekcyjnie grając niewinnego ucznia. Potrzeba mi tylko trochę czasu i całkowicie nim zawładnę, ale na razie… Spojrzał ku młodym chłopakom. Oboje byli jeszcze niedoświadczeni, ale na tyle dorośli, by dalej prowadzić swe misje. Czasem pojedyncze informacje były pewniejsze od całego raportu szpiegów. Szczególnie że ci młodzi mężczyźni byli w otoczeniu tak intrygujących ludzi.
– Ale… – odezwał się nagle Sting. – Najbardziej zaskoczyło mnie zachowanie Natsu.
– Dlaczego? – spytał zaintrygowany Lector.
– Otóż bardzo agresywnie zareagował, gdy dałem im ostrzeżenie, że w mieście dzieje się coś niedobrego – odpowiedział. – Odniosłem wrażenie, że widzi we mnie drugiego Lokiego i nie chce, bym tak samo skończył.
– A raczej żeby Lucy nie cierpiała tak jak wtedy – dokończył za niego policjant. – Naprawdę rzetelna informacja. Jeszcze trochę i staniesz się kimś, mój drogi przyjacielu.
– Jeszcze mi daleko do ciebie – odparł zażenowany Sting.
– Nie da się zaprzeczyć – ponownie odezwał się w żartobliwym tonie Rogue.
– Ty tylko coś mówisz, żeby ze mnie ponabijać?
– Nie inaczej. – Kiwnął głową. – Jesteś idealnym obiektem do żartów.
– No, już, już, chłopcy – rzekł potulnie Lector, nie chcąc, by prosta rozmowa doprowadziła do kłótni. – Zbierajcie informacje i miejcie oczy szeroko otwarte. Jesteście mi potrzebni. Mogę na was liczyć?
Jednocześnie kiwnęli głowami, nie wyrażając ani cienia sprzeciwu.
– A teraz wystarczy tylko dostarczyć wiadomość… – szepnął, biorąc do rąk telefon, który leżał na blacie biurka.
Dla obu stron rozpoczęła się walka. I choć podział członków poszczególnych obozów był jeszcze niejasny, kolejne wydarzenia brnęły ku temu, by doprowadzić go do ostateczności. Szala zwycięstwa wahała się. Raz przechylała się na jedną pozycję, lecz zaraz zmieniała, ukazując, jak ciągle się zmienia świat. Jak co dzień ludzie dowiadują się czegoś nowego.

