Natsu był przekonany, że po powrocie czeka go zabójcza kara, więc nawet przez myśl mu nie przeszło, że jego żona zachowa się w tak niecodzienny sposób. Pełen wątpliwości, pociągając co chwilę nosem, szedł w kierunku lodówki, zachowując bezpieczną odległość od swojej „ukochanej”, która wciąż siedziała przy stole. W pewnym momencie zatrzymał się, podniósł głowę góry i kichnął, roznosząc zarazki po całej kuchni.
– Na zdrowie – powiedziała Lucy, kończąc pić poranną herbatę.
– Kim jesteś i gdzie jest moja żona?! – zapytał w końcu przerażony Dragneel, nie mogąc uwierzyć, że znajduje się przed nim ta sama osoba, z którą żyje już od tygodnia. – A może wymyśliłaś dla mnie super ultra bolesną karę? – Podszedł do kredensu, na którym leżał nóż, potrzebny mu w razie obrony.
– Chcę założyć z tobą klub! – powtórzyła wcześniejszą prośbę, próbując dać mu do zrozumienia, że to są jej prawdziwe intencje. – Dlaczego nie chcesz mi uwierzyć, Natsu?
– Bo – rozłożył ręce przed sobą – nie zachowujesz się jak Lucy!!! – krzyknął na całe mieszkanie, wyrażając rozpacz obecnym zachowaniem dziewczyny.
– Czy ty jesteś masochistą, że chcesz, żebym cię jakoś ukarała?!
Podeszła do niego, a następnie chwyciła zakaszlanego chłopaka za kurtkę. Spojrzała na niego wzrokiem pełnym pogardy. Jej cała twarz posiniała, tworząc niewiarygodnie mroczną aurę, która z każdą sekundą coraz bardziej przerażała „niewinnego” młodzieńca.
– Nie denerwuj mnie, bo w tej chwili próbuję być miła, a ty wszystko utrudniasz! – syknęła, puszczając go, by się przypadkiem nie zarazić.
Pełna dumy (i złości) odwróciła się od niego. Szybko wyszła z pomieszczenia i skierowała się w stronę swojego pokoju, chcąc przygotować się do szkoły.
***
Siedział przy biurku, będąc otoczony z obu stron książkami, które przeżywając kolejne lata, wiernie służyły Dreyarowi jako pozory jego wiedzy. Spoglądając na stare tomiki kryminałów Agathy Christie czy Artura Conana Doyla, miał przeczucie, że coś się wydarzy. Strzykający kręgosłup i dziwnie udany początek dnia zapowiadały, że wkrótce zdarzy się coś przerażającego i niespodziewanego (a przynajmniej tak wnioskował, biorąc pod uwagę swoje dotychczasowe doświadczenie).
Mężczyzna podniósł do góry niebiesko–białą filiżankę ze świeżo zaparzą kawą, z której unosił się anielski aromat umilający mu każdy, nawet najgorszy, dzień. Próbując pochwycić smak niby tak zwyczajnego napoju, przyłożył do swoich ust porcelanowe naczynie, by po chwili usłyszeć charakterystyczny dźwięk – pukanie.
Spokojnie odstawił naczynie na bok, a następnie spojrzał za okno, mając radosny uśmiech na twarzy, który po kilku, krótkich chwilach przemienił się w nieopisaną wściekłość. Zirytowany dyrektor chwycił się za swoje siwe włosy (a raczej ich resztki) i pociągnął je z całej siły, mając nadzieję, że zdoła się uspokoić.
Liczył na to, że niechciani goście zaraz sobie pójdą, będąc zniechęceni czekaniem.
Zaciskając mocno zęby, cały czas patrzył na zegar, który stał na jego biurku. Sekundy mijały niezwykle powoli, a im więcej się ich zbierało, tym bardziej się niepokoił o swój spokój. Kiedy minęło w końcu trochę czasu, a zza drzwi nie było słychać żadnych rozmów czy podobnych prób dostania się do jego zacisza, rozłożył się wygodnie na fotelu, wziął za ucho filiżankę i delikatnie zaczął ją przystawiać do u…
– Cześć, staruszku!
Drzwi otworzyły się z impetem, przez co zawartość filiżanki wytrysnęła na różne strony pokoju. Zszokowany i wściekły Makarov spojrzał z największą obrzydliwością na uśmiechniętego i dumnego z siebie Natsu, który stał przed skamieniałą blondynką.
– A nie mówiłem, że on po prostu nie chce nas widzieć? – powiedział lekko zachrypiałym głosem, a następnie kichnął na cały gabinet.
– Nie nabijaj się z dyrektora! – skarciła go, pociągając za prawe ucho. – PrzepraszaMY – wyraźnie podkreśliła liczbę mnogą – panie dyrektorze.
– Tak… – szepnął otępiałym głosem Dreyar.
