środa, 1 sierpnia 2018

[One-shot Miraculous PL] Randka

Opowiadania, One-shot, Miraculous, Mirakulum:Biedronka i Czarny Kot, Lukanette, Luka x Marinette, PL

SprawdziÅ‚ telefon raz, potem drugi, aż za trzecim z zrezygnowaniem w oczach wÅ‚ożyÅ‚ go do tylnej kieszeni. WestchnÄ…Å‚ ciężko. Minęło dziesięć minut, a Marinette wciąż nie byÅ‚o. Może niepotrzebnie siÄ™ martwiÅ‚, ale roztrzepana dziewczyna zawsze potrafiÅ‚a nieumyÅ›lnie potknąć siÄ™ na idealnie prostej drodze i trafić na przypadkowo przejeżdżajÄ…cÄ… tÄ™dy budkÄ™ z lodami…
Zaśmiał się. Jednak po chwili wyszedł na chodnik, sprawdzając, czy Marinette faktycznie nie spełniła przewidywań z jego myśli. Dalej jej nie widział. Z powrotem usiadł pod parasolem, wyjmując z futerału gitarę, którą zabrał bez zgody matki. Piękne drewno zalśniło w letnim słońcu. Za jednym dotknięciem strun rozbrzmiała melodia, trochę denerwująca, ale zarazem idealna dla takiego instrumentu. Bardzo naturalna, jak lubił to określać.
— Luka! — Z oddali pomachaÅ‚a do niego Marinette. — Przepraszam za spóźnienie.
Poprawiła pasek, który zsunął się z jej ramienia, wraz z małą to torebką. Trzymane przez dziewczynę pudełko przechyliło się. Marinette szybko przykicała na jednej nodze niemal do samej krawędzi chodnika, łapiąc wypadający ze środka makaronik.
Wstał, podbiegając do niej. Chwycił w talii i pomógł stanąć na obu nogach, przy okazji podkradając jedno ciasteczko.
— Luka, to miaÅ‚o być na później — skarciÅ‚a go, uderzajÄ…c niewinnie po rÄ…czkach.
— Nie mogÅ‚em siÄ™ powstrzymać, twoje makaroniki sÄ… najlepsze w caÅ‚ym Paryżu.
— NaprawdÄ™? Oj, nie mów tak. — ZarumieniÅ‚a siÄ™ sÅ‚odko. — I przepraszam za spóźnienie. — ZaÅ‚amaÅ‚a siÄ™. — Najpierw zrobiÅ‚am makaroniki, ale zapakowaÅ‚am je do zÅ‚ego pudeÅ‚ka. — WskazaÅ‚a na opakowanie. — Potem okazaÅ‚o siÄ™, że tata je sprzedaÅ‚ z samego rana i pobiegÅ‚am za kupcem, Å‚apiÄ…c go w ostatniej chwili przed Å›wiatÅ‚ami, ale oczywiÅ›cie po drodze przewróciÅ‚am czyjÅ› rower i nadepnęłam na ogon kota — opowiedziaÅ‚a na jednym wydechu, machajÄ…c rÄ™koma we wszystkie strony. — A z tego wszystkiego chciaÅ‚am wyjść w piżamie i dlatego siÄ™ spóźniÅ‚am na…
— RandkÄ™ — dokoÅ„czyÅ‚ za niÄ…, zabierajÄ…c pudeÅ‚ko w najbezpieczniejsze miejsce — do wÅ‚asnych rÄ…k.
— RandkÄ™? — powtórzyÅ‚a nieÅ›miaÅ‚o, za wszelkÄ… cenÄ™ unikajÄ…c jego wzroku. — To znaczy randka, jakby inaczej, to znaczy…
Zaśmiał się cicho.
Marinette naburmuszyła się, ale inaczej niż wtedy, gdy po raz pierwszy się spotkali. Melodia w jej sercu była spokojniejsza, delikatniejsza. Musiała się pozbyć jakiegoś ciężar, problemu, jaki ją gnębił. Pragnął zagrać tę melodię, lecz gdy popatrzył na ręce dojrzał jedynie opakowanie z makaronikami. W tej całej akcji ratunkowej zapomniał o ukochanej gitarze matki. Skrzywił się. Jedna rysa i będzie martwy.
— UsiÄ…dźmy. — WskazaÅ‚ palcem na zajÄ™ty stolik w kawiarni. — CoÅ› zagram.
— Luka? — spytaÅ‚a, przyglÄ…dajÄ…c mu siÄ™ podejrzliwie. — CoÅ› siÄ™ staÅ‚o?
— Jeszcze nie, ale jeÅ›li matka zobaczy, że cokolwiek staÅ‚o siÄ™ jej gitarze… — UdaÅ‚ przerażonego. — Tym razem nie skoÅ„czy siÄ™ tylko na Å‚aÅ„cuchach.
— Nie żeby nie byÅ‚o miÅ‚o, to znaczy, spotkaÅ‚am BiedronkÄ™ i nie narzekam, że akurat przywiÄ…zaÅ‚am siÄ™, to znaczy, zostaÅ‚am przywiÄ…zana, ach… — Westchnęła ciężko. — Znowu gadam bez sensu.
WzruszyÅ‚ ramionami. To byÅ‚o caÅ‚kiem… sÅ‚odkie. Może dlatego wÅ‚aÅ›nie go zainteresowaÅ‚a. W jej potoku czasami bezsensownych słów kryÅ‚y siÄ™ rzeczy, których od innych nigdy by nie usÅ‚yszaÅ‚. Nawet jeÅ›li nie zamierzaÅ‚a przekazać swoich myÅ›li w ten sposób, robiÅ‚a tak. Bez Å‚adu, bez jakiegoÅ› ogarniÄ™cia, co chce powiedzieć, ale szczerze.
— To herbata czy kawa? — spytaÅ‚, puszczajÄ…c ku dziewczynie oczko.
— Zdecydowanie cappuccino. — UÅ›miechnęła siÄ™. — OczywiÅ›cie, jeÅ›li ty chcesz.
— Tylko pozwól mi posÅ‚odzić — zażartowaÅ‚.
— No tak. — Pacnęła siÄ™ o twarz. — W tym zdenerwowaniu jeszcze wlaÅ‚abym napój do cukiernicy. OczywiÅ›cie zdarzyÅ‚o mi siÄ™ to tylko siedem razy w życiu, ale przez ostatni rok ani razu! — podkreÅ›liÅ‚a.
Jeszcze raz potwierdził swoje przypuszczenia, Marinette była niesamowita. Szczera, odważna, może i trochę niezdarna, ale do tego zdąży się przyzwyczaić.
— Dzisiaj ja pÅ‚acÄ™, ale nastÄ™pnym razem ty — wspomniaÅ‚, gdy szli już ku stolikowi.
— No dobrze — zgodziÅ‚a siÄ™ bez chwili wahania. — Zaraz, nastÄ™pnym razem?! — krzyknęła, siadajÄ…c na wiklinowym krzeÅ›le.
Przemilczał, dając jej przetrawić informację.
||  facebook  ||  strona autorska  || ♟ pinterest ♟ ||

2 komentarze:

  1. Cieszę się, że udało ci się napisać one-shot z Miraculous, bo uwielbiam tę kreskówkę, ale.. no cóż. Nie jestem fanką Luki. Jak tylko pojawił się w odcinku, to nieco mnie przeraził... jest też trochę dziwny moim zdaniem.
    Jeżeli chodzi o one-shot, jest według mnie ciut za krótki. Nie był tragiczny, zły, katastrofalny, haha, ale liczyłam na coś więcej. ;)
    Pozostaje mi czekać po prostu na kolejny!
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co... Ja sama nie jestem fanką Luki, ale nie wiem... Jakoś lepiej sobie wyobrażam jego z Marinette. I tak, krótki, miał być krótki. Pisałam ot tak, dla rozluźnienia, a nie żeby coś z tego wielkiego wyszło :)
      I tak, Luka jest dziwny, szczególnie z teg momentu, gdy po raz pierwszy otworzył oczy, ale moim zdaniem to wina słabej animacji. Bo naprawdę. Tamten odcinek był tragiczny pod tym względem! A spotkanie z Luką już totalnie zniszczyli.
      Ogólnie wielkie dzięki za komentarz! Przepraszam, że tak krótko, ale mówię. Jakoś mam teraz taki czas, że wolę pisać krótkie one-shoty, tak na szybko :)
      Pozdrawiam!

      Usuń