Natsu nie wiedział, czy to pijackie sny czy rzeczywistość. Jednak nie mając zbytniego wyboru, zaryzykował i powoli otworzył oczy, by zobaczyć, która z wersji jest prawdziwa. Podnosząc się do góry, ręką poprawiał rozczochrane włosy, które były pozostałością po nocnym szaleństwie. Gdy tylko otrząsnął się, odkrył, że miał rację co do drugiej wariantu. Widząc przerażoną, siedzącą w kącie dziewczynę, która w większości była naga, nie miał już żadnych obiekcji, co do zaistniałej sytuacji.
Czując niewygodny ból głowy, jęknął pod nosem, po czym powrócił do leżakowania. Marzył o chociażby dodatkowej godzinie snu, lecz znając takie zdarzenia z filmów, nie mógł na nią liczyć.
– Coś ty mi zrobił?! – krzyknęła dziewczyna.
Już jej nie lubił.
Chwycił w dłoń najbliżej leżącą poduszkę i szybko przykrył nią swoje biedne ucho, odwracając się tyłem do hałaśliwej damy. Dopiero po parunastu sekundach zrozumiał, że to, co zrobił, było jednym z największych głupstw, jakie w życiu popełnił.
– NIE IGNORUJ MNIE!!! – wrzasnęła jeszcze głośniej, powoli wkładając na siebie ubrania, które leżały porozrzucane po całym pomieszczeniu. – Powiedz, coś mi zrobiłeś?!
– Raczej nie – odpowiedział jej szczerze, powoli podnosząc się z cieplutkiego wyra. –Proszę, nie krzycz. – Wystawił ręce przed siebie, dając jej tym samym znak, że jest bezbronny. – Przepraszam, ale nie jestem w stanie opowiedzieć ci, co się wczoraj zdarzyło. Pamiętam tylko sytuację w barze, a później wszystko mam zamazane.
– Niestety ja też. – Siedząc pod ścianą, przysunęła kolana do piersi, wstydząc się zachowania, które najprawdopodobniej widziało całe miasto. – Co ja zrobiłam? – szepnęła.
– Możliwe, że mnie całowałaś z niewyżytą namiętnością, a teraz jedynie narzekasz –powiedział, próbując zejść z łóżka.
– Ty na pewno już wytrzeźwiałeś? – dopytała się go na zaś.
– Chyba tak – stwierdził niepewnie. – A ty?
– Tak – oświadczyła dumnie.
– A kac?
– Nie mam. – Pokręciła głową, spoglądając na niego niewinnym wzrokiem.
– Może później ci się zacznie.
Siedząc na łożu, zaczął bacznie się przyglądać scenerii pokoju. Choć wyglądał on jak po przejściu huraganu, to najważniejsze rzeczy były na swoim miejscu. Jedyną nadnaturalną istotą, która tutaj nie pasowała, była Lucy, czekająca na jakiekolwiek wyjaśnienia. Jednak on nic nie pamiętał. Usilnie starał sobie przypomnieć chociaż ułamek wczoraj nocy, ale nie potrafił. Jedyne, co mu przychodziło na myśl, to niechętna rozmowa z ojcem, który na pewno maczał w tym wszystkim swoje palce.
– Najlepiej będzie – zaczął niepewnie – jak zadzwonimy do mojego tatulka. Sądzę, że on…
Gdy tylko usłyszeli grający telefon, wzdrygnęli się. Natsu, który był wrażliwy na jakiekolwiek dźwięki, zaczął w myślach przeklinać osobę, która zrobiła coś tak okrutnego. Zgrzytając zębami, wziął do ręki nieszczęsną komórkę, która leżała na stoliku obok i natychmiast odebrał, nie chcąc dłużej słuchać tej melodii.
– Tak? – syknął, starając się być przy tym jak najbardziej uprzejmym.
– NO, STARY!!! Gratulacje!!!
Nie wiedząc, że taka sytuacja może nastąpić, nie pomyślał, by odsunąć od siebie słuchawkę. Grzmot, który huknął prosto do jego ucha, był nie do opisania. Miał ochotę zamordować gołymi rękoma rozmówcę, lecz nie miał na to ani sił, ani chęci. Próbując dojść do ładu, powoli przybliżał do siebie telefon, tym razem zachowując go w pewnej odległości od siebie.