– Co tak narzekasz!? A niby dlaczego tak łatwo zostałaś przyjęta do szkoły? Przecież, gdyby nie jego lenistwo, minąłby ruski miesiąc na sprawach administracyjnych! Apsik!
– Na zdrowie – rzekli obojętnie Lucy i Makarov.
– To możecie mi powiedzieć, co was do mnie sprowadza?!
Dyrektor wygodnie rozsiadł się na fotelu, licząc, że goście sobie pójdą. Lucy, mając na uwadze „ciężką” pracę mężczyzny, postanowiła streścić się i szybko załatwić pozwolenie.
– Czy ja i Natsu moglibyśmy założyć klub? – poprosiła grzecznie, spoglądając na Dragneela i dając mu do zrozumienia, że ma się nie odzywać. – Wiem, że to mało osób, ale na pewno kogoś znajdziemy!
– A jakiego rodzaju ma być ta organizacja?
– Coś o zagadkach, tajemnicach, zjawiskach nadprzyrodzonych. Ogólnie chciałabym wykorzystać nazwę Paranormal Activity!
Makarovi było obojętnie, co uczyni, lecz była to dobra okazja, by zyskać w oczach pięknej dziewczyny ze szkoły.
– Oczywiście nie ma żadnych przeciwwskazań! – odpowiedział im dyrektor. – Jedyne, co musicie zrobić, to wysłać pismo do Miry, a następnie zarezerwować sobie jakieś pomieszczenie!
– No to uzgodnione!
Dragneel klasnął w dłonie, po czym podszedł do Lucy i wyszeptał jej coś do ucha.
Zaciekawiony Makarov wytężył słuch, lecz nie był on już taki jak za lat młodzieńczych. Dlatego jedyne, co usłyszał, to cichutki głosik, z którego nie dało się odczytać ani jednego zdania.
W pewnym momencie chłopak odsunął się od żony i biegiem wyskoczył z gabinetu, nawet nie mówiąc „do widzenia”.
– Zgoda! – powiedziała Lucy, odwracając się w kierunku drzwi, by wyjść razem z nim z pomieszczenia. – Do widzenia! – Ukłoniła się lekko, zanim znalazła się na korytarzu.
Mężczyzna został w pokoju sam, zaznając wreszcie upragnionej i wymarzonej …
Puk, puk
…ciszy?
***
Erza i Gray siedzieli naprzeciw siebie, przeklinając minutę, w której postanowili zajść do wrót samego piekła. Tortury, męki i nieznane im zagrożenia spowodowały, że nie byli w stanie skupić się na czymkolwiek. Próbując przegryzać wykwintne dania przygotowane przez pionierów fiorskiej kuchni, zastanawiali się, ile jeszcze czasu będą musieli spędzić w szkolnej stołówce.
Erza, próbując skosztować aksamitnego ciasta truskawkowego, co chwilę spoglądała na Graya męczącego się z przedstawicielkami płci pięknej, które na siłę próbowały mu wciskać do rąk jakieś liściki miłosne.
– Następnym razem jemy na dworze! – zaproponował Fullbuster, patrząc błagalnym wzrokiem na narzeczoną.
– Oczywiście, że tak! Ta stołówka to istne piekło! – powiedziała, nakładając na talerzyk porcję ciasta. – Nie dziwię się teraz, dlaczego Natsu nie chciał tutaj zabierać Lucy.
Oboje rozejrzeli się po ogromnej sali, wypełnionej po brzegi uczniami i nauczycielami, którzy w czasie trwania długiej przerwy chcieli zasiąść przy stole i w „spokoju” odpocząć od obowiązków.
Błękitne, aksamitne firanki rozwieszone na ogromnych oknach, z których każda posiadała własną mozaikę, tworzącą niezapomnianą falę barw, otulającą salę w czasie odpowiednich pozycji promieni słonecznych. Drewniane stoliki i krzesła, ręcznie malowane na kolor kości słoniowej, z których każde miało własne zdobienia w postaci delikatnych zarysów kwiatów i drzew. Magiczny efekt tego miejsca, który można było dostrzec podczas zajęć, teraz był niszczony przez niepotrzebną obecność uczniów, którzy jedynie niszczyli piękno tej części szkoły.
Niespodziewanie Gray i Erza zostali pochwyceni przez tłum. Czuli, że ich oboje ktoś ciągnie, lecz nie byli w stanie dostrzec odpowiedzialnego za to człowieka. Dopiero gdy znaleźli się na korytarzu, ujrzeli rozbawionego Natsu.
– I mamy naddźwiękowe porwanie! – powiedział. – Czuję się jak ninja. – Dumnie wypiął pierś do przodu.
– A teraz przerwa na wyjaśnienia!
Gray stanął naprzeciw porywacza, tworząc ze swoich rąk literę „x”. Lekko zmieszany i zarazem szczęśliwy, że wyrwał się z obrzydliwego zgorzeliska, miał nadzieję, że w ciągu kilku najbliższych sekund uzyska jakąkolwiek odpowiedź od wyraźnie podekscytowanego Dragneela.
