- KŁAMCA! – Lucy wstała uderzając rękoma o stół – KŁAMCA! - krzyknęła jeszcze raz. Wszyscy w szoku patrzyli na dziewczynę. – KŁAMCA! – w jej oczach pojawiły się łzy, a jej całe ciało zaczęło drżeć. – Kłamcy …
- Lucy ? – zapytał niepewnie Natsu, dziewczyna spiorunowała go wzrokiem, wstała i wyszła z sali. – Co się stało ?
- Nie wiemy to twoja żona, zrób coś z tym! – powiedzieli równocześnie Amelia i Ustan, popijając poranną herbatę.
- Ale co?! - krzyknął na cały pałac.
- Może usłyszała naszą rozmowę ? – szepnął mu na ucho Musica.
- Możliwe, ale … - Natsu wstał i pobiegł za Lucy. Gdy doszedł do „ich” pokoju, zapukał.
- IDŹ SOBIE!!! – usłyszał zaa drzwi. Zapukał jeszcze raz, ale tym razem nie usłyszał odpowiedzi. Nacisnął klamkę i wszedł do środka. Lucy spojrzała na niego ze łzami w oczach. Siedziała na podłodze, oparta o brzeg łóżka. – Idź stąd!
- A jak nie chcę! – podszedł do niej i przykucnął. – Przepraszam … Chyba nie …
- Ten ślub to był jednak zły pomysł … - dokończyła za niego dziewczyna.
- Chyba masz rację. – zgodził się z nią – Myślałem, że dzięki temu będzie nam łatwiej, a przez to jest tylko coraz trudniej. – westchnął – Zamierzam wyruszyć z Musicą, by znaleźć Święte Bronie i tym samym odpowiedzi na moje pytanie. Jeśli to wszystko, co do tej pory mnie spotkało, jest prawdą … to muszę wiedzieć!
- Rozumiem. – odpowiedziała szybko Lucy – Ale mogłeś mi o tym powiedzieć… Nie jesteśmy prawdziwym małżeństwem, ale i pomimo tego, jesteśmy tu tylko dwoje, nie ma Fairy Tail. Dlatego proszę … mów mi o wszystkim.
- Dobrze – przytulił ją. – Obiecuję. – Lucy uśmiechnęła się, po czym objęła go. – Chyba będzie lepiej jeśli zostaniemy w sferze „przyjacielskiej”.
- Chyba tak. – dziewczyna odsunęła się – A teraz masz mi wszystko powiedzieć !
- A myślałem, że zapomniałaś. – po tych słowach Lucy uderzyła go w ramię.
- Auuu! – krzyknęła – Twarde.
- Czasami warto mieć smoczą protezę! – usiadł obok niej – Musica … - opowiedział jej dokładnie, wszystko co tylko wiedział. Dziewczyna wysłuchała go z uwagą, po czym westchnęła i wstała.
- Czyli dzisiaj wieczorem ? – zapytała, idąc w stronę drzwi.
- Tak, dlatego proszę cię o pomoc przy odnalezieniu wskazówki na temat położenia Świętych Broni! – Lucy oparła się o framugę, chwilę pomyślała i rzekła :
- Dobrze… - i wyszła. – I jeszcze muszę się spotkać z tym dupkiem. Dobrze, że Natsu już nie będzie. – pomyślała. Nagle obok niej pojawiła się postać.
- Zmiana planów, dzisiaj godzina 17, chcę kupić szybciej prezent. – odsunął się od niej.
- Ty … - odwróciła się, ale nikogo już nie było. – Co on chce przez to osiągnąć?! – uderzyła pięścią o ścianę. – Dlaczego ?! – gdy spojrzała na swoją rękę, przeraziła się, gdyż była ona wbita w ścianę. Wyjęła ją i zobaczyła, że nie ma na niej ani jednej rany, jednak sam ślad, który pozostawiła po sobie, świadczył, że zrobiła coś niezwykłego. Szybko rozejrzała się wokół, by sprawdzić, czy nikt tego nie widział, po czym szybko uciekła. Gdy skręcała, biegnąc przez korytarz, poczuła, że w kogoś uderza. Zachwiała się, po czym upadła na posadzkę. – Przepraszam.- powiedziała szybko.
- Nic się nie stało. – gdy podniosła wzrok, ujrzała Komui’a, zadowolonego z niewiadomego powodu. – Szukałem ciebie!
- Mnniee? – zapytała Lucy, która nie dowierzała księciu. – A na co ci jestem potrzebna ?
- Do rozszyfrowania tajemnicy zegarka Natsu. –odpowiedział uśmiechnięty.
- Trochę to podejrzane. – zaczęła się lekko odsuwać
- Tak samo, jak ślad na ścianie. – powiedział z lekkim uśmieszkiem na twarzy. Lucy próbowała zachować spokój, jednak mimowolnie drżały jej ręce – Nie bój się.
- Co? – zapytała się zdziwiona. Komui podszedł do niej i opuszkami palców prawej dłoni dotknął jej oczu.
- Te oczy … kryją większy szkarłat niż ci się zdaje. – nagle odwrócił się i zaczął iść przez korytarz – A teraz hono tu i masz mi znaleźć wskazówkę, co do miejsca ukrycia kolejnej świętej broni! – Lucy podbiegła do niego.
- A jeśli nie istnieją ? – zapytała nagle mężczyznę.
- Jeśli nie istnieją, to my niedługo przestaniemy istnieć. Święte Bronie mogą być jedyną rzeczą przeciw Acnologii! – nagle oczy Komui’a stały się czarne, mrok który jego ogarnął, przeraził do tego stopnia Lucy, że zaczęła się cofać. – Przepraszam! – powiedział nagle, kłaniając się dziewczynie.
- Co to było ? – zapytała podejrzliwie
- A … moja moc. Może nie wiesz, ale jestem Dragon Slayerem ! – rzekł pełen dumy
- Ale ja znam siedmiu Dragons Slayerów, więc jeszcze jeden nie pasuje do kolekcji. – dziewczyna patrzyła pustym wzrokiem na księcia.
- Tak, ale po siedmiu na każde pokolenie. – wyjaśnił jej – Ja należę do trzeciego, natomiast Amelia do drugiego.
- Ona też?! – krzyknęła na cały zamek dziewczyna. – Ale jak to możliwe?
- Matka zmarła podczas narodzin Amelii, siostrzyczka też by zmarła, ale lakryma smoka pozwoliła jej przeżyć. Nie wiem skąd ojciec ją miał, ale gdyby nie ona… Amelia by nie żyła. – Komui przystaną, odwrócił się w stronę ściany, po czym pociągając za świecznik, otworzył przejście.
- Normalnie jak w jakimś kryminale … - podsumowała Lucy
- Scooby Doo ? – dziewczyna popatrzyła na niego lekko zdziwiona – Nieważne ! – weszli do środka. Mężczyzna prowadził dziewczynę przez labirynt najróżniejszych korytarzy, które prowadziły do nieznanych miejsc. – Mam do ciebie pytanie … - powiedział po kilku minutach ciszy Komui.
- No to pytaj ! – odpowiedziała obojętnie
- Kochasz Natsu ? – Lucy zatrzymała się. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Komui odwrócił się w jej stronę. Uśmiechną się szeroko, a następnie podrapał się po głowie – Zabawne jesteście małżeństwem, a nikt wam nie zadał tego pytania.
- To nastąpiło tak szybko … - zaczęła mówić – Myślałam, że przyjdzie mi to łatwo, ale nie potrafię!!! – krzyknęła. – Nie, nie, nie!!! – kręciła głową na boki, wylewając łzy na ściany. – Ja … nie wiem czy go kocham. Tyle razem przeszliśmy … tyle … żałosne. Ja jestem żałosna. Zawsze byłam słaba i tylko zawadzałam. Zawsze była niepotrzebna i nawet teraz ! Jedyna moja słuszna decyzja to zostać tu, by nie przeszkadzać Natsu !!!
- A, więc go kocha, ale nie może tego pojąć … Potrzeba czasu. Ta miłość jest wyjątkowa, jest jak kwiat, który rozkwita, gdy przychodzi na to odpowiednia pora. – pomyślał mężczyzna – A mi się wydaje, że twoja obecność zawsze dodawała Natsu sił. Możesz nie być najpotężniejszą kobietą na świecie, ale to że nigdy nie opuszczasz boku Natsu, sprawia, że on potrafi dokonać tego co niemożliwe.
- Ale… - Komui palcem zatkał Lucy usta
- Ciii. – szepnął – Czasami nie warto marnować słów na niepotrzebne zdania. Powiem ci jeszcze jedna radę. Kiedy nadejdzie czas, sama zrozumiesz kim jesteś i wtedy nie będziesz miała wątpliwości, co do drogi jaką masz wybrać. Jeśli chcesz zostać, to zostań, jeśli jednak pragniesz rozwinąć skrzydła, to nie bój się, gdyż Natsu poda ci dłoń, kiedy podasz mu swoją. Ten bałwan także potrzebuje lekcji, ale skoro to on przejął rolę herosa, to może ty przejmiesz jego rolę nawrócenia. Jesteście głupi, dlatego ty musisz być mądra i robić wszystko by głupota Natsu go nie zabiła …
- A miała być tylko jedna rada . – zaśmiała się słodko
- Jestem przyszłym królem, muszę umieć wygłaszać przemówienia. – zaczęli znowu iść – Pamiętaj, on też może płakać i wtedy kto go przytuli ?
- Ja! – odpowiedziała zdecydowanie dziewczyna. – Dlatego postaram się pomóc!
- To dobre postanowienie. – gdy weszli przez metalowe drzwi, do gabinetu Komui’a oczom Lucy ukazała się przepiękna kolekcja katan, powieszonych na ścianie.
- Piękne … - powiedziała cicho
- Moje małe hobby. – wyjaśnił jej – A teraz przejdźmy do konkretów. Napis, który się pojawił na zegarku brzmiał : Tueri alios scendi summi semper. Non posset non ad hoc, quod non sciant quid sit Amor. Wskazówka zegara ruszyła z godziny 7:07 i na tym koniec poszlak.
- Tyle ? – zapytała się z niedowierzaniem Lucy.
- Tak i wykorzystując te wskazówki masz znaleźć odpowiedź. – odwrócił się w jej stronę – A, więc powodzenia! – krzyknął uśmiechnięty
- A żeby cię! – zacisnęła pięść ze złości – Nie wiem czy zdołam coś znaleźć. Nie znam ani nazw z waszego kraju, ani miast, ani niczego! Muszę mieć coś, o co mogę zaczepić.
- Proszę! – przed jej oczami nagle pojawiły się mapy, na które wskazywał Komui
- Ty się wcześniej chyba na to przygotowałeś ! – lekko się odsunęła od niego – Diabeł wcielony – pomyślała dziewczyna – No dobra, to się biorę do roboty ! – gdy spojrzała na Komui’a odkryła, że już go dawno nie ma. – Co?! – krzyknęła, po czym głęboko westchnęła i podeszła do biurka, gdzie wygodnie się rozsiadła. – Od czego mam zacząć ? Gdzie bym ukryła Świętą Broń ? Możliwe, że podróżowały one przez wiele krain, ale kto je ukrył i kto dał wskazówki dotyczące ich ukrycia, skoro stolica Sarycji była w innym miejscu. Może ta kobieta, którą spotkał Natsu ? – pokręciła głową – Niemożliwe! Musiałaby mieć teraz z … 400 lat … No dobra! – krzyknęła pełna determinacji. – Może te litery ? Jakieś współrzędne ? Niemożliwe …Coś innego. Czas? Znowu te cholerne siódemki, więc nic z tego nie będzie. Właśnie! Jeśli znowu te siódemki, może to wszystko ma związek ze smokami ! – nagle zrozumiała swoje słowa i rozpłynęła się – Przecież te bronie to dawni Dragon Slayerzy ! Co ja wymyślę ? Te słowa też nie mają żadnego sensu. Brzmią bardziej jak słowa jakiejś piosenki … - wstała – Piosenki ? A może to jakiś hymn, albo pieść bojowa? – podeszła do biblioteczki Komui’a – Ciekawe, czy coś ma o pieśniach sprzed 400 lat, sądząc po jego zainteresowaniach, to pewnie tak… - szukała dokładnie, ale nie potrafiła znaleźć żadnej książki – Ty małpo, a ja myślałam, że … - nagle ujrzała tytuł „Śpiewaj i graj, jak pan sprzed 400 lat ! ” – JEST! A oni są fanami historii … - zaczęła przekartkowywać książkę – 400 pieśni … No trudno! – zaczęła czytać i zanim się spostrzegła minęło 7 długich godzin spędzonych na dokładnych poszukiwaniach odpowiednich słów. – Nie ma … Nie ma … - czytając ostatnie pieśni, czuła jak łzy napływają jej do oczu – Co? – popatrzyła z niedowierzaniem na słowa ostatniej piosenki. – Jest! – krzyknęła radośnie – Teraz zobaczmy co to było … Pieśń napisana przez górników z kopalni w Rush Valley, założona przez Świętą Armirę, posiadaczkę Miecza Wiatru. TO JEST TO!!! – krzyknęła na głos i nagle usiadł – Zaraz skoro wystarczy patrzeć na miejsca bliskie dla tych ludzi, to dlaczego jeszcze nie odnaleziono tych broni. Chociaż wcześniej nie znano słów, które pojawiły się na zegarku, ale to i tak dziwne, że przez 400 lat nikt nie odnalazł żadnej broni … Chyba, że to tylko przypadek, że jest to miejsce bliskie Dragon Slayerowi? A może nie są znane miejsca dla nich ważne, albo nikt nie pomyślał, że ono może być tak istotne ? – skierowała się w stronę drzwi – Muszę zapytać o to króla, może on coś będzie wiedział. – poszła tą trasą, którą Komui prowadził ją do swojego gabinetu. Gdy udało jej się wyjść, szybko pobiegła do jadalni.
- Niech pani zaczeka! – zawołała za nią służąca. Lucy zatrzymała się i popatrzyła na nią – Król czeka z obiadem, pani mąż też tam jest!
- Dziękuję! – kiwnęła głową, po czym znowu pognała. – Witam ! – wparowała do środka z wielkim hukiem – Wiem!
- Czyżbyś znalazła miejsce ukrycia kolejnej Świętej Broni ? – zapytał się uśmiechnięty Komui. Lucy patrzyła na niego lekko zdziwiona, gdyż nie wyglądał na osobę, która właśnie się dowiedziała o tak istotnej rzeczy.
- Czyżby był pewien, że znajdę odpowiedź? - zapytała samą siebie dziewczyna. – Tak sądzę ! – odpowiedziała po chwili
- Brawo, jesteś wielka ! – krzyknął na cały zamek Musica
- To niesamowite. – podbiegła do niej Amelia i rzuciła jej się na szyję
- Nieźle Lucy ! – powiedział po chwili Natsu.
- Dzięki. – lekko zawstydziła się, ale czuła się szczęśliwa – Te słowa wyryte na zegarku były tylko częścią pieśni górników, którzy pracowali w kopalni w Rush … Rush Vallley.
- Czyli sądzisz, że tam może być broń ? –zapytał po chwili król.
- Tak, gdyż ta kopalnia została założona przez świętą Armirę ! – wyjaśniła dziewczyna
- Mylisz się. – rzekł obojętnym głosem Ustan – Niestety, ale byliśmy tam wiele razy i oprócz paru błyskotek niczego nie znaleźliśmy …
- To król się myli! – Lucy nie wierzyła, że powiedziała to na głos – Mam rację …. – zaczęła niepewnie – Mam rację, bo nawet jeśli tam byliście, to co z tego. Te bronie mogą czekać, ale na właściwe osoby. – mężczyzna o delikatnym uśmiechu i długich różowych włosach pojawił się tuż za nią. – Nawet ten zegarek! On czekał na właściwą osobę, czyli na Natsu. Nie chcę króla zasmucać, ale to nie do króla należy wypełnić wolę wojowników sprzed 400 lat. Nawet jeśli jest król wpleciony w te nić przeznaczenia.
- Mądra dziewczyna.– powiedział do siebie duch ojca Natsu. – Gdybyście mnie widzieli i słyszeli … powiedziałbym wam, ale teraz patrząc na tę dziewczynę nie wątpię, że sami znajdziecie odpowiedzi… - jego postać uniosła się, po czym zniknęła w ścianie.
- Jeśli jesteś tego pewna, to dziś z Musicą wyruszamy do tego miejsca. – zdecydował Natsu
- Tak !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! – krzyknął z gwiazdkami w oczach Musica
- A tobie co ? – Natsu odsunął się od przyjaciela
- Rush Valley jest nazywane Mekką Protetyków ! – jego podniecenie mówiło samo za siebie. Wstał i skierował się w stronę drzwi – To ja idę się spakować. – zatrzymał się i popatrzył przez okno – Ale piękny zachód słońca …
- Zachód słońca będzie dopiero za dwie godziny … - powiedzieli równocześnie wszyscy zebrani.
- To ja może też pójdę się zbierać. – obwieścił Natsu
- Lucy … - Amelia chciała coś powiedzieć, ale król położył rękę na jej ramieniu i jej przerwał. Dziewczyna popatrzyła się na ojca, który kręcił głową.
- To powodzenia! – krzyknęła Lucy z uśmiechem na twarzy. Gdy Natsu znikł, dziewczyna od razu posmutniała. Usiadła na krześle i zaczęła jeść podany jej obiad.
- Lucy nie martw się, on wróci … - próbowała ją pocieszyć księżniczka.
- Wiem, że wróci, ale to nie o to chodzi. –Lucy zacisnęła dłonie z pięść. – Też chciałabym pojechać, ale wiem, że bardziej przydam mu się tutaj …
- Zaraz…- pomyślał Komui – Przecież niedawno rozmawialiśmy i myślałem, że ona z nim poleci ?
- Przepraszam, ale nie jestem głodna. – wstała od stołu i poszła w kierunku sypialni.
- To ja dziękuję za posiłek i znikam. – pomachał siostrze i ojcu na pożegnanie, po czym znikł w podłodze.
- O co chodzi ? – zapytała Amelia
- Nie wiem, ale wszyscy coś przed sobą ukrywają i przez to zrobił się jeden wielki sajgon. – wyjaśnił jej ojciec. – Ale nie pomagaj im. Wszyscy muszą sami sobie poradzić z problemami, my tylko możemy przyglądać z boku i czasami ewentualnie rzucić radą, ale nic więcej.
W sypialni Natsu i Lucy
- A, więc wyjeżdżasz? – zapytała się Lucy stojąca w drzwiach
- Tak … - odpowiedział jej Natsu – Ciągnie mnie do przygód, do odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie, do innego świata. Dlatego proszę cię Lucy bądź tutaj szczęśliwa.
- Hmy! – odwróciła głowę. Podeszła do szafy i wyciągnęła z niej komplet ubrań, które podarowała jej Amelia. – W taki razie idę na miasto szukać sobie faceta.
- A przypadkiem nie masz męża ? – zapytał ją złośliwie
- Mój mąż chce mnie zdradzić z Musicą, więc czemu ja nie mogę zaznacz trochę swobody ? – popatrzyła na niego szatańskim wzrokiem, dumna ze swoich słów. Natsu załamał się i oparty o ścianę cały czas powtarzał.
- Gdyby ktoś obcy to usłyszał, to nie wiem, co by sobie pomyślał … - Lucy odwróciła się i poszła do łazienki się przebrać.
- Gdy wrócę, ciebie już nie będzie ? – zapytała się po chwili
- Muszę jeszcze pójść na statek i pomóc wszystko sprawdzać. – wyjaśnił jej
- Ty i dobrowolny środek transportu ? Kto by pomyślał ? – nie patrzyła się na niego – Zmieniliśmy się i nie wiem czy będziemy kiedyś tacy jak dawniej.
- Raczej nie. – bez chwili zawahania odpowiedział jej, ale Lucy już nie było. Skuliła się pod drzwiami łazienki i płakała.
- Muszę iść na spotkanie z tym głupim Edwardem! – krzyczała w myślach – Jeśli on cokolwiek wie i zdradzi niewłaściwej osobie, możemy oboje z Natsu zginąć! – rękawem otarła łzy. Wstała i szybko się przebrała. Nałożyła białe kozaki, które sięgały do połowy ud i były zawiązywane na złote sznurki, jej całe ciało pokrywała śnieżno-biała sukienka, z luźnym materiałem, sięgającym od bioder. Rozpuściła złote włosy, które delikatnie rozczesała. Wzięła w dłoni kapelusz, popatrzyła na siebie, po czym wyszła z łazienki. Rozejrzała się po pokoju, który był już pusty. – Czyli już mi uciekł … - powiedziała do samej siebie. Podeszła do ogromnego lustra stojącego obok szafy z ubraniami i jeszcze raz się sobie przyjrzała. – Te złote oczy naprawdę mi pasują. A te buty i sukienka. Kto by się spodziewał, że będę nosiła coś poniżej kolan. Gdybym wiedziała wcześniej, że to mi pasuje … to bym inaczej się ubierała na misje. – opadła na podłogę – Co ja robię ? – spojrzała na swoją zapłakaną twarz w lustrze – Co ja robiłam ? – chwyciła swoją głowę – Przecież musiałam wyglądać jak prostytutka, a jak mnie ludzie traktowali/ Co się ze mną dzieje ? Przecież … Natsu … ja się … boję… - próbowała wstać, ale zaraz upadła, gdyż nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Cała drżała. – Dlaczego? Fairy Tail? Tak, ja i Natsu przeżyliśmy koszmar i dalej go przeżywamy … - powiedziała ze spokojem w głosie – Jeśli Natsu poświęcił się dla mnie, to ja pójdę i poświęcę się dla niego, jeśli będzie trzeba… Tylko on nie musi wiedzieć o moim poświęceniu ? Prawda? – zapytała swojego odbicia w lustrze. Uśmiechnęła się do samej siebie, wstała w wyszła przez drzwi. – Siebie zostawiłam w mym odbiciu.
PROSZĘ PRZECZYTAJ!!!
Drogi czytelniku
Nawet jeśli blog będzie zakończony proszę cię drogi czytelniku SKOMENTUJ, jak chcesz pójdź na inne moje BLOGI, POLUB moją stronę, albo naciśnij OBSERWACJĘ :)
Jejuuuuuu....
OdpowiedzUsuńTo jest przesłodkie. Popłakałam się przy tym...
Czekam z niecierpliwością na następne!!!
Ludzie pisać komentarze, jak nie to zabiję...
~Su~
Jejciu, mam nadzieje, że Lucy jednak z nimi poleci, bo szkoda by było :( Mam nadzieje, że ten cały Edward nic jej nie zrobi...
OdpowiedzUsuńJak czytałam ten rozdział to cały czas leciały mi piosenki z FT dzięki czemu jest jeszcze fajniejszy :D Przy okazji życzę wszystkim Wesołych Świąt, smacznego jajka i lanego dyngusa :)
To było takie słodkie :3
OdpowiedzUsuńKiedy Lucy zaczęła płakać to i mi się chciało ryczeć ;__;
Komentować, komentować! Żeby nasza Olcia wstawiła rozdział w środę! xD
Wymyśliłaś niesamowitą historię! Sama zawsze mam dużo pomysłów, ale niczego nie zapisuje. Dobra nie będziemy tu mówić o mnie tylko o twoim rozdziale!
OdpowiedzUsuńKomui jest cudowny jak ja ubóstwiam d.gray-mana.
Cały rozdział świetny i to podsumowanie przez Lucy jej wcześniejszego wyglądu. Nie martw się Luce nie wyglądałaś tak źle!
Mam nadzieje, że Natsu się nic nie stanie tam gdzie się wybiera! No oczywiście czekam na dalszy rozdział z niecierpliwością. Szybko pisz i szybko dodawaj kolejny. Taka moja motywacja ;-)
Nie umiem za bardzo pisać składnych komentarzy, no ale co tu dużo gadać. Zarąbiste i tyle! mam nadzieje, że zdajesz sobie z tego sprawę :-). Życzę dużo weny!! Sayo!
Wymyśliłaś niesamowitą historię! Sama zawsze mam dużo pomysłów, ale niczego nie zapisuje. Dobra nie będziemy tu mówić o mnie tylko o twoim rozdziale!
OdpowiedzUsuńKomui jest cudowny jak ja ubóstwiam d.gray-mana.
Cały rozdział świetny i to podsumowanie przez Lucy jej wcześniejszego wyglądu. Nie martw się Luce nie wyglądałaś tak źle!
Mam nadzieje, że Natsu się nic nie stanie tam gdzie się wybiera! No oczywiście czekam na dalszy rozdział z niecierpliwością. Szybko pisz i szybko dodawaj kolejny. Taka moja motywacja ;-)
Nie umiem za bardzo pisać składnych komentarzy, no ale co tu dużo gadać. Zarąbiste i tyle! mam nadzieje, że zdajesz sobie z tego sprawę :-). Życzę dużo weny!! Sayo!
A i wesołego Alleluja!
Świetny rozdział. Cieszę się, że go dodałaś. Nie mogę się już doczekać kolejnych. Życzę weny i jak najwięcej pomysłów.
OdpowiedzUsuńLudzie dodawać komentarze.
No nie mogę!!! Umarłam jak to przeczytałam: "Mój mąż chce mnie zdradzić z Musicą, więc czemu ja nie mogę zaznać trochę swobody ?" A później naturalnie zmartwychwstałam :D. OlaRi wplata wątki yaoi do opowiadania :D. Nie wierzę!!!
OdpowiedzUsuńA co do Lucynki, zawsze wiedziałam, że to mądra bestia :D. Bez niej, nie ruszyliby z miejsca :D. Szkoda mi tylko tego, że Lucy nie wyruszy z Natsu. I jeszcze musi spotkać się z tym patafianem!!! Och, Lu-chan!!! Ja cię błagam i zaklinam - wypróbuj na nim swój przesławny kopniak :D. Może wtedy da Ci spokój??? I co najważniejsze - nie zrób niczego głupiego!!!
Fajnie, że zmieniłaś sposób ubierania się Lucy :). W końcu teraz jest wielką damą :). Fantastique!!! A opis tych butów - mmmmmmmm... Rozmarzyłam się :).
Ps. Olu, a wyjaśnisz w którymś z rozdziałów, dlatego Lisanna ich zdradziła??? I jak w ogóle doszło do tego, że znaleźli się na nagraniu??? Nurtuje mnie to od samego początku!!! Pozdrawiam cieplutko i smacznego jajka życzę :D.
Czytasz mój drugi blog ? To już wiesz, że ja szatan na długi okres czasu pozostawię te tajemnice bez wyjaśnienia :)
UsuńOczywiście, że czytam!!! I zawsze komentuję :D. Ola, Ty Diablico :D. Udzieliło Ci się od Miry, czy jak???
Usuńmoże :)
UsuńCzyli tak :D
UsuńSuper, fajnie piszesz i trzymasz w napięciu. czekam na kolejny rozdział. Wesołych Świąt!!! [][][][][]
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział. "Mój mąż chce mnie zdradzić z Musicą, więc czemu ja nie mogę zaznacz trochę swobody " ten tekst mnie powalił na kolana dosłownie :D Mam nadzieje że Lucy nie zrobi niczego głupiego a ten Edzio dostanie w morde :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:D
Rozdział jest SUPER! Czekam z niecierpliwością na następny. Po obejrzeniu 178 odcinka Fairy tail zaczęłam czytać ten rozdział i jestem załamana, bo muszę czekać zarówno na 179 odcinek, jak i na kolejną notkę. Ale wytrzymam. ;D
OdpowiedzUsuńSuper fajny rozdział. Już nie mogę się doczekać następnego.
OdpowiedzUsuńSuper notka. Ogólnie świetnie piszesz oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńCo tu dużo mówić poprostu świetne, bardzo mnie wciągneło :) Tekst Lucy ,,Mój mąż chce mnie zdradzić z Musicą,więc czemu ja nie mogę zaznać trochę swobody" mnie powalił ;D Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział oby rozdział wyszedł w środę oraz,aby Natsu i Lucy nic się niestało.Życzę weny
OdpowiedzUsuńBoski! Boski rozdział! Chcę następny! :D
OdpowiedzUsuńMusica i Natsu
OdpowiedzUsuńCo za geje! HAHAHAHA! XD
SUPER!! :D tylko zabolało mnie jak Natsu powiedział o ,,sferze przyjacielskiej'' xD
OdpowiedzUsuń"– W taki razie idę na miasto szukać sobie faceta.
OdpowiedzUsuń- A przypadkiem nie masz męża ? – zapytał ją złośliwie" Nie mogę z tego! XD
Super rozdział!! Czekam z niecierpliwośćią do środy.
OdpowiedzUsuńWeny życze i Wesołych Świąt! ;)
Picasso
Środo! Natchodź!
OdpowiedzUsuńAhh... Jakie to słodkie. Skąd ty bierzesz te pomysły? Życzę weny!
OdpowiedzUsuńO nie Lucy! Co ty chcesz zrobić!? Nie zdradzaj Natsu z Edwardem! To taki obleśny typ -.-
OdpowiedzUsuńMądra Lucy ^.^ Znalazła następną świętą broń ;)
Komui <3 <3 <3 <3 Po podrzednim rozdziale i tym kocham go! ;3 Jest boski i świetnie umie pocieszać. No i te jego dziury wszędzie ^^
Ale kto by się spodziewał, że Amelia i Komui do Dragon Slayerzy (na pewno nie ja :D)
Pozdrawiam i życzę weny ;3