– Czy ty chcesz mnie zabić? – zapytał kulturalnie osobnika, który do niego dzwonił.
– A więc masz kaca? Hm, jaka szkoda? – powiedział ironicznym głosikiem.
– Czego chcesz, Fullbuster? – zapytał wprost Dragneel, wypowiadając pod nosem znane mu klątwy. – Jeśli nic ciekawego, to się rozłączam.
– A więc zbywasz swojego ślubnego świadka? To ja w takim razie…
– Że co? – przerwał mu Natsu. – Możesz powtórzyć?
– Nawet więcej, mogę ci zdradzić całą wczorajszą historię. – Nie mógł tego widzieć, ale Natsu wiedział, że jego przyjaciel w tej chwili uśmiecha się od ucha do ucha, mając niezły ubaw z tej konwersacji. – Wczoraj ja i Erza byliśmy świadkami na waszym ślubie!
– Że jak kurwa!? – Nie mógł się powstrzymać od przekleństw; nawet przy swojej żonie.
– Poszukaj, gdzieś powinny leżeć papiery z waszymi podpisami. – Zaśmiał się cicho Fullbuster.
– Gray, ty na serio nie robisz mnie w konia? – dopytał się Natsu, chcąc mieć pewność, że przyjaciel sobie z niego nie żartuje. – Wiesz, że to trochę brzmi… nierealnie?
– No nie wiem, to ty wczoraj się oświadczyłeś tej Heartfilii – „przypomniał” mu przyjaciel.
– Kiedy? – zapytał się Dragneel, zmuszając swoją obolałą głowę do myślenia. –Chłopie, ja na serio nic nie pamiętam, więc czego ty ode mnie oczekujesz?
– Cudów?
– Ciesz się, że mnie tam nie ma, bo już bym z ciebie zrobił kwaśne jabłko – syknął ostro Natsu, przytykając ręką głośnik komórki. – Wiesz, że jesteśmy mężem i żoną? – Na chwilę oderwał się od telefonu, by przykazać „szczęśliwą nowinę” cierpliwie czekającej na wieści Lucy.
– Ale że my? – wtrącił się zaciekawiony Gray, słysząc urywki wypowiedzi Dragneela. – Dobra żartowałem – powiedział od razu, domyślając się, że to nie jest pora na takie złośliwości.
– Na serio! Jeszcze jedno słowo i totalnie cię zniszczę! – zagroził mu Natsu.
– Przynajmniej nie myślisz o kacu. – Znalazł pozytyw tej sytuacji. – Oj, nie gniewaj się. Wczoraj wyglądałeś na takiego szczęśliwego.
– Co się stało w nocy? Gadaj, ale już! – syknął ostro.
– Wczoraj? – Prychnął Gray. – Na początku nie wiem, co się działo, ale gdzieś po dwudziestej zadzwoniłeś do mnie i Erzy byśmy przyjeżdżali pod Urząd Stanu Cywilnego, który otworzyłeś siłą o takiej godzinie. Ciekawi tego, co się dzieje, przyjechaliśmy. Jak tylko dotarliśmy, ty zacząłeś się na nas wydzierać, że chcesz się żenić, a my, najlepsi przyjaciele, spóźniamy się na twój ślub. Wiesz… szkoda, że cię wtedy nie nagrałem. My z Erzą mieliśmy taki ubaw, że postanowiliśmy spełnić waszą prośbę i tak w ten sposób przestałeś być kawalerem.
– Ty… żartujesz? – zapytał ponownie Natsu, masując palcami okolice oczu.
– Nie! – Starał się go zapewnić Fullbuster. – Tak, jak mówiłem, macie akt zawarcia małżeństwa. Daliśmy go wam i sami mamy kopie w domu.
– Jezu, ja to zrobiłam? – zapytała siebie przerażona dziewczyna, która do tej pory siedziała cicho niedaleko męża.
– Jakiś głos słyszałem – odezwał się Gray, nie mogąc się powstrzymać od kolejnej riposty. –Możesz jej przekazać ode mnie: i jak noc poślubna?
Zanim Natsu zdążył cokolwiek powiedzieć, Lucy podeszła do niego i wyrwała mu z ręki telefon. Rozwścieczona ścisnęła go w dłoni, po czym rzuciła nim o przeciwległą ścianę, rozwalając na drobne kawałeczki tuż przed oczami właściciela.
