Zeref zdał sobie sprawę, że nawet wybaczenie innych nie zmaże w pełni jego win. Dokonał strasznych czynów, które na zawsze już pozostawiły na nim piętno. Mógł jedynie błagać i prosić, by znalazł się ktoś, kto wybaczy mu te grzechy, ale były to tylko próżne błagania.
Chwycił za płaszcz, po czym przystanął w drzwiach, ostatni raz spoglądając na pozostawioną kopertę. Ostatecznie wrócił po nią i schował do kieszeni.
— Przygotuj mi samochód, muszę gdzieś pojechać — nakazał.
— Rozumiem. A jeśli można wiedzieć…
— Na cmentarz — odpowiedział krótko. — Przyszykuj również swoją teczkę, gdyby ktoś postanowił zrobić nam niespodziankę. Zadzwoń także do Mard Geera. Niech prześle mojemu bratu wszystkie informacje na temat kluczy, Acnologii, ludzi z tym powiązanych i takie tam.
— Panie… — Zawahała się. — Jesteś pewien, że to dobry pomysł? Z tego, co wiemy, Natsu Dragneel nie powinien mieszać się w te sprawy. Wszystko zostało już wyjaśnione. Poza tym Acnologia zginął w pożarze dwa lata temu. Dostałam również informacje, że Erza Knightwalker i Jellal Fernandes zostali zamordowani przez Erzę Scarlet.
— To nie koniec, kochana. — Opuścił wzrok ku podłożu. — Lucy ma rację, działając. To dopiero początek. My nie znaleźliśmy ciała. A brak ciała oznacza brak dowodu na śmierć Acnologii. Poza tym domyślam się, co Lucy chce uczynić.
— Chce zniszczyć to miejsce — oznajmiła Kyouka. — Chyba już rozumiem.
— Dlatego musimy za wszelką cenę pomóc jej przeżyć. Mimo wszystko — uśmiechnął się — to moja była narzeczona, choć ona niebyła zadowolona z takiego nazewnictwa.
Zaśmiał się.
Wyszedł z pałacu przez tajne przejście, które prowadziło bezpośrednio do stajni. Tam już czekał na niego samochód. Kyouka już tam była. Po raz kolejny nie mógł uwierzyć, że tak szybko ta kobieta zdołała się dostać na miejsce spotkania. Aczkolwiek dziękował za jej umiejętności. Nie raz przydały mu się i najpewniej jeszcze przydadzą.
Oparł głowę o szyję i zanurzył się w chwilowym odpoczynku, które tak potrzebował. Musiał jeszcze zrobić tylko jedną rzecz, ale zanim dojedzie, miał chwilę, by się przespać. Kyouka położyła na nim cienki koc i ciepło uśmiechnęła się, dając mu do zrozumienia, że może śmiało wykorzystać ten moment na sen.
Zeref przymknął oczy.
Obudził się dopiero, gdy poczuł lekkie szturchanie sekretarki. Dojechali na miejsce, na największy cmentarz w Crocus, na którym spoczęły zwłoki Mirajane. Zeref wyszedł z samochodu przy asyście dwóch agentów.
— Witam — powiedział do stróża, którego spotkał już kilkukrotnie.
Mężczyzna zaprowadził go pod właściwy grób i zostawił, dając chwilę na refleksję. Zeref usiadł na trawie, a Kyouka stanęła na nim, wbijając smutny wzrok w napis na płycie. Zaczął wiać lekki, przyjemny wiaterek.
— Ty również nie czujesz się z tym dobrze? — spytał Zeref, próbując zapalić stojący znicz.
— Nie — zgodziła się. — Ta śmierć nie powinna mieć nigdy miejsca. Jackal nas zdradził.
— Po prostu wierzył, że w ten sposób pomoże mi. Był dobrym sługą i przyjacielem, ale zbyt wiele nienawiści w sobie nosił. Poza tym nie usłuchał rozkazów, a to było niedopuszczalne.
— Mard Geer nadal żałuje swego czynu.
Zeref zaśmiał się.
— I niech żałuje. Musi tylko pamiętać, że nie puszczę go tak łatwo. Wtedy, tamtego dnia, naprawdę był gotowy na śmierć.
— Dlaczego, panie, go nie zabijesz? — Wydawała się zaciekawiona tym faktem.
— To dobry przyjaciel, w zasadzie kocham go jak brata. Nie zasługiwał na śmierć. Poza tym — zawahał się — śmierć jest za prosta. Nie rozwiązuje problemu. To życie wyznacza trudy, dzięki którym mamy szansę odkupić swoje winy. A ty, Mirajane, czy mi kiedyś wybaczysz? — zwrócił się do nagrobka. — Gadam do trupa.
