Siedział na sofie, z rozłożonymi na całej długości nogami. Co kilka sekund sięgał go pojemnika z chipsami, podjadając je. Siedział już tak od 4 h oglądając raz jakieś anime, a raz przeglądając wiadomości z roku X777, próbując się czegoś dowiedzieć.
- I co Happy ? – zapytał niebieskiego kotka siedzącego obok niego. Pogłaskał go jedną ręką, po czym wrócił do oglądania – Coś mi w tym wszystkim nie pasuje … Może i wszystko łączyło by się w jedną całość, ale za cholerę nie pasują mi te spotkania. – rzekł do samego siebie – Jeśli uczestniczyli w nich rodzice tych dziewczynek, to czemu … hmmm … - podrapał się po głowie – Możliwe, że ten Dareg coś wie, lepiej on może wiedzieć wszystko, ale ciężko mi jest jego o cokolwiek wypytywać, skoro i tak nie dowiem się całej prawdy. Szkoda, że ty mi nie powiesz … Ty jesteś jak Niemy Świadek w powieści Agathy Christie.- popatrzył się na telewizor bacznie słuchając tego, co mówi prezenterka. Jednak nic nie zwróciło jego uwagi … nic szczególnego. – Właśnie … Dlaczego nic więcej nie mówią? – wziął do ręki szklankę z wodą, napił się łyka po czym wyciągnął rękę by ją odstawić. Spojrzał jeszcze raz na ekran, szklanka wyśliznęła mu się z ręki i rozbiła na tysiące kawałeczków, rozprzestrzenionych po całym pokoju. – Co … on … tam robi ? – Natsu zatrzymał nagranie, po czym szybko spojrzał na jego datę. 1 czerwca X777. Załamany zaczął się rozglądać po pokoju. – Wendy, ale … co on wtedy ? Dlatego ? – Cofnął nagranie i jeszcze raz, od początku obejrzał dokładnie nagranie, jeszcze raz i jeszcze. – On tam stoi… - ukryty w cieniu budynku, oparty o ścianę stał Dareg Froze i płakał patrząc na dziewczynkę zabieraną przez ratowników. Nawet nie próbował wytrzeć kryształowych kropelek spływających po jego policzku. Tylko patrzył i nic więcej. –Dlaczego on wtedy tam był ? Przecież to nie on zgwałcił, więc … - wstał – CHOLERA!!! – krzyknął na całe mieszkanie – Teraz to już totalnie się pogubiłem! – opadł na sofę. – Musze coś z tym zrobić … Tylko co ?
Miejsce niedaleko domu Darega
Lucy powoli szła widząc przed sobą człowieka, który zamordował jej matkę, który bezlitośnie wbił jej kulkę w czoło, który pozbawił ją jedynej osoby, którą kochała….
- „Gdzie on idzie?” – pomyślała dziewczyna. Zaczęła się rozglądać, po chwili zastanowienia odkryła miejsce docelowe tego człowieka. – „Idzie w kierunku doków…Nie mam wątpliwości, ale … Po co on tam idzie?” – nagle odwrócił się, dziewczyna szybko schowała się za drzewa. Bała się wychylić, nie była pewna do czego może być zdolny ten morderca. –
„Pamiętam, jak o tym rozmawiałam z moim kuzynem.”
(PS. Jakby ktoś nie wiedział ta rozmowa miała miejsce w Odcinku 9)
- Co takiego wspaniałego zrobiłem, że zasłużyłem na wizytę mojej ukochanej kuzynki? – powiedział kuzyn widząc Lucy, która stała w progu.
- Wiesz o co chodzi ! – krzyknęła uderzając dłońmi o blat biurka.
- Za bardzo angażujesz się w tę sprawę … - powiedział spokojnie mężczyzna poprawiając krawat.
- Do jasnej cholery !!!!!!! Mój ojciec możliwe, że jest członkiem Acnologia, siedzi teraz w więzieniu za zabójstwo Virgo i powinien …- zamilkła
- Ja wiem o czym ty nie wiesz, ale ja za to nie wiem o pewnej sprawie … Myślałem, że nie pamiętasz, ale widzę, że się myliłem – powiedział ze stoickim spokojem Kuzyn
- Ja nie chcę pamiętać …
- Wiem, ale … nie sądzisz, to dobra wymiana informacji. – Lucy popatrzyła na kuzyna. Usiadła na fotelu i zaczęła mówić. Gdy skończyła opowiadać małą część swojego dzieciństwa, rozpłakała się. – Nie wiem co mam robić! – Dareg wstał, podszedł do niej i przytulił ją.
- No już … ciii – pocieszał ją – Layli nikt nie zwróci życia, a ty nie możesz niszczyć swojego.
- Ale ja pragnę zemsty! – krzyknęła.
- Wiem, każdy ma swoją własną małą zemstę w swoim sercu, ale czy to znaczy, że każdy musi ja wykorzystać ? – powiedział jej patrząc prosto w jej oczy – Twoja matka była wspaniałą kobietą, która do końca powierzyła się sprawie, którą uważała za słuszną. Powinnaś być z niej dumna, a ten chłopak ? To było jeszcze dziecko, on sam pewnie nie wiedział co czyni. Posłuchaj skoro ty miałaś wtedy niepełne 14 lat, to on mógł mieć ile ? 15,16 ? To było dziecko, więc …
- JAKIE DZIECKO?! NIE! – sprzeciwiła się – TO BYŁ URODZONY MORDERCA!
- Pamiętaj nikt nie rodzi się mordercą, nikt nie rodzi się gwałcicielem, nikt nie rodzi się do robienia złych czy dobrych rzeczy. – próbował ją przekonać. – To czas sprawia, że z czasem nasze życie wybiera drogę, po której chce kroczyć.
- Ale … ja chcę zemsty!!! – krzyknęła ponownie.
- Jak miał na imię ? – zapytał się po chwili.
- Je… Jellal. – bała się, czuła niepojęty lęk, nie chciała wypowiadać tego imienia, ale musiała.
- Dobrze … postaram się go znaleźć, ale nic nie obiecuję. Możliwe, że już od dawna nie żyje. – obiecał jej. – Tylko mam do ciebie pytanie ?
- Jakie ? – zapytała niechętnie
- Czy gdy będziesz stała przed nim, trzymając w ręku pistolet, to czy pociągniesz za spust ? – nie chciała odpowiedzieć, odwróciła głowę, cały czas płacząc. – Czy będziesz w stanie zabić człowieka ? Przecież ty nie jesteś