Leżeli wtuleni w siebie, śpiąc spokojnie po dynamicznej nocy, której żadne z nich nie zapomni. Był już poranek. Promienie słoneczne dawały o sobie znać, wchodząc powoli do pokoju Dragneela. Lucy, czując delikatne ciepło na policzkach, niepewnie zaczęła otwierać oczy. Gdy ta czynność udała jej się, zobaczyła leżącego obok niej Natsu.
- Głupi sen… - szepnęła cicho, z powrotem zamykając oczy. Minęło kilka sekund i nagle zerwała się, patrząc wyłupiastymi ślepiami na śpiącego mężczyznę. – O CHOLERA! O w mordę! Ja to zrobiłam! On… - krzyczała rozpaczliwie z myślach. – Oby się nie obudził. – Złożyła ręce, zanosząc prośbę do Najwyższego. Wzięła kilka głębokich oddechów, a następnie przekręciła się, by pozbierać leżącą wokół łóżka bieliznę. Nie wychodziła spod kołdry, gdyż bała się ewentualnej sytuacji, jaka mogłaby zaistnieć, gdyby Natsu się obudził (szczegół, że widział ją już nagą).
Sięgnęła prawą ręką, starając się ją wyciągnąć do granic możliwości. Już prawie dotykała ramiączka biustonosza, gdy nagle jakaś ręka pochwyciła część ubioru i jej podała. Lucy przekręciła głowę, by szeroko się uśmiechnąć do Dragneela, który wisiał tuż nad nią.
- I tak wszystko widziałem w nocy. – Starał się ją zapewnić.
- Ale… - pisnęła słodko. – Zejdź ze mnie! – krzyknęła, odpychając go na poduszkę.
- Jesteś agresywna, a to ty wczoraj zaczęłaś! – przypomniał jej.
- Przestań!!! – wrzasnęła, uderzając go w twarz poduszką, która leżała tuż obok niej. – Boże… co ja zrobiłam?
- A co ma Bóg do seksu? – zapytał się złośliwie. – Oj przestań, przecież nie było tak źle. Pamiętam, jak cały czas krzyczała… - nie zdążył dokończyć, gdyż poszła na niego cała seria poduszkowej broni.- Będziesz odpowiadała za morderstwo!
- Uwierz mi, zaryzykuję. – Zapewniła go. – I możesz przestać! Ja napr… - nie dokończyła, gdyż skuliła się, by zacząć płakać.
- Ty … płaczesz? – zapytał niepewnie Dragneel.
- Daj mi spokój – szepnęła cicho. – Ty nic nie rozumiesz.
- Może mi wytłumaczysz? – zaproponował grzecznie. – Lucy, proszę powiedz mi, o co chodzi. Skrzywdziłem cię?
- Nie. – Przetarła oczy ręką. – Ja po prostu zawsze chciałam… po ślubie, ale wczoraj się jakoś zagalopowałam, a ty jeszcze się ze mnie naśmiewasz!
- Ach! – westchnął ciężko Natsu.- Dziewczyny.
- No i co z tego, bałwanie! Jesteś … - zanim zdążyła dokończyć, Natsu chwycił ją za ramiona i rzucił na łóżko. – Co ty robisz? – zapytała się go, gdy jego twarz znalazła się nad nią.
- A jak myślisz? – Uśmiechnął się słodko, a następnie pocałował ją delikatnie w czoło, potem w prawy policzek, a następnie w drugi.
- A kiedy…? – oplotła się wokół jego szyi, by przysunąć go do swoich ust. Całowali się delikatnie, lecz wraz z kolejnymi pocałunkami stawały się one coraz bardziej namiętne.
Paralalala.
Gdy usłyszeli dźwięk telefonu, od razu się zerwali, gdyż nie wiedzieli czyj jest to dzwonek. Zaczęli szukać telefonu, który zaginął w akcji podczas nocnych zabaw.
- Mam! – krzyknęła nagle Lucy, podnosząc komórkę do góry.
- Ave Cezar! – Natsu wziął go od niej, a następnie dokładnie przyjrzał się dziewczynie. – Czemu się zakryłaś kołdrą? - zapytał niewinnie.
- Odbieraj! – rozkazała mu.
- Dobrze. – Nacisnął na ekran. – Tak słucham?
- Cześć Natsu. – Chłopak słysząc ten głos od razu przeraził się. Wiedział, że będzie musiał z nią porozmawiać, ale nie spodziewał się, że tak szybko.
