Odgłos odkładanej słuchawki rozległ się po pomieszczeniu.
Niespodziewanie Dragneel wstał i wyszedł z kuchni, nie mówiąc dziewczynie, gdzie idzie. Wciąż zbyt oszołomiona, by cokolwiek powiedzieć, usiadła na nagrzanym przez męża krześle i wlepiła pusty wzrok w cykający zegar, który wisiał tuż nad drzwiami. Uśmiechając się delikatnie, myślała o „idealnym” planie swojego teścia, który według niej był dość sprytny . Choć niezbyt podobała się jej rola głównej bohaterki, wiedziała, że byłby to idealny scenariusz pod jakiś film komediowo – romantyczny. Zazwyczaj w nich małżeństwo się nie lubi, a później się w sobie zakochują, pomyślała, nie mogąc pojąć toku rozumowania.
Podniosła głowę, słysząc czyjeś kroki. Domyśliła się, że wraca jej mąż, który był tak samo poruszony jak ona. Jednak nie mogła się spodziewać, że nagle rzuci przed nią stos papierów.
– Akt ślubu? – zapytała pewnym głosem.
– Na pewno niepodrobione. – Rozwiał jej wątpliwości, zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć na ten temat. – Oficjalnie jesteśmy kochającym się małżeństwem, któro wzięło ślub kilka godzin po tym, jak się poznało. Cudownie! – Wzruszył ramionami, siadając naprzeciw ukochanej.
– Podpisałam. – Zdziwiła się, widząc swoje pismo na końcu dokumentu. – To prawda.
– A co ty myślałaś? – spytał gniewnie. – Dobra! – Uspokoił się, wiedząc, że zareagował za ostro. – Nieważne. Teraz masz wypełnij ten papierek, który cię upoważni do chodzenia do szkoły nr 1 w Magnolii.
Zaczął przeglądać wszystkie dokumenty, które zebrał z podłogi swojego pokoju. Wygrzebując kolejne kartki, podawał je dziewczynie, nawet nie sądząc, że może odmówić.
– A jak tego nie zrobię? – zapytała niepewnie, nie chcąc tak naprawdę znać odpowiedzi.
– Najprawdopodobniej mój ojciec się o tym dowie i wtedy już nie będę miał wyboru – wyjaśnił jej szczerze.
– Rozumiem.
Lucy kiwnęła głową, po czym złożyła na papierze podpis z nowym nazwiskiem. Chyba będę musiała się do tego przyzwyczaić, powiedziała w myślach, śmiejąc się pod nosem. Gdy tylko skończyła wszystkie czynności papierkowe, podała dokumenty swojemu mężowi, który złożył je do kupki i włożył do teczki, którą wcześniej przygotował. Zakończyli pewną część, którą mieli wspólnie załatwić, ale została jeszcze jedna, istotna kwestia.
– Musimy sformować jakiś pakt, który pozwoli nam jakoś przeżyć w tym szaleństwie – rzekł Natsu, kładąc na stół czystą kartkę papieru.
– Nigdy mnie skrzywdzisz! – Dziewczyna postawiła swój pierwszy warunek. – Nie zatrzymasz mnie w mieszkaniu. Nie będziesz mnie do niczego zmuszał. Nie będziesz ośmieszał w szkole. Pomożesz mi, gdy trzeba będzie. Dasz mi pieniądze potrzebne na życie. Pasuje?
– Zgoda! – odpowiedział zbyt szybko. – A teraz moje warunki! Będziesz się zajmowała naszym gniazdkiem miłosnym. Codzienne gotowanie to zwyczaj. Raz w tygodniu mam prawo uzyskać od ciebie małżeński gest, oczywiście nie wychodząc poza twoje reguły. Będziesz spędzała ze mną czas i nie uciekniesz ode mnie. I jak?
– Twoje warunki brzmią jakbym miała być dla ciebie … – szepnęła dziewczyna.
– To jest nieważne! – powiedział ostro. – Akceptujesz czy nie?
– Zgodziłeś się na moje, więc ja zgodzę się na twoje… Tylko martwi mnie ten „małżeński gest” – odpowiedziała mu szczerze. – Na seks ani na inne rzeczy się nie zgodzę, więc nie wiem, co masz na myśli.
– Dowiesz się, kiedy przyjdzie pora, ale nie martw się. Nic ci nie zrobię. – Starał się ją zapewnić.
Już bardziej spokojna podpisała się, wiedząc, że na takich zasadach będzie mogła jakoś funkcjonować. Przygotowując się do pierwszego zadania, powróciła do czynności sprzed telefonu, czyli przygotowywania śniadania, nucąc cichutko pod nosem „To już jest koniec, nie ma już nic…” przy smarowaniu kanapek.
Kiedy tylko zakończyła swoje pierwsze śniadanie z mężem, wstała od stołu i udała się, idąc za wskazówkami Natsu, do pokoju gościnnego, który postanowił jej podarować. Oczywiście jego pierwsze propozycje dotyczyły wspólnego pożycia małżeńskiego, jednak po kilku ostrych sprzeciwach dziewczyny, zgodził się przyznać jej rację. Zadowolona z sukcesu szła pewnym krokiem, pośpiewując pod nosem piosenkę Richarda Marxa & Donny Lewis – „At The Beginning”.
Dochodząc do nowego pokoju, zatrzymała się tuż przed drzwiami, mając jakieś złe przeczucia. Znając już trochę swojego teścia, mogła się obawiać, że „pokój dla gości” może się okazać zwykłą noclegownią dla panienek, które ma sprowadzać jego syn. Westchnęła, pojmując, że w rzeczywistości niewiele ją to odchodzi, po czym weszła do środka.
Już na pierwszy rzut oka pomieszczenie wydawało się skromne. Łóżko stojące po jej lewej stronie, tuż przy ścianie, było przykryte jasnobeżowym kocem w brązowe wzory, które mocno się wyróżniały na tle całego pokoju. Już samo niewielkie biurko z komputerem i podstawka z telewizorem były dość mizerne, dlatego Heartfialia (a w zasadzie już Dragneel) stała jak kołek w drzwiach, po raz kolejny zastanawiając się, czy ktoś nie próbuje jej nabrać. Z pewnymi wątpliwościami zrobiła kilka kroków do przodu, by stanąć na białym dywanie, oplatającym w połowie przestrzeń podłogi. Dopiero z tamtego miejsca ujrzała kolejne drzwi, znajdujące się w wybrzuszeniu, które Lucy uznała za część kolejnego pomieszczenia. Wystarczająco zaciekawiona, podeszła i otworzyła drewniany twór, niszcząc dobre wyobrażenia o rodzince.
Lepił ją blask, którego doznała po zobaczeniu przepięknych złotych wisiorków, naszyjników i pierścieni, który zalśniły, czując dotyk promieni słonecznych. Niezwykłe suknie balowe, zwyczajne ubrania i stroje na najróżniejsze okazje tak onieśmieliły dziewczynę, że nie potrafiła zrozumieć, na co to wszystko. Znała już przepych bogaczy, ale jeśli to miał być pokój dla panienki na jedną noc, to czuła lekką przesadę w tym wszystkim.
– To nie ja, to mój ojciec. – Podskoczyła z wrażenia, słysząc czyjś głos. Oddychając ciężko, powoli się odwróciła, by móc zobaczyć rozbawioną minę Natsu, który był dumny z tego, że ją wystraszył. Niezbyt chętna do rozmowy machnęła na niego ręką i powiedziała:
– Idź sobie!
Starała się grzecznie go zbyć, nie mając najmniejszego zamiaru słuchać opowieści na temat tego pomieszczenia, którego ją najbardziej zaintrygowało. Odwróciła się od niego tyłem, udając niedostępną, by go zniechęcić od rozmowy.