– Wiesz, że był mój? – spytał niepewnie, przygotowując się do ewentualnej ucieczki.
– Jestem wściekła! – Całkowicie go zignorowała. – Myślisz, że jak mam potraktować coś takiego?
– Jak wynik swojej głupoty – stwierdził jednoznacznie, wspominając części dnia, które jeszcze kojarzył. – Nie powinnaś była uciekać od swojego przyszłego męża.
– Ale pomogłeś mi…
– Chciałem się zemścić na Zerefie i tyle – odpowiedział obojętnym głosem.
– Kazałeś mi uciekać, gdy zostałeś ranny.
– Musiałem zobaczyć jego minę, gdy ujrzy uciekającą pannę młodą. – Uśmiechnął się złośliwie, widząc reakcję swojej żony.
– Zaprowadziłeś mnie do klubu i zaproponowałeś picie, ubrania…
– Chciałem zdobyć twoje zaufanie, a na dodatek ojciec kazał mi znaleźć jakąś dziewczynkę i oświadczyć się jej. Tak akurat trafiło, że miałem z tobą większe szanse.
Opadła z powrotem na łóżko. Wiedział, że próbuje analizować słowa, które do niej skierował. Zapewne czuła się jak oszukana kobieta, która w swej naiwności w końcu przekroczyła granicę. Nie chciał pozostawiać jej żadnych złudzeń. Wiele lat temu dostał nauczę, by za nadto nie ufać ludziom. Dlatego nadeszła godzina, by i on uświadomił drugą osobę o prawach, które istnieją na świecie.
– Żałosne – syknęła, odwracając się od Natsu.
Był pewien, że kobieta nie chce pokazywać mu swojej zapłakanej twarzy. Może i żałował, że w tak mało delikatny sposób wyjawił jej swoje motywy, ale nadal uważał, że słusznie postąpił.
– Tak, wszystko było kłamstwem – odezwał się chłopak, zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć. – Było to miłe doświadczenie i głównie zabawne. – Jego oczy były pełne obojętności. Nie obchodziły go uczucia dziewczyny, którą tylko coraz bardziej ranił. – No co? – zapytał, gdy natrafił na przeszywający go wzrok Lucy. – A ty myślałaś, że trafiłaś na księcia z bajki? Nie słyszałaś tego powiedzenia? „Fiore to kraj pozorów. Strzeż się, bo nigdy nie wiadomo, kiedy wylądujesz poza jego granicą.” – Pstryknął palcami, chcąc podkreślić „wyjątkowość” tej chwili. – I tak powinnaś być mi wdzięczna, bo przecież jestem Dragneel. Wiesz, ile kobiet chciałoby być w tej sytuacji co ty? Jak chcesz, to nadal nie jest za późno.
Dziewczyna wstała. Nie ukazała nawet cienia strachu czy cierpienia. Jakby słowa Dragneela nie miały dla niej żadnego znaczenia. Wolno zaczęła kroczyć ku chłopakowi, ukazując mu pustą wyrazu twarz. Nie ukrywał, że go przerażała. Nie potrafił odczytać emocji ani motywów, jakimi kierowała się nastolatka. Chciał działać, lecz nie mógł ruszyć się choćby na krok.
Niespodziewanie Lucy uniosła dłoń i wymierzyła silny cios w policzek Natsu. Zanim zdążył jakkolwiek zareagować, poczuł silny, piekący ból na twarzy. Z trudem utrzymując równowagę, chwycił się za obolałe miejsce. Spojrzał pytająco na dziewczynę, która szykowała dla niego odpowiedni wykład.
– Ty dupku – syknęła tylko, oddychając ciężko. – Jak śmiesz! To nie kraj jest winny, a ludzie! To nie państwa kradną, gwałcą, zabijają … TO LUDZIE!!! I w tej chwili mam w dupie, czy jesteś synem króla, Boga czy jeszcze kogoś ważniejszego! Dla mnie jesteś zepsutym bachorem, który w pierwszej chwili wydawał się bohaterem, a w rzeczywistości jest zakochanym w sobie Narcyzem i nikim więcej! – Jeszcze raz wymierzyła cios, tym razem celując w drugi policzek ze zdwojoną siłą.
Wściekła, mając dosyć jego zachowania, odwróciła się i wybiegła z pokoju.