- Witaj … Lisanno. – Lucy popatrzyła się na niego takim samym wzrokiem, jakim w tej chwili patrzył się na nią Natsu. – Ja wiesz… przepraszam, że nie przyszedłem.
- Nic się nie stało. – Takiej odpowiedzi Natsu się nie spodziewał, więc ogromnie go ona zdziwiła. – Zgaduję, że zamiast ze mną, spędziłeś noc z Lucy.
- Nie, ja…
- Nie okłamuj mnie chociaż w tej chwili! – wrzasnęła głośno. – Jeśli chcesz żebym ci wybaczyła, przekaż Lucy, że czekam na starym moście, który jest niedaleko lasu. Niech przyjdzie, najlepiej sama, bo chcę z nią porozmawiać.
- A o czym? – Natsu wolał się dopytać.
- O nas – odpowiedziała krótko. – Będę czekała, dlatego proszę by przyszła na miejsce za godzinę. – Lucy z ukosa starała się słuchać tego, co Lisanna mówi do Natsu.
- Zgadzam się – powiedziała Dragneelowi.
- Przyjdzie – przekazał Lisannie. Po tych słowach dziewczyna rozłączyła się.
- Cholera! – Natsu przetarł twarz rękoma. – Szybko się dowiedziała.
- No nic na to nie poradzimy. – Lucy zaczęła się bacznie przyglądać swojemu chłopakowi.
- Co? – zapytał, nie wiedząc, o co jej może jej chodzić.
- Możesz się odwrócić? – poprosiła słodko. Natsu już chciał powiedzieć, jednak Lucy zatkała mu usta, a następnie wykręciła szyję. – Odwróć się! – wstała i zaczęła zbierać z podłogi swoje ubrania.
- I co ci to da? – Natsu zadał w końcu to pytanie. – Te rzeczy są mokre i brudne. Dam ci coś swojego, żebyś chociaż mogła przejść do swojego mieszkania.
- Ale muszę nałożyć coś na teraz! I muszę się wykąpać! – Cały czas narzekała.
- Możemy razem się wykąpać – zaproponował jej niewinnie Natsu.
- Odpowiem ci jedno… wypchaj się. – Podeszła do niego od tyłu, całując go w policzek. – Po prostu nie jestem jeszcze gotowa.
- Jak nie chcesz to trudno, ale weź chociaż mój szlafrok z szafy i przejdź do siebie. – Odwrócił się „niechcący”, akurat w momencie, gdy dziewczyna pokazywała swoje tylne wdzięki. – Nieźle …
- Coś mówiłeś? – Szybko przekręcił głowę.
- Będzie dzisiaj słonecznie. – Odetchnął z ulgą ciesząc się, że nie usłyszała jego komentarza.
- Dobra, to ja idę – powiedziała mu, po tym, jak założyła „pożyczony” szlafrok.
- Czekaj! – Zanim wyszła chłopak zdążył złapać ją za rękę. – Po spotkaniu z Lisanną … proszę zadzwoń do mnie. Będę się martwił.
- Dobrze, zadzwonię – obiecała mu. Uśmiechnęła się do niego delikatnie, a następnie podskoczyła na paluszkach i pocałowała go w usta. – Kocham cię. – Cała zarumieniła się, dlatego szybko odwróciła się na pięcie i uciekła z miejsca zdarzenia.
- Lucy! – Zatrzymała się jeszcze na chwilę w progu. – Ja ciebie też. – Oboje uśmiechnęli się do siebie szeroko. – A ja nie wierzyłem w serialowe wyznania. Haha – zaśmiał się cicho, gdy dziewczyna poszła sobie.
***
To już była jego dziesiąta kawa tego dnia, nocy? Sam nie wiedział, która jest godzina, gdyż pracował calusieńką noc nad sprawą Lisanny Strauss i jej rodzeństwa, by móc dowiedzieć się prawdy i znaleźć dowody, że białowłosa dziewczyna jest zamieszana w sprawy Acnologii.