Podniósł się i otrzepał z brudu. W jego kieszeni zaszeleściło. Dopiero w tym momencie przypomniał sobie o kopercie, którą wziął z gabinetu. Wyjął ją i obejrzał ze wszystkich stron, ku wielkiemu niezadowoleniu Kyouki. Kobieta wyrwała swojemu pracodawcy list, po czym przystawiła go do płonącego znicza.
— Mogę wiedzieć, co chcesz zrobić? — zapytał lekko zaniepokojony Zeref. — Dostałem, więc mam chyba prawo wiedzieć, co znajduje się w środku.
— Oczywiście, że tak, ale przeczucie mówi mi, że to coś przyniesie tylko kłopoty. — Nie spaliła koperty. — Robię to dla twojego dobra.
— Błagam, nie traktuj mnie jak dziecka. — Tupnął o podłoże, co musiało wyglądać naprawdę dojrzale.
— Wiem, co dla ciebie jest lepsze.
— Tak, tak, ale proszę, przynajmniej przeczytaj mi treść — powiedział błagalnym głosem.
Kyouka cofnęła rękę. Rozdarła kopertę i wyjęła ze środka złożoną na wpół kartkę papieru. Przeczytała treść wiadomości pod nosem. Zeref nic nie usłyszał, ale po reakcji kobiety mógł się domyślać, że list nie zawierał nic przyjemnego. Kyouka stała się cała blaga. Niemal zachłysnęła się własną śliną, kończąc czytanie. Po wszystkich usiadła, opierając się o płytę nagrobkową.
— To jakiś żart — rzekła płaczliwym głosem. — To jakiś chory żart.
Zeref coraz bardziej obawiał się listu.
W końcu jednak wyrwał go pracownicy i sam wczytał się w jego treść. I wtedy dopiero pojął, skąd wzięła się taka, a nie inna reakcja u przyjaciółki. Usiadł naprzeciw niej. Zmiął list w dłoni, nie wierząc, po prostu nie wierząc w jego treść.
— Jedziemy tam natychmiast — rozkazał, wstając.
— Nie! — Natychmiast zatrzymała go. — To jest niebezpieczne.
— Wiem, ale jeśli istnieje cień szansy, że ten list to prawda, to chcę się upewnić. Błagam.
Kyouka westchnęła.
Z kieszeni żakietu wyjęła okulary i telefon. Założyła je, telefonie zapisała wiadomość i wysłała ją.
— Pięćdziesięciu ludzi, ciągła moja asysta, cokolwiek się dzieje — uciekamy — postawiła warunki.
— Dobrze — zgodził się od razu.
Nie chciał marnować czasu. Niemal pobiegł do samochodu, wparowując do niego niecierpliwie. Kyouka jednak szła powoli, nigdzie się nie spiesząc. Zeref miał ochotę odjechać bez niej, lecz był świadomy, że i tak w jakiś sposób kobieta dotarłaby na miejsce przed nim.
Jeszcze raz spojrzał na list, powtarzając sobie, że to musi był prawda. Bo jeśli nie, to nie okaże litości.
Kyouka w końcu wsiadła i odjechali. Na miejscu znaleźli się piętnaście minut później.
W tajemniczej wiadomości wyraźnie zaznaczono, by spotkać się w obecnej rezydencji Zerefa, która wcześniej należała do Igneela, a jeszcze wcześniej do rodziny, którą jego ojciec zamordował przed prawie trzema laty.
Zeref wparował do środka i pobiegł w kierunku ogrodu. Zaraz za nim pognała Kyouka, która ciągle wołała, by zatrzymał się. Złapała go za rękaw i przyciągnęła do siebie. Sapała. Naprawdę gonitwa zmęczyła ją, ale jeszcze bardziej wyglądała na zirytowana faktem, że Zeref w ogóle jej się nie słucha.
Obecny król zmarkotniał. Rozumiał pracownicę, ale w tym momencie naprawdę nie myślał.
Kyouka złapała go za ramię i zaczęła prowadzić obok siebie, nie pozwalając nawet na moment wyrwać się z jej uścisku. Kobieta dopiero zmieniła zdanie, gdy doszli do.
Zeref rozejrzał się po pomieszczeniu, ale nikogo nie ujrzał. Przyklęknął i oparł się dłońmi o ziemię.
— To tylko chory żart — wydukał.
Kyouka przykucnęła obok niego próbując pocieszyć.
— Widziałeś gdzieś moje buciki? — dobiegł głos z okolicy jabłoni.
Zeref gwałtownie podniósł się. Spojrzał w stronę korony drzewa. Między gałęziemi siedziała młoda, piękna dziewczyna o długich, niemal złotych włosach, ubrana w szarą, grubą suknię. Powoli zeskoczyła z jednej gałęzi, opierając się o drugą, aż pośladkami wylądowała na chodnik. Potłuczona wstała i powiedziała:
— Minęło troszkę czasu, prawda, Zerefciu?
Ani Zeref, ani Kyouka nie umieli wydusić z siebie słowa.
