Lucy patrzyła na człowieka, który bardziej w jej oczach wyglądał na wariata niż na Komisarza Głównego Phantom Lord.
- A mogę znać powód mojego uprowadzenia ? – spróbowała zaryzykować i się zapytała
- Oj to nie jest porwanie, tylko kulturalne uprowadzenie w sprawach finansowych. – odpowiedział szarmancko Jose
- Jak dla mnie dalej nie ma różnicy, więc proszę o wyjaśnienia. – po czym ziewnęła.
- Ty mała …! – rzekł, zaciskając pięść – Dobrze, więc od razu przechodzę do interesów. A, więc pani Heartfilio, chcielibyśmy, wraz z moimi ulubionymi detektywami, zaprosić do współpracy z Phantom Lord, poprzez …
- Odmawiam ! – powiedziała stanowczo.
- Ghihi – zaśmiał się Gajeel – Twarda sztuka. Takie to od razu należy zmiękczyć ! – wymierzył jej kolejny cios. Wygięła się, po czym wymiotowała krwią.
- Gajeel-sama, Juvia nie pozwoli więcej krzywdzić panienki Lucy! – krzyknęła, ochlapując go jakimś płynem.
- Ty i twoje ….tru… trucizny… - powiedział, po czym padł jak długi na ziemię.
- No, więc panienko, czy zgodzisz się na współpracę z nami ? – ponowił pytanie Komisarz Porla.
- Z wami ? Żartujesz? – Lucy wypluła krew prosto na twarz porywacza. Ten krzykną, po czym ją spoliczkował.
- Ty dziwko ! Myślisz, że ci pozwolę przelewać pieniądze na to durne Fairy Tail, zamiast na mój wspaniały Komisariat! – krzyknął dumnie
- Wiesz, taki stan zazwyczaj mają chorzy psychicznie ludzie. Jeśli chcesz mogę ci przestawić, paru dobrych psychiatrów, na pewno coś zaradzą na twoją wybujałą wyobraźnię. – rzekła prostując głowę.
- Hmm, zobaczymy jak będziesz śpiewać, kiedy Gajeel się obudzi. Tak, więc ponowię pytanie… - na chwilę przerwał, by poprowadzić palcem po dekolcie dziewczyny.
- A to się nazywa molestowanie seksualne i jakbyś nie wiedział jest karalne ! – powiedziała to po czym przechyliła krzesło, uderzając Josa Porla prosto w krocze. Ten zawył z bólu i osunął się na ziemię. Juvia stojąca obok delikatnie się zaśmiała, jednak kiedy napotkała wzrok swojego pracodawcy od razu przestała.
- Dobrze … Auuu ! – poczuł kolejną falę bólu, gdy zaczął się podnosić – Jak chciałaś, zadzwonię do Makarov, oznajmić mu, że cię mamy. Ciekawe, czy przyjdzie? Oczywiście, że tak, przecież to Makarov. Jednak, gdy tylko się zjawi, posmakuje mojej 45.
- Jesteś śmieciem ! – wrzasnęła Lucy, gdy ten wychodził z sali przesłuchań.
- A, Juvia pilnuj jej! – rozkazał. Dziewczyna tylko kiwnęła głową.
- Nie rozumiem, dlaczego trzymasz się tego dupka … - powiedziała Lucy, gdy Josa nie było już w środku.
- Panienka…- zaczęła mówić, ale Lucy nie dała jej dokończyć.
- Proszę, mów mi po imieniu. – słysząc to na twarzy Juvii od razu pojawił się uśmiech.
- Lucy, pan Jose dał Juvii szansę, kiedy nikt inny nie chciał mi jej dać. – na chwilę przerwała, wzięła głęboki oddech i po chwili dokończyła – Juvia była w podobnej sytuacji, co ty. Juvia pochodzi z bardzo bogatej rodziny, ale rodzice Juvii, chcieli by ta poślubiła pewnego człowieka, a Juvia go nie chciała. Juvia postanowiła uciec z domu i kiedy dotarła do Magnolii, nikt nie chciał dać Juvii pracy. Dopiero pan Jose, dał Juvii szansę i zapisał ją na uniwersytet i dzięki temu Juvia jest teraz tutaj.
- Rozumiem, wiesz ja też często myślałam, o ucieczce, kiedy jeszcze był ze mną ojciec… - zwierzyła się Lucy – Teraz jestem wolna, no … prawie, bo w obecnej sytuacji zostałam porwana przez jakiegoś maniakalnego szaleńca, poszukującego władzy i pieniędzy.