- Cholera! – westchnął głęboko czytając już setny artykuł dotyczący spraw sprzed kilku lat. – Nic tu nie ma… - Po tych słowach nagle go olśniło. – Skoro nic tutaj nie ma, to znaczy, że ktoś chciał wszystko zatuszować. Kiedy została uprowadzona? – Otworzył dokumentację Lisanny, na którą wcześniej się włamał i zaczął szukać daty. – 21 grudnia X777 roku. O cholera, to po wybuchu tego powstania …
Otworzył przeglądarkę internetową i wpisał dwa hasła „zaginęła” i „21.XII.X777”. Zaczął szukać po wszystkich stronach, które mu się wyświetliły. Jednak, co sprawa, to dotyczyła zupełnie innej rzeczy. Już zaczął tracić nadzieję, na całe szczęście odnalazł niewielki artykulik ze zdjęciem miejsca, w którym została uprowadzona gimnazjalistka imieniem „Lisanna”.
- Zaraz… To niedaleko tej fabryki i tego lasu … Zaraz … - Cały czas powtarzając się, szukał w bazach policyjnych tego miejsca. Ku jego zaskoczeniu zaczęła się pojawić przerażająca liczba morderstw w tamtych okolicach. – Mirajene, kto zawinił? Natsu, ja …, a może … Lu… - Nie czekał, ruszył by zadzwonić Natsu, prosząc o numer telefonu do blondwłosej. Zaczął ubierać się, czekając aż Dragneel odbierze, jednak to nie nastąpiło. – Cholera!!! – Spojrzał na zegarek, by następnie wziąć kluczyki od samochodu i pojechać w TAMTO miejsce, sprawdzając, czy już nie popełniono tam przypadkiem kolejnego morderstwa.
***
Przeszczęśliwa blondynka po kąpieli i śniadanku zaczęła się ubierać, aby pojechać autobusem po samochód, który został pod komisariatem. Następnie miała pójść na spotkanie z Lisanną. Trochę bała się. Nie wiedziała, jak może zareagować dziewczyna, która w ciągu kilku dni straciła wszystko.
- Ja też bym była wściekła. – Lucy zrozumiałaby ją, gdyby ona ją uderzyła, zraniła, czy cokolwiek innego, tylko po to, aby się zemścić. Sama, w takiej sytuacji, chciałaby tego. – Muszę pojechać, aby dowiedzieć się, co kombinuje.
Lucy zebrała się szybko, a następnie wyszła ze swojego mieszkania, kierując się w stronę przystanku autobusowego, który był tuz pod blokiem. Na autobus nie musiała czekać długo, gdyż w Magnolii było dość dużo linii i co piętnaście minut można było spotkać przejeżdżające MZK. Gdy dotarła na miejsce, od razu poszła w stronę swojego auta, któro grzecznie na nią czekało całą noc.
- Przepraszam, że cię zostawiłam! – powiedziała do auta, delikatnie je głaszcząc po masce. Następnie wsiadła i odjechała, włączając GPS, który miał ją zaprowadzić na miejsce spotkania z Lisanną.
Jechała prawie godzinę. Była już spóźniona a winę, w tym przypadku, ponosiły nieustające, poranne korki. Stojąc w nich Lucy zawsze miała wrażenie, że na piechotę doszłaby do miejsca docelowego niż wlokąc się w ciągu aut. Jednak teraz, gdy już zaparkowała przy leśnej dróżce, nie musiała się martwić innymi użytkownikami drogi, gdyż miejsce spotkania z najmłodszą Strauss było opustoszałe.
- No dobra Lucy, nie panikuj! – powiedziała do samej siebie, próbując dodać sobie odwagi. – Gdzie ten most? – zapytała samą siebie, zaczynając rozglądać się.
- Wiedziałam, że go nie znajdziesz. – Lucy wręcz podskoczyła z przerażenia, słysząc za sobą głos. Odwróciła się powoli i zobaczyła stojącą za nią Lisannę.
- Prawie bym umarła ze strachu! – Blondynka złapała się pierś. – A tak w ogóle to cześć.
- Witaj – odpowiedziała jej sztywno białowłosa. – Idziemy! – rozkazała Lucy, zaczynając iść leśną drogą.
- Czekaj! – zawołała za nią Heartfilia. – Dlaczego nie możemy tu porozmawiać? – zapytała jej, kiedy tylko ją dogoniła.
- Bo to moje ulubione miejsce, a jak dobrze mi się zdaje, to JA mam mieć wygody! – Lucy coś tknęło. Lisanna inaczej się zachowywała niż podczas rozmowy z Natsu. – I jak noc?
- Dobrze… - odpowiedziała jej niepewnie blondynka.
- A nie cudownie? Wspaniale? – zapytała drwiąco Strauss. – Zabrałaś mi mojego ukochanego, ale on też jest winny. Nie powinien był cię pieprzyć. Może dostał dupę, więc ją wykorzystał?
