Dwa lata później…
Natsu przeszedł między kolumnami na starym dworcu kolejowym, oczekując na przybycie pozostałych towarzyszy. Usłyszał wcześniej od Levy, że profesor Happy ma do zaanonsowania im jakąś ważną wiadomość. Nikt nie dopytywał się, o co chodzi, lecz miał nadzieję, że sprawa dotyczy Lucy. Z byłą żoną nie miał kontaktu, od momentu w którym w okrutny sposób zostawił ją samą sobie po ciężkich przeżyciach z Acnologią. Sam miał wtedy problemy, potrzebował czasu, ale go nie dostał. Szukał zrozumienia, a spotkał się z odrzuceniem.
Teraz jednak zajmował się aktywnych uczestnictwem w życiu „Fairy Tail”. Od prawie roku działalność zaczęła być prowadzona na większą skalę. Udało im się odnowić kilka biedniejszych dzielnic i dostali wsparcie od samego króla Fiore, Zerefa Dragneela. Jednak pozostawali wciąż mało znaczącą organizacją, która nabrała charakteru charytatywnej. Kilku osobom to nie przeszkadzało, ale znaleźli się w tym zgromadzeniu również tacy, którzy głośno wyrazili swój sprzeciw. Przyłączyli się dla wyższych celów, nie dla zbierania datków i naprawianiu „małego świata”.
Usłyszał, jak ktoś wchodzi do środka.
Wyprostował się i spojrzał w kierunku wejścia; do środka wszedł Happy wraz Carlą, Wendy i panią Wakabe. Zaraz za nimi pojawiła się również Levy, Jet i Droy.
— Dzisiaj tylko tyle osób przyjdzie — ogłosiła Levy. — Niestety, ale mamy sporo rzeczy do roboty, więc pospieszmy się. Profesorze, prosimy.
Happy wystąpił przed wszystkimi. Wyglądał na zmieszanego. Nie wiedział, co ma powiedzieć ani zrobić. Jednak w końcu powiedział:
— Wiem, gdzie jest Lucy i co chce uczynić.
Cała uwaga skupiła się na profesorze.
Natsu nie wiedział, co ma o tym myśleć. Nie miał z dziewczyną żadnego kontaktu, od kiedy ta zostawiła w domu podpisane papiery rozwodowe. Wzdrygnął się na samą myśl o dniu, w którym wrócił do mieszkania, zastając go pustym. Podjął decyzję, ale nie przypuszczał, że Lucy również dokona wyboru i zniknie.
— Co takiego? — spytał Natsu. — Powiedz nam.
Happy podszedł do Natsu i złapał go za ramiona.
— Nie, nie, nie i jeszcze raz nie — odparł stanowczo profesor. — Lucy jest w Pengrande, dostałem wiadomość od dawnego przyjaciela, że tam się udała, by dokończyć dzieła matki.
— Przecież Acnologia nie żyje, więc…
— To nie jest takie proste Natsu — przerwał mu Happy. — Acnologia miał całą organizację w swoich rękach. Myślisz, że co zrobili po jego śmierci? Zapomnieli? — zaproponował. — Poza tym tu chodzi o coś więcej. O coś, co tamtego dnia powiedział jej Acnologia.
Chciał zapomnieć o dniu, w którym zginął jego ojciec, ale nie potrafił. Wspomnienia powracały każdej nocy. Dręczyły go koszmary, a poczucie winy nie dawało cieszyć się życiem. Po części rozumiał decyzję byłej żony, ale nie w pełni. Sam uczyniłby wszystko, żeby tylko spełnić wolę ojca i doprowadzić sprawę do samego końca. Jednak nie on został wybrany na następcę, a Zeref. Kiedy usłyszał treść testamentu, nie mógł uwierzyć. Sądził, że Igneel powierzy mu to zadanie. Grubo się mylił.
— To co zrobisz? — zapytał w końcu Happy’ego.
— Pojadę tam i rozmówię się z nią — rzekł, ku zaskoczeniu wszystkich, profesor.
— Nie możesz! — Pomysłowi od razu sprzeciwiła się Carla. — Przecież to szaleństwo. Stan wojenny nadal tam trwa. Może i Lucy w jakiś sposób przeżyła, ale z tej wycieczki na pewno nie wyszła w jednym kawałku.
— Na pewno jest cała i zdrowa.
— Nie możesz tego wiedzieć! — wrzasnęła Carla, uderzając pięścią o kolumnę ze złości.
— To sprawdzę! — zapewnił. — Carla, ja naprawdę muszę pomóc Lucy.
Kobieta wzięła go za krawat i przyciągnęła do siebie. Niemal stykali się, gdy nagle odepchnęła Happy’ego i wróciła do Wendy.
— To szaleństwo — skomentowała. — I niby dlaczego masz to robić dla tej gówniary? Przecież sama wybrała! Co to? Jakiś obowiązek nauczyciela? Jeśli chcesz być tam dobry, to zacznij sprzątać ulice albo rozdawać pieniądze, ale nie rzucać się w wir wojny, skoro możesz niepotrzebnie zginąć.
Łzy pojawiły się w oczach Carli. Odwróciła się od reszty, nie chcąc, by oglądali ją w tym stanie.
Natsu i parę osób wbiło wzrok w podłogę, nie wiedząc, co mają sądzić o pomyśle przyjaciela. Dla nich wydawało się absurdem wplątywanie w sprawy, które nie powinny ich dotyczyć — szczególnie gdy chodziło o Lucy. Każdy tęsknił i martwił się, ale nikt nie był gotowy poświęcić dla dziewczyny tak wiele — oprócz Natsu,
— Ja już podjąłem decyzję — odparł stanowczo Happy. — Jestem coś winien Lucy i muszę jej pomóc, a przynamniej ustalić, gdzie się znajduje i co robi.
— W takim razie jadę z tobą — zadeklarował Natsu.
Happy zaśmiał się.
— Gratuluję głupoty, ale nie ma mowy. Nie tylko twoje relacje z Lucy na to nie pozwalają. Zastanów się, jesteś mimo wszystko bratem Zerefa. Jeśli on umrze, to kto będzie w kolejce do tronu? — zadał zagadkę.
Nastało chwilowe milczenie.
Natsu pokręcił głową. Nie chciał się zgodzić. Pragnął wyjechać wraz z przyjacielem, dostać się do Lucy i wyjaśnić parę nieprzyjemnych kwestii. A przede wszystkim, przeprosić.
Jednak odczuwał się szerzący się sprzeciw. Nikt nie miał zamiaru wziąć go ze sobą. Wszyscy już zdecydowali, by zostawić go w Fiore na rozdaniu dyplomów.
— Jeśli odnajdziesz Lucy, ja jadę ją odwiedzić i tyle! Rozumiesz? — Stanowczo wyraził swoje stanowisko. — A wątpię, by Zeref wyznaczył mnie na swojego następcę — dodał ciszej.
— Zeref nie jest zły i głupi — wtrąciła się ponownie Carla. — Pozwolił mi i Wendy tu zostać. Tylko dzięki niemu możemy spokojnie wychodzić na ulice i cieszyć się życiem. W Varii zapanował pokój. Kraj rozbudowuje się, staje na nogi, choć wydawało się to niemożliwe.
— Dobrze, dobrze! — przerwał Happy. — Zefer jest dobry, już to pojęliśmy. A co do Natsu, to dam ci odpowiedź, kiedy uznam, że na nie zasługujesz. Wyjeżdżam po rozdaniu dyplomów. Odbierz go i nie zachowuj się jak dziecko.
Natsu nieznacznie kiwnął głową.
— A mamy na dzisiaj jakąś misję? — spytał Jet.
Levy spojrzała na swój notes, wykreślając określone pozycje, które do tej pory udało im się zrealizować.
— Nie, na dzisiaj nic nie mamy — odpowiedziała w końcu. — Lepiej już idźmy. Jak profesor Happy powiedział, mamy jutro odebrać dyplomy.
Członkowie „Fairy Tail” rozeszli się.
Natsu wyszedł ze starej stacji kolejowej najszybciej, jak tylko mógł. Skierował się do mieszkania, które ponownie zastał puste. Sięgnął do lodówki, wyjmując z niej zamówione jedzenie. Było chłodne, ale mimo to nie odgrzał go. Poszedł do pokoju i włączył telewizję.
Dziennikarze zaanonsowali o kolejnych rozróbach w stolicy Pengrande. Walki trwały tam już od kilku dni. Do tej pory nie ogłoszono informacji o żadnych ofiarach śmiertelnych, ale przeczuwał, że po prostu nie chcą straszyć ludzi. Albo ewentualnie rząd pragnął zataić informację o swoich działaniach. Natsu nie znał odpowiedzi; mógł się ich tylko domyślać.