– Chcę was zaprowadzić w jedno miejsce – rzekł Natsu. – Podczas drogi wam wszystko wyjaśnię!
W jego oczach zabłysło tysiące gwiazd, które mocno zaniepokoiły pozostałą dwójkę. Bardziej odsuwając się aniżeli przybliżając do niego, dawali mu wyraźne sygnały, że jego zachowanie jest podejrzane.
– Natsu.
Złowrogi głos, niosący się po wszystkich korytarzach szkoły, oplótł je mroczną energią. Gray delikatnie przesunął się na prawo, wiedząc, gdzie leży źródło tak przerażającej i złowrogiej potęgi. Natsu, który jeszcze wtedy nic nie przeczuwał, szedł sobie spokojnym krokiem do momentu, gdy czyjaś ręka pochwyciła go za ramię. Jego ciało skamieniało, a na zimnej skórze zaczęły się pojawiać kropelki potu.
– Lucy założyła klub o zjawiskach nadprzyrodzonych i ja, potrzebując członków, zapisałem was do niego – odpowiedział piskliwym głosikiem.
– Trzeba było tak od razu.
Unoszące się wcześniej włosy Scarlet, dostojnie opadły. Zwolniła uścisk, a następnie całkowicie puściła swoją ofiarę, która obawiała się, że straci życie.
– To, idziemy do Lucy? – rzekła Erza, wychodząc naprzeciw jeszcze przerażonych chłopaków.
Nie wyrazili sprzeciwu.
***
Zwinnymi krokami zwiedzała najmniejsze zakamarki pomieszczenia, uważając przy tym, by przypadkiem nie rozwalić starej, drewnianej podłogi pod naciskiem. Zafascynowana zniszczonymi, parcelowanymi lalkami usadzonymi w kącie pokoju, podeszła bliżej, chcąc dotknąć tych niezwykłych przedmiotów, które widziała po raz pierwszy w swoim życiu. Pomimo niewygodnego kurzu i zabrudzeń, nie była w stanie się powstrzymać od poczucia na swojej skórze gładkiej nawierzchni zabawek wyprodukowanych przed najlepszą ze znanych marek lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Pragnąc zabrać je do domu, zastanawiała się, czy ten zabieg przypadkiem nie odbierze im urody i finezyjności, która nikogo nie oczarowałaby tak bardzo jak Lucy.
Chcąc oderwać się od jednej z niezwykłych tajemnic dawnego budynku szkoły, podeszła do ogromnej, dębowej szafy, z której wystawały jakieś pojedyncze, zżółknięte kartki papieru. Dziewczyna chwyciła za niewielką klamkę, siłując się z zardzewiałymi zawiasami. Gdy w końcu udało się dokonać cudu, jej oczom ukazały się stosy starych ksiąg, dokumentów i pergaminów, z których każdy mógł skrywać dotąd nie odkrytą tajemnicę.
Lucy okręciła się wokół własnej osi, po czym usiadła na niewielkim krzesełku, które stało tuż obok niskiego stolika. Udając uczennicę, przeniosła swój wzrok na podniszczoną tablicę, obok której były porozwieszane jakiejś obrazy i malowidła. Zaraz na podwyższeniu, które najprawdopodobniej było przygotowane dla nauczyciela, znajdował się pulpit, z leżącą na nim otwartą książką. Niedaleko niego stał przygwożdżony do ziemi żeliwny piecyk, który dawniej służył do ogrzewania budynku.
Całe to miejsce wydawało się dla dziewczyny czymś magicznym. Marzenia, które towarzyszyły jej podczas czytania powieści, miały szansę na spełnienie. Zagadki, tajemnice, niewyjaśnione sprawy i historyczne łamigłówki, dawniej zapisane na kartkach kryminałów Artura Conana Doyla czy Agathy Christie, teraz wydawały się stać dokładnie przed nią, czekając na jej pierwszy krok ku przygodzie. Podniecona i zarazem zdziwiona swoim zachowaniem, wstała, a następnie skierowała wzrok w stronę drzwi, słysząc nadchodzące kroki.
– Zwerbowałem nowych członków! – krzyknął Dragneel.
Do środka weszła dwójka, znanych Lucy osób, która powoli penetrowała wnętrze pokoju.
– Cześć – powiedziała Lucy.
Gray i Erza pewnym krokiem podeszli do ławek, a następnie usiedli na niezbyt bezpiecznych krzesłach, czekając na jakieś wyjaśnienia ze strony porywaczy.
– Bardzo chętnie posłucham na temat waszego szalonego pomysłu – zapowiedział Gray, opierając się łokciem o stolik. – Sądzę, że raczej to nie będzie tylko zabawa?