Zasmucony, wiedząc, co dziewczyna planuje, zrobił dwa kroczki w prawo i wyszedł z jej nowego pokoju, mówiąc:
– Zbierz się tylko szybko. Nie lubię zbyt długo czekać, dlatego pójdę już i zamówię taksówkę.
Zostawił ją, próbując udawać zranionego szczeniaczka.
– Na początku nie wydawał się taki miły – powiedziała na głos, nie do końca mogąc zrozumieć jego postępowanie.
Prychnęła i powróciła do wcześniejszego wyboru garderoby, który przy takim zasobie, wydawał się niełatwym zadaniem. Biorąc przykład z niektórych bohaterek z seriali, podeszła do działu z odzieżą codzienną i zamknęła oczy, równocześnie wyciągając do przodu rękę. Macając po kolei materiały, chwyciła w swe szpony pierwszą napotkaną bluzkę i spodnie. Podniosła powieki i niepewnie spojrzała na ciemne jeansy i fioletowy sweterek z długim rękawem. Wzruszyła ramionami i okręciła się o 1800, wyglądając za białą firankę, by ujrzeć, jaka jest pogoda. Nie mogąc dojrzeć letnich krajobrazów, postanowiła, że nie będzie więcej kłopotała się z ubiorem, tylko nałoży to, co wybrał przypadek.
– Mam męża – stwierdziła. – Nie muszę mu się przypodobać!
Włożyła wybraną kompozycję, po czym ruszyła w stronę wyjścia, zastanawiając się, czy mąż już na nią czeka. Okazało się, że tak. Zniecierpliwiony już tupał nogą, choć w rzeczywistości przygotowania nie trwały dłużej niż kilka minut. Wzruszyła ramionami. Rzuciła na podłogę balerinki, które nałożyła następnie na nogi, dając znak, że jest już gotowa. Oboje zgodnie poszli na parking.
Zmęczenie doskwierało jej ogromnie, a sam fakt, że powoli zaczynały dochodzić do niej sygnały nudności, utwierdzały ją w przekonaniu, że poprzednia noc daje o sobie znać. Jednak zanim zdążyła nacieszyć się błogim snem, usłyszała głos Natsu, który mówił jej, że dojechali. Niechętnie, wręcz pod przymusem, wysiadła z taksówki tuż przed główną bramą szkoły. Z oddali mogła dostrzec zarys samego budynku, lecz liczne drzewa zasłaniały jej dokładne zbadanie terenu.
– Ładnie – powiedziała tylko.
Oboje ruszyli, gdy tylko Natsu umówił się z kierowcą za ile zamierzają wrócić. Lucy trzymała się go dość kurczowo, idąc z nim ramię w ramię i przy okazji podziwiając skromne ławeczki poustawianie po obu stronach rozłożystego chodnika. Jednak jej wzrok skierował się w zupełnie inną stronę, kiedy tylko ujrzała przepiękny zagajnik po swojej lewej stronie, który przylegał do bocznego muru szkoły. Piękny, niczym obraz wyjęty żywcem z baśni, roztaczał cudowną aurę spokoju i wypoczynku, w który pragnęła się zanurzyć. Drzewa, kwiaty, czy sam wystrój wyglądały na wyjątkowo zadbane w porównaniu do innych części terenu szkoły.
– Ogród – powiedział niespodziewanie Dragneel, odkrywając, gdzie patrzy dziewczyna. – Wnuczka dyrektorki zadbała o jego wygląd. – Przez chwilę Lucy miała wątpliwości, czy aby chłopak nie czyta jej w myślach.
– Dziękuję za odpowiedź – rzekła grzecznie, wychodząc naprzeciw niego, by dojść na środek okrągłego placu będącego punktem pośrednim między głównym budynkiem a chodnikiem, który niezwykle ją zaintrygował. – Wróżka – szepnęła cicho.
Podniosła dłoń, chcąc złapać wodę lecącą z dzbanka, trzymanego przez śliczną wróżkę z ogonkiem, która była zwieńczeniem pokaźnej fontanny. Nabierając trochę cieczy na rękę, spojrzała na nią ciepłym wzrokiem, ciesząc się jak małe dziecko z zabawy.
– Chodź, Roszpunko! – zawołał Natsu, przechodząc obok niej. – Później się potaplasz.
– A skąd to imię?
– Kto pyta, nie błądzi, ale ciekawość, to pierwszy stopień do piekła – wypowiedział się nadzwyczaj mądrze, po czym przystanął przy wejściu prowadzącym do wnętrza szkoły.
– Jaki mądry – powiedziała ironicznie, idąc za chłopakiem.
Wciąż zadowolony z siebie, otworzył przed nią drzwi, dając jej wejść pierwszej. Gdy tylko przekroczyła próg, jej oczom ukazała się ogromna sala, której główną atrakcją były schody, prowadzące na pierwsze piętro budynku. Solidne, z posrebrzaną poręczą sprawiały, że Lucy musiała uznać wyższość tej szkoły nad rezydencją ojca. Sam widok złotych żyrandoli, obrazów, które w żaden sposób nie były falsyfikatami, czy krzeseł, oplecionych dość drogich materiałem, były dowodem, który nie pozwalał myśleć logicznie. W tym miejscu musiała spodziewać się wszystkiego.
Niespodziewanie poczuła, jak ktoś ją chwyta za dłoń. Trochę zaskoczona spojrzała na Dragneela, który zaczął ją prowadzić w głąb korytarza, znajdującego się po prawej stronie od wejścia. Na początku nic nie powiedziała, lecz zachowanie chłopaka było na tyle nietypowe, że nie potrafiła powstrzymać od komentarza.
– Mogę wiedzieć, co robisz?
– Prowadzę cię do dyrektora – odpowiedział spokojnie.
– Ale dlaczego trzymasz mnie za rękę? – zapytała, próbując dalej.
– Jeszcze byś się zgubiła.
Nie ukrywała, że budynek przyprawiał ją o dreszcze, jednak z kilkoma odpowiednimi wskazówkami byłaby w stanie znaleźć gabinet dyrektora. Jednak nie oponowała. Podejrzewała, że chłopak chciał po prostu przyjść z wizytą do szefa placówki, choć mógł być jeszcze inny powód jego zachowania. Gdyby dłużej się zastanawiała, odnalazłaby odpowiedź na nurtujące pytanie, lecz w tej chwili priorytetem było przygotować się na rozmowę z dyrektorem.
Kiedy dotarli na jeden z bocznych korytarzy ujrzała szereg podobnych drzwi. Prosto wyrzeźbione, ze średniej klasy drewna. Na środku wrót znajdował się symbol szkoły, a zaraz nad nim tabliczka z imieniem osoby, którą można było spotkać za nimi. Przechodząc obok ów rzędu drzwi, czytała po kolei podpisy, lecz tylko jedno nazwisko było jej znane. Nie miała także zbyt dużo czasu na szczegółowe przyglądanie się, gdyż tempo narzucone przez męża uniemożliwiło się zastanowienie się, czy zna daną osobę.
Dopiero gdy przystanęli przy przedostatnich drzwiach znajdujących się na korytarzu pojęła, iż nazwisko widniejące na białej kartce jest jej wyjątkowo znane – Makarov Dreyar był osobistością, która zasłynęła jeszcze parę lat temu za sprawą głośnej afery z udziałem jego syna, ale nie tylko. Dokonania w dziedzinie nauk ekonomicznych i książki publicystyczne zostały rozsławione na cały świat, a samego mężczyznę okrzyknięto geniuszem wieku dwudziestego.
– Co my tu… – pragnęła zapytać męża, lecz zanim się spostrzegła drzwi do pokoju były otworzone. Nie słyszała wcześniej pukania albo chociaż zapowiedzi. Obok niej również pozostała jedynie pusta przestrzeń, a sylwetka Natsu już kroczyła ku biurku, przy którym siedział starszy mężczyzna.
– Witam, dziadku! – krzyknął Natsu, wprawiając dziewczynę w zakłopotanie. – Wchodź! – Odwrócił się w stronę Lucy i machną ręką, dając sygnał, by weszła.
– Naucz się szanować ludzi! – skarciła go, swobodnie uderzając ręką po głowie.
– Nic się nie stało, moje drogie dziecko – rzekł nagle staruszek, wstając z fotela. Był wyjątkowo niskim człowiekiem, nawet jak na ten wiek. Ze swojej perspektywy Lucy mogła rzec, że nawet nie sięgał na wysokość jej piersi. Był drobnej budowy, lecz wyraźnie nadal przepełniony wigorem. Pełne radości oczy spoglądały na nią, a uśmiechnięta twarz wyrażała więcej niż słowa. Siwe wąsy, które były tego samego koloru co nikłe pozostałości włosów na czubku głowy, poruszały się wraz z każdym śmiechem, od którego nie mógł się powstrzymać mężczyzna.
Kiedy doszedł do szklanego stolika, wokół którego znajdował się skórzany fotel koloru drzewa hebanowego, wskazał ręką na przybyszów, by również usiedli. Natsu ani na moment się nie zawahał. Po prostu przysiadł naprzeciw staruszka, jakby traktował go na równi ze sobą. Lucy czuła się niepewnie, ale wiedziała, że nie może postąpić niegrzecznie, więc spoczęła obok męża.
– Powiedzcie, co was tu sprowadza? – zapytał radośnie dyrektor.
– Lucy, to jest Makarov Dreyar, dyrektor szkoły. – Natsu przedstawił jej mężczyznę. – Staruszku, to Lucy, moja daleka kuzynka, która postanowiła się tu uczyć. – Wskazał na dziewczynę.
– Ojejku, naprawdę? – spytał, będąc dość zaskoczonym wypowiedzią Dragneela. – Czyli panna Dragneel będzie się tu uczyć? – rzekł Makarov, drapiąc się po głowie.
– Oczywiście! Tutaj są dokumenty – powiedział, kładąc przed mężczyzną plik papierów. – I oczywiście w środku jest mała pomoc. Zapewne przydałoby się parę rzeczy na rok szkolny.
– No to wszystko mamy załatwione! – krzyknął Dreyar, nawet nie sprawdzając dokumentów tajemniczej dziewczyny. – Teraz, jakbyś mógł, wytłumacz swojej kuzynce, jak to u nas wszystko funkcjonuje.
– Oczywiście i do widzenia – Dragneel pożegnał się, po czym wstał, a zaraz za nim Lucy.
Oboje, wychodząc ze skromnego gabinetu, skierowali się w stronę wyjścia, by móc wyjść na świeże powietrze i porozmawiać. Wcześniej widziane ławeczki wydawały się dla Lucy idealnym miejscem na odpoczynek i konwersację, której ta sytuacja wymagała.
– Dlaczego dyrektor się tak zachowywał wobec ciebie? – zapytała, gdy przysiedli na ławkach.
– Ty chyba jedyna w tym mieście nie wiesz, kim ja jestem – odparł spokojnym głosem.
– Na pewno masz bogatego ojca–sponsora – odparła Lucy. – To właściwie, kim jest twój ojciec?
– Można powiedzieć, że szefem mafii Fiorijskiej, ale też nie jest to do końca prawda. Na pewno jest ważną osobistością, do której między innymi należy ów szkoła. No i przy okazji do mnie.
– Nie pasujesz mi do takiej roli – odparła Lucy.
– Magnolia… miasto pozorów – rzekł, wyraźnie ukazując smutek związany z tym nietypowym stwierdzeniem. – Czy zaczniesz inaczej mnie teraz traktować po tym, jak poznałaś prawdę? – Spojrzał jej prosto w oczy.
– Jeśli masz na myśli seks, to najwyżej możesz sobie kupić gazetę porno!
– Wiesz … – odwrócił się – … z tobą będę miał naprawdę dobrą zabawę.
– A myślałeś, że od razu rzucę ci się w ramiona, wielbiąc ziemię, po której stąpasz? – zapytała złośliwie.
– To nie taki zły pomysł.
Dziewczyna przechyliła głowę lekko na bok, po czym podniosła do góry rękę i uderzyła nią Dragneela, tym razem się nie powstrzymując. Jednak już po chwili żałowała swojego czynu, gdyż przypomniała sobie wredną skłonność męża do docinek.
– Koniec lata, a komarów nadal chmara – skomentował jej cios.
– Wiedziałam – szepnęła. – A teraz zechcę ci przypomnieć, że miałeś mi opowiedzieć o tej szkole.
– Dobrze… – Kilka razy kiwnął głową. – Może zacznę od tego, że nasza szkoła powstała niedługo po zakończeniu I wojny światowej i została założona przez tajemniczą Mavis Vermilion. Dawny budynek znajduje się w ostatnim kompleksie szkoły. Obecnie stoi tam tylko dla ozdoby i dla łowców tajemnic. Niektórzy mówią, że jest nawiedzony – dodał. – Z tego okresu pochodzą trzy miejsca: wspomniany gmach – zaczął wyliczać – fontanna, która była pierwotnie w innym miejscu, i popiersie dyrektorki. Rozumiesz?
– Tak – odpowiedziała nieśmiało.
– No, więc przez te wszystkie lata było wiele remontów , ale dopiero po zakończeniu II Wojny Światowej postanowiono zamknąć stary budynek i tak powstały dwa nowe. Pierwszy, który jest nazywany numerem jeden – wskazał palcem na gmach, z którego przyszli – i numer dwa, który jest tutaj. – Zmienił pozycję paluszka, pokazując na budynek, który było widać w oddali. – Szkoła nr 1 jest stworzona dla wielopokoleniowych bogaczy, czyli dla mnie czy rodziny Dreyar. Natomiast dwójka służy za przystań dla nowych milionerów, którzy dorobili się majątku w ciągu ostatnich kilku lat.
– Trochę straszne – powiedziała, przerywając mu.
– Taki system. Nie masz kasy, nie ma dla ciebie miejsca, ale to nie dotyczy tylko dwójki. U nas tak wszystko działa, ale dla pewności nie koleguj się z tymi z przeciwległej szkoły.
– Trochę mi ich szkoda, ale zarazem sama byłabym w takiej sytuacji, gdyby nie… gdyby nie… – słowa nie chciały przejść jej przez gardło – … małżeństwo z tobą – dokończyła załamana.
– Nie bój się. Ze mną małżeństwo nie będzie takie straszne. Najwyżej wszystko nadrobię w łóżku – rzekł, posyłając jej piękny, ciepły uśmiech.
– A co? Bogate doświadczenie? Z iloma kochałeś się? – zasypała go gradem pytań. – A może się wstydzisz wyznać mi prawdę?
– Było ich tysiące… – odpowiedział tak, że Lucy nie mogła stwierdzić, czy to prawda, czy też nie. – Spać czy kochać się? Nie sądzisz, że miłość to troszkę inna rzecz niż przygoda na jedna noc?
– Kim ty jesteś i co zrobiłeś z Natsu? – spytała, nie wierząc w to co słyszy. – No co?
Chłopak pokazał jej tylko język, po czym wstał i ruszył w kierunku podjazdu, na którym czekała na nich taksówka.
– Gdzie idziesz? – Wstała i pognała zaraz za nim.
– Do samochodu – odpowiedział, machając do niej.
– A nie miałeś mi pokazać szkoły?
Kiedy nie uzyskała odpowiedzi na swoje pytanie, podniosła do góry ręce w błagalnym geście i ruszyła dalej. Nie wiedząc, jak go może zmusić do jakiejkolwiek inicjatywy, ustawiła się obok niego, czekając, aż będzie miał dosyć jej bliskiej obecności i sam zacznie.
– Jutro ci pokażę, poznasz parę moich znajomych, a i tak pewnie odwołają lekcje – stwierdził spokojnym głosem, dzięki czemu plan dziewczyny się powiódł.
– A uroczysty początek roku szkolnego? – zapytała, wychodząc przed niego.
– Takie coś jest tylko w podstawówce, a u nas już nie ma. Od pierwszego dnia uczymy się – wyjaśnił, jednak ona wciąż nie chciała go przepuścić. – Zobaczysz!
Chłopak podszedł do niej i rozczochrał jej jasne włosy, nie mając przy tym najmniejszych oporów. Wiedziała, że w głowie Natsu zaczyna się roić od nowych pomysłów na wykorzystanie jej obecności, jednak jeśli miała zacząć uczestniczyć w ów bitwie, nie chciała stać jedynie po przegranej stronie.
– Jeśli myślisz, jak mi tu dokuczyć, to ostrzegam, że się nie dam! – rzekła tonem pełnym zdecydowania.
– O to nie musisz się martwić – powiedział, udając niewiniątko. – Mam nadzieję, że nie będzie ci przeszkadzała mała wycieczka do krawca? – dodał niespodziewanie, jakby chciał odejść od poprzedniego tematu.
– Krawca? – powtórzyła zaskoczona.
– Każdy uczeń ma swój własny styl, który reprezentuje – wyjaśnił. – Jako moja „kuzynka” musisz pokazywać swą klasę!
– To nie mogę się doczekać!
– Ja też – odpowiedział, zacierając przy tym rączki jak szatan wcielony, który ma zamiar wprowadzić swój diabelski plan w życie.
***
Podczas podróży do „najlepszego krawca na świecie” – jak mówił Natsu – była wypełniona myślami, w których Lucy wyobrażała sobie miejsce, gdzie urzęduje ów osoba. Znała już przepych życia Natsu i spodziewała się równie ekskluzywnego pracownika, który zapewni jej mundurek godny noszonego nazwiska. Jednak gdy tylko dojechali do jednej z podrzędnych dzielnic, Magnolia Village, całe emocje, które towarzyszyły dziewczynie przez całą podróż, opadły. Nie ukrywała zawodu, ale, zarazem, była podekscytowana nowym wyzwaniem, z którym musiała się zmierzyć. Przecież nigdy nie miała zaszczytu przebywać w tej części miasta.
Kilka domków jednorodzinnych ustawionych w jednym, ścisłym rzędzie, z najróżniejszymi sklepami i pomieszczeniami z usługami cieszyło oko Lucy, która znała takie widoki z telewizji. Kilkukrotnie wyobrażała sobie, że mieszka jednym z takich miejsc, przeżywając przygody podobne do tych z seriali, lecz rzeczywistość była trochę inna niż myślała. Szła ostrożnie obok Natsu, nie chcąc przewrócić się tuż obok niego. Chodniki były pełne dziur i nierówności, które wyraźnie nie powstały w ciągu jednej nocy. Uważając nawet na najmniejsze kałuże, kroczyła ostrożnie i wyrafinowanie, tworząc atrakcję dla przechodniów, którzy z czystej ciekawości przyglądali się pięknej blondynce.
W pewnym momencie Natsu przystanął, a ona uderzyła się o nosem o jego umięśnione plecy. Ocierając obolałą część twarzy, przeklinała w myślach swojego męża, który wcześniej jej nie ostrzegł.
– No i jesteśmy! – odparł radośnie chłopak.
Dziewczyna podniosła głowę, by móc ujrzeć dość schludny budynek z podwyższonych wejściem, obok którego znajdował się rząd czystych okien, idealnie prześwietlających wnętrze zakładu.
Oboje, nie czekając, weszli do środka. Dźwięk dzwonka rozległ się po niewielkim pokoiku, w którym po wszystkich kątach były pozostawiane resztki materiału. Manekiny, na który znajdowały się gotowe stroje, stały dokładnie na środku, nie tarasując innym przejścia i równocześnie ładniej się prezentując niż kolorowe strzępy tkanin. Dokładnie naprzeciw wejścia znajdowały się otwarte na szerz drzwi, które prowadziły do pracowni krawca, a co za tym idzie do jego miejsca inspiracji.
– Oh my god! Ależ to my dear Natsu Dragneel! – Niespodziewanie rozległ się donośny ryk. Z kanciapy wyskoczyła pulchna, niewysoka kobieta o brązowych, kręconych włosach upiętych w niewielki kok, który podskakiwał z każdym ruchem kobiety tak, jak reszta ciała. Nie wstydząc się swoich walorów, ubrana była w czerwoną, obcisłą sukienkę do kolan. Biegła w kierunku młodzieńca, stukając głośno obcasami kozaków o podłogę.
Co to za monstrum?, zapytała Lucy w myślach, nie chcąc wyjść w tej sytuacji na niegrzeczną.
–Witam, pani Wakaba – rzekł Natsu, podchodząc i całując kobietę w dłoń. – Pięknie dziś pani wygląda.
– Oj, oj, oj my dear Natsu, ja love you! Ty nie mów mi takich rzeczy, because ty nie zrobić na mnie wrażenia. A you, who are you? – powiedziała dziwną mieszanką języków, wskazując na zaskoczoną Lucy.
– To jest moja kuzynka, która potrzebuje na jutro mundurka do szkoły! – wytłumaczył kobiecie Natsu, gdyż wiedział, że blondynka nie jest w tej chwili nic z siebie wykrzesać.
– Ja know, co to jest za woman ! Zaraz I come back! – śpiewając, odeszła od młodych, idąc przygotować projekt.
– Natsu?! – syknęła Lucy, ciągnąc chłopaka za rękaw. – Kto to jest i dlaczego tak mówi?
– Czyli ty też? – Zaśmiał się. – Wszyscy tak reagują na panią Marii Wakabę, żonę dawnego projektanta mody, który stracił prawa do wykonywania zawodu po II Wojnie Światowej. Obecnie pracuje w restauracji Macao, a jego ukochana zajmuje się swoim pierwotnym zawodem.
– Z ki… nie ważne. Ale dlaczego tak mówi? – powtórzyła pytanie.
– To dlatego że, jak może wiesz, państwa Terrum i Siven przed drugą wojną były wspólnym królestwem, Wielką Brytanią, ale zaraz po III podzieliły się i dużo osób musiało wyemigrować. Pani Wakaba jest jedną z nich i, niestety, kiedy tutaj przybyła, chciała się nauczyć naszego języka. Znalazła jakiegoś głupiego nauczyciela, który zamiast zacząć od podstaw, wziął zaawansowany poziom, a potem uciekł i wyrobił się u niej taki dziwny styl mowy – wyjaśnił ciągiem Natsu.
– Here ja jestem! – zawołała kobieta, wracając do klientów. – Ja mam idea dla niej.
Podała Natsu kartkę papieru, trzymając ją z dala od Lucy, która była ciekawa projektu. Dragneel, dokładnie analizując każdy szczegół zaplanowanego mundurka, nie tylko próbował zrobić dziewczynie na złość, ale także sprawdzić, czy będzie się jej podobał nowy strój. Zatwierdzając wstępny zarys kiwnięciem głowy, oddał go pani Wakabie.
– Idealny, ale to u ciebie norma, kochana! – powiedział szczerze.
– My dear, Natsu! Dziękuję ci! – rzekła śpiewająco, łapiąc się za zaróżowione policzki.
– Mam złe przeczucia – szepnęła ignorowana blondynka.
– Nie masz się czego bać. – Natsu chwycił dziewczynę w talii i zaczął ją prowadzić ku wyjściu. – Nie bój się, moja kuzynka będzie miała najpiękniejszy strój w całej szkole.
– Ja? – zapytała zawstydzona.
– My dear Natsu… Ja know, że ta girl nie jest twoją kuzynką.
– To dobrze, ale to tajemnica – zawołał, puszczając oczko w stronę kobiety. – A teraz nareszcie do domu!
– Stęskniłeś się za sedesem? – zapytała złośliwie blondynka, mogąc wreszcie się na nim odegrać.
– Nie, ale za łóżkiem już tak. Jak chcesz, to możemy razem obwieścić mu, że wróciliśmy – odpowiedział, łapiąc dla siebie kolejny punkt przewagi.
***
Choć minęło dopiero parę godzin od ich niezwykłej wędrówki, zmęczenie i efekty uboczne nocnego picia dość ostro dawały o sobie znać. Już wcześniej Lucy starała się nie przejmować bólem głowy i nudnościami, a nie były one na tyle denerwujące, by brać niepotrzebnie leki. Marzyła, by w końcu znaleźć się w nowym łóżku i oddać się w objęcia rozkosznego snu, który trwałby aż do kolejnego dnia. Jednak wcześniej zapragnęła wziąć długą kąpiel, która zmyłaby z niej wszystkie brudy ze wczorajszej nocy. Mając ten zaszczyt wcześniej poznać toaletę, wiedziała, gdzie ma się kierować. Dlatego kiedy tlyko powrócili do domu, zrzuciła z siebie płaszcz i zaraz pobiegła w stronę upragnionego miejsca.
– Nie ucieknie – obwieścił jej Dragneel. – Tylko uważaj na pierścionek.
– Jasne, jasne! – odpowiedziała, krzycząc z oddali.
Zamknęła się pośpiesznie i wzięła głęboki wdech, po czym spojrzała na wnętrze pomieszczenia. Wanna, prysznic, zlew, pralka, dwie szafki i kosz na pranie... Kończąc wyliczać, odkryła, że coś jej się nie zgadza. Owszem, gdyby była w zwyczajnym domu, nic by jej nie zdziwiło, ale ów prostota u milionera była dość podejrzana. Domyślając się, że gdzieś może być haczyk, odwróciła się i podeszła, by ponownie sprawdzić drzwi. Poprawiła dwa razy zamek, a następnie kiwnęła, będąc pewną, że chłopak nie wywinie jej żadnego numeru.
W podskokach pomknęła ku wannie, odkręciła wodę i wlała do bani płynu do kąpieli, który po kilku sekundach zaczął tworzyć śliczne bańki piany, wydzielające przyjemny zapach. Rozkoszując się wonią, powoli zaczęła zdejmować kolejne partie ubrań, aż w końcu stanęła na środku łazienki naga. Weszła cała do bani, zanurzając się w kojącym cieple. Wtedy poczuła dziwny powiew zimna. Trzymając się za piersi, automatycznie przekręciła lekko głowę. Ku jej zdziwieniu, ujrzała stojącego w oddali chłopaka, który przyglądał się jej ciału, w połowie zakrytego bąbelkami.
– D czy E? – szepnął cicho, po czym odwrócił się i wyszedł z pomieszczenia, sądząc, że Lucy puści mu to wszystko płazem...
Jej pierwsza!! Rozdział boski czekam na next ;-)
OdpowiedzUsuńŻadnych uwag nie ma tylko są same pochwały :D
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę genialny! Nie mogę się doczekać następnego!
Przysyłam ci dużo weny, abyś miała na pisanie kolejnego rozdziału. ;)
Pozdrawiam
Taka długość to mi się podoba^---^ Szczerze to nie wiem jak mam skomentować rozdział xD Powiem tak, było trochę romantyzmu, śmiechu, zboczonych scen (bosz ta koncówka xD) no i smutniejsze momenty też. Przepraszałaś nas za ten rozdział za nim jeszcze wyszedł, a mi się on podoba. Trochę spraw organizacyjnych. Naprawdę mi się podoba, że wprowadzasz nas do świata PAC z Lucy. Przyjemnie mi się czytało i mam nadzieje, że dalej będzie tak samo. Na moje ta historia ma wiele plusów co sprawia, że jak to rozwiniesz to będzie to twój najlepszy blog z FT. Nie mogę się doczekać aż pojawią się następne postacie ^---^
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i składam hołd za to arcydzieło.
No i moje marzenia legły w gruzach ;-; A ja naprawdę myślałam, że ten chłopczyk z dzieciństwa to Natsu (no chyba że stracił pamięc, lub coś w tym stylu) Jakoś nie jestem do końca pewna, czy aby napewno będą przestrzegać tych całych zasad. Rozdział oczywiście jest BOSKI. Rozmowa z teściem Lucy podobała mi sie chyba najbardziej :D
OdpowiedzUsuńCo do szablonu, ten jest ok, ale chętnie zobaczyłabym też Twoje. Pozdrawiam i życzę weny :)
Bardzo wam dziękuję, a szczególnie za to, że tak późno przeczytałyście :)
OdpowiedzUsuńTak macie racje, jeszcze coś z tego będzie. Kolejne postacie oczywiście niedługo będą ;)
Chłopczyk z dzieciństwa hmmm teraz jeszcze tego nie zrozumiecie, możliwe, że dopiero się to stanie w sezonie 2, buhahah :)
Dużo Lucy i Natsu było i będzie do rozdziału ?? (ja wiem, wy nie), bo potem coś się będzie działo :)
Boooskie !<3 nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ! ^3^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ...
_____
www.princesofthedragons.blogspot.com <3
Skończyłam :) Z rozdziału jestem bardzo zadowolona. Fabularnie wszystko gra. :>
OdpowiedzUsuńAle.. Błagam. Nie pisz "Lucynki" itp.. Masz świetny styl pisania [Oprócz PAC'a czytałam również FTxOP oraz Nowe życie, które od Was otrzymaliśmy], ale to odrzuca. Sama odstawiłam na chwilkę laptopa i poszłam zrobić herbatę. Dla mnie, osobiście, jest to irytujące, może innym się podoba? Nie wiem. :)
Zauważyłam też kilka razy "Uśmiechną" Natsu się uśmiechnął! A! I gdy zadajesz pytanie, nie stawiam spacji przed znakiem zapytania.
Skoro Ashta już napisała część podchodzącą pod krytykę zacznie te przyjemniejsze sfery.
Przede wszystkim wyłapałam paradoks. Raz Dragneel mówi, że już nie ma kaca, potem wymiotuje, a na końcu mówi, że znowu ma kaca? Może chciał się popisać? Tak ciężko było mi wychwycić ten sarkazm/ironię?
Poranek po przebudzeniu.. Wszystko miło, kolorowo. Telefony Fullbasttera i Igneela były świetne. :D Tylko dlaczego chodziło niby o Lucy? O.o I co Tam Layla namiesza, co?
I te dwie szkoły.. Interesujące. Czyli, mam rozumieć, że w Magnolii nie ma biednych/przeciętnych osób? Przecież dla takowych nie ma szkół. [Wiem, wiem. Czepiam się.]
Zepsuć parówki? Mam bliżniaka?!
Koniec mnie rozśmieszył! :D A! I jeszcze to przygotowanie Igneela! Haha <3
Ocena końcowa bardzo pozytywna! :) Mam nadzieję, że szybko napiszesz następny rozdział. :3
Tak, szablon bardzo ładny! :) Jeśli chcesz możesz wstawić swój, ale ten bardzo mi się podoba! :D
Weny i czasu życzę :)
Pozdrawiam:
Ashta :3
Ja już wiele razy pisałam, że literówki do mnie należą i już nie odejdą tak łatwo :) A to, że była ta spacja, no niestety. Sprawdzałam tekst po 11, bo niektórzy chcieli już przeczytać i na półśnie sprawdzałam, więc błędy mogą być :)
UsuńDlaczego Lucy? Hmmm tajemnica służbowa :)
Cieszę się, że się podoba :) Kolejny rozdział, no tak jak mówiłam, muszę skończyć NŻ, więc najwcześniej może być w następnym tygodniu :)
Co do szkół. Oni wszyscy (główny bohaterowie) należą do klasy BOGATYCH i jak już pisałam w pierwszym rozdziale, Lucy nie chce trafić jako prostytutka do District Hell. Sprawdź sobie MAPĘ, tam są wszystkie dzielnice i ja wyraźnie podkreślałam w Magnolii są różne klasy, ale na nie zwraca się żadnej uwagi, a resza będzie w kolejnych rozdziałach;)
Hahah, Lucy zamyka zamek na dwa razy a Natsu nie wiadomo jak, se wchodzi jakby nigdy nic :D.Dobry rozdział ale tera trzeba czekac dwa tygodnie :(.Obys miała wene, chęci i czas do pisania.
OdpowiedzUsuńHahah ;) po prostu co chwile musiałam się zatrzymywać bo ze śmiechu wytrzymać nie mogłam xd
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Serio mega mi się podoba. Reakcja Lucy jak wstała mnie rozśmieszyła, chociaż każdy by się tak raczej zachował na jej miejscu.
OdpowiedzUsuńOgólnie było jak dla mnie dużo zabawnych momentów i już się nie mogę doczekać co będzie dalej.
Naprawdę super rozdział! Czytałam go z przyjemnością i często wybuchłam śmiechem :D Zresztą ty świetnie piszesz *w*
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na więcej. Weny :3 ~
Riri-chwaan~!
OdpowiedzUsuńMogę Ci mówi c Riri? Brzmi uroczo!
Cieszę się, że stosujesz się do mojej rady. Opowiadanie czyta się o wiele lepiej.
Tak jak Ashta, wyłapałem kilka literówek, zauważyłem także tajemniczego „smoczego” kaca. Rozdział przeczytałem dzień po publikacji. Przez kilka czekałem aż ktoś napiszę jakieś uwagi, żeby wyjść na miłego. <3
Pomysł ze szkołami jest interesujący. „Proces” zapisywania Lucy do szkoły poszedł zbyt szybko i łatwo. Rozumiem, że ojciec Natsu jest właścicielem, ale nie wydaje mi się, żeby podobna sytuacja zdarzyła się w prawdziwym życiu. Podobną uwagę mam do tego ślubu. Pod wpływem alkoholu robi się różne rzeczy, ale żeby ktoś pijany popędził od razu z dopiero poznaną kobietą do Urzędu Stanu Cywilnego? Tego jeszcze nie było. Urzędnicy albo mieli coś nie tak z głowami, albo zepsuł im się alkometr. Ciekawy ten Twój świat, Riri-chan.
Jeszcze jedna taka uwaga radziłbym usunąć z tekstu zwrot „na zaś”. Nie pasuje tu. Można wstawić zamiast tego na przykład „w razie czego” lub „na wszelki wypadek”. Nie pasuje mi do klimatu opowiadania. Kojarzy mi się trochę z moją babcią.
„Weśta se trochę bulwów, tak na zaś”.
To tyle ode mnie.
Fro życzy weny i pozdrawia. (~ ̄▽ ̄)~
Wyjaśnię (może być Riri :) ), TO NIE JEST PRAWDZIWE ŻYCIE!!! Już wyjaśniałam.W Magnolii rządzą PIENIĄDZE, tak samo jak w całym Fiore. Ojciec Natsu to nie tylko osobistość (później jeszcze coś będzie;) ), tak jak było w sytuacji, gdy kupował pierścionek, ludzie rzucają mu się do stóp! Jego ojciec popija piwko z królem, jedno jego słowo i KAŻDY może zostać zwolniony z pracy, a nawet wyrzucony z kraju :) Ja nigdy nie powiedziałam, że jakoś taka sytuacja mogłaby być realna, ale z drugiej strony, czy jednak nawet w naszym świecie ludzie nie liżą komuś butów, bo jest ważny, ma kasę i władzę ?
UsuńDobra ... tyle ode mnie. Chyba :) A co do zwrotów. Każdy ma swoje charakterystyczne i jednemu się nie będzie podobać "na zaś", a komuś innemu "na wszelki wypadek". Nie dogodzisz wszystkim :)
A i jeszcze proces zapisu Lucy do szkoły. To jest realne, bo słyszałam o takiej sytuacji, no może nie z fałszywym nazwiskiem, ale korupcja istnieje w naszym świecie i w świecie PAC-a :)
Każdy musi sobie po marudzić. Wiedziałem, że zaraz odpowiesz mi wyjaśnieniami ( Fro prorok~).
UsuńMimo, że wiedziałem jakie zasady panują w przedstawionym przez Ciebie świecie, musiałem coś napisać, nie będziesz na mnie zła, prawda? :c
Przepraszam za spam. Też lubię tłumaczyć.
Ja nie słyszałem jeszcze o takich sytuacjach. „Jeszcze się taki człowiek nie narodził, który każdemu by dogodził” - jak mówi moja mama. Wiem, że to jest trudne. Kiedyś prowadziłem chyba z 6 blogów na raz i w każdym coś komuś nie pasowało. Jeszcze raz przepraszam za spam, Riri-chan.
Nic się nie stało i ja NIGDY nie jestem zła za takie komentarze, bo lubię wyjaśniać. Nawet jak czasami widać moje oburzenie w komentarzu, to jego w nim tak naprawdę nie ma. Takiego komentarza nie uznaję za SPAM, bo póki nie zareklamujesz swojego bloga, bądź nie zaczniesz opowiadać o fizyce jądrowej to nie uznam tego za spam. Wiem, że nie uda się wszystkim dogodzić, dlatego lubię jeden z moich blogów, bo tam praktycznie nie muszę się starać tak, jak przy pisaniu tego bloga, bądź Detektywa :)
UsuńPowiem tylko tyle: dziewczyno masz talent!!!!! Weny życze :D
OdpowiedzUsuńNo wreszcie znalazłam chwilę na przeczytanie :)
OdpowiedzUsuńZa pół godziny wychodzę, więc nie mam za bardzo czasu na rozpisywanie się :'/
Po przeczytaniu 1 rozdziału nie wiedziałam dlaczego akurat Paranormal Activity Club, ale po przeczytaniu tego już wszystko wiem :) Teraz pozostaje tylko pytanie, kto jeszcze (oprócz państwa Dragneel) dołączy do tego klubiku.
I niech Natsu sobie nie myśli, że w klapkach nie można uderzyć się o kant. Można. Szczególnie gdy te klapki odsłaniają palce.
Przedwczoraj, nie wiem jakim cudem, zahaczyłam o szafkę. Ajć... ból okropny, a najgorsze jest to, że mam teraz niezbyt piękną ranę.
A ty też Lucy nie narzekaj. Dla mnie męczarnie z włosami to praktycznie codzienność. Niestety, taka jest cena za posiadanie długich i gęstych włosów. A po myciu...
Dobra. Już skończyłam te moje narzekanie xD
Cieszę się, że dodałaś babeczkę, która lubi sobie strzelić do zdania some english'a... :D
Mam znajomą, która siedziała rok w Anglii i teraz rozwala mnie tymi swoimi tekstami.
Rozdział jak zwykle przyjemnie się czytało, tylko znalazłam jeden mały błąd.
Ta babeczka powiedziała "women", a to jest liczba mnoga, czyli kobiety.
Woman = l.p
Women = l. mn.
Całusy :***
Dzięki za taki komentarz. Cieszę się, że już rozumiesz nazwę bloga, ale tak naprawdę ... nie jeszcze nie rozumiesz, bo dopiero zobaczysz pod koniec tego sezonu :) Dalej. Pomimo tego, że nie możesz się rozpisywać strzeliłaś niezły komentarz :) Kant wrogiem człowieka!
UsuńDzięki za wytknięcie błędu, bo szczerze ... nie zauważyłam go, a uwagi nikt mi nie zwrócił :)
Przeczytałam.
OdpowiedzUsuńRozdział dosyć przyjemny, full rzeczy się w nim działo. Gdzieś mi jakaś literówka przemknęła, ale teraz nie pamiętam gdzie, a całego rozdziału od początku nie chce mi się przewijać.
Strasznie dużo dialogów, ale skoro tak piszesz, to już się czepiać nie będę.
Pod sam koniec rozdziału miałam jednak pytanie w myślach "Czy ty zapominasz o tym, co piszesz?"
Lucy zamknęła się w łazience, a Natsu, jakby nigdy nic sobie wlazł. JAK?! Okaże się pewnie, że ma klucze, ale dla mnie było to już trochę takie... na wyrost.
Rozdział ogólnie był ok, chociaż czytanie tak długiego rozdziału tylko o Natsu i Lucy było trochę nużące. Ja akurat lubię przeskoki w akcji, nie lubię jak jeden rozdział jest poświęcony dwóm postaciom w całości.
Pozdrawiam.
To jest dopiero początek, wiele się będzie działo, ale musiałam jakieś wprowadzenie zrobić:)
UsuńA co do tej łazienki, to jeszcze coś będzie, więc się nie martw:)
Dużo dialogów, no ale zarazem po co wprowadzać w tej chwili jakieś niepotrzebne opisy, które będą zapychały resztę. Dzięki dialogom sporo poszło do przodu, jeszcze kolejny rozdział będzie troszkę taką zapowiedzią i już ruszamy z akcją :)
A ! I dopiero w dniu szkoły poznamy inne postacie, więc jak mogą być przeskoki :)
UsuńNIe wiem, póki co, poznaliśmy juz inne postacie, typu Zeref, ojciec Lucy. To, że piszesz w 3 osobie daje ci możliwość przeskakiwania do innych postaci, których nie znamy. W szkole Natsu może poznać nie wiem, na przykład Graya, a wcześniej sama możesz napisać o nim jakiś fragment, by nam zarysować nieco jego osobę. Ale to tylko moje zdanie.
UsuńPiszesz jak chcesz.
Rozumiem cię :) I specjalnie piszę w 3 osobie, żeby mieć możliwość poznawania innych bohaterów, ale mam plan, którego się trzymam i już na samym początku, że dwa pierwsze rozdziały będą dotyczyły tylko głównych bohaterów, a inni dopiero po osobistym poznaniu przez Lucy będą wprowadzeni. I tak pisałam komuś wyżej. Nikomu nie dogodzisz. Jednym się podobają najbardziej sytuacje Natsu & Lucy, inni wolą podobnych bohaterów, inny tylko Graya itd. Nie dogodzisz każdemu :)
UsuńTak jak mówię będą historie innych bohaterów, sytuacje z nimi, ale 2 pierwsze rozdziały o tej dwójce, bo pomimo wszystko od nich wszystko się zaczyna :)
Bardzo ciekawie :P nie mogę się doczekać następnego rozdziału i stwierdzam że ten świat który nam ukazałaś jest po prostu bezlitosny, ale fajnie się takie coś czyta :D
OdpowiedzUsuńo co chodzi z D czy E no mi się kojarzy tylko z jednym rozdział super tak jak inne blogi tak mnie to wszystko zaciekawiło, że nie mogę doczekać się następnej notki. Życzę weny. Pzdro :)
OdpowiedzUsuńTak, chodzi o rozmiar piersi :)
UsuńNo hej, hej :D
OdpowiedzUsuńSorki, że tak późno, ale rozkładałam czytanie tego rozdziału na raty i dopiero niedawno dobiłam do końca. (I już od kilku dni nie mam, co czytać na dobre zakończenie dnia, więc liczę na szybkie pojawienie się nowego rozdziałku)
No więc muszę Ci powiedzieć.... że to jest zajebiste! Strasznie się wciągnęłam. Czytając, musiałam robić przerwy, żeby powiedzieć ,,oż kurwa!"
Oczywiście najcudowniejszy i boski jest Natsu. Też chcę takiego ;-; Niby wesoły i w ogóle, ale wie, co to życie, zna je bardzo dobrze. No oczywiście najbardziej podoba mi się jako lekko zboczony, seksowny pan, ale tak mają chyba już wszystkie dziewczyny :3
No w każdym razie akcja zaczyna się rozwijać i nie mogę doczekać się następnej notki, zwłaszcza że chyba domyślam się, co nam w niej przedstawisz.
Przesyłam ciężarówki weny! ;*
Zapraszam do zaglądnięcia do spisu treści i będziesz wiedziała, kiedy rozdział ;)
UsuńCieszę się, że się domyśliłaś, ale w 90% zaskakuję czytelników, więc nie licz, że będziesz miała rację. Cieszę się, że opowiadanie się podoba, bo miałam spore wątpliwości, co do niego. Dzięki za te ciężarówki i jak spojrzysz na spis treści to ujrzysz, że niedługo rozdzialik się pojawi ;)
Ten rozdział był wspaniały,padam ze śmiechu tyle rzeczy tu się dzieje że niemożna tego opisać.Biore się jak najszybciej za następny :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podobało i życzę dalszego miłego czytania :)
UsuńFajne! Końcówka w tym rozdziale , boska, szkoda tylko że Lucy tak okropnie została potraktowana przez swojego ojca, Natsu i ojca Natsu...
OdpowiedzUsuńTwoja nie fanka nr 1 ale fanka I.K
Dzień dobry znów,
OdpowiedzUsuńpowróciłam do lektury! ^^
Mało tego, tym razem wzbogaciłam się o kilka informacji z zakładki MAPA i ŚWIAT PAC'A.
Możesz być ze mnie dumna po raz kolejny. :D
No to jedziemy z tym koksem!
*odpala rozdział*
,,Wiesz, że jesteśmy mężem i żoną?" UMARŁAM I PADŁAM. XD
Mam wrażenie, że dla Natsu ta sytuacja to takie ,,meeeh", a Lucy jak zawsze robi zamieszanie. Taka typówka.
A opowieść Graya przez telefon o tym jak pod urząd Stanu Cywilnego podjechali z Erzą była cudowna i naprawdę MEGA. :D
,,Tata?"
,,Nie, ciotka z Wąchocka".
Kocham Cię za te teksty.
Natsu jak się podporządkował. ,,Teraz to twoja żona i nie masz ich więcej."
Niby taki playboy, a tu meeh...
Aż się smutno zrobiło, że nie będzie więcej podbojów.
(Chociaż szczerze i tak liczę na jakieś odskoki, aby nudno nie było. ^^)
,,To już jest koniec nie ma już nic", przy robieniu kanapek, idealnie oddało absurd całej tej sytuacji. XD
Btw. aż nie ogarniam ile oni mają oboje lat, skoro ślub i... szkoła. Damn...
Sama uwielbiam nosić sweterki, więc wyobrażenie sobie takiego ładniutkiego, fioletowego na Lucy nie było większym problemem, ba, sama aż założyłabym na siebie podobny (chociaż w chwili obecnej jest na to za ciepło, heh, nie lubię jak jest aż tak ciepło na dworze).
Czemu mam głupie wrażenie, że Natsu już zaczyna zakochiwać się w Lucy?
Damn, nope, nie, to za szybko. ;_;
On jakoś za bardzo na te gesty wobec niej się według mnie nastawił.
Uh. :(
,,– Staruszku, to Lucy, moja daleka kuzynka, która postanowiła się tu uczyć. – Wskazał na dziewczynę.
– Ojejku, naprawdę? – spytał, będąc dość zaskoczonym wypowiedzią Dragneela. – Czyli panna Dragneel będzie się tu uczyć? – rzekł Makarov, drapiąc się po głowie. "
pozwolę dodać swój komentarz do tej wypowiedzi: https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRBQina-i0zXalzxhU2Iyfri3gop8oSTDIUJTeryiTiiJOZmWEg5w
*śmiech ponownie*
Lucy jako kuzynka Natsu w szkole, a w domu jako żona.
Dziwna sytuacja.
Ale cóż, takie tu są klimaty.
Nie kwestionuję.
,,wielopokoleniowi bogacze" - wyczuwam nadejście Laxusa już niedługo i bardzo mi się to podoba. ^^
Okej, wizyta u krawca.
Tak sobie myślę, że nigdy w życiu nie byłam u krawca, meh.
...,,Oj, oj, oj my dear Natsu, ja love you! Ty nie mów mi takich rzeczy, because ty nie zrobić na mnie wrażenia. A you, who are you? "
ómarłam?
Kiedyś też miałam postać, która mówi tak wpół polsko-wpół angielsko i brzmiało super, ale przeczytanie czegoś takiego u kogoś, jest równie super doświadczeniem. Uśmiałam się bardzo.
Heh, te cycki Lucy.
Te kompleksy.... Uh.
Buźka, może spojrzę na rozdział trzeci teraz, a może przy innej okazji, na razie jest super :*
Pozdrawiam i całuję, xoxo.
Mia.
Odskoki Natsu? Ty myślisz, że zrezygnowałabym z tak pięknej czynności? ;)
UsuńLucy ma 17 lat, a Natsu 19.
Powiem tak... Rozdziały od 1-4 są już po korekcie mojej i bety. Ostatnio zabrałam się również na 5 i 6, które powinny być po mojej korekcie za tydzień, a bety... za 2? Natomiast nie wiem, jak będzie dalej.
Cieszę się, że póki co się podoba. Miło mi, że tak reagujesz na moje blogi. Osobiście uwielbiam humor i dlatego nie potrafię się od niego powstrzymać (i od tajemnic, ale nie dotarłaś do tych tortur ;)) Cieszę się, że z takim entuzjazmem czytasz moje opowiadanie. Naprawdę cieszę, że podoba ci się. I cóż... Miłej nauki, bo pewnie po tym wolnym troszkę będziesz jej miała. Ja natomiast postaram się jak najszybciej dokonać korekty, bo... dobrze, że nie widziałaś wersji bez owej korekty. Padłabyś po zobaczeniu ilości błędów!
Taak, pozwoliłam sobie w końcu przejrzeć dokładnie wszystkie zakładki i już czuję się doinformowana, jeśli chodzi o bohaterów.
UsuńSzczerze? Nigdy nikt nie betował żadnych moich rozdziałów i nawet nie myślałam o jakiejkolwiek becie, choć domyślam się, że w wielu przypadkach jest bardzo pomocna. Chyba wolę uczyć się na własnych błędach, bo de facto jak czytam jakiś swój tekst po dłuższym czasie, to dostrzegam różnicę jak jest, a jak być powinno.
A opowiadanie czyta się super, naprawdę. Bardzo wciągające, a skoro mówisz, że jeszcze mają dość tajemnice, no to ahh, znajdę chwilkę i ruszam dalej z lekturą! :D
A z błędami to dobrze wiem jak jest. Czasem aż się można za głowę złapać - ale z Twoim stylem i dokładnością i tak uważam, że jakoś mega źle być nie może. ;)
*mają dojść tajemnice, o. Literówka się wkradła, parszywa. :(
UsuńUwierz mi, że styl poprawił mi się dopiero kilka miesięcy po założeniu bloga, gdy wzięłam się za poprawki. Betę mam, ponieważ człowiek czasami nie widzi błędów, a dzięki becie je zauważam, choć uważam, że czasami jest aż nadto profesjonalnie ;)
UsuńI było źle, chociaż w zasadzie rozdziały 1,2 i 3 były najgorsze, a później raczej jest lepiej :) - a przynajmniej tak sądzę ;)
Naprawdę dziękuję za komentarze i cholernie się cieszę, że blog ci się spodobał!
wizyta u krawca Skisłam! kolejny fajny rozdział :D
OdpowiedzUsuńI mamy kiszone ogóreczki ;)
UsuńNaprawdę cieszę się, że ci się podoba :)
GANDALFIE UCZ MNE BŁAGAM
OdpowiedzUsuńto dopiero 2 rozdział a już się zakochałam XDXD Boże i ten Natsu na końcu haha ^*^ wygrał no po prostu wygrał
strasznie podoba mi się jego charakter jaki wykreowałaś *^* po prostu cud miód i malina
nie pasuje mi troszkę charakter Igneela na wszystkich blogach jest przedstawiany jako spoko tatulek a tutaj taka odskocznia :D jego plan został trochę chaotycznie przedstawiony ale dzięki temu wyszło komicznie ^^
a no i ja Yunarin Kudłaty Black zgadłam że szkoła należy do Igneela! Możesz być dumna XD Wszystko by mu się udało gdyby nie ten wścibski dzieciak po prochach i jego naćpany pies! A nie sorki inaczej to leciało XD jest północ a ja siedzę na biednym przegrzanym telefonie na blogspocie i męczę oczy przy okazji co chwilę zatykając usta dłonią bo swoim opentańczym (jest taki słowo?) obudziłabym rodziców ;.; wisisz mi kasę za krople do oczu
Naprawdę jestem szczęśliwa, że podoba ci się ten blog.
UsuńSama kreacja Natsu miała być zupełnie inna, a wyszła jaka wyszła i nawet chyba lepsza.
Wiem, że Igneel ci nie pasuje, ale przyzwyczaj się. Wielu rodziców, wiele postaci zostało cholernie przeze mnie zmienionych, więc nie raz Cię pewnie zaskoczę.
Jestem dumna! Fakt, że plan Igneela był chaotyczny, ale chciałam by był w tym element komizmu!
Dobra, jakoś ci oddam za te krople... Jakoś...
Dziękuję za komentarz i bardzo się cieszę, że blog ci się spodobał!
Kolejny rozdział i kolejna dawka śmiechu xD
OdpowiedzUsuńUmiesz doprowadzić do łez szczególnie ich docinkami.
Nie przedłużając lecę czytać dalej i pozdrawiam przesyłając tony weny! ♥
Chwytam tony weny i cieszę się, że doprowadziłam Cię do łez! (sama lubię docinki tej dwójki!)
UsuńPozdrawiam Ola Ri
Boże co ja przeczytałam
OdpowiedzUsuńCzytam i wręcz płacze ze śmiechu, te wypowiedzi to wszystko, po prostu wow
Docinki tej dwójki genialne, po prostu nie da na nich nie śmiać
Genialny rozdział, zresztą jak pierwszy i one shot, piszesz naprawdę wspaniale, a ta ilość, *bije brawo, brawa od całęj widowni i wiwaty* Na prawdę należą ci się pokłony ;)
Dużo weny, pomysłów i lecę dalej :D Jestem ciekawa cym tym razem zaskoczysz <3
Bardzo się cieszę, że blog się podoba! Naprawdę bardzo.
UsuńMasz oczywiście przed sobą jeszcze sporo rozdziałów, więc jeszcze dużo "ilości" stron ujrzysz ;) A i tak to dopiero 20% historii ;)
Pozdrawiam i dziękuję
Ta data przeraża... wskazuje 12 dni przed moimi narodzinami 0.0 A rozdział wspaniały, muszę przeczytać wszystkie
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
Usuń