Wyłączył telewizor. Nie miał już sił, by myśleć o Lucy i o tym, że znalazła się w tym piekle. A może sam ją tam wysłał?
Zjadł makaron i rzucił opakowanie gdzieś w kąt.
Po kilku minutach zasnął.
Do szkoły przybył pół godziny przed czasem. Śmierć Igneela sprawiła, że musiał nadrobić zaległości w nauce. Trudności pojawiły się już na samym początku, ale dał sobie z tym radę dzięki dyrektorowi i Happy’emu. Mundurek odnowiła mu pani Wakabe kilka tygodni przez samą uroczystością, więc mógł na nią przyjść w pełni przygotowany. Niewiele osób znajdowało się przed salą gimnastyczną. Wielu uczniów odeszło niespodziewanie, a znaleźli się też tacy, dla których rozdanie dyplomów nie miało znaczenia.
Wzdrygnął się na samą myśl, że sam będzie musiał wyjść przed wszystkimi i odebrać kawałek nic nieznaczącego papierku.
Stanął w przedostatnim rzędzie, nie chcąc się wyróżniać. Na uroczystości pojawili się rodzice, robiąc tony zdjęć swoim pociechom. Nikt nie pozostał sam, oprócz Natsu.
Przełknął głośno ślinę.
Wydawało mu się, że zaraz zemdleje. Mdliło go od samych widoków szczęśliwych rodzin. Mimo pieniędzy, braku czasu, bogaci żywiciele znaleźli godzinkę dla dzieci. Wyobraził sobie, że kiedyś też mógłby w ten sam sposób gratulować swojemu dziecku, ale wątpił w to. Stracił Lucy i bał się ją odzyskać.
— Prosimy się ustawiać — poprosił profesor Clive, nowy dyrektor placówki po zaginięciu Makarova.
Po kilku minutach rozpoczęło się przemówienie. Natsu nie słuchał nużącej gadki, która brzmiała co roku niemal tak samo. Chciał po prostu już wrócić do mieszkania.
Patrzył na kolejno przemieszczających się znajomych z rocznika. Jednak czekał tylko na swoją kolej, aż w końcu przyszła. Wyszedł na platformę i przyjął dyplom, sztucznie uśmiechając się do dyrektora.
— Masz przed sobą przyszłość, chłopcze — powiedział mu Gildarts. — Nie zmarnuj tego.
Kiwnął na zgodę.
Wrócił na swoje miejsce. Nie pasował tutaj, nie do tej szkoły. Pospiesznie wyszedł z sali, zaczerpując świeżego powietrza. Rozejrzał się po terenie placówki. Nie miał zamiaru tu wracać, dlatego skierował się w stronę parkingu, na którym zostawił samochód. Wsiadł do niego i odjechał…
Tym razem nie popełnię gafy z komentarzem XDD Rozdział krótki, ale miło się go czytało. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że krótki, ale naprawdę ciężko mi się go pisało. Ogólnie raz będą krótkie, raz długie rozdziały. To wszystko zależy od tego, jak będzie mi sie pisać i co mam dokładnie zaplanowane.
UsuńDzięki za kom i pozdrawiam
Standardowa buźka
OdpowiedzUsuń:D
A co do rozdziałów to według mnie mogą być krótsze i np dodawane częściej. Krótsze się czyta lepiej
Wiem o tym i zobaczę jak to będzie - pewnie będą o różnej długości
UsuńW końcu odważyłam się jakiś komentarz napisać :). Czytam Cie od samego początku, zaczynałam o blogu NaLu o świętych broniach ten pierwszy nie poprawiany (wybacz już nie pamiętam nazwy bo to dawno było a za leniwa jestem żeby sprawdzić) a teraz ten blog czytam na bieżąco :D. Ogólnie bardzo lubię Twój styl. Kiedyś mnie męczył strasznie zwłaszcza zawiłość treści jednak teraz doceniam to bardzooo :). Pisz dalej i zaskocz mnie i wgl weny życze itd. Pozdrawiam cieplutko, rozumiem studencki styl życia i brak czasu i tak podziwiam że wyrabiasz tyle blogów studia i wgl masakra XD. Czekam na kolejne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńNowe życie, które od Was otrzymaliśmy pewnie czytałaś :)
UsuńOj, czasami się lenię i a dobrą sprawę mogłabym więcej publikować, ale i tak nie jest źle :)
Naprawdę dziękuję za komentarz! Własnie takie najbardziej motywują! Mam nadzieję, że nie zawiodę w kolejnych rozdziałach!!!