- Ale pan Jose taki nie jest! – dziewczyna próbowała go bronić, ale nie mogła znaleźć żadnych argumentów będących po jej stronie. – Ja nie wierzę …
- Rozumiem, ale zgaduję, że mnie nie wypuścisz? – spróbowała się zapytać, pomimo tego, że wiedziała, że to nic nie da.
- Niestety nie. Juvia nie może. Kap, kap zaraz Gajeel-sama się obudzi. – odpowiedziała, po czym poszła i usiadła na krześle, które stało przy ścianie.
W Komisariacie Fairy Tail rozległ się dźwięk telefonu. Nikogo by to nie dziwiło, gdyby nie to, że nikt nie odbierał. Minęła kilkanaście sekund i nic.
- Ten debil mnie olewa ! – pomyślał Jose
Wszystkich na komisariacie zaczęło powoli to denerwować, dlatego Mirajene postanowiła, pójść i zobaczyć co się dzieje. Gdy weszła do gabinetu Makarov, została go na sofie. Leżał sobie cichutko, co chwilę chrapiąc. Sekretarka uśmiechnęła się , podeszła i powiedziała na ucho.
- OBUDŹ SIĘ!!!!!!!!!!! – krzyknęła do ucha Makarov, ten zerwał się.
- Co się stało, znowu Natsu wysadził jakiś budynek czy jakieś inne zażalenia?! – zaczął się szamotać i dopiero po chwili usłyszał, że dzwoni telefon. Spojrzał na Mirajene niewinnym wzrokiem.
- Juz odbielam … - powiedział, zachowując się przy tym jak dziecko. Podszedł do biurka, wygodnie usiadł na fotelu i dopiero podniósł słuchawkę. – Słucham ?
- ILE MOŻNA CZEKAĆ STARY DEBILU?! – oddalił słuchawkę słysząc przeraźliwy krzyk Josa.
- Przepraszam, ale nie mogłem odebrać, bo uciąłem sobie drzemkę. – wytłumaczył dłubiąc w nosie.
- Hahahaha!!! – usłyszał śmiech, dlatego ze zdziwieniem w oczach zaczął się rozglądać.
- Eeee, coś się stało ? – zapytał niepewnie
- Mi nic, ale ta mała Lucy Heartfilia, ma niezłe wygody u mnie w celi… - Makarov na początku nie zrozumiał o co mu chodzi.
- Zaraz… porwałeś Lucy ? Ty szarlatanie! Jak mogłeś ?! – Makarov nie mógł uwierzył, że Jose jest zdolny do czegoś takiego
- Nie rozumiesz ? Wszystkie sprawy dzięki tej małej przejmowało Fairy Tail. Najlepszy Komisariat w mieście? Ha! Wolne żarty. Ciekawe ile dostawaliście od niej …
- JADĘ DO WAS I OBIECUJĘ, NIE SPOCZNĘ, PÓKI NIE SPROWADZĘ JEJ SPOWROTEM DO DOMU! – rzucił słuchawkę i zaraz poszedł się ubierać.
- Halo ? Makarov ? – Jose przewrócił oczyma i spojrzał na zapisaną kartkę – Znowu mnie olał, a miałem t yle świetnych kwestii. Byłem dobry ? Prawda ? – zwrócił się do swoich „podwładnych”
- Oczywiście szefie ! – wszyscy zaczęli bić brawa.
- Dziękuję, a teraz idę po naszego gościa. – chciał już wyjść na zewnątrz, ale wnet zawrócił – Zapomniałem o moim przyjacielu ! – po czym wziął do ręki pistolet – A wy pamiętajcie, macie pilnować!
Wyszedł na zewnątrz i zaczął czekać na Makarova. Minęło dwadzieścia minut, Jose zaczął kichać i drżeć z zimna.
- No ile można jechać ? Ale będę czekał, dopóki nie przyjedzie !
W tym samym czasie
- Kurcze, ale korki, będę tu chyba stał z godzinę ! – powiedział sam do siebie Makarov. – Lucy nic nie zrobię, więc się nie muszę zbytnio martwić. Tylko ten głupi Jose, co on sobie myślał. Przecież jej kuzyn gdyby się dowiedział, kazałby całe wojsko zmobilizować, by ją odbić.
Lucy zaczynała coraz bardziej cierpnąć, podczas siedzenia na krześle. Jednak to nie było dla niej najgorszą rzeczą. Cały czas patrzyła na Gajeela, który powoli się budził, ze snu, który mu zaserwowała Juvia.
