Lucy patrzyła na scenę w barze ze zdziwieniem, nie wiedziała, czy ma coś po wiedzieć, o coś zapytać, jednak tak jak inni była ciekawa o co chodzi w tej sprawie.
- Natsu … ? – zapytała ponownie – Znasz go?
- Tak! – odpowiedział radośnie – To osoba, która nam zafunduje pizzę, a nawet dwie! Co nie? – zapytał, patrząc przerażającym wzrokiem na Lyona
- Lyon-sama co się stało ? – widać było zmartwienie w oczach dziewczyny, o różowych włosach.
- Dajcie im za darmo, co tylko zechcą ! – gdy skończył krzyczeć, odwrócił się i poszedł w stronę kuchni. Dziewczyna westchnęła i poszła przyjąć zamówienie, gdy odeszła od stolik, Lucy pochyliła się i ciszo szepnęła
- Powiesz wreszcie, kto to był, czy mam zgadywać? – po jej minie, Natsu zrozumiał, że tak łatwo nie odpuści.
- Nie teraz, jak będziemy wracać… - popatrzył się chwilę na „przyjaciółkę”, czekał na jej odpowiedzieć. Po kilku sekundach westchnęła i wróciła na swoje miejsce.
- Jakiś ty tajemniczy . – wzięła do reki kubek i napiła się pepsi (nic nie reklamuję ;) )
- A ja niby znam twoje wszystkie sekrety. – powiedział cicho, wzdychając.
- Ty chyba nie znasz wartości swojego życie. – wokół niej zaczęła się zbierać czarna aura. Natsu delikatnie się odsunął, jednak zaraz napotkał przeszkodę (czytaj: ścianę), przez co nie mógł dalej uciekać. – Nic ci? – zapytała się dziewczyna. Widać było „troskę” w jej zachowaniu, której Natsu nie mógł dostrzec.
- Proszę! – do stolika podszedł kelner z dwiema ogromnymi pizzami, położył je przed klientami i dał do reki Natsu rachunek w etui. Gdy otworzył je, zaraz ujrzał karteczkę z liścikiem „Zamorduję, jeśli jeszcze raz tu przyjdziesz?! ”
- „Przyjazny” – pomyślał chłopak
- Ciekawe, po co rachunek, skoro mieliśmy mieć wszystko za darmo? – głośno zaczęła rozmyślać Lucy
- „Ta jej cholerna dedukcja! ” – Natsu przeklął w myślach. – To smacznego! – uśmiechnął się szeroko w kierunku Lucy
- A potem do Wesołego Miasteczka? – dopytała się niewinnie dziewczyna.
- Tak, tak … - odpowiedział Natsu, pomimo swojego zażenowania i załamania. Lucy uśmiechnęła się, po czym wzięła się za zjadanie pizzy. Natsu patrzył na nią przez chwilę, a potem się zaśmiał.
- Coś się stało? – niezorientowana dziewczyna zaczęła się rozglądać, czy się przypadkiem nie zabrudziła.
- Nie nic, ale tak dziwnie jest patrzeć na arystokratkę jedzącą pizzę ! – zaśmiał się po raz kolejny
- A co ja nie człowiek ? – zapytała się złośliwie
- Nie twierdzę, że nie jesteś, ale … - wziął i zaczął jeść swoją część – Nie ważne.
- Jak mówiłam strasznie tajemniczy dziś jesteś! Szybko jedz, bo zaraz będziesz M U S I A Ł – przeliterowała wyraz – wszystko dokładnie wytłumaczyć.
- A jeśli odmówię ? – zamknął na chwilę oczy, a gdy je otworzył, zobaczył, że na głowie dziewczyny syczą węże. Zaczął go oblewać pot.
- A chcesz znać konsekwencje odmowy panie Dragneel ??? – Natsu z przerażenia przewrócił się i upadł na ziemie razem z krzesłem. – Jedz ładnie, a nie się wygłupiasz. – wstał otrzepując się z kurzu. Nawet nie próbował patrzeć na dziewczynę, gdyż bał się jej.
- Muszę złożyć skargę! – krzyknął do kelnerki – Macie brudną podłogę i niestabilne krzesła.
- To jedz, a nie się wygłupiasz! – skarciła go Lucy, kelnerka w tym czasie uciekła. Zaczęli jeść w ciszy i zanim się zorientowali skończyły im się porcje. – To idziemy ? – zapytała się ze słodkimi oczami Lucy. Natsu cały czas na nią nie mogąc wciąż uwierzyć, że to ta sama dziewczyna. Westchnął, a następnie wstał.