– Zawsze chciałam zostać detektywem i rozwiązywać zagadki, tajemnice, a później, na podstawie moich badań, stworzyć książkę!
Lucy zacisnęła dłonie w pięść, chcąc ukazać swoją determinację. Łuna światła, która przedostała się przez niewielkie okienko, otoczyła ją, tworząc niezapomniany efekt, który jeszcze bardziej podkreślił wielkość zadania podjętego przez młodą dziewczynę.
– Ty wiesz o tym, że jakbyś chciała, to z nazwiskiem Dragneel mogłabyś stworzyć „dzieło” godne „50 twarzy Greya”? – zapytał żartobliwym głosikiem Natsu.
– Bardzo zabawne! Ubaw po pachy – odparła obojętnym tonem. – Widzę, że wielki fan się znalazł.
– Nawet jako pornosa ciężko to czytać! – Chłopak próbował się jakoś wybronić. – Ale teraz to nie ważne! Założyliśmy klub, mamy odpowiednią ilość członków i tylko zostało nam stworzyć jakieś założenia.
Erza, słysząc to, wstała, a następnie udała się na podwyższenie, wcześniej wyjmując ze swojej torebki pudełko z białą kredą. Dumna położyła całą paczkę na pulpicie, a prawą ręką zaczęła wypisywać kolejne punkty na tablicy.
– Ona zawsze ma to przy sobie? – zapytała z lekka zdziwiona Lucy.
– To jest mag podmiany. Ty nawet nie widziałaś, co ona ma w tej czarnej dziurze! – wyjaśnił jej Gray.
W tym czasie na tablicy zaczęły się pojawiać kolejne wyrazy, które trudno było dostrzec, gdyż Scarlet zasłaniała połowę przedmiotu. Pozostała trójka w spokoju musiała czekać, aż Erza skończy wyznaczone sobie zadanie i da im jakiekolwiek prawo głosu.
W pewnym momencie Erza przeszła trochę dalej, ukazując w pełni swoje ukochane dzieło, z którego była całkowicie dumna. Wszyscy członkowie nowego klubu jednoznacznie zgodzili się z prostymi zasadami, które idealnie pasowały do natury klubu.
Klub „Paranormal Activity”
1) Każdy członek ma obowiązek udostępniać wszelkie informacje, jakie zdobył
2) Dopóki jedna sprawa nie będzie miała swojego zakończenia, nie mamy prawa wziąć kolejnej
3) Wszystkie wydarzenia spisujemy w dzienniku
4) Niewielka grupa osób będzie wiedziała, czym tak naprawdę zajmuje się klub
5) Sprawimy, że Lucy stworzy arcydzieło
– To w takim razie kwestia zasad zamknięta! – rzekła Lucy, uderzając ręką w blat stolika, jako znak zakończonych obrad.
– A teraz wszyscy mnie słuchają!!! – krzyknął Natsu, wstając ze swojego siedzenia. – Musimy rozwiązać sprawę „ducha z biblioteki”!
Kilka razy kiwnął głową, czując nieopisaną dumę z kolejnego, wielkiego wyczynu. Największa zagadka tej szkoły była na wyciągnięcie ręki. Mieli szansę, by znaleźć odpowiedzi, na które tak wiele osób czekało. Zabłysnąć nie tylko wobec rodziców, ale także nauczycieli.
– Chyba mi Levy o tym coś wspominała… – rzekła Lucy, próbując sobie przypomnieć rozmowę z przyjaciółką.
– To jest bardziej zabobon niż coś rzeczywistego – wtrąciła się Scarlet, powracając na swoje dawne miejsce. – Jest taka szkolna legenda, że jeśli spotkasz ducha z biblioteki, to stracisz chęć do czytania jakichkolwiek książek.
Machając palcem wskazującym, wydawało się, że Erza chce pokazać swoją wiedzę i umiejętności na temat zjawisk paranormalnych, lecz im usilniej starała się komukolwiek zaimponować, tym bardziej wychodziła na błazna.
– Ja potwierdzam. – Niespodziewanie Dragneel podniósł rękę. – Raz poszedłem i całkowicie zraziłem się do książek.
– Akurat tutaj mogę wywnioskować, że przyczyna leży gdzie indziej – stwierdził Gray.
– Uważam, że istnieje jedna osoba, która może coś wiedzieć na temat „Anielskiej damy”! – Scarlet ponownie próbowała popisać się wiedzą. – Choć nadal nie wiem, kim ona jest…
– Podobno to zjawa młodej dziewczyny, która została zamordowana dwa lata temu. Słyszałem, że do tej pory nie odnaleziono jej ciała – wyjaśnił im Dragneel, co dla Erzy i Graya nie było nic dziwnym, w przeciwieństwie do Lucy. – Wiem naprawdę sporo rzeczy, o których wolałbym zapomnieć… Ale zmieńmy temat!