***

Natsu nie ukrywał, że nagle pojawienie się Stinga zaskoczyło go na tyle mocno, że nie potrafił utrzymać nerwów na wodzy. Raz pozwolił, by wydarzenia doprowadziły do śmierci osoby, która była bliska Lucy. Tym razem pragnął zmienić przyszłość. Choć nie miał żadnych dowodów, czuł, że nowy uczeń nie mówił ich wszystkiego. Jego mimika, sposób, w jaki wyjawił im prawdę… Może wcześniej nie zauważyłby takich detali, ale poznał się na Lucy, więc mógł i na nim się poznać. W wspomnieniach chował sytuacje, w których dziewczyna go okłamywała. Jeszcze wtedy nie wiedział o jej ukrytej tożsamości, lecz jak teraz przetwarzał sceny w umyśle, charakterystyczne gesty samoczynnie ujawniały się przed nim. Dlatego mógł też stwierdzić, że Gray go okłamuje.
– Co sądzisz o tym, co się stało z rana? – zapytał nagle Natsu, mieszając łyżką gotujący się sos.
– Stinga czy Graya.
Aż tak łatwo mnie przejrzeć? – pomyślał mężczyzna, jednocześnie podziwiając niezwykłą spostrzegawczość dziewczyny. Albo jego beznadziejną grę aktorską.
– Obu – odparł po chwili.
– Oczywiście do obu masz rację – powiedziała wątpliwie. – Nie wierzę, by Gray się upił. Wyglądał za trupowato na skacowanego.
– A przypadkiem tak nie wyglądają ludzie, którzy za dużo wypiją?
– Nie pamiętasz naszego pierwszego razu, kochanie? – spytała z nutką ironii w głosie.
– Nigdy tego nie zapomnę, kochanie! – odparł równie złośliwie. – Ale masz rację. Powinien wyglądać jak galareta, a nie jak trup wyjęty z kostnicy.
– A co do Stinga, to jest pewne, że nas okłamuje. Pytanie tylko, dla której strony to robi.
– Sugerujesz, że mój ojciec mógł mieszać się w te sprawy? – przerwał, nakładając im porcje na talerze.
– Gratuluję! Poziom pierwszy kucharza, zaliczony – pogratulowała mu żona. – Wątpię, żeby to był teść. Ale nigdy nie wiadomo. Pamiętaj, że jest kilka przeciwników. Na pewno twój ojciec, ale i Zeref, a także Acnologia i może ktoś jeszcze.
– Zeref nie trudziłby się w wysyłanie takiego szpiega. Ojca także nie podejrzewam, ale jeśli jest to trzeci obóz albo nieznany, to mamy przechlapane – podsumował, zajadając się własnoręcznie przygotowanym posiłkiem – pomijając fakt, że była to gotowa potrawa ze słoika.
– Nie inaczej, mój drogi – rzekła dziewczyna. – Jednak póki co martwiłabym się raczej Grayem. Szaleństwo potrafi przyćmić umysł, a mam wrażenie, że do tego ktoś chce doprowadzić.
– Skąd ten wniosek? – zapytał zaintrygowany stwierdzeniem Lucy.
– Zabito mu ciotkę, kazano czekać na odpowiedzi, a po chwili zamknięto sprawę, wszystkie drogi prowadzą ku innemu rozwiązaniu… I ktoś z jego otoczenia również utonął w szaleństwie.
– Juvia – odparł krótko Natsu. – Może i masz rację. Choć uważam, że za wcześnie na takie…
Wnet rozbrzmiał dźwięk telefonu, który zagłuszył całą rozmowę. Mężczyzna sięgnął ku kieszenie, wyjmując z niej komórkę, którą przypadkowo nastawił na najwyższą głośność. Zaklął pod nosem, odbierając wiadomość. Nie spodziewał się o tej porze żadnych niuansów, a jednak ktoś zatroszczył się, by nawet spokojnie popołudnie przerodziło się w kolejne zniszczenia planów na odpoczynek. Jednak wielkie było zdziwienie Dragneela, gdy urządzenie nie rozpoznało numeru, z którego została wysłana wiadomość. Nie znał ów kolejności cyfr ani nie potrafił skojarzyć, kto mógłby niszczyć jego spokój. Dopiero gdy zobaczył samą treść przekazu, dotarło do niego, w jak wielkim był błędzie. Jeden raz, drugi, lecz to dalej nie wystarczało. Czuł jak serce bije mu szalenie w jego piersi, a pytania mnożą się w umyśle, niszcząc wszystko, co do tej pory stworzył.
Widelec wypadł mu z rąk, upadając na podłogę z głuchym brzękiem. Niespodziewanie wstał, uderzając dłonią o blat stołu, jakby próbował zabić robala łażącego po stole. Jednak niczego tam nie było.
 Strach malował się na twarzy mężczyzny. Łzy spływały po jego policzkach, skapując prosto do talerza z przygotowanym przez niego sosem. Gdzieś w oddali słyszał nawoływania Lucy, lecz było do dla Natsu puste krzyki, które nic nie znaczyły. Dopiero gdy poczuł na policzku ostry ból obudził się za amoku, łapiąc raptownie dłonią za twarz.
– Co się z tobą dzieje? – krzyknęła przerażona dziewczyna.
Natsu jeszcze raz spojrzał na treść wiadomości i przeczytał ją na głos:
– „Śmierć twojej matki nie była przypadkowa. Przyjedź do parku, gdzie została zamordowana, a wszystko ci wyjaśnię. Mężczyzna o fioletowych włosach”.
– Nie możesz… – powiadała cicho Lucy, odsuwając się od męża. Jednak ten tylko ominął ją i biegiem ruszył ku wyjściu. Nadal krzyczała do niego, lecz jej błagania i prośby na nic się zdawały, gdy Natsu podjął już decyzję.