- Idziesz? – zapytał dziewczynę, będąc blisko kasy.
- TAK!!! – krzyknęła pełna radości.
- To cześć Lyon-kun! – rzucił ostatnie pożegnanie tajemniczemu osobnikowi, któremu nie spodobało się, gdyż zaraz zbił szklankę.
- Zabiję go kiedyś ?! – syknął do siebie, składając sobie obietnicę.
- Lyon-sama kto to był? – podeszła do niego różowowłosa przyjaciółka.
- Dawny znajomy, a bardziej … - na chwilę zamilkł – WRÓG! – krzyknął z zaciśniętą pięścią. Po chwili poczuł na swojej głowie lekkie uderzenie.
- Pamiętaj o zadaniu! – dziewczyna skarciła go, po czym on głęboko westchnął i poszedł do roboty.
- Dobrze … później go zabiję. – i wyszedł.
Natsu i Lucy szli wzdłuż ulicy, szukając drogi do Wesołego Miasteczka. Na twarzy Lucy było wymalowane podekscytowanie i szczęście.
- A teraz wyjaśnienia! – Lucy stanęła przed Natsu, uniemożliwiając mu ucieczkę.
- Eee, no ten … - zaczął się jąkać. – Chyba na Placu Centralnym jest coś rozstawione!
- NIE ZMIENIAJ TEMATU!!! – ryknęła – Co, gdzie? – nagle zaczęła się rozglądać. Natsu zatrzymał ją i pokazał palcem na poruszającą się diabelskie koło. Drrrrdrrr. Natsu usłyszał dźwięk dzwonka, lecz nie Lucy. Spojrzał na swój telefon, na którym wyświetlił się nieznany mu numer.
- Słucham ? – powiedział, gdy tylko odebrał telefon.
- Witam! - usłyszał radosny głos po drugiej stornie
- Kto mówi? – zapytał lekko zdziwiony Natsu
- Już znaleźliście Wesołe Miasteczko? – chłopak już w tej chwili wiedział dokładnie kto zdzwoni.
- Czyżbym rozmawiał z drogim kuzynkiem?
- Nie inaczej! – na chwile zamilkł, by po chwili odpowiedzieć z potrójną siłą rażenia – I CO MIAŁEM FAJNY POMYSŁ!?
- Tak, tak …, ale szczerze, to ja cię nie rozumiem. – nagle wpadł na pewien pomysł – Zachowujesz się jak Lucy…
- Fakt, ale wiedz, że dziś jest dla mnie szczęśliwy dzień! – wytłumaczył Natsu
- Jaki? – Natsu był bardzo ciekawy odpowiedzi mężczyzny
- Urodziny Layla’y. – odpowiedział spokojnie mężczyzna.
- Kogo ? – Natsu nie mógł sobie przypomnieć osoby o takim imieniu.
- Matki Lucy. – to były tylko dwa słowa.
- A właśnie, gdzie ona teraz jest ? Jakoś Lucy mi nigdy nie mówiła, albo jej nie słuchałem … - Natsu podrapał się po głowie
- Nikt nie wie, gdzie jest … - jego ton głosu obniżył się.
- Jak to ? – spojrzał na Lucy, która czekała na niego już pod wejściem do Wesołego Miasteczka.
- 7 lat temu zaginęła w tajemniczych okolicznościach, nigdy nie odnaleziono jej ciała. – wyjaśnił Dareg – Brzmi znajomo ?
- Tak. – Natsu od razu zrozumiał do czego zmierza mężczyzna – Muszę kończyć Lucy się niecierpliwi.
- A Natsu ! – chłopak zaczekał by usłyszeć ostatnie słowa kuzyna Lucy – Zaopiekuj się nią… Będzie tylko ciężej i ciężej …
Natsu gdy tylko się rozłączył pobiegł w stronę Lucy. Ta uśmiechnięta stała w kolejce, po bilety.
- Jeszcze nie kupiłaś ? – Natsu podszedł do niej i pogłaskał ją po głowie.
- A co ja jakiś piesek, by mnie tak głaskać!? – oburzona krzyczała jak najgłośniej potrafiła.
- Może … - odpowiedział zamyślony Natsu.
- Pozostawię cię z przekonaniu, że jesteś zabawny. – po tych słowach podeszła do kasy i kupiła dwa bilety. Chwyciła Natsu za rękę i zaczęła go ciągnąc na ogromną karuzelę. – Do środka!