Przewrócił oczami. Zastanawiał się, gdzie jego nowo poślubiona żona mogła się schować. Nie miał zbyt wielu opcji w zanadrzu, więc wyszedł na korytarz, a następnie spojrzał na prawą i lewą stronę. Dokładnie pamiętał, że większość pokoi trzyma w zamknięciu przez ewentualnym rabunkiem, dlatego postanowił sprawdzać tylko te, które były dostępne każdemu odwiedzającemu to mieszkanie.
Niespodziewanie zarzuciło go. Chwycił się za brzuch, po czym zgiął się w pół i upadł na kolana. Wszystko, co pozostało mu jeszcze w żołądku, zaczęło buzować ze zdwojoną siłą. Całkowicie zapominając o swojej żonie, ruszył w kierunku łazienki, trzymając się rękoma za usta. Ostatnie, o czym marzył, to pozostawienie na długim, brązowym dywanie śmierdzącej plamy wymiocin.
Gdy tylko przekroczył próg toalety, od razu w oczy rzuciła mu się sylwetka płaczącej Lucy przypiętej do zimnego kaloryfera. Nie chcąc nawet o niej myśleć, ominął dziewczynę i objął rękoma otwarty kibel.
Heartfilia, czując jedynie niesmak, podniosła się i wyszła, nie mając najmniejszego zamiaru oglądać Natsu w tak żenującym stanie. Delikatnie uśmiechnięta, czując nutkę satysfakcji, wróciła do jedynego pokoju, który znała, czyli sypialni Dragneela. Siadła na ogromnym łożu, po czym położyła się na miękkiej kołdrze i wlepiła wzrok w biały sufit. To jest chore, pomyślała, ściskając w dłoniach sponiewierane prześcieradło. Oskarżam go o wszystko, co mnie spotkało, ale ja też jestem sobie winna. Za dużo sobie myślałam i czy chciał, czy też nie, pomógł mi.
– Jeśli się teraz zastanawiasz nad przeproszeniem mnie, to jesteś na dobrej drodze.
Zdziwiona podniosła się i spojrzała na swojego męża, który wyglądał jakby przejechał go czołg artyleryjski. Podkrążone oczy, niewyspana twarz, poranione ciało i rozczochrany fryz ewidentnie dawały mu tytuł menela roku, który rozbawił dziewczynę do łez.
– Widzę, że dobrze się czujesz! – rzekła żartobliwym głosikiem.
– Tak, cudownie – odpowiedział sarkastycznie. – Zrobisz mi śniadanie?
– Nie! – syknęła ostro, spoglądając mu prosto w oczy surowym wzrokiem. – Ty gospodarz, ty mi robisz!
– Na pewno? Moje zdolności kulinarne ograniczają się do umiejętności przygotowania zupki chińskiej, ewentualnie ugotowania parówki, chociaż i to nie jest moją specjalnością – rzekł z nutką ironii w głosie.
– Jak można zepsuć parówki? – Jakoś nie mogła uwierzyć w taką wymówkę.
– A robiłaś kiedyś? – zapytał złośliwie.– Może też w tej sferze jesteś beztalenciem jak ja?
– Nie. – Pokręciła głową. – Kiedyś brałam potajemne lekcje gotowania od mojej prz… – zamilkła na chwilę – służącej – dokończyła smutnym głosem.
Na moment rozkojarzyła się, lecz zaraz pojęła, że nadal nie wybaczyła chłopakowi zachowania sprzed kilku minut. Oszukał ją, by potem potraktować w taki sposób, jakby to ona była winna wszystkiemu, czego doświadczyła. Nie, nie była już taka naiwna. Musiała zachować dystans, nadal udając miłą dziewczynę.
– W takim razie zdaję się na ciebie – powiedział, po czym odwrócił się i zaczął iść w nieznanym jej kierunku.
Od razu ruszyła z miejsca, nie chcąc pozostać w tyle. Wcześniejsze rozmyślania dały jej do zrozumienia, że ona też nie postępuje w porządku. Wiedziała, że jeśli chce zapewnić sobie bezpieczeństwo, musi jeszcze trochę wykorzystać nowo poznanego chłopaka. Nie mogła zgadnąć, co dalej się wydarzy, lecz dostała już nauczkę, że zbytnie przewidywania zazwyczaj okazują się być kłamstwem i tylko ją ranią.
