poniedziałek, 24 lipca 2017

[Smocze Królestwo] Rozdział 67




Ręka Ren Pa uniosła się, nakazując milczenie.
— Wracasz po tak długim czasie i śmiesz jeszcze twierdzić, że ta kobieta to twoja nowa siostra?! — Wskazał na Lucy. — Ta kobieta jest ważna dla Króla Smoków. ON ma zadecydować, co z nią zrobić, a ty śmiesz twierdzić, że… — Nie dokończył.
Ponownie nastało milczenie.
Lucy rozejrzała się po obozie, zastanawiając, czy może w jakiś sposób zaradzić sytuacji, ale wątpiła, że w ogóle było to możliwe. Dlatego skłoniła się przed Ren Pa i rzekła:
— Rin Ko uratował mnie, gdyż takie było życzenie Wiedźmy Wymiarów. Choć mógł mnie zostawić w lesie na pastwę losu, to dał mi dom i zaopiekował się mną. Podarował mi miecz, bym umiała obronić się sama. Skrzyżowaliśmy bronie i walczyliśmy ramię w ramię i przybyliśmy na wezwanie, choć nie musieliśmy, dlatego proszę o wyrozumiałość dla syna.
Ren Pa przybliżył się do Lucy. Bacznie przyjrzał jej się ze wszystkich stron, aż w końcu odszedł w stronę namiotu, wchodząc do środka.
— Jesteś zwykłym piechurem — odezwał się głos z wnętrza schronienia. — Ta dziewczyna również. Na wojnie jesteście zwyczajnymi wojownikami, ale jeśli przyniesiecie mi głowy dwóch generałów, potraktuję wam jak moje dzieci.
Oboje spojrzeli na siebie z niedowierzaniem. Jednak w końcu tylko podziękowali i odeszli, by rozłożyć namiot. Postawili go w niemal najdalszej części obozu, kiedy zabrakło miejsca na jego środku. Większość wojowników niechętnie na nich spoglądała, ale ostatecznie po godzinie nikt już nie zwracał na nikogo uwagi i wszyscy poddali się popijawie przed kolejną bitwą.
— Sądzisz, że uda nam się? — zapytała Lucy, kiedy leżeli obok siebie w namiocie.
— Nie mam pojęcia — odpowiedział szczerze. — Generałowie to działka generałów albo kogoś z tytułem tysiącznika lub kogoś lepszego…
— A dla smoczego księcia? — zaproponowała.
Rin Ko okręcił się w jej stronę.
— Dla niego to żaden problem. — Prychnął śmiechem. — Jesteś kochana.
— Ty też. I dlatego chcę się odwdzięczyć za całą pomoc.
— Porwałem cię — przypomniał.
Westchnęła.
— Nie wiem, jaki mam ku temu powód, ale wierzę ci, ufam ci i mam wrażenie, że jesteś przeznaczonym mi bratem — zadeklarowała szczerze.
— Może właśnie to jest ci przeznaczone.
— Może tak, a może nie. Nie wiem. — Wzruszyła ramionami. — Wiem tylko, że nie chcę żałować i myśleć, co by było gdyby. Nie pamiętam swojego życia przed przybyciem tutaj, ale skoro znalazłam się tu i teraz, to musi być ku temu jakiś powód. I może tym powodem jest ty.
Złożyła na czole Rin Ko delikatny pocałunek, lecz zaraz obeszła się z niesmakiem.
— Afe, mokre — ponarzekała. — Umyj się kiedyś.
— Ty też nie pachniesz fiołkami.
Ponownie zaśmiali się, lecz po kilku minutach rozmowy wygodnie położyli się i w końcu zasnęli, wiedząc, że następny dzień będzie dla nich znaczący i wyczerpujący.
Lucy obudziła się następnego dnia przed resztą wojowników, chcąc pójść na jezioro i przemyć się w nim trochę. Zebrała ze sobą kilka materiałów, mydło i coś do włożenia na siebie po kąpieli.
Zatrzymała się przy rosnącym nieopodal wody drzewie i na gałęzi zawiesiła wszystkie ubrania. Weszła do chłodnej wody. Nieprzyjemny dreszcz objął całe jej ciało, ale zanurzyła się, oczyszczając lepiące się od potu włosy.
Nagle usłyszała szelest.
Odwróciła się.
Nikogo nie zobaczyła.
Pomyślała, że to może tylko jej wyobraźnia, więc dokończyła mycie, gdy niespodziewanie usłyszała:
— Uważam, że jesteś piękna.
Gwałtownie okręciła się, zasłaniając nagie piersi. Ku jej zaskoczeniu ujrzała stojącego przed nią Erica, Króla Smoków Cienia, opartego o drzewo. Mężczyzna zbliżył się, przykucnął i dłonią zahaczył o powierzchnię wody.
— Dlaczego się zasłaniasz? — spytał niewinnie.
— A dlaczego ty nie zasłaniasz oczu? — Nieświadomie zacisnęła usta w wąską linijkę. — Może i przywykłeś do oglądania nagich kobiet, panie, ale jestem wojowniczką, więc…
— To zmienia faktu, że nadal jesteś kobietą. — Mężczyzna przerwał jej. — I do tego tak urodziwą.
— Dziękuję, panie.
— Nie „panie”, tylko „Ericu” — poprosił.
— Czym sobie zasłużyłam na takie względy?
— Możliwe, że niczym — odparł nonszalancko. — Wiedz tylko, że głosowałem w pałacu, by pozostawić cię przy życiu.
Przełknęła głośno ślinę, przypominając sobie o tym, co mówił jej Rin Ko. Nie ufała Ericowi, a jednak nadal kusił i przyciągał. Jako mężczyzna był dla niej idealny, ale jako człowiek czy smok odrzucał od siebie.
— Mogę wyjść? — zapytała nieświadomie.
— Nie bronię ci — odpowiedział.
— Jestem naga — powtórzyła.
— I tak jak już powiedziałaś, widziałem w życiu wiele nagich kobiet.
Lucy pomyślała, że tego już za wiele. Może pod wpływem chwili, podpłynęła pod brzeg, po czym stanęła na mieliźnie; całkowicie naga i bezbronna.
Eric uśmiechnął się delikatnie, wzrokiem badając każdy skrawek nagiego ciała kobiety. Jednak nie podszedł i nie dotknął jej, tylko patrzył. Lucy w tym czasie wytarła się i nałożyła na siebie luźną tunikę.
— Jesteś piękna — szepnął Eric, znajdując się nagle za plecami Lucy.
Poczuła na swojej szyi szorstkie usta mężczyzny. Musiał nimi po delikatnej skórze, a ona nie odtrąciła go. Ręką szarpnęła za jego delikatne, czarne włosy, a on dłonią przejechał po jej udzie.
— Lucy! — wołanie zaniosło się po okolicy.
Lucy raptownie wyrwała się z objęć króla smoków. Założyła kosmyk mokrych włosów za ucho i bez słowa odeszła od Erica. Rin Ko już czekał na krańcu obozu. Przeszła obok niego, milcząc. Nie pytał i nie dociekał, a Lucy była mu za to ogromnie wdzięczna.
Ubrała się w zbroję i przepasała miecz, wyjmując go z pochwy. Spojrzała na swoje odbicie w ostrzu i niemal rozpłakała się. Nienawidziła siebie za tę chwilę słabości. Uważała, że źle postąpiła prawie oddając się Ericowi. Jednak nie mogła już cofnąć czasu.
Uznała, że teraz najlepiej będzie skupić się na rzeczach, które są teraz dla niej najistotniejsze — na przyszłej walce i zabiciu dwóch generałów. Nie wątpiła, że Rin Ko bez najmniejszych problemów poradzi sobie z zadaniem. Jednak chciała jeszcze sama coś z tym zrobić, a nie pozostać w chwale najlepszego przyjaciela.
Rozległy się trąby.
Wyskoczyła z namiotu, pytając Rin Ko, co się stało. Smok odpowiedział:
— Idziemy atakować. Zwiadowcy zauważyli zbliżającą się armię na czele z Królem Smoków Ognia.
— Na czele? — spytała z niedowierzaniem.
— Niestety, będzie ciężko, ale tym raczej nie pójdziemy na pierwszy ogień.
— Dlaczego? — dociekała dalej. — Czyżby to miało związek z twoim ojcem?
— Prawie tak, ale też chodzi o to, że zostaliśmy już wcześniej przydzieleni do oddziału, który najpewniej zajmie lewe skrzydło i wejdzie dopiero po pierwszej armii.
— Rozumiem. — Kiwnęła głową. — W takim razie lepiej zacznijmy przygotowania.
— Ty już jesteś gotowa — zwrócił uwagę Rin Ko. — Ale przygotowuj się, ile tylko chcesz.
Lucy posłała mu groźne spojrzenie, które nie zrobiło na Rin Ko najmniejszego wrażenia. Oboje udali się do swojego oddziału, czekając na dalsze rozkazy. Jako setnicy nie mieli wiele do powiedzenia, dlaczego ich zadaniem było przekazać informacje swoim żołnierzom i tak też zrobili, gdy przyszły rozkazy.
Zgodnie z przewidywaniami Rin Ko mieli wejść dopiero po pierwszej armii, choć sam nie wiedział, że może to nastąpił dopiero kolejnego dnia bitwy. Pierwsza armia wyglądała majestatycznie, a jak się okazało, należeli do generała, który był bratem Rin Ko. Sam smok nie chciał więcej o tym mówić, a Lucy nie pytała, choć z jego zachowania mogła wywnioskować, że bracia nie pałali do siebie sympatią.
Armia ustawiła się w wyznaczonych sobie miejscach i większość zaczęła czekać. Pierwsza wyruszyła w południe i wtedy też rozpoczął się początkowy etap bitwy, który był nieznany Lucy i Rin Ko. Armia brata smoka radziła sobie dobrze, dopóki wojownicy nie zaczęli tracić sil. Zbyt szybki i agresywny początek zaczął ich wykańczać, dlatego z czasem siły zaczęły maleć.

Pod zbliżający się wieczór nadano jednak sygnał, który zmroził serca drugiej armii. „Król Smoków Ognia naciera” — tak brzmiał komunikat. Nie znali strony, z której zmierzał, wielkości jego armii ani tego, czy na pewno zaatakuje ich. Jak się okazało — najgorsze przypuszczenia się sprawdziły.

2 komentarze:

  1. Cóż, jest mi smutno, że nie mam, co dalej czytać, bo historia mnie bardzo wciągnęła. Mogę jedynie liczyć, że nabierzesz chęci i jak najszybciej wstawisz kolejny rozdział.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, chęci nawet są, ale za dużo mam tych opowiadań. Na początek przede wszystkim chce już skończyć PACa, bo tam najmniej rozdziałów mam do napisania. Poza tym, jak za dużó piszę, to strasznie mnie to męczy!
      Wielkie dzięki za wszystkie komentarze. Wszystkie przeczytałam, więc dzięki za wszystkie uwagi!
      Pozdrawiam

      Usuń