– Niech ci będzie – powiedziała zrezygnowana Lucy. – I tak sprawa ducha jest ciekawsza!
– Całkowicie się z tobą zgadzam. – Natsu kiwnął głową. – Jeśli chcemy dowiedzieć się czegoś więcej, to najlepiej pójść do tego mola książkowego zwanego Levy McGarden i przekupić ją.
– Może Lucy do niej pójdzie? – zaproponowała Erza, chcąc wykpić się od rozmowy z dawną przyjaciółką.
Gray wstał z siedzenia, otrzepując się z kurzu, który przyczepił się do jego spodni. Niezbyt chętny do nauki zaczął się kierować w stronę drzwi do momentu, gdy niespodziewanie zatrzymał go Natsu, mówiąc:
– Lyon wrócił.
Jego prawa ręka, trzymająca framugę drzwi, delikatnie zadrżała. Słysząc to imię, nie mógł powstrzymać złości, która go ogarnęła w ciągu krótkiej chwili. Obrócił głowę w kierunku przyjaciół.
– Kłamiesz! – syknął Fullbuster.
– Moja żonka też go widziała. To ten chłopak, który wypuścił dokument z przyjęciem do szkoły prosto na twoją twarz.
Lucy przyznała mężowi rację, pamiętając bardzo dobrze wydarzenie z poprzedniego dnia.
– Jest to przyjaciel zarówno mój i Juvii – wyjaśnił jej Gray, który po chwili wyszedł z trzaskiem z pomieszczenia, zostawiając pozostałą trójkę samą.
– Nie ma tu sensu siedzieć, szczególnie że zaraz rozpoczną się lekcje.
Po propozycji Natsu, wszyscy udali się w swoje strony, starając się zapomnieć o tym, co usłyszeli. Każde z nich miało własne tajemnice, których istnienie chcieli zachować w sekrecie. Dlatego nie mieli żadnego prawa mieszać się w życie przyjaciela, którego przeszłość coraz mocniej dawała o sobie znać.
***
Levi poprawiła włosy, nie odrywając wzroku od czytanej lektury. Atmosfera była dla niej wręcz idealna. Panowała cisza, nikt nie chciał jej przeszkadzać, więc w pełni mogła oddać się lekturze.
W pewnym momencie usłyszała zbliżające się kroki. Podniosła głowę i spojrzała w stronę regałów z literaturą współczesną, gdzie zobaczyła idącą ku niej Lucy. Uśmiechnęła się i zapytała:
– Coś się stało?
Lucy podbiegła do Levy i siadła naprzeciw niej.
– Sprawa wygląda tak… – rozpoczęła tłumaczenia. – Stworzyłam swój własny klub i teraz próbuję zająć się sprawą tutejszego – palcem wskazała w kierunku regałów – bywalca, czyli ducha. Pomyślałam, że może coś wiesz na temat tej sprawy – burknęła niepewnie.
– Szczerze? – Popatrzyła się na Lucy pytająco. – Niewiele o tym wiem. Oczywiście słyszałam pogłoski, ale – rozejrzała się wokoło – przesiaduję tutaj godzinami i nigdy nie zaszczyciła mnie postać tej zjawy, więc nie wiem, czy ona istnieje.
Lucy nic jej nie odpowiedziała. W milczeniu zaczęła się przyglądać starym księgom, które były porozstawiane na ogromnych szafkach, tworzących coś w rodzaju labiryntu. Zlustrowała najbliżej znajdującą się przestrzeń, dostrzegając pewne schematy w konstrukcji pomieszczenia.
– Lucy?
Z zamyślenia wytrąciła ją Levy.
– Sądzę, że to interesująca sprawa, prowadzić taki klub, ale uważaj… Ten duch to podobno dusza dziewczyny, która została zamordowana dwa lata temu. Może to jest miejscowa legenda, ale sam fakt, że znaleziono tu ślady krwi, nie świadczą dobrze o tym miejscu. Ktoś próbował wszystko zatuszować i mieszanie się w nie swoje sprawy, może ci przynieść jedynie problemy. Nasz świat… Świat pieniędzy i znajomości jest niezwykle bezlitosny. Tutaj nikt z nikim się nie liczy. Jeśli wdepniesz komuś nieodpowiedniemu na odcisk, sama staniesz się duchem z biblioteki.
McGarden chwyciła książkę, wstała, a następnie ukłoniła się lekko w kierunku Lucy, wychodząc z biblioteki.
Pozostawiona dziewczyna potrzebowała chwilę na zebranie myśli, które gnały jak samochody na autostradzie. Zawiedziona spojrzała na zegarek, który wskazywał mijające sekundy. Wiedziała, że w tej chwili może na nią czekać jej mąż, który niezbyt tolerował spóźnienia. Zła na siebie, że nie uzyskała żadnych informacji, poniosła się z siedzenia, po czym po raz ostatni skierowała wzrok w stronę tajemniczego „labiryntu”.