Od tak wielu lat zastanawiał się, co stało za śmiercią jego matki. Czuł głęboki żal wobec ojca, który uraczył go jedynie krótkimi odpowiedziami, gdy prawda kryła się za osłoną fałszu. Od początku miał podejrzenia, które nie dawały zaznać mu spokoju. Jak Igneel znalazł się dokładnie w tym miejscu i o tej porze? Dlaczego Amelia wyjęła wtedy broń? Dlaczego ona wtedy umarła? Miał tysiące pytań i jeśli ktokolwiek mógł zaspokoić jego ciekowość, zrobiłby wszystko, by spotkać tego człowieka. Był świadomy jak okrutnie postąpił wobec Lucy, lecz ona musiała zrozumieć, co leżało na sercu mężczyzny przez ostatnie siedem lat. Gdy każdego dnia spoglądał na zakrwawioną suknię matki, pytając jej, jakby miała kiedykolwiek odpowiedzieć. Sam zataczał się wtedy w szaleństwo i gdyby nie ingerencja Graya i Igneela, teraz mknąłby ku zemście, która nie miałaby żadnego sensu.
Kiedy tylko dotarł na miejsce, które wyznaczył tajemniczy nadawca, zatrzymał się przy latarni, opierając się o nią plecami. Rozejrzał się wokoło, lecz w zasięgu jego wzroku nie znajdował się nikt, kto pasowałby do opisu z otrzymanej wiadomości. Choć minęło dopiero kilkanaście minut od chwili, w której przeczytał informację, już zaczął tracić wiarę. Nerwowo spoglądał to na prawą, to na lewą stronę, doszukując się wśród przechodniów tajemniczego człowieka. Może to tylko pułapka, myślał. Ale nikt nie spotykałby się w takim miejscu. Nie! To musi być prawda. A może pomyliłem miejsce? Nie, nie! To na pewno tutaj! Pamiętam dokładnie… Mężczyzna pamiętał za dokładnie. W jego umyśle istniał wciąż każdy szczegół dotyczący tego przerażające dnia. Martwe ciało matki, zakrwawioną koszulę, zrozpaczoną twarz ojca, krzyki przypadkowych ludzi i ten uśmiech, który pojawił się na twarzy Amelii w ostatnich chwilach jej życia.
– Długo czekałeś?
Gwałtownie odwrócił się, nie spodziewając się w tej chwili żadnego odzewu. Natsu zanurzył się w własnych przemyśleniach tak bardzo, iż zapomniał o całym świecie. A gdy tajemniczy nadawca wiadomości przybył, on tylko mógł przestraszyć się na jego niespodziewany odzew.
– Nie – odparł krótko. – Podobno masz informacje na temat śmierci mojej matki.
– Tak.
– Ale dlaczego chcesz mi je wyjawić i dlaczego teraz? – spytał natychmiast, nadal zachowując czujność. Wydarzenia sprzed miesięcy nauczyły go, że nie należy być pochopnym. Potrzebował poznać motywy, jakimi kieruje się ów mężczyzna, by przynajmniej poznać, czy mówi prawdę.
– Po prostu mój zleceniodawca miał w tym interes i nic więcej – odpowiedział zachrypłym głosem mężczyzna. – Igneel zabił Amelię, bo tego chciała.
– O czym…
– Nie przerywaj! – rzekł ostro. – Siedem lat temu potrzebowaliśmy wojny. Amelia była cennym zakładnikiem, lecz potrzebowaliśmy szału, który dotrze na cały świat. Jej śmierć mogła być punktem zapalnym tylko wtedy, gdy zabiłby ją ktoś ważny. Chyba podejrzewasz do czego zmierzam?
Natsu miał podejrzenia, ale bał się na głos je ogłosić. Czuł żar roznoszący się po całym jego ciele. Łzy napływały mu do oczu, gdy z każdą sekundą kolejne wizje z przeszłości pojawiały się z zupełnie innej perspektywy.
– A ta mała dziwka – mówił dalej mężczyzna – kochała swojego małego synka nad życie. Albo ona, albo on. Wybór był prosty. Dlatego pozostało jej nakłonić Igneela, by dopełnił dzieła i tak się stało. Ciekawe jak to jest nosić w sobie tak wielką odpowiedzialność przez tyle lat, wiedząc, ż ukochane dziecko cię nienawidzi.
Czuł drwinę wypływającą ze słów tajemniczego informatora. Miał ochotę w tej chwili odwrócić się i przywalić okrutnemu „agentowi”, lecz powstrzymał się. Robienie zamieszek w tak ruchliwym miejscu nie byłoby niczym dobrym, a nie chciał zwracać na siebie uwagi. Mimo wszystko nie znał umiejętności przeciwnika.
– Tyle masz mi do powiedzenia? – zapytał, lecz nastała cisza. Odwrócił się niedbale, spoglądając we wszystkie strony, jednak nikogo nie dostrzegł. Mężczyzna bezdźwięcznie opuścił go, pozostając z tak wieloma pytaniami.
Wzruszył ramionami i skierował się w stronę parkingu, gdzie zostawił auto. Przystanął tylko na moment, na środku chodnika, wyjmując telefon i wybierając jeden z numerów, które tak rzadko używał. Nie mogę tak tego pozostawić, pomyślał. Igneel zasługuje na coś więcej… Wahanie targało nim, co rusz przypominając o całym jego życiu, które od początku nie było usłane różami. Nie nienawidził ojca, ale nie pałał do niego zbyt wielką miłością. Dlatego wciąż istniało pytanie, czy warto wybaczyć, czy warto zmienić zdanie… Nie potrafił sobie odpowiedź.