Zeref wykonał jeden krok. Łzy spłynęły strumieniem po jego policzkach. Zbliżył się jeszcze bardziej. Jego całe ciało zaczęło drżeć. Znalazł się tuż przy dziewczynie i nie wytrzymał. Złapał ją w silnym objęciu, z którego już nie miał zamiaru jej wypuszczać. Oparł się o jej chude ramię i zaczął rzewnie płakać. Kyouka nie przeszkodziła mu.
— Przepraszam, przepraszam, naprawdę przepraszam — szepnęła dziewczyna. — Musiałam to zrobić. Ja i Igneel musieliśmy, bo inaczej zamordowaliby mnie.
— Mavis — z trudem wymówił jej imię — dlaczego mi to zrobiłaś? Dlaczego?
Mavis odsunęła od siebie Zerefa.
— Nie teraz — pokręciła głową — nie teraz. Są ważniejsze sprawy, najważniejsze. Obiecuję, że kiedy to się skończy, wyjaśnię ci wszystko, ale teraz musisz mi pomóc wszystko zakończyć. Moja kuzynka, Lucy, planuje konfrontacje z Rajską Wieżą i Acnologią. Skoro ona działa, ja też w końcu muszę. Za wszelką cenę uratuj ją. Uratujmy Varię, zdradźmy prawdę ludziom o Acnologii, a potem ja zasiądę na tronie Pengrande.
— Co zrobisz?
— Zasiądę na tronie Pengrande — powtórzyła. — A następnie oboje połączymy trzy kraje i zakończymy ten koszmar.
Położyła dłoń na policzku Zerefa.
— Muszę już uciekać! — Gwałtownie odsunęła się od ukochanego. — Błagam, zrób wszystko, by uratować Lucy. Ja żyje, wszystko było mistyfikacją, więc wybacz mi — pognała w stronę wyjścia — i nikt nie może się dowiedzieć, że faktycznie ja żyję, póki nie zdradzę się. Nie szukaj mnie i nie kontaktuj się ze mną. Zniszcz list. Kocham cię.
Znikła z zasięgu wzroku Zerefa. Mężczyzna odwrócił się i spojrzał na Kyoukę, która również w niedowierzaniem wysłuchała Mavis. Oboje obawiali się, że to koszmar, jedna, wielka mara, ale pozostawione w kącie buciki świadczyły o czym innym. Małe ślady stóp Mavis odcisnęły się na bruku, a sam Zeref czuł dotyk jej dłoni na swojej skórze.
— Kyouka — odezwał się nagle — słyszałaś, prawda? Mamy pomóc Lucy. Mój brat też o to prosił.
— Tak, jest, panie.
Pokłoniła się i odeszła, zostawiając Zerefa samego w ogrodzie.
Wiem, że wszystko się dzieje strasznie szybko, ale mam nadzieję, że zrozumieliście, co tu się dzieje!
Wiem, że wszystko się dzieje strasznie szybko, ale mam nadzieję, że zrozumieliście, co tu się dzieje!
No Mavis to ja się tu nie spodziewałam. Igneel ją ukrył przed Acnologią czy jak? Igneel to ciekawy człowiek ^^ Zresztą nie tylko on.
OdpowiedzUsuńPośpiesz się Zeref, bo zaraz Lucy zabiją i co będzie? Guzik z pętelką.
Rozdział trochę krótki, ale akcja zaczyna nabierać rozpędu, co bardzo mi się podoba :) Szczególnie, że jest tak dużo o Zerefie ;)
Smutno mi, że zbliżamy się do końca, a zarazem chcę już poznać całą historie, żeby mi się wszystko poukładało.
Pozdrawiam i życzę weny :3
Tak, Igneel ukrył ją przed Acnologią. A podpowiedź: jak i gdzie, znajduje się w tym, co kiedyś Lucy się stało i co odnalazła w szkole na początku sezonu 2.
UsuńNo ja już chcę mieć z głowy tę historię. Wiem, że krótkie rozdziały, ale i nie mam czasu, i chęci i jakoś tak wychodzi. może teraz troszkę się zbiorę i napiszę parę rozdziałow :)
dziękuję z akom i pozdrawiam!
Jak odwale jutro sprawdzian dwugodzinny z majcy to zajrzę do 2 sezonu ;)
UsuńOj, podpowiem. Chodzi o scenę, w której Lucy zobaczyła ducha w bibliotece :)
UsuńOo jakaś zmiana!
OdpowiedzUsuńno czegoś takiego to się nie spodziewałem kurde zagotowałem się z ciekawosci co tam jeszcze wymyślisz i mam nadzieję że jeszcze coś wyskrobiesz :-)
OdpowiedzUsuńNo widzicie, cieszę się, że zaskoczyłam! Oczywiście, że jeszcze cośtam wyskrobię, choć jest naprawdę ciężko. Po prostu mam dosyć tego opowiadania!
Usuń