Czas jakby zatrzymał się. Pot, spływający po bladym policzku, upadł na ziemię. Źrenice rozszerzyły się na widok czegoś, co nie miało prawa istnieć. Przez właśnie ten ułamek sekundy zrozumiała wszystko, co było jej potrzebne do odtworzenia prawdy. Jedyna rzecz, jaka jej brakowała, to dowody. Samo potwierdzenie ujrzenia skąpanej w anielskim świetle jasnowłosej kobiety, o delikatnych i spokojnych rysach twarzy, nie było wystarczające, by uznać sprawę za zamkniętą.
Z uśmiechem na twarzy zaczęła kroczyć w stronę parkingu, doznając uczucia spełnienia, którego pragnęła doświadczyć jeszcze jeden raz… choćby jeszcze jeden raz.
Normalnie ciekawość wypala mnie od środka! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Rozdział świetnie napisany, zabawny i tajemniczy. Naprawdę zaciekawiła mnie ta sprawa z duchem. Nie jestem w stanie przewkdzieć jak rozwiniesz tę historię. Genialne!
OdpowiedzUsuńALE SIĘ NAPALIŁAM NA NOWY ROZDZIAŁ!!!
Weny życzę. :)
A tak przy okazji: PIERWSZA! xD.
UsuńPierwszy raz byłam pierwsza. Jestem z siebie dumna xD
Dziękuję bardzo :) Nie sądziłam, że "to coś" (czytaj: rozdział) się komuś spodoba :)
UsuńAle rozwinięcie powinno być dla Was boskie i musi tak się stać, bo pomysł póki co ... Po prostu nie wierzę, że sama to wymyśliłam :)
Czcigodny - zasługujący na wielki szacunek.
OdpowiedzUsuń"Czcigodnym krokiem zwiedzała..." - Wybacz, ale jebłam...
Mam nadzieję, że w pozytywnym znaczeniu ;)
UsuńChciałabym, ale nie. ;) Z tego zdania wynika, że ten krok zasługuje na wielki szacunek. :D Popraw to.
UsuńAle rozkaz...
UsuńAj tam od razu, że nudny wstęp do czegoś wielkiego. Że "do czegoś wielkiego", to ja w to nie wątpię, ale że "nudny wstęp" to śmiem Cię za to opierniczyć.
OdpowiedzUsuńJuż w tym "nudnym wstępie" (tak, wiem, powtórzenia źle wyglądają, ale co ja poradzę?) dałaś mi dawkę śmiechu (np. taki biedny Makarov, co to się napić herbatki w spokoju nie mógł), zaciekawienia (ta sprawa z tym duchem z biblioteki) i przerażenia totalnego, co oczywiście wjechało na moją i tak już zrytą psychikę. A dlaczego przerażenie? A dlatego, że coś wydarzyło się w rodzince Erzy. Wiem, że Erzie nic nie jest, no bo przecież to coś, że tak powiem, już się wydarzyło, a przecież Lucy z nią rozmawiała. Ale to się wyjaśni później, no bo jakby miało tego nie zrobić?
Jeśli chodzi o te zagadki, które pojawią się w następnych rozdziałach, to powiem Ci, że czytając "Detektywa z przypadku" uznałam Cię za mojego Boga. Jesteś w tym naprawdę świetna i nieźle Ci to wszystko wychodziło. Czemu ja tak nie umiem pisać? Tego już nie wiem, ale radzę Ci pomyśleć w przyszłości nad założeniem szkoły, która będzie uczyć pisania świetnych opowiadań. Oczywiście z największą chęcią je skomentuję, bo ja miałabym tego nie zrobić? A pff...!
I tak odbiegając trochę od tego "nudnego wstępu", lepiej by było, gdyby Graj nic już Juvii nie obiecywał, bo ostatnio mu coś to nie wyszło i prawie zginął.
A jeśli opisywać już wszystko jak leci, to jeszcze dwie sprawy:
1) tytuł następnego rozdziału, który brzmi "Duch" bardzo, ale to bardzo mnie zaciekawił, więc ignorując Twoje złe samopoczucie i ewentualny brak weny, który być może nastąpi u Ciebie, bo u mnie już jest, masz ruszyć zacne cztery litery i pisać!
2) przez większość opowiadań, które czytałam u innych, aż krew się we mnie gotowała, gdy Lisanna przeszkadzała w doskonałej miłości Lucy i Natsu, ale u Ciebie jakoś ona mi się tak spodobała, że aż żal mi patrzeć jak jej nie ma u Ciebie w rozdziale. Więc proszę, niech ona się jeszcze pojawi ;D Cóż za nietypowa prośba z mojej strony.
Ale teraz już na serio. Mam nadzieję, wielką nadzieję, że już dzisiaj będziesz zdrowa. A jak nie dzisiaj to kiedy indziej,a le byleby szybko. Ja sama jestem chora, mimo tego gorączki nie mam. Głowa, mięśnie, gardło i nos jednak usilnie mi to wypominają i chamy się przyczepiły do mnie!
A więc życzę Ci tego zdrówka i oczywiście drugiej ważnej rzeczy w życiu pisarza - weny i chęci pisania! Niech te rzeczy Cię odwiedzą!
Pozdrawiam i ściskam. ~Jinx Xxx
Lol, jakiś mi taki długi komentarz wyszedł ;D Chyba w życiu jeszcze takiego nie napisałam.
UsuńJuż dzisiaj się lepiej czuję i nawet zamierzałam zacząć coś pisać, ale niczego nie obiecuję, bo wiadomo jak to czasami bywa.
UsuńNo może przesadziłaś z założeniem tej szkoły dobrego pisania, bo ja nie jestem jakimś orłem w pisaniu, ale na pewno miło się coś takiego czyta, gdy się sądziło, że rozdział był lipny. Naprawdę nie mogę uwierzyć, że komuś coś takiego się podoba :)
I dalej pomijają moją niewiarę w swoje umiejętności. Dlaczego sądzisz, że nie umiesz pisać? Powiem Ci tak. To, że jestem świadoma tego, że dobrze mi idzie pisanie tajemnic, zagadek, przyświadcza mnie jeszcze bardziej w tym, że np. nie umiem totalnie pisać powieści sci-fi czy historycznych. Każdy jest w czymś dobry. Może być tak, że świetnie byś pisała historyczny romans, tylko o tym nie wiesz :)
A teraz do rozdziału... Dużo zauważyłaś, za co biję Ci brawa. Oczywiście fajnie, że nikt, niczego nie zauważył, ale siedzę cicho!
Co do Lisanny... Ona się pojawi, ale na 100% jej nie będzie w ciągu 3 najbliższych rozdziałach, a dowiedzie się (oby) niedługo.
Bardzo dziękuję za wyczerpujący komentarz. Tak miło się czyta takie opinie, a szczególnie gdy myślało się, ze skopało się rozdział :)
Super rozdział! Nie mogę się doczekać kolejnej notki... A Lucy jako okrutna i nad opiekuńcza żona mnie się bardzo podoba.
OdpowiedzUsuńTwoja nie fanka nr 1 ale fanka I.K
Istnieje takie słowo ... masochistka.
UsuńCieszę się, że rozdzialik się podobał :)
Dzień dobry ! :3
OdpowiedzUsuńZgadnij co? Kto doda Twój nowy rozdział? Ja! :3 Oto Nashi dostała prace w katalogu FT xD.
Rozdział genialny. Pora na moje sugestie:
Duch:
1.Siostra bliźniaczka Lisanny.
2.Matka Lucy (o.O tak mi się skojarzyło z tą blondwłosą anielicą...)
3.Ktoś z krewnych Lucy.
4.Amelia.
5.Mavis.
Jellal:
1.Żyje
2.Żyje ale stracił pamięć.
3.Nie żyje.
Gray&Juvia:
Nwm.
Gajeel&Levy:
Aye. Ciekawi mnie Gajeel...dlaczego urodził się w 1981 (eheheh,nie pamiętam już tego) ?
Co Levy zrobiła? Może ona zabiła siostrę Lisanny? Lub jest tym duchem? o.o
Najważniejsze: Natsu&Lucy
Amelia - matka Natsu - Prawdopodobnie podobna do Lucy. Chwila...
A może Amelia i Layla są (były) spokrewnione!? Siostry ?
Król - Acnologia (?), E.N.D (?) Hades (?)
A tak myślę...Mavis mogłaby być żoną króla...? No, że chyba jest tym duchem...
Pogłówkuje jeszcze...ale teraz opadają mi ręce...
Pozdrawiam i życzę wenki!
Bardzo się cieszę, że dodasz mój rozdział :) Bardzo mi miło i gratuluję nowej ... no w zasadzie, pracy.
UsuńGratuluje główkowania. Teorii jest wiele i już niektóre zniweluje, bo to duch dziewczyny, która zginęła dwa lata temu :) Ale już dowiecie się o kogo chodzi w rozdziale ...13, jeśli wszystko dobrze pójdzie :)
Cieszę się, że jednak mącę trochę ludziom w głowach, bo jak zacznę wyjaśniać, to będziecie zaskoczeni :) Ha, ha ha!!!
Dzięki za kom xD ;)
Bardzo fajny rozdział. Natsu się boi żonki jak być powinno :). Zauważa jej "podejrzane" zachowania jak dla niego :D. Makarov biedny. Nawet chwili spokoju nie ma w swoim gabinecie. Nawet udawanie nieobecności na nic mu się zdało. Fajnie zapowiada się działalność tego klubu. Ciekawe czy coś dały te informacje od Happy'ego dotyczące sprawy z duchiem. Lucy potrafi być opiekuńcza dla Natsu. Biedny się pochorował nieźle. Ta końcówka ciekawa.