- Co ty sugerujesz? – powoli zaczęły wychodzić na wolną przestrzeń.
- To tutaj. – Nie odpowiedziała jej. Pokazała tylko most, który, ku zdziwieniu Lucy, wyglądał inaczej niż w jej wyobrażeniach.
- Tu jest … woda? – Nieświadomie zapytała na głos. – Myślałam, że to taki stary most, już nieczynny.
- Blondynka! – zadrwiła Lisanna. – Chodźmy na niego. – Z uśmiechem na twarzy zaczęła iść tuż obok Lucy.
Były już na środku mostu. Lucy niepewnie co chwilę przechodziła to na jedną, to na drugą stronę. Miała złe przeczucia, ale nie wiedziała, czym mogą być spowodowane. Starała się nie stać w miejscu, gdyż gdyby trzeba było chciała mieć drogę do ucieczki.
- Nie uda ci się. - Lucy poczuła, jakby Lisanna zaczęła czytać w jej myślach. Zatrzymała się i spojrzała na Strauss,
- O co ci…? – Nie zdążyła dokończyć, gdyż ujrzała czarny pistolet trzymany przez białowłosą, który był wycelowany prosto w ciało Lucy. – Lisanno, co ty robisz? – zapytała przeraźliwym głosem.
- Niszczę rywalkę – odpowiedziała jej spokojnie.
- Ale… Natsu się domyśli… Natsu …
- Myślisz, że jak mu powiem, że kiedy przybyłam, ciebie nie było, nie uwierzy mi? On jest taki łatwowierny. Ha, ha, hahahaa! – zaczęła się przerażająco śmiać.
- Dlaczego? – Lucy cała drżała. Nie chciała umierać, jednak widząc oczy dziewczyny stojącej przed nią, wiedziała jedno… ona chce ZABIĆ.
- ZAMKNIJ SIĘ!!! – wrzasnęła niespodziewanie Lisanna. – TY NIC NIE WIESZ!!! Nikt nie wie. Nawet moje żałosne rodzeństwo. Zabijali? Dla mnie? Phi! Nikt im nie kazał, a i tak by mnie nie zabili, bo co? Przecież byłam najlepszym ich zabójcom, po tym jak zginęli kochani Metalicana i moi rodzice.
- Zaraz … twoi rodzice? – Po tym, jak znalazła klucz u Natsu była przekonana, że to ojciec Gajeela był TYM zdrajcom, a informacje ze śledztw Fairy Tail zdobywał od Igneela.
- Tak, to były demony. – Zaczęła kiwać głową. – A wiesz dlaczego? Moja matka nienawidziła swojej babci, a mojej prababci, która wychowała ją jak własną córkę, a dlaczego? Bo ona była winna śmierci własnego dziecka. Mojej BABCI. Powód do zdrady? Nie, ale moja matka i ojciec uważali inaczej. Chociaż był jeszcze jeden powód, ale na co ci i po co?
- Dlaczego się taka stałaś? – Lucy musiała wiedzieć.
- A kogo najbardziej w świecie nienawidzisz? – Heartfilia nie musiała się długo zastanawiać, gdyż znała odpowiedź na to pytanie.
- Jude… Acnologia. – Pojedyncza łza spłynęła jej po policzku.
- Tak, a teraz pod barierkę! – Lisanna zamachnęła się bronią. Obie stanęły po obu stronach mostu, tak, że Lucy po wystrzale mogła wpaść do wody. – Opowiem ci coś teraz… Kochanie…
7 lat temu
Piękny, prawie zimowy dzień, w którym dookoła widać było białą pierzynkę. Dzieci czy dorośli? Nie miało to żadnego znaczenia. Wszyscy bawili się lepiąc pierwsze bałwany, rzucając pierwszymi kulkami śnieżnymi w przeciwników. Lisanna Strauss, uczennica gimnazjum, która odliczała dni do ferii świątecznym nie lubiła zabaw na śniegu, chyba, że z psem pani Rawlison*, Panem Jacksonem. Ta kobieta zastępowała jej całą rodzinę. Rodzice zostali zamordowani, a rodzeństwo tyrało, by mogła zdobyć odpowiednie wykształcenie. Nie mogła im nic zarzucić, ale czasami chciała z nimi pobyć, dlatego tak bardzo wyczekiwała świąt, kiedy to cała rodzina zbierała się razem.
- O czym myślisz? – zapytała ją w pewnym momencie pani Rawlison, która stała tuż obok niej, trzymając na smyczy ukochanego piesiunia.
- O niczym, a sąsiadka czemu dzisiaj taka smutna? – Dziewczyna uśmiechnęła się do niej szeroko.
- Dzisiaj jest dzień zapłaty, ostatni dzień, a potem emerytura. – Kobieta w średnim wieku szła z opuszczoną głową, bojąc się spojrzeć Lisannie w oczy. – Przepraszam – szepnęła cicho, gdy obie zaczęły dochodzić do mostu, który znajdował się w głąb lasu.
- Nowa trasa… - Zaczęła rozglądać się dookoła, oglądając przepiękne drzewa, okryte białym puchem. – Pan Jackson się nie pomylił?
- Ha – zaśmiała się kobieta. – On zbyt wiele razy tu chodził. – Po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
- O co chodzi? – Zaraz po tym, jak zadała to pytanie z lasu wyszli trzej, napakowani mężczyźni otaczając dwie kobiety. – Kim jesteście i czego chcecie?
- O jaka dupcia? Dzisiaj ją też mamy popieścić? – Jeden z nich podszedł do Lisanny, a następnie złapał ją za pośladek.
- Zostaw! – krzyknęła, uderzając zboczeńca w twarz.
- Ej! – zawołał do niego drugi. – Dzisiaj zostawiamy, to nie ta operacja! Przecież jest tu Rawlisonowa! – Lisanna spojrzała z przerażeniem na kobietę, która wzięła od mężczyzn kopertę, a następnie odeszła, zostawiając zrozpaczoną dziewczynę samą.
Teraz
Lisanna wciąż stała, celując pistoletem w Lucy, która słuchając historii białowłosej zaczęła płakać.
- Ty wiesz, co oni mi zrobili?! – wrzasnęła na cały las. – Najpierw mnie siłą zabrali do jakiegoś hangaru, potem rozebrali i wystawili na widok jakiś mężczyzn. Dotykali mnie… wszędzie, a potem jakby nigdy nic, kazali mi zabić dziecko. Nie zrobiłam tego. Położyli mnie ziemię i znowu zaczęli dotykać, ale tym razem … posunęli się dalej. I znowu kazali mi zabić! Dalej nie chciałam! Zaczęli mnie torturować! Ty wiesz, że tak umiejętnie to robili, że nawet ślad nie został po tym*. I tak to się powtarzało, aż zabiłam. Potem także zabijałam, ale oni mnie uczyli… przez CAŁE DWA LATA!!! W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że nie mogę być już szczęśliwa, a mój powrót, to była tylko umowa, żeby śledzić Komisariat Fairy Tail i zabić Makarova Dreyara i Jellala Fernandesa! I co? Udało mi się! Chociaż Jellal to nie moja zasługa. A no i jeszcze pani Kolebko, ale to robota Elfmana. Dobrze się chłopak spisał…
- Oni ci wyprali mózg – skomentowała Lucy, przerywając jej. - Przecież to była twoja rodzina!!!
- Wiem, ale pani Rawlison TEŻ była dla mnie, jak rodzina, a nawet bardziej, bo to ona codziennie mi gotowała, prała, sprzątała, pomagała w lekcjach … nie Mira i Elfman. Po tym, jak wróciłam…żałowali, ale … ty wiesz najlepiej, czas jest nieubłagany, nie da się go cofnąć. Jego wskazówki tykają tak szybko, że ludzi zauważają jego obecność, gdy pojawi się, jakaś rysa. W tym przypadku moje zaginięcie, chociaż… wiesz ile minęło czasu zanim zgłosili moje zaginięcie? TYDZIEŃ!!! KIEDY DOSTALI WOLNE NA ŚWIĘTA ZAUWAŻYLI MOJĄ NIEOBECNOŚĆ!!! – Lisanna zaczęła dokładnie mierzyć w serce Lucy.
- Proszę… - ostatni raz zaczęła błagać.
- Giń… - chwila ciszy. STRZAŁ. Dziewczyna zachwiała się, łapiąc się ręką za krwawiącą ranę. Jej ciało wygięło się, następnie wpadając do niezbyt wielkiej rzeczki, która zaczęła ją prowadzić prosto do morza.
Ciąg dalszy nastąpi … [Pozdrawia Ola Szatan Ri!!! Buhabuha]
PROSZĘ PRZECZYTAJ!!!
* Pani Rawlison, tak to jest ta sama kobieta, która zobaczyła, jak ktoś rozkopuje ciało matki Lucy. Przypadek czy nie? Sądzę, że to drugie ;)
* Dlaczego tutaj? Bo jakby ktoś nie zauważył. Podpowiedzi (jak po 1 wiesz, to nie idź dalej, chyba, że chcesz się upewnić)
1) Były tortury, a nie zostały ślady.
2) Acnologia = Acnologia.
3) Dlaczego porwano Lisannę?
4) Gdzie prowadzono eksperymenty i szkolono ludzi? (Dwa miejsca)
5) ….
Tak chodzi o wydarzenia sprzed 21 lat, kiedy znaleziono Natsu, Gajeela itd. w tej fabryce i o miejsce, w który więziono Erzę i Jellala, wiecie o co chodzi?
AAAAA!!! Ola jak mogłaś zakończyć tak boski rozdział w takim momencie?!!
OdpowiedzUsuńToż to skandal ;-)
Liczę, że następny rozdział szybko się pojawi
JAK MOGŁAŚ PRZERWAĆ W TAKIM MOMENCIE?!?!?! T_T Nieeee... akurat teraz jak wszystko powoli się układało ta wredna su.. Lisanna musiała wszystko zniszczyć. Ola daj mi kolejny rozdział, bo oszaleję XD
OdpowiedzUsuńCzekam z WIELKĄ niecierpliwością na kolejny rozdział ;)
Pamiętacie jak mówiłam,że w piątek będzie mnie kochać, a w niedzielę nienawidzić :)
OdpowiedzUsuńPoczątek-myślę spoko, na razie nie zapowiada się na to żebym ryczała jak bóbr...Miałam banana na ryju czytając odpowiedzi Natsu, ale jak na pisałaś, że ta........Lisanna dzwoni to wiedziałam, że coś się kroi zwłaszcza jak zaproponowała przyjście nad ten most do lasu...
OdpowiedzUsuń***
Dobrze myśli! Jakbym ja tak siedziała całą noc i kminiła to dawno mózg by mi się przegrzał ;-; Dalej! Jedź w TAMTO miejsce!
***
Ta biała......nevermind. No,no,no...dowiedziałam się nieco o tej....egh! Żeby z zazdrości próbować zabić rywalkę...chore!
OkOk płakałam przy wspomnieniach Liss jak bóbr. TT_TT Dlaczego ja tak bardzo muszę się wczuwać? ;-; Przynajmniej chusteczki nie czują się bezużyteczne ;-; Poza tym....Luczy przeżyje prawda? ;-; Ta głupia...usiłowała ją zabić >:c Ale to jest Luczy więc ona przeżyje! Prawda? ;-; To Lisanna powinna teraz tak skończyć! >:c Ta biała.....nie nadaje się nawet do najgorszego burdelu dla starych pryków na granicy c: Mam właśnie 101 sposobów jak zabić białą..... c:< No nic...czekam na następny i życzę coraz więcej komentarzy c: (obym cię jeszcze bardziej nie zdołowała :c)
Bye :*
Akurat zapowiadałam, że chusteczki będą przydatne przy rozdziale 38 :) Więc jeszcze jedna będzie porcja płaczu :)
UsuńMusiałas w takim momencie skonczyc :<.Swietny rozdział ale teraz... teraz... trzeba czekac do 29 sierpnia.
OdpowiedzUsuńAkurat ja się cieszę bo 29 sierpnia są moje urodziny XD :)
UsuńZnów tak krótko mi było.... Natsu! Czemu ty ją samą puściłeś? Czemu? Mogłeś jechać za nią i podjechać później i je śledzić... Na szczęście Lyon (bo to chyba Lyon?) na coś wpadł. Ludzie ratujcie Lucynkę!!!!!!!! Nie współczuje Lisannie, tak jej nienawidzę, że się jej losem w ogóle nie przejęłam. Jeszcze chce mi Lusie zabić ;----; Strzał! Kto strzelił? Kto oberwał? Gdzie oberwał? Zginął ktoś? Tyle pytań i czekanie do piątku! Ola Szatanie! ja chce następny rozdział tu i teraz!!!!!
OdpowiedzUsuńWeny, weny... a nie już skończyłaś detektywa pisać.... to już na detektywie nie będzie weny ;p
Nie rozumiem o co chodzi z tą drugą kropką, ale na te cosie sobie odpowiedziałam...