- Dobrze. – Natsu zgodził się z nią, nie mając zbytnio dużego wyboru. Gdy tylko wsiedli do środka, poczekali chwilę i zaraz ruszyła. – Zadowolona ? – zapytał po chwili Natsu
- Bardzo … - odpowiedziała cicho. Jej delikatny i spokojny wzrok wędrował po małych mrówkach zwanymi ludźmi. Natsu wstał, chwycił dłońmi twarz Lucy i delikatnie pocałował ją w ustach, po czym wrócił na swoje miejsce. Dziewczyna na początku nie rozumiała co się stało. Siedziała, patrząc na Natsu i dopiero po kilkunastu sekundach krzyknęła.
- Coo… co to miało być?!?!?! – wstał, wskazując na niego palcem.
- Nie wiesz? – zapytał niewinnie – Pocałunek.
- Ale dlaczego?! – zanim zdołała uzyskać odpowiedź, Natsu wstał i pocałował ją po raz drugi. – TY MAŁPO, TY ZBOCZEŃCU, TY POPAPRAŃSKU, TY NIEWYŻYTY ZWIERZU …
- I co tak krzyczysz?! – zatkał sobie rękoma uszy – Przecież już się całowaliśmy…
- Ale wtedy były inne okoliczności! – wytłumaczyła się.
- No tak, pierwsze musieliśmy zaspokoić niewyżytych psychopatów, a za drugim byłem po szkodzie… I co z tego? – nagle zatrzymali się. – Koniec? – zapytał zdziwiony.
- JESZCZE RAZ! – krzyknęła Lucy, poczekali chwilę i ruszyli znowu. – Ale, ale …
- Sama mówiłaś, że masz takie zwyczajne marzenia … - Lucy usiadła, cała czerwona, starała się unikać wzroku chłopaka, ale nie potrafiła. – Lyon jest tajnym agentem, bada sprawy związane z narkotykami. Poznaliśmy się jakieś dwa lata, kiedy go aresztowałem myśląc, że to jeden z dilerów. Jednak dzięki mnie udało się złapać sprawcę, tego prawdziwego, więc ma on teraz dług wobec mnie. – Lucy jeszcze chwilę patrzyła na Natsu w osłupieniu.
- Dlaczego mi to mówisz? – zapytała
- Dlaczego? – powtórzył pytanie, wzruszając ramionami. – Po prostu ci obiecałem.
- Dziękuję. – jej słodki uśmiech trafił prosto do serca Natsu, gdyż chłopak po krótkiej chwili zarumienił się. Jego tętno zwiększyło się, a on sam czuł jak wali mu serce.
- „Co do cholery?” - nie mógł zrozumieć, tego co się z nim dzieje. – „Chyba jej nie …” – spojrzał jeszcze raz na nią, na jej szczęśliwą twarz, patrzącą na świat przez małe okienko. – „… kocham.” – nie rozumiał jak, kiedy, dlaczego, gdzie itd. Nie znał odpowiedzi na żadne z tych pytań. – Lucy … - zaczął mówić. Dziewczyna starała się na niego patrzeć, ale katem oka spoglądała na niego.
- Tak ? – odpowiedziała po chwili.
- Lucy, ja ciebie … - nie dokończył, nagle zatrzymali się. Lucy korzystając z okazji wyskoczyła z pomieszczenia. Natsu wściekł się i uderzył o drzwi, po czym pognał za Lucy. – To gdzie chcesz teraz iść? – zapytał ją, gdy tylko ją dogonił.
- Jestem jakaś zmęczona, chciałabym pójść już… do domu… - wypowiadając ostatnie słowa, nie do końca wiedziała, czy dobrze robi mówiąc je. Natsu tylko kiwnął głową.
- „Rozumiem! Jest to ładna kobieta, może dlatego? ” – nagle pomyślał – „Może umówię się z Lisanną. Pewnie samotność strzeliła mi do głowy.” [notatka od autorki : TY GŁUPI NATSU!!!]
***
- „Kiedy po mnie przyjdą?” – to pytanie cały czas zaprzątało głową Makarov Dreyara. Czekał … Bał się tego co ma nastąpić, ale na wszystko się przygotował. Prawie. Był przygotowany, ale czy chciał jej. Odpowiedź brzmiała : NIE. Wstał, zaczął chodzić po pokoju. Spojrzał na telefon. Potem siadł i znowu wstał. Popatrzył jeszcze raz na telefon. – „Dzieci nie muszą płacić za błędy starych. To moja wina, a oni mają prawo, by znać prawdę… tylko czy mi wybaczą?” – podszedł do telefonu i zadzwonił. Gdy nikt nie odebrał, postanowił nagrać wiadomość – Lucy czy możesz przyjść na chwilę na komisariat. Proszę oddzwoń, jak tylko odsłuchasz wiadomość. „Oby jak najszybciej”.