– Najwyższej będę żałował – rzekł półszeptem i z powrotem ruszył na parking, gasząc ekran.

7 komentarzy:

  1. Hej!
    N - podejrzewam, że to Natsu
    E - jeszcze nie mam pojęcia (będę główkować)

    Ładna czcionka, szybko się czyta :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki i ciekawe odpowiedzi :)
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Zamiast D napisałam E, ale co tam. Wiadomo o co chodzi :D A więc, D - może tibchodzi o Lucy ??

      Usuń
  2. Napisałam wczoraj komentarz na komór i mi się skasował.
    Lyon! Polać mu! Jedyny normalny, mam nadzieje, że bolało, choć mógł "trochę" mocniej mu przywalić. Może jak by stracił przytomność nie narozrabiał by. Weź mu w najbliższym czasie zaserwuj bilet na dłuższy okres do szpitala.

    Nike i Cień

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy, zobaczymy... Ja tam wiem, co planuję! Dzięki wielkie za komentarz i cieszę się, że Lyon Ci się w tym rozdziale spodobał! ;)

      Usuń
  3. hmm E.N.D jeśli E to zeref to N to musi być Natsu ale kto jest D? Lucy czy kto? bo psuje tam dragneel tak jak w anime E.N.D etherius natsu dragneel , ale że zmieniłaś e na zeref to nwm xd chyba że w D jest igneel wtedy jest w tym cała rodzina, nwm czytam dalej żeby się dowiedzieć, bo jestem w tyle przez moją nieobecność... pozdrawiam i ślę wene :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj z powrotem! Super, że wróciłaś, naprawdę mnie to cieszy. Mam nadzieje, że rozdziały cię nie zawiodą, a odpowiedzi na twoje pytania się pojawią, ale dopiero pod koniec tego sezonu!
      Pozdrawiam i dzięki!

      Usuń