Że w obu przypadkach jest winny Acnologia :) A co do tego kto na co wpadł, to Laxus, bo to on w poprzednim odcinku po telefonowym kopniaku Cany zaczął coś szukać :) A i jeszcze Detektywa nie skończyłam pisać, bo ten ostatni rozdział nie chce mi się napisać. Brak weny czy co?
UsuńTo jednak daje ci tą wenę, duuuuużo weny. Z tym Lyonem, mój błąd, ale on też coś z Lisanną podejrzewał.
UsuńW takim momencie?Jak mogłaś?I jeszcze ni wiadomo kto dostał mam nadzieje że to Lisanna a nie Lucy.Po ostatnim rozdziale wiedziałam że ona coś knuje ale że będzie chciała zabić biedną Lucy.Nie moge sie doczekać następnego rozdziału.Weny na ostatni rozdział oby nie było w nim tej wrednej Lisanny.XD
OdpowiedzUsuńLucy nie chciała wspólnej kąpieli? Nie wie co traci ;)
OdpowiedzUsuńGdy tylko Lisanna zadzwoniła, byłam pewna, że coś takiego się stanie :)
Muszę przyznać, sprytnie to rozegrałaś. Po pierwszym przeczytaniu myślałam, że Luce została postrzelona, ale po przeczytaniu komentarzy zczaiłam się, iż jest tam napisane "dziewczyna", więc może też chodzić o Lisannę.
Teraz obstawiam na 60-70%, że to Lisanna. Czuję to :D
Ale z drugiej strony, gdyby to jednak Lucy, to dostalibyśmy jakieś fajne romantyczne momenty ;)
Tak trzymać człowieka w niepewności... Jesteś prawdziwą sadystką xD
Ahh ta Lucynka... seks dopiero po ślubie? Szczytne zamiary, ale jakże niepraktyczne :D No bo kota w worku się nie bierze, taka prawda :D Fajnie wyszedł ci ten fragment, sympatycznie :3 Do czasu aż nie zadzwoniła ta jędza Lisanna -.-
OdpowiedzUsuńJuż pomijając kanon, nieźle miesza w twoim opowiadaniu, przylepa jedna, dlatego za nią nie przepadam :P
Trzeba przyznać, odważnie ze strony Lucy, że zgodziła się na to spotkanie. Jednak faktycznie Natsu nie powinien jej zostawiać samej, ta sprawa w sumie też dotyczyła jego i zamiast Lucy, Natsu powinien jej wytłumaczyć wszystko. Wybić jej wszystko z głowy, taka rola obiektów zainteresowań xD
Trochę zaskoczyła mnie reakcja Laxusa. Tzn cały fragment był świetny, ale... może coś przeoczyłam, jednak zdawało mi się, że facet idzie na miejsce gdzie zabito tyle ludzi ot tak zobaczyć, czy czasem znów ktoś nie kipnął xD W końcu zrozumiałam to jako chęć sprawdzenia miejsca w celu odkrycia nowych śladów, może na coś wpadnie na miejscu. Jeżeli jedzie tam w konkretniejszym miejscu, wie że ktoś tam będzie, to to przeoczyłam :/ I dziesiąta kawa?! Jakby robił takie, jakie sobie ja z rana serwuje, to nie dojedzie na miejsce, po takiej ilości kofeiny zawał murowany xDDD
Gdy Lucy tuliła się do swojego auta, no rozczuliło mnie to po całości ! :))) Słodko wyszedł ci tamtej fragment ;) I to jak Lisanna wyskoczyła niemalże znikąd, strasząc na miejscu dziewczynę xD
Ja bym za tą francą nie poszła. "To ja mam mieć wygody?" No kurna... Cyrygiele odpierdala xD Ale fajnie, że nie napisałaś tego w formie "niczego nie świadoma Lucy podążyła bez słowa sprzeciwu za Lisanną". Nie zrobiłaś z niej takiej naiwniaczki, a że (niesłusznie) Lucy odczuwała pewne wyrzuty sumienia, zgodziła się na spacerek. Dobrze to rozegrałaś :)
Wspomnienia Lisanny też wyszły świetnie. Nawet na moment zrobiło mi się jej żal... jednakże po 2 letnim powrocie namieszała tyle... niby to nie powinno usprawiedliwiać jej czynów, ale taka prawda że brutalne epizody w życiu, utrata bliskich, potrafi zupełnie zmienić psychikę człowieka :( Dokładnie tak jak napisała Lucy - wyprali jej mózg...