UsuńTaki spokojny wstęp do nowego sezonu. Pewnie w następnych rozdziałach będziesz szaleć z natłokiem zagadek i nowych informacji. Na pewno będzie ciekawie.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Przesyłam wenki jak najwięcej. Do następnego :*
A właśnie się mylisz! Będzie na pewno sporo nowych zagadek, ale o dziwo JA wiele wyjaśnię, więc ... czekajcie, bo będzie się działo ;)
Usuńthx za komentarz :)
Oj napisz , napisz .
OdpowiedzUsuńI to ze szczegółami :) W końcu pierwsze spotkanie klubu, juhu! Tak trzymaj , mam nadzieję że dojdą jeszcze inni członkowie do PACa i nie skończysz tylko na Natsu , Lucy , Grayu i Erzie ;) Nie wiesz jeszcze co powinno być między Grayem a Juvią tak? To ja ci powiem że oni powinni być razem! Ale zrobisz jak chcesz :D
To, co będzie między tymi dwoma zostało już postanowione!!! Ale jeszcze 3 sezony zostały, więc na ostateczny rozdział, czy będą razem, będziecie musieli poczekać :)
UsuńBardzo dziękuję za komentarz, tylko nie rozumiem, co mam napisać ze szczegółami, ale może po prostu już zapomniałam, co sama napisałam :)
Kurczę, jestem kilka rozdziałów w plecy T^T Postaram się je jak najszybciej nadrobić! :)
OdpowiedzUsuńRozdział genialny! Dużo humoru, dużo informacji, akcja średnia, ale to przecież wstęp. Naprawdę mi się podobał.
A teraz moje ulubione fragmenty.
"Kiedy minęło w końcu trochę czasu, a za drzwi nie było słychać żadnych rozmów czy podobnych prób dostania się do jego zacisza, rozłożył się wygodnie na fotelu, wziął za ucho filiżankę i delikatnie zaczął ją przystawiać do u…
- Cześć staruszku!
Drzwi otworzyły się z impetem, przez co zawartość filiżanki wytrysnęła na różne strony pokoju. " --- Skąd ja wiedziałam, że tak będzie. Nie doczytałam do końca, a już się zaczęłam śmiać XD
" Ty wiesz o tym, że jakbyś chciała, to z nazwiskiem Dragneel mogłabyś stworzyć „dzieło” godne „50 twarzy Greya”? – zapytał lekko żartobliwym głosikiem Natsu.
- Haha! Bardzo zabawne! Ubaw po pachy – odparła obojętnym tonem. – Widzę, że wielki fan się znalazł. " -- Natsu wielki fan XDD w przeciwieństwie do mnie, jakoś się tym filmem czy książką nie jaram w przeciwieństwie do moich koleżanek z klasy.
" Erza, słysząc to, wstała, a następnie udała się na podwyższenie, wcześniej wyjmując ze swojej torebki pudełko z białą kredą.
- Ona zawsze to przy sobie ma? – zapytała z lekka zdziwiona Lucy.
- To jest mag podmiany. Ty nawet nie widziałaś, co ona ma w tej czarnej dziurze! – wyjaśnił jej Gray. " -- torebka niczym u mojej babci, ona w zasadzie ma tam wszystko XD
No i chyba tyle. Podobał mi się rozdział, mimo, że na początku odczuwałam niechęć do przeczytania/... nie pytaj dlaczego, bo to po prostu moje lenistwo.
Pozdrawiam i życzę wenki!
Bardzo dziękuję za komentarz. Rozdziały nie uciekną, a przecież czytanie, to ma być przyjemność a nie obowiązek.
UsuńWiem, że rozdział średniawy, ale zawsze potrzeba takiego wstępu do akcji, więc mogę cię zapewnić, że z rozdziału na rozdział będzie się działo coraz więcej :)
"Niechęć do czytania" - to ważne, bo jeśli nudny jest u mnie początek, to warto to podkreślić, a jeśli tylko twoje lenistwo... to rozumiem :)
Bardzo dziękuję i także pozdrawiam :)
Boże ale mi stracha narobiłaś... już myślałam że uśmiercisz Erze... nie zrobisz tego prawda? PRAWDA?! ;=;
OdpowiedzUsuńProfesor Happy ♡♡♡♡♡♡♡♡ jak zwykle rozwala hah XD
i ten Gray na końcu o matko ♡ *^*
To, kogo mam uśmiercić w tym opowiadaniu, jest już dawno zaplanowane, więc:
Usuńa) na pewno tego nie zdradzę
b) możesz się martwić o różnych bohaterów
Ja kocham profesora Happyego i go nie oddam. A Gray ... nie lubię go. Niech go Juvia zabije ;)
Dzięki i pozdrawiam