Gdy tylko doszli do kuchni, ujrzała dość zwyczajne pomieszczenie, które było bezpośrednio połączone z korytarzem i przedpokojem. Niewielki, okrągły stolik znajdował się dokładnie na środku przestrzeni, dookoła wypełnionej szafkami z przyrządami kuchennymi, talerzami i jedzeniem. Wszystko idealnie komponowało się w brązowo beżowych kolorach, które były dość nietypowe jak na mieszkanie, w którym żyje chłopak.
Przyglądając się dość skromnej kuchni, nie zauważyła, że Natsu poszedł w kierunku lodówki, by po chwili wyjąć z niej parę opakowań z otwartymi wędlinami, masło i jakieś warzywne dodatki typu sałata, pomidor i ogórek. Zaskoczona, że sam przygotowuje sobie posiłek, nie spodziewała się nagłego klapnięcia chłopaka na drewniane krzesło, które były kompletem do stołu.
– Zrób, co potrafisz – oświadczył ku zaskoczeniu dziewczyny.
Westchnęła, podchodząc do blatu, który znajdował się między kuchenką i jedną z szafek. Wyjęła nóż z pojemnika stojącego przy ścianie i chwyciła w dłonie dość stary chleb, próbując ukroić kilka kromek.
Niespodziewanie podskoczyła z wrażenia, kiedy po pomieszczeniu rozległa się melodia, którą chłopak miał ustawioną jako dzwonek. Nie zdziwiłoby jej to aż tak bardzo, gdyby nie fakt, że kilkanaście minut wcześniej rozwaliła telefonu o ścianę. Czy mam jakieś przywidzenia?, pomyślała, podchodząc do Natsu, który trzymał w dłoniach praktycznie nienaruszoną komórkę.
– Skąd to masz? – zapytała Lucy, ledwo trzymając nerwy na wodzy.
– To? – Podniósł sprzęt do góry. – Zapasowy telefon – odpowiedział spokojnym głosem, co wprawiło dziewczynę w jeszcze większą złość. – A co?
– Już nie żyjesz! – powiedziała, po czym podniosła, trzymany w dłoni, nóż i wbiła go z całej siły w stół, prezentując, co zamierza zrobić z Natsu.
– Muszę odebrać! – rzekł, szybko naciskając na wyświetlający się ekran. – Słucham.
– Natsu, co tak długo?
Dragneel, usłyszawszy znany mu głos, nie mógł wyjść z przeświadczenia, że to tylko chory żart. Znał dokładnie osobę, która do niego dzwoniła, dlatego niemożliwym było, żeby o tej porze znalazła czas dla niego.
– Tata? – dopytał się na zaś.
– Nie, ciotka z Wąchocka! – krzyknął, wyrażając swoje niezadowolenie. – Mam do ciebie bardzo ważne pytanie. Odpowiedź będzie decydowała o losach kraju – ostrzegł go Igneel. – Czy w tym momencie, w pokoju jest Lucy Heartfilia, a dokładniej Lucy Dragneel – zapytał powoli.
– Tak i co?
– JEST!!! – wrzasnął do słuchawki ojciec chłopaka. – No! Czyli jednak masz w sobie moją krew! Dobra robota!
Natsu odsunął od siebie telefon, nie mogąc już znieść krzyków Igneela. Nie znał zbytnio ojca, jednak wiedział, że ta przesadna radość jest czymś podejrzanym. Nigdy wcześniej ani nie słyszał, ani nie widział swojego rodzica w takim stanie, dlatego za wszelką cenę musiał się dowiedzieć, w czym kryje się haczyk.
– O czym ty gadasz? – zapytał chłopak, spoglądając na roztrzęsioną Lucy, która najwyraźniej zaczęła łączyć ze sobą fakty, pamiętając wyrywki z ostatniej nocy.
– Wygrałem zakład z królem Fiore! – powiedział dumnie starszy Dragneel. – No, niby był prawie po pijaku, ale karzełek podpisał, dał pieczęć, więc teraz mogę spełnić swoje długo oczekiwane marzenie, kiedy tylko zechcę.
– O czym ty pierdolisz?! – krzyknął Natsu, pokazując, że już puściły mu nerwy. – Wytłumacz mi! Jaki zakład, jakie marzenie, i co ma z tym wspólnego ta dziewczyna!?
– Możesz ustawić na głośnomówiący? – poprosił go Igneel, ignorując wszystkie jego pytania. – Chcę z nią porozmawiać.