- „Kurcze zaraz mnie zabije ! ” – pomyślała przerażona dziewczyna.
- Jejku, moja głowa ! – powiedział mężczyzna, chwytając się za głowę. – Juvia, co ci do łba strzeliło by mnie powalić tym twoim pachnidłem !!!
- Juvia chciała dobrze ! – zaczęła się tłumaczyć – Jej nie wolno zabić!
- A zobaczysz, że można, nieśmiertelna na pewno nie jest ! – zaczął iść w kierunku Lucy, zaciskając pięści
- Ale, na pewno na zewnątrz jest bitwa. Juvia słyszała, że Jose-sama idzie zadzwonić do Fairy Tail ! – powiedziała, próbując go odciągnąć od Lucy.
- Fairy Tail … No to muszę iść zobaczyć, jak Phontom Lord obrywa ogonki wróżkom!
Czarny Mercedes podjechał pod komisariat Phantom Lord, robiąc przy tym nie małe zamieszanie. Jose stał cierpliwie i czekał aż z samochodu wysiądzie Makarov Dreyar. Kiedy staruszek otworzył drzwi, od razu wszyscy czekali w gotowości. Wiedzieli, że nie był to jakiś zwykły przechodzień. Miał on doświadczenie, o które prosi się obecne pokolenie.
- A, więc przejdźmy do interesów Porla… - zabawny i rozrywkowy człowiek, w obliczu zagrożenia stawał się nieugięty i twardy niczym skała – Gdzie jest Lucy ?
- Jest u mnie … - powiedział Jose, trzęsąc się z zimna – A ty nie mogłeś szybciej przyjechać ?!
- Wybacz… korki !
- Rozumiem, a ty chyba nie jesteś świadom swojej sytuacji. – rzekł, złowieszczo się uśmiechając w stronę Makarova.
- Oddaj Lucy i będzie po sprawie! – żaden z nich nie chciał odpuścić, patrzyli na siebie czekając aż ktoś wykona ruch. Nagle tą ciszę przerwał strzał. Krew trysnęła po całym parkingu, a ciało upadło na ziemię. Za plecami ofiary stał mężczyzna, który patrzył na swoje dzieło.
- Dobra robota ! - pochwalił Jose Porla. Odwrócił się i zaczął iść w stronę komisariatu. Tylko na chwilkę spojrzał w stronę Makrova, który zmagał się śmiercią, jeszcze żyjąc. – Głupek … Myślał, że sam z nim stanę do walki. – i odszedł
…
- Cholera, ale dałem się podejść. – powiedział cicho Makarov, próbując wstań
- Czy coś się panu stało ? – usłyszał czyjś głos – Co to za krew ?! Już dzwonię po karetkę, proszę odpocząć ! – nawet nie musiał mu tego mówić, gdyż po chwili zemdlał z powodu, zbyt dużej utraty krwi.
W Komisariacie Fairy Tail, wszyscy czekali zaniepokojeni o Makarov, który w pośpiechu wyszedł z budynku.
- Ciekawe, czy nic mu nie jest? – zapytała się nagle Mirajene, po dłuższej chwili ciszy.
- Bardziej się martwię faktem, że wyszedł tak w pośpiechu. – odpowiedziała Erza – Coś się musiało stać…
- Też tak myślę, ale jak na razie musimy po prostu czekać na jakiś wiadomości. – po tych słowach, wszyscy zgodzili się z Natsu.
- Ja tu zdzwonię, proszę odebrać !!! – wszyscy usłyszeli nagle dziwny dźwięk, po czym spojrzeli na biurko Mirajene. Ta podeszła i odebrała swój telefon.
- Tak słucham ? – powiedziała do słuchawki
- NO BEZ JAJ, TAKI DZWONEK ! – wszyscy krzyknęli równocześnie.
- Zamknąć mordy ! – powiedziała w ich kierunku. Wszyscy mieli wrażenie, że otacza ją dziwna, mroczna energia. – Proszę powtórzyć … - wszyscy w milczeniu, czekali na informacje. Ta nagle opadła na ziemię. – Tooo niemożliwe… - po jej policzkach popłynęły łzy, wszyscy patrzyli na nią zszokowani. Odsunęła telefon od ucha i się rozłączyła. – Komisarz Główny jest w szpitalu, został postrzelony.
- Że, co ? – wszyscy byli tak zszokowani, że nie wiedzieli, co mają robić.
- Idę do niego ! – powiedział stanowczo Natsu, wszyscy patrzyli się na niego, dziwnym wzrokiem
- Natsu, lepiej zostań … - podeszła do niego Lisanna, jednak ten przesunął ją na bok i zaczął się ubierać. Po chwili był gotowy i wyszedł z komisariatu.
- Ja też jadę ! – powiedziała Erza, a zaraz za nią pobiegł Gray.
- Ja zostaję, mam za dużo roboty papierkowej ! – ogłosiła Levy, po czym poszła do kostnicy.
- To my Levy … - zaczęli mówić Jet i Droy, ale ta przerwała im.
- Nie, wy lepiej jedźcie !
- Dobrze… - zgodzili się niechętnie.
Levy, znajdując się poza głównym pokojem, rzuciła się nagle do biegu. Zmęczona rzuciła się do telefonu i szybko wpisała numer. Gdyby wiedziała, że za nią poszła Lisanna, która zaczęła podejrzewać, że coś jest nie tak.
- Halo ? – usłyszała głos drugiej osoby.
- Czekaj mam włączone głośne mówienie. – powiedziała, po czym nacisnęła jakiś przycisk by wyłączyć głośne mówienie.
-„Kurcze!” – pomyślała Lisanna
- Makarov został postrzelony i jest teraz w szpitalu ! – powiedziała drugiej osoby – Tak, ale nie wiem co się stało ! – na chwilę umilkła – Nic nie wiadomo w sprawie Heartfilii.
- „Ona… sprzedaje informacje” – pomyślała Lisanna
- Dobrze, będę cię stale informować. – rzekła, po czym się rozłączyła. Uśmiechnięta Lisanna, wyszła z ukrycie ukazując się Levy. Tak w szoku opuściła, swoje notatki, rozsypując je po całej podłodze.
- I co my tu mamy … - Lisanna skrzyżowała ręce na piersi, coraz bliżej podchodząc do Levy
- To nie to … - zaczęła się tłumaczyć.
- … co myślisz ? – dokończyła za nią Lisanna – Od początku jakoś cię nie lubiłam, wydawałaś mi się podejrzenia, a teraz się wydało, ale nie bój się. Szybko cię wyleją. – pomachała jej na pożegnanie, po czym wyszła. Levy opadła na kolana, zasłoniła oczy, dłońmi i zaczęła płakać.
- I co ja teraz zrobię …
Natsu po raz pierwszy od dłuższego czasu wcisnął gaz do dechy i jechał najprędzej jak tylko mógł.
- Staruszek, musiał się czegoś dowiedzieć! Tak o by nie został postrzelony! – powiedział na głos. Był wściekły i wystraszony. Gdy zapaliło się czerwone światło, ostro wyhamował. Czekając na zmianę światła, cały czas siedział w ciszy. Zaczęła ona go denerwować i włączył radio.
- Wiadomość z ostatniej chwili, Makarov Dreyar został postrzelony. Jak powiedział nam nasz informator, zajmuje się nim doktor Polyushka, która pracuje w Szpitalu im Jana Pawła II w Magnolii. – tego było za wiele. Natsu uderzył ręką o radio, wyłączając je. Spojrzał na światło, któro po chwili się zmieniło i ruszył z piskiem opon.
- Cholerne hieny ! – rzekł zaciskając zęby. Gdy dojechał do szpitala, zauważył, że do niego próbują się przedostać dziennikarze. Nie zwracając na nich uwagi, przepchnął się obok nich i od razu skierował się do recepcji. Gdy panie, mu powiedział, gdy jest Makarov Dreyar, ten od razu pobiegł.
- Co się stało ?! – krzyknął wchodząc do pokoju.
- Natsu, oni mają Lucy ! – Makarov popatrzył na niego. Był zmęczony i zraniony, ale chciał pomóc chłopakowi. – Nie jestem już młody, ale wy tak. Proszę odbij Lucy.
- Ale, kto ją porwał ?
- Phanton Lord. – odpowiedział krótko, po czym usnął.
- Zabiję ich … i bezpiecznie odprowadzę Lucy. – złożył obietnicę, kiedy wychodził z pokoju i pomimo tego, że Makarov już spał, uśmiechnął się delikatnie.
- Drrrrrr – Natsu usłyszał dźwięk swojego dzwonka.
- Słucham ? – powiedział, kiedy odebrał telefon
- Zgaduję, że mam zaszczyt rozmawiać z Natsu Dragneelem ? - Natsu nie rozpoznał tego głosu, ale pomimo wszystko, wydawało mu się, że kiedyś go już słyszał.
- Kim jesteś ? – zapytał, zatrzymując się przy windzie
- Wsiądź do numer 3, tam nikogo nie będzie. – Natsu zaczął się rozglądać, ale nie znalazł osoby, która mogłaby rozmawiać z nim
- Skąd wiesz, gdzie jestem ? – spróbował zapytać, nawet nie oczekując, że ta osoba mu odpowie.
- A nie chcesz wiedzieć kim jestem ?
- Ja tu zadaje pytanie i dostaje je także w zamian ?
- Dobre. Ale nie chcę się sprzeczać… Nie ma teraz na to czasu. Mam na imię Dareg Froze. Obecnie jestem zarządcą majątku Heartfilia, więc jak się domyślasz jestem kuzynem Lucy.
- Zgaduję, że już słyszałeś, że ją porwali.
- Oczywiście, ale nie chcę robić za dużego szumu. Rozumiesz, firma by na tym ucierpiała. Oczywiście, jeśli coś się stanie Lucy, to wmieszam to nawet całe wojsko !
- A mogę się dowiedzieć, czego ode mnie oczekujesz? – Natsu nie miał czasu na bawienie się w kotka i myszkę. Wychodząc właśnie z windy, spojrzał na mężczyznę, o czarnych włosach, który stał z telefonem w ręku, patrząc na niego.
- Właśnie tego … pojedziesz ze mną odbić Lucy. – po czym rozłączył się i podszedł do niego – Tak, więc miło cię poznać… - wyciągnął do niego rękę.
- I nawzajem. – oddał uścisk. – A, więc co we dwóch możemy zrobić przeciw całemu komisariatowi Phantom Lord?
- O nie. – pokręcił głową – Umówiłem się już z Grayem i Erzą, który byli tu pięć minut temu. Mamy do nich dołączyć za chwilę.
- Zamiar prowadzić firmę, powinieneś być strategiem wojskowym. – powiedział do niego, kiedy oboje zaczęli wychodzić ze szpitala
- Zdziwiłbyś się, gdybyś zobaczył, jaką wojną, jest prowadzenie firmy. Jedna zła decyzja i skazuje tysiące ludzi na bezrobocie. – westchnął, po czym spojrzał na Natsu – Myślisz, że proste jest prowadzenie firmy ?
- Nie wiem …
- To zapytam inaczej, co byś zrobił, gdyby nagle miałbyś poprowadzić firmę ? – wsiedli do samochodu
- Szczerze, źle znoszę pojazdy, więc może… - kuzyn podał mu szklankę wody i tabletkę.
- Wiem. – powiedział uśmiechnięty. Natsu połknął ją, gdy samochód ruszył. – A co do pytania ?
- Taka sytuacja, raczej się nie zdarzy, więc nie musisz się martwić !
- A ja uważam, że taka sytuacja jest bardzo prawdopodobna … Rozumiesz? – cały czas się uśmiechał.
- To teraz jedziemy, odbić Lucy!
- Mam nadzieję, że nic jej nie jest…
- I masz rację, to twarda sztuka, a szczególnie przy porwaniach. – w tej chwili Dareg opuścił głowę – Ona tak często była porywana, że teraz one dla niej nic nie znaczą.
Ciąg dalszy nastąpi
Kończyć w takim momencie?! Co dalej co dalej co dalej!
OdpowiedzUsuńbędzie w piątek:)
UsuńSSSSSSUUUUPPPEEEERRR!!!!!!!
OdpowiedzUsuńI w końcu będzie rozpierducha w stylu Fairy Tail!!!! Ciekawe co z Lokim? Nie mogę doczekać się co zrobi Natsu, jak dowie się że Lucy ma męża?!
WENY I JESZCZE RAZ WENY!!!!!!!!!!!!!!!!
Kurde urwać w takim momencie ide skoczyć z dywanu :D
OdpowiedzUsuńLudzie, ale się cieszę :D! Nowy rozdział *.* Jestem ciekawa co do kuzyna Lucy. Zainteresowała mnie jego osoba ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;)
Kiedy Next kiedy!!. Chcę dalej a zwłaszcza kiedy kończysz w takim momencie.
OdpowiedzUsuńw piątek :) I już teraz na stałe w piątek będzie dodawane, ale widać, że nie czytacie dokładnie ogłoszeń, które daje drukowanymi !!!!!!!!!!!!!!
UsuńJak mogłaś skończyć w takim momencie??? Do piątku jeszcze trochę jest i wiem, że trudno będzie mi znieść czekanie :D. Wg mnie rozdział całkiem przyjemny :). Czekam na bitwę między komisariatami :D
OdpowiedzUsuńPs. Dobrej nocki :)
Świetne, świetne i jeszcze raz świetne. Co będzie dalej bo się nie mogę doczekać.
OdpowiedzUsuńWiem, że rozdział w piątek, ale jest dzisiaj wtorek więc ..... Jezu ja jakbym nie miała weny to nawet nie napisałabym rozdziału, a tobie pomimo braku weny udało ci sie napisać jeszcze lepszy rozdział niż mi w czasie weny
Ale za to dłużej piszę :) Jeśli mam wenę to napisanie rozdziału potrafi mi zając tylko godzinę, a jak jej brak to ponad dwie, a czasami nawet 3 :)
UsuńCzemu to robisz, co ?
OdpowiedzUsuńUrywać w takim momencie...
Ja chcę więcej, więcej, więcej!
Nie mogę się doczekać odbicia w stylu Fairy Tail. No i jeszcze tego jak Natsu dowie sie o tym, że Lucy i Loki są małżeństwem.
Rozdział nie jest słaby. Jest świetny, utrzymuje w napięciu. Sprawia, że nie mogę się doczekać dalszej części.
Dużo weny. Pozdro i Sayonara.
Wpadnij czasem na mój blog: http://milosc--bez--granic.blogspot.com/
Naprawdę świetnie piszesz, ale to zrobiło się trochę przewidywalne... Cóż, cała ta akcja była w anime. Masz świetny styl, zrób tylko jakiś zwrot akcji.
OdpowiedzUsuńCały czas robię coś nieprzewidywalnego, każdy mi to mówi, albo nie czytałaś innych rozdziałów, albo źle czytałaś :(
Usuńtakie sobie .............. akcja przewidywalna
OdpowiedzUsuńDzięki za wypowiedź, ale następnym razem proszę o konkrety, wiem, że słabo napisany, ale chcę wiedzieć, dlaczego jest przewidywalna ;)
UsuńJest coś takiego jak kulturalne uprowadzenie? xD Rozdział już na samym wstępnie jest świetny :D
OdpowiedzUsuńGajeel widzę konkretny jest, a nawet niebezpieczny. Za to Jose pomimo swojej maniakalności zaopiekował się Juvią... No i Juvia jest naprawdę kochana <3
Rozmowa głównych komisarzy jak i korki na ulicy... no przez to wszystko śmiałam się przez całe pół rozdziału - do czasu aż nie postrzelili Dreyara :(
No i znów ten kuzyn! Wyłapałam nową informację o nim w tym rozdziale, która jeszcze bardziej utwierdza mnie, że mogę mieć słuszne podejrzenia... ;> Ale jestem ciekawa xD A pogawędka Natsu z tym kuzynem bardzo fajna :)
I dla mnie rozdział wcale nie jest ani przewidywalny, ani nieudany, jest w nim akcja i wiele się dzieje. Wystarczy napisać, że Natsu i Lucy się całują, a wszyscy są wniebowzięci. Wystarczy napisać, że Lucy jest porwana przez Phantom Lord - tak sobie....akcja przewidywalna O.o Dla mnie to trochę dziwne, bo były tu wydarzenia, których bym się na serio nie spodziewała (jak np. Natsu pędzący samochodem xD albo Levy przyłapana przez Lisanne - tak, to był naprawdę dobry fragment, czy też wcześniej wspomniana rozmowa Natsu z kuzynem Lucy, albo samo zachowanie Juvii! Kto by przypuszczał, że będzie miła dla Lucy...) no ale każdy ma prawo do swojego zdania :3
Co do Juvii też mam pewne podejrzenia, ale mam nadzieję że w tym przypadku akurat będziesz bardzo przewidywalna :DDD Rozdział bardzo mi się podobał, i jak dam radę z czasem to przeczytam zaraz następny ;*
Biedny Makarov :c
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko odbiją Lucy.
Aż nie mogę uwierzyć, że Juvia jest taka miła. :D /Yale
Już myślałam, że Gajeel zabije Lucy. Dobrze, że Juvia go zatrzymała :-)
OdpowiedzUsuńO nie! Lisanna odkryła tajemnice Levy! Mimo, że Levy szpieguje to i tak ją lubie :D
Tak! Dareg i Natsu ruszają uratować Lucy ^.^