I faktycznie, nie napisałaś że Lucy wpadła do morza, a dziewczyna. Być może rzeczywiście przy szarpaninie Lisanna oberwała, ale ... no na to trzeba już zaczekać na następny rozdział :D
Weny życzę ;***
Z Laxusem... Hmm on cały czas podejrzewa Lisannę, wie, że ona "cierpi" po stracie rodzeństwa i sądzi, że winę za to może ponieść Lucy, bo przecież ci którzy są bliżej ze sprawą wiedzą, do kogo mogła być ta wiadomość no i miał wcześniej parę innych tropów m. in. to, że jeśli Lisanna faktyczna zamieszana jest w tą sprawę, to wie, kto jest odpowiedzialny za śmierć Mirajene (tak pośrednio). On jedzie zbadać tylko poszlaki, jednak istnieje pytanie czy tylko sprawdzić miejsce czy znaleźć kolejne zwłoki :)
UsuńI szczerze... Masz rację, to Natsu miał tam pojechać i porozmawiać z Lisanną, ale pewnie przez całe opowiadanie (może zauważyłaś) on zachowuje się trochę, jak tchórz i jest bardzo łatwowierny wobec ludzi m. in. sprawa Purehito, to, że ufa całkowicie Lisannie i ani trochę jej nie podejrzewa. Kiedy znajduje się blisko prawy, zbyt łatwo się wycofuje. Tylko ostry kopniak może go do czegoś zmusić. No gdyby nie Lucy, to by nic nie było z seksu ;) On zgrywa ważniaka, ale tak naprawdę jest słaby psychicznie. Natomiast Lucy cały czas chce coś robić SAMA. Nie prosi nikogo o pomoc, tak naprawdę poszła do Natsu, bo dzięki Lokiemu odkryła, że wszystko ją przerosło i potrzebuje ciepła i pomocy. Dlatego ona postanowiła pójść na spotkanie z Lisanną osobiście, bo to ona jest winna temu, że Natsu nie przyszedł na spotkanie, ale fakt nie powinien wystawiać jej.
Dlaczego Lisanna jest tą złą? Bez powodu. Niby w mandze nie jest taka, ale jakoś mnie za każdym razem denerwuje, a trzeba było przeciwniczki dla Lucy i oto mamy Lisannę ;)
Wszyscy mają nadzieję, że nie zabiłam Lucynki, ale nikt nie domyślił się, co się mogło zdarzyć, a to było w tym rozdziale ;)
Jezu ...ale dużo tego wyszło :)
Rozdział jest po prostu genialny... Zachowanie Lucy po obudzeniu się, oraz zorientowaniu się gdzie jest i co się wydarzyło, a także rozmowa z Natsu... bardzo mnie śmieszyła oraz bawiła.
OdpowiedzUsuńCo do spotkania Lucy z Lisanną, wiedziałem że dobrze się nie skączy.
Mam wielką nadzieję że Lucy będzie żyła oraz będzie na koniec NaLu.
Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next.
Jak mogłaś przerwać w takim momencie?! Ty... Okrutna, zła kobieto! xD Rozdział jak zwykle świetny, nie moge się doczekać dalszego ciagu~!
OdpowiedzUsuńJa nee~
Reinu~
KONIEC ROZDZIAŁU W TAKIM MOMENCIE ?!
OdpowiedzUsuńOby Lucy przeżyła. Proszę nie rób mi tego, nie zabijaj jej :(
XD
Genialne, świetne, mega! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)
zawsze nie lubiłam lisanny ale dzięki twojemu opowiadaniu jeszcze bardziej jej nie lubię -.------ :D
OdpowiedzUsuńa tak serio to świetnie ci wyszedł rozdział, widać jak bardzo się w to angażujesz. :-) nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :-)
Secana z Nalu po prostu boska! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńLaxus odkrył, że Lisanna chce zabić Lucy i ruszył jej na ratunek, ale czy nie jest za późno? Ten strzał na końcu :(
Lisanny jest mi może troszeczkę szkoda, ale to nie zmienia faktu, że nadal jej nie lubię -.-
Spotkałam dzisiaj jelenia w malinach i o mało nie zeszłam na zawał x.x
O jejku... Współczuję. Sama bym krzyczała pewnie.
UsuńCieszę się, że scenka Nalu się podobała ;)