– Dzień dobry – przywitała się grzecznie Lucy, zaraz po tym, jak Natsu pogłośnił rozmowę. – Ja… Proszę mi powiedzieć!
– Chcę wam wytłumaczyć, co się wczoraj zdarzyło. Mam nadzieję, że nie będziecie mieć mi tego za złe? – Zamilknął na moment, lecz po chwili zaczął mówić dalej: – No trudno – rzekł, gdy milczenie zdawało się trwać za długo. – Tydzień temu spotkaliśmy się z królem i wtedy założyliśmy się, kto pierwszy poślubi Lucy Heartfilię. Dlaczego ciebie? Bo nie miałaś jeszcze narzeczonego, nie znałaś nikogo, a twój ojciec łatwo poszedłby na ugodę przez długi. No i trzeba było wybrać kandydatów. Król oczywiście zdecydował się postawić na Zerefa, no to ja nie mogłem skrzywdzić syna, więc założyłem się, że ty ją zdobędziesz.
– Czyli … – przerwała mu dziewczyna.
– Słuchaj mnie, a potem ewentualne uwagi, które i tak nie zostaną wysłuchane – powiedział szczerze ojciec Natsu. – No to oboje postanowiliśmy zrobić wszystko, by udogodnić kandydatom poślubienie Lucynki, ale niestety ja się spóźniłem, no i Zeref został twoim narzeczonym. Na szczęście miałem jeszcze jeden plan w zanadrzu i jakoś udało mi się wprowadzić go w życie. Wiesz… – Prychnął cicho. – Nie raz układało się idealne plany zbrodni i tym podobne. Ale przy tym miałem problem, bo nie wiedziałem, czy w stu procentach wypali. Najpierw zaproponowałem Zerefowi, on też nie wiedział o zakładzie, żeby zabrał swoją narzeczoną na przejażdżkę. Znam go na tyle, by się domyślić, że nie przepuści okazji i zechce mi utrzeć nosa. Ty to oczywiście córka Layli, więc też byłem pewien, że wyrwiesz się mu i zaczniesz uciekać. Szofera wynająłem, wymieniłem telefon synkowi, który miał pewną dodatkową „funkcję”. Kochane dziecko po moim telefonie od razu spełniło prośbę i poszło kupić pierścionek. Trochę wyszło mi przypadkiem, że się spotkaliście, ale to jeszcze bardziej wpasowało się w moje rozpiski. Potem to już była łatwizna. Nietrudno było odgadnąć, że za żonę pojmiesz dziewczynę, którą już spotkałeś. Zapewne zastanawiacie się, jak to możliwe, że znalazła się pod tym klubem? Oczywiście cały czas Lucy pilnował mój człowiek, który przekupił kierowcę, by zawiózł ją do Tartaros Bar, a …
– Zamknij się! – syknął złowrogo Natsu, przerywając ojcu długi monolog. – Wykorzystałeś mnie i tę dziewczynę? Jesteś jeszcze bardziej podły, niż sądziłem.
– Naprawdę wszyscy dookoła tylko mnie wykorzystują – szepnęła, opierając się łokciami o blat stołu.
– Szukaj pozytywów dziewczyno! – wtrącił się Igneel. – Natsu pójdzie z tobą do szkoły, zapisze cię, jako… no załóżmy kuzynkę. Makarov nie będzie się o nic pytał, jak dasz mu mały prezent, który leży z papierami na podłodze sypialni. Oczywiście twojego ojca już oddłużyłem, ale więcej pieniędzy ode mnie nie dostanie – ostrzegł ją. – No chyba, że synowa poprosi.
– Po moim trupie!
– Czyli jesteśmy zgodni w tej kwestii – stwierdził radośnie ojciec Natsu. – Muszę kończyć już, ale zanim… Natsu masz się nią zaopiekować. Teraz to twoja żona i nie masz ich więcej! Mam nadzieję, że rozumiesz?
– Tak, ojcze – odpowiedział tylko młodszy Dragneel.
– No to cudownie! To ja już się rozłączam i życzę miłego pożycia małżeńskiego. Mam nadzieję, że jak nie po tej nocy, to po następnej będę mógł się spodziewać wnuków.
Tak, jest to podzielony na dwa rozdział drugi. Jednak 15 stron, to troszkę za dużo :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz