czwartek, 21 grudnia 2017

Pozory czasem mylą #3

Z samego rana Lucy wstała zmęczona przez niemal całonocną gonitwę za kotem, który jakimś cudem wydostawał się nawet z kartonowego pudła. Nie ważne, ile razy wkładała go do środka, ten wyskakiwał lub sprytnie przewracał pudełko wraz z nim w środku. Teraz dopiero rozumiała, dlaczego właściciel Szczęściarza zgubił go i nie mógł znaleźć. Ten kot potrafił doprowadzić do szału, nawet jeśli Lucy posiadała ogromne zapasy cierpliwości.
— Masz — żachnęła, stawiając talerzyk z mlekiem przy lodówce. — Spróbuj tylko narzekać a zostaniesz bez jedzenia!
Szczęściarz popatrzył na nią szklanymi oczętami, po czym grzecznie zanurzył języczek w mleku.
Dziewczyna dumnie kiwnęła głową i sama zabrała się za jedzenie płatków śniadaniowych z mlekiem, które popijała zwykłą herbatą. Wzięła wczorajszą gazetę, przeglądając wiadomości z wielkiego świata, do którego niegdyś należała. Kiedy utracili majątek, byli na językach całych mediów. Nawet przeprowadzka w tak obskurne miejsce zainteresowała okoliczną prasę, ale po paru dniach znaleźli temat zastępczy, chyba dotyczący podpalacza jakiejś sieci sklepów osiedlowych. Teraz jednak sprawy dotyczyły wygranej w ostatniej kumulacji „Losu Szczęścia”, otwarcia muzeum miasta, zaginięcia dziewczynki z obrzeży miasta i kłótni sąsiadów na wsi. Odłożyła gazetę na miejsce, sądząc, że nie jest warta marnowania na nią czasu.
— Może ja bym spróbowała zagrać w „Los Szczęścia”, póki mam ciebie, Szczęściarzu? — zapytała kota, który podejrzanie poruszył się, gdy do niego mówiła.
Niespodziewanie Szczęściarz, kiedy skończył wychłeptywać mleko, pyszczkiem przysunął talerzyk pod sam stołek, na którym siedziała nastolatka. Zaśmiała się słodko i dolała mleczka, głaszcząc kota po główce.
— Maiu! — zamiauczał, gładząc języczkiem dłoń Lucy.
— No dobrze, jesteś tak słodki, że wybaczę ci dzisiejszą noc! — ogłosiła. — Ale niech mi to będzie ostatni raz, Szcz… — Zawahała się. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że niedługo odda kota właścicielowi. Mimo że wzięła go tylko na jedną noc, stał się jej pierwszym przyjacielem. Wyobraźnia mogła z niej igrać, ale czuła, że Szczęściarz rozumiał ją.
Odsunęła rękę, a na jej twarz zstąpił smutek. Zbyt bardzo przywiązała się do małego zwierzątka. Może gdzieś w jej wnętrzu obudziły się wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to marzyła o posiadaniu słodkiego, brunatnego kota, ale przez alergię jej babci nigdy nie mogli trzymać ich na terenie posiadłości.
Do jej umysłu skradła się maleńka myśl, czy aby nie może zatrzymać Szczęściarza dla siebie, ale wtedy przypomniała sobie twarz tego chłopaka; pełną zaniepokojenia o maleńkie zwierzątko.
— Nie mogę tego zrobić, chyba będę musiała cię oddać.
Wzięła na ręce kotka, choć wyraźnie sprzeciwiał się przed zabraniem go, zanim nie skończy dopijać mleczka. Zahaczył ostrymi pazurkami o skórę Lucy, pozostawiając na szczęście tylko drobne ranki.
— Przestań! — krzyknęła do Szczęściarza.
Założyła buty, chwyciła torbę z książką, której wczoraj nie zdążyła dokończyć i wyszła, zamykając za sobą drzwi. Kiedy tylko dotarła na dwór, wzięła głęboki wdech świeżego powietrza. Jednak czuła różnicę między tym, co miała w mieszkania a zapachem na zewnątrz.
Kątem oka dostrzegła, że Szczęściarz zasnął. Ułożyła go wygodnie, by nie zsunął jej się podczas spaceru i ruszyła w stronę miejsca, w którym umówiła się na spotkanie. Wczesna pora sprawiła, że na ulicach spotykała niemal samych starszych ludzi, którzy wracali z pełnymi siatami po porannych zakupach na targu. Na samą być o warzywnej potrawce zrobiła się głodna. Może nauczę się gotować?, pomyślała, ale zaraz pokręciła głową, sądząc, że jej umiejętności kucharskie są na kiepskim poziomie i tylko zmarnowałaby wydane pieniądze.
Nie zauważyła, kiedy dotarła pod sam park. Choć minęło trochę czasu, Szczęściarz nadal się nie obudził, więc mogła spokojnie skupić się na szukaniu różowych włosów, a nie odczepianiu pazurków z jej dłoni.
— Wspaniała kobieto! — usłyszała nagle wołanie dobiegające z okolic klombu kwietnego. Opadająca mgła sprawiała, że z trudem widziała sylwetkę chłopaka, który nieustannie do niej machał. Ale niepotrzebne było jej widzieć, by wiedzieć, z kim ma do czynienia.
Przyspieszyła kroku, sprawiając, że zaraz znalazła się obok właściciela Szczęściarza.
Przełknęła głośno ślinę. Widok tak podejrzanie wyglądającego mężczyzny, pobudzał wszystkie jej komórki do działania. Ucieczka — jeden komunikat krążył między myślami Lucy. Czuła, jak pot zaczyna spływać po jej plecach, ale mimo to dzielnie stała w jednym miejscu.
— Niemożliwe, to Szczęściarz! — wrzasnął chłopak. — Jesteś czarodziejką! Wszyscy go szukali, a ty jedyna go znalazłaś.
— Przypadek — wyszeptała, po czym podała Szczęściarza. Miała ochotę oddać zwierzę i oddalić się na swoją ukochaną ławeczkę, by tam zanurzyć się w powieści i zapomnieć, że poznała wczoraj kogokolwiek.
— Przepraszam — powiedział nagle — czy cię wystraszyłem? Erza, moja znajoma — dodał — ciągle mi powtarza, że za bardzo rzucam się na ludzi. Ale tak się cieszę! — Ponownie posłał Lucy ten piękny, szczery uśmiech, który wywołał u dziewczyny odruchy wymiotne.
Szybko zasłoniła ręką usta, próbując powstrzymać ciało od innych, niepotrzebnych reakcji. Pojawiły się dreszcze i nieprzyjemny chłód. Nie mogła, nie mogła, nie mogła już tego wytrzymać, gdy nagle…
— Mam zadzwonić po karetkę? — zapytał. — Wyglądasz tak, jakbyś miała zaraz zemdleć. Coś się stało? To chyba nie moja wina? A może moja? — Wydawał się zaniepokojony pomysłem. — Tak, Erza mi ciągle powtarza, że za bardzo jestem otwarty. Przecież inni ludzie mogą się bać kontaktu z obcymi. Ty się pewnie mnie boisz, prawda? Już idę, już.
Złapał Szczęściarza, wtulił go w sobie i, ku zaskoczeniu Lucy, faktycznie odwrócił się i zaczął iść w kierunku wyjścia. Wcześniej jednak wyjął telefon, a z daleka krzyknął:
— Chwilę poczekam, aż przyjedzie karetka, ale odejdę trochę!
— Nie… — szepnęła, ale nie było sposobu, aby ją usłyszał. Położyła dłoń na piersi, zaciskając ją mocno w pięść. — Ja…
Co ja robię?, pomyślała. Przecież on chce mi pomóc. Jest miły. Jest szczery. Jest jak tamta kobieta, ale nią nie jest! Zaczerpnęła głęboko świeżego powietrza, po czym, jak najgłośniej tylko potrafiła, krzyknęła:
— Nie trzeba!
Chłopak zamarł na moment. Włożył telefon z powrotem do kieszeni i usatysfakcjonowany podszedł do nastolatki.
— Wszystko dobrze?
— Nie. — Pokręciła głową. — Przepraszam, to…
— Nie musisz mnie przepraszać! — przerwał jej gwałtownie. — Erza nieustannie mówi mi, że jestem zbyt natarczywy. Ale chciałem ci podziękować za znalezienie Szczęściarza.
— To był tylko przypadek.
— Przypadek czy nie, Szczęściarz już mi zniknął ze trzy razy. Mimo że ludzie go znajdowali, nie chcieli do mnie dzwonić i go oddawać — wyjaśnił.
— To może załóż mu smycz, by nie uciekał? — zaproponowała.
Otworzył szeroko oczy, jakby zstąpiło na niego objawienie. Pochwycił dziewczynę za ramiona, przysuwając nieznanie w swoją stronę.
— O tym nie pomyślałem! — wrzasnął. — A, przepraszam!
Gwałtownie odsunął, przypominając sobie, jak Lucy zareagowała jeszcze chwilę temu na jego natarczywość.
Jednak ku swojemu zdziwieniu Lucy odkryła, że tym razem nie odczuła strachu. Przyjęła dotyk chłopaka ze spokojem. Pierwszy raz od wielu lat nie musiała wstydzić się swojego zachowania i wyjaśniać nieporozumienia. Aż nie mogła uwierzyć, że tak szybko zaakceptowała tajemniczego nieznajomego. Właśnie, tajemniczego nieznajomego. Zdawała sobie sprawę, że nie zna imienia chłopaka. Powinna zapytać o to na samym początku, ale w tego nie była w stanie. Może teraz? Może teraz by jej się udało?
— Kawa? — spytał niespodziewanie chłopak. — To znaczy… — Zmieszany zaczął drapać się po głowie. — Może… — Starał się unikać kontaktu wzrokowego z Lucy. — Może chcesz pójść ze mną na kawę? To znaczy spotkać się, w ramach podziękowań! — dodał szybko i zbyt głośno. — Kurcze, sądziłem, że łatwiej jest zaprosić gdzieś dziewczynę. To może jutro w południe?
— Jeszcze się nie zgodziłam — wtrąciła zastanawiając się, ile tak naprawdę rzeczy chłopak już zdążył zaplanować. W pierwszym odruchu chciała odmówić, ale im dłużej się zastanawiała, tym bardziej pragnęła pójść na to spotkanie. Nie dlatego że polubiła chłopaka czy wyobrażała sobie zbyt wiele, sądząc, że może z tego wyniknąć coś więcej; marzeniem Lucy było pokonać własne lęki. Ten jeden raz podać komuś dłoń bez obawy, że zostanie porwana.
Spojrzała na właściciela Szczęściarza, zastanawiając się, czy zbyt pochopnie go nie oceniła.
— Bardzo chętnie przyjdę — powiedziała cicho.
— Naprawdę? — zapytał z niedowierzaniem.
Kiwnęła głową na znak zgody i wyciągnęła dłoń przed siebie, choć kosztowało ją to wiele wysiłku. Jednak nie poddała się — nie teraz, gdy w końcu miała szansę na zmianę. Oceniała, nigdy nie poznając dobrze drugiego człowieka. Szukała wymówek, by unikać ludzi. Nie zawierała znajomości, choć była nastolatką.
— Lucy, Lucy Heatfilia — przedstawiła się, po raz pierwszy od tylu lat nieznajomemu.
— Natsu Dragneel — odpowiedział chłopak i oddał uścisk.
Oboje posłali sobie ciepłe uśmiechy.
Lucy wierzyła, że drobna zmiana zrodzi kolejne. Ufała złym przekonaniom, traumie sprzed lat, lecz teraz zauważyła, że pozory czasem mylą. Może i myliła się, ale człowiek uczy się tylko na własnych błędach. Błąd z przeszłości kosztował ją wiele, lecz nauczyła się wystarczająco, by teraz pójść przed siebie i powiedzieć:
— Miło mi poznać.
KONIEC

Każdy komentarz, to dla mnie największa nagroda (i jedyna), więc nie wstydźcie się ich dawać! Jeśli byłoby dużo komentarzy ZA kontynuacją historii, to ja się nad tym poważnie zastanowię :) - a zę było to muszę to zrobić!

10 komentarzy:

  1. OD OLIWII:
    Zaraz... Co?! Jak to KONIEC?! Jaki koniec?! Tu akcja się dobrze nie rozkręciła, nawet buziaka nie było, a ty mi tu kończysz?! XDDDD
    Zapewne opowiadanie miało dotyczyć przełamanie strachu Lucy oraz, że nie należy oceniać ludzi po wyglądzie, a przynajmniej ja tak stwierdziłam. Tutaj żadnych literówek nie wyłapałam, więc jest git.
    Fajne takie jednorazowe opowiadanie, ale mimo wszystko czuję niedosyt. Zwłaszcza, że to Nalu :P
    No cóż, liczę, że kiedyś rozważysz opcję wznowienia tego opowiadania albo jakiegokolwiek romansu, ale tylko romansu :P
    Przesyłam wenę (chociaż sama chciałabym ją mieć - od zakończenia bloga, próbowałam pisać to Sznurowadło, ale jednak są to za wysokie progi, a tak to nic) i życzę wesołego jajka ;)
    Ciepło ściskam i pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, sama czuję niedosyt. Właśnie chciałam pokazać co powiedziałaś, a poza tym też zrobić takie opowiadanie Nalu, w którym romans zaczyna się od czegoś prostego, zwyczajnego. Ja wiem, że wy wszyscy oczekujecie ode mnie Nalu, ale ja jestem TOTALNIE za tym, że ludzie muszą sie poznać itd zanim do czegoś dojdzie. A, i mam już taki zarys historii, gdyby chcieć to kontynuować, ale chyba nie jest to coś, czego oczekujesz....
      Życzę tobie weny. Czasami jest, czasami jej nie ma. Może spróbuj jakąś inną historię. Może fantasy a może sma romans napisz?
      Dziękuję i również wesołych świąt!

      Usuń
    2. Brakuje mi takich zwykłych romansów, ale lubię twoje opowiadania takie, jakie tworzysz, więc ja do Ciebie nie mam żadnych zastrzeżeń ;)
      Sama też właśnie zaczynam pisać romans, ale na razie tylko dla siebie

      Usuń
  2. Ale, że tak już ten koniec? A może by coś jeszcze dopisać? Nadal nie wiem jaka jest historia Lucy, a może i Natsu coś ciekawego ukrywa...
    Najbardziej lubię w twoim wykonaniu takie opowiadania trochę detektywistyczne i pełne zagadek, a nie od razu wielka miłość i wiadomo co.
    To krótkie opowiadanko było miłą odskocznią :) Możesz pisać takich więcej i nie koniecznie Nalu.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję śliecznie. Oczywiście będzie kontynuacja, wszelkie wątki zostaną rozwiązane i będzie zagdka, tajemnica. Trochę demonów z przeszłości i faktycznie, troszkę między Natsu i Lucy coś jest, ale to dopiero po zakończeniu PACa i napisaniu rozdziałów do przodu ze Smoeczego Królestwa.\I jeśli takie opowiadania są odskocznią, to zapraszam na stronę Wyrwane z wyobrani, na którym będe umieszczać miesięczne wyzwania z krótkimi opowiadaniami!
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Myślałam, że pojawi się rozdział i tam napisze życzenia :) Wszystkiego, wszystkiego najlepszego, dobrego karpia, samych ciekawych prezentów, dużo zdrowia, weny, ciszy i spokoju, udanego wypoczynku i czego sobie życzysz. Wesołych Świąt! :D

      Usuń
    3. Wiesz, byłam jakoś tak zajęta, że tylko na facebooku napisałam życzenia! Dziękuję ślicznie! Tez życzę zdrowia, szczęśćia, pomyślności i dużo ciepła rodzinnego!

      Usuń
    4. Dziękuje za życzenia :)

      Usuń