***
Oboje zaczęli wchodzić do budynku, w którym oboje mieszkali. Natsu wydawał się Lucy wciąż nieobecny, dlatego co chwilę, próbowała go obudzić, jednak nieskutecznie.
- Natsu co się dzieje? – zapytała, gdy tylko weszli do windy.
- „To tylko zauroczenie, dlaczego więc tak mi bije serce” [od autorki : Bo się zakochałeś! Ale idiota, nie sadzicie ? ] – pomyślał chłopak, spoglądając na Lucy. – Nic … - odpowiedział obojętnie po chwili.
- „Jasne” – Lucy wiedziała, że kłamie – Jeśli, coś cię martwi, możesz się ze mną z tym podzielić. – powiedziała szczerze. Natsu popatrzył na nią. Nagle chwycił ją za ręce i przycisnął do windy. Lucy z przerażeniem popatrzyła na niego. – Co ty … ?! – nie dał jej dokończyć. Wbił łapczywie swoje usta w jej. Chwytał jej usta gwałtownie, nie dając jej nawet sekundy, by móc się wyzwolić. Na początku próbowała się wyrwać, jednak po chwili zaczęła dawać za wygraną i oddawać pocałunki. – „Co ja robię …? ” – zapytała samą siebie, ale nie potrafiła sobie odpowiedzieć. Natsu był zszokowany zachowaniem dziewczyny, ale zbytnio się tym nie przejmował i zanurzał w nią swoje usta.
- CO TY ROBISZ!? – gdy winda stanęła, usłyszeli krzyk. Natsu oderwał się od dziewczyny i po chwili poczuł pięść na policzku. – Co robisz mojej żonie ? – Natsu zaczął powoli wstawać. Na początku nie rozumiał swój wypowiedzianych przez tajemniczego mężczyznę.
- Loki? – zapytała ze zdziwieniem Lucy – Co ty tu robisz?!
- Żona ? – zapytał zszokowany Natsu
- Tak, moja żona! – Loki chwycił Lucy za talię, przyciągając do siebie.
- Spierdalaj! – krzyknęła dziewczyna, odpychając go od siebie. – Natsu, ja …- ale już nikogo nie było. Spojrzała na rozbawionego Lokiego.
- Widzę, że twój książę z bajki dał nogę. – cały czas rechotał się pod nosem. Lucy spojrzała na niego z ukosa, po czym wymierzyła mu piękny, prawy sierpowy prosto w nos. Poleciał prosto do windy. Nacisnęła numerek i ręcznie zamknęła drzwi. Od razu po tej czynności poleciała na „przyjacielem”.
- „Czy zna pewno jest on dla mnie tylko przyjacielem? ” – zapytała samą siebie. Podbiegła pod drzwi Natsu, cały czas dzwoniła i pukała, ale nikt nie otwierał. – SZLAK! Nie zachowuj się jak zraniona księżniczka – Dziewczyna rzuciła się do swojego mieszkania, po czym pobiegła do sypialni. Szybkim ruchem ręki otworzyła balkon, następnie próbowała wejść na sąsiedni, należący do Natsu. Zauważyła, że chłopak siedzi na swoim łóżku. Powoli zaczęła wchodzić na jego balkon, jednak …
- Aaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!! – krzyknęła, gdy pośliznęła się na zaśnieżonym kafelku. Natsu słysząc krzyk wyskoczył na dwór, przerażony rzucił się na Lucy, chwytając jej rękę i przyciągając do siebie. Po minucie siłowania się z prawami grawitacji, udało mu się, przyciągnąć dziewczynę do siebie. Oboje padli na podłogę zmęczeni i zasapani.
- TY IDIOTKO, CO TY DO CHOLERY ROBISZ??!?!?!?!? –wrzasnął na nią, jednak gdy zobaczył łzy spływające po jej policzku zamilkł. Delikatnie otarł jej łzy i przytulił do siebie. – No już nie rycz … - wstał, biorąc ją w swoje ramiona. Zaniósł ją do swojej sypialni, kładąc na łóżko. – Lucy ? – chwycił jej twarz swoimi dłońmi, jednak po chwili dziewczyna odepchnęła go – Co, do …? – nie dała mu dokończyć.
- Baka !!!!!!! BAKA, BAKA, BAKA, BAKA, BAKA, BAKA …. – cały czas powtarzała. Natsu patrzył się na nią ze zdziwieniem.
- Że, co ? – zapytał, gdy tylko się otrząsnął.
- BAKA, BAKA, BAKA!!! To twoja wina. Uciekasz jak jakiś Kopciuszek, a potem nie chcesz mnie wpuścić jak jakaś Roszpunka ! A nie ona wreszcie spuściła swe włosy, ty zadufana księżniczko ! BAKA!!! – zamilkła
- Już ? – zapytał, podchodząc do niej. Kiwnęła głową. – Przepraszam. – powiedział cicho.
- Wystraszyłam się… - powiedziała słodko, smarkając na chusteczkę.
- Wiem. – chłopak podszedł i pogłaskał ją po głowie. – A na serio jesteś żoną tego rudzielca ?
- Wiedziałam, że zapytasz! – odpowiedziała z błyskiem w oczach – Niby tak, ale to wszystko zostało zaaranżowane przez mojego ojca. I TY NAPRAWDĘ MYSLAŁEŚ, ŻE JESTEM MĘŻATKĄ!!!!
- No wiesz, byłem z lekka zaskoczony. – rzekł z lekka przygaszony – My się tu całujemy, a sekundę później twój mężunio cię broni.
- Całujemy ? – zapytała zaskoczona dziewczyna - BAKA! BAKA! BAKA!
- I znowu się zaczęło … - powiedział obojętnym głosem – ZAMKNIJ SIĘ WRWESZCIE!
- CO?!- odwrzasnęła mu – Czemu tak mnie ciągle całujesz, co?!
- A no bo … - nie wiedział, co ma dalej powiedzieć.
- Bawisz się mną ? Prawda … - słowa Lucy dotarły do Natsu. Chciał im zaprzeczyć, jednak nagle poczuł jak dziewczyna go policzkuje. – Wszyscy!!! Wszyscy chcą mnie tylko wykorzystać! BAKA! Ja myślałam, że jesteś inny … - wybiegła z pokoju w płaczu. Natsu jednak pozostał w środku i czekał na odpowiedź.
- CHOLERA! – przeklął – Czy naprawdę chcę ją wykorzystać? – oparł się o łóżko i spojrzał na miecz wiszący na drzwiami – Może i lepiej, że tak myśli… będzie bezpieczniejsza.
***
- Dlaczego?! – wrzasnęła do samej siebie – Dlaczego tak to boli ? – chwyciła swoją torebkę i rzuciła nią o ścianę. Wszystkie przedmioty porozrzucały się po całym pokoju. Nagle spojrzała na telefon, który pokazywał jej nieodebraną wiadomość. Wysłuchała jej i od razu pobiegła do samochodu. – „Dlaczego mam przeczucie, że coś się dzisiaj stanie?” – jechała jak szalona i gdy tylko dotarła na miejsce, pobiegła do gabinetu Makarova Dreyara.
- Coś się stało ? – zapytała od razu, gdy weszła bez pukania.
- Lucy, a więc jednak przyszłaś ? – rzekł zdziwiony Komisarz Główny.
- Czy coś chciał mi pan powiedzieć? – nie czekała, chciała znać odpowiedzi.
- Tak, chciałem … Ty, Natsu, Gajeel, Sting, Rogue, Laxus i Cobra … musicie znać prawdę. – gdy zaczął mówić, na Lucy wstąpiły wątpliwości.
- Kim są ci ludzie? – zapytała niepewnie.
- Oni nikim … ale ich rodzice, są twoim przekleństwem i zbawieniem. – wyjaśnił Makarov
- A, więc moja matka też ma coś z tym wspólnego ? – starała się jak tylko mogła
- Nie … ona jest kluczem do wszystkiego. – Lucy uderzyła o biurko, nie potrafiąc wytrzymać.
- CO TY CHRZANISZ?! NIE MOŻESZ POWIEDZIEĆ MI JAŚNIEJ!!! – usiadła, ledwo dławiąc łzy.
- Lucy, jeśli mnie wysłuchasz, wszystko zrozumiesz. – mężczyzna próbował ją uspokoić.
- Dlaczego teraz, dlaczego nie wcześniej.
- Dopiero teraz odnaleziono jego ciało. Oni …
- KIM SĄ ONI?!
- Oni… - zaczął mówić … TRZASK!!!. Odłamki szkła rozleciały się po całym pokoju, Lucy kucnęła, oplatając rękoma głowę. Gdy hałas ucichł, powoli zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu. To co zobaczyła, dodało jej kolejnych przerażających wspomnień.
Ciąg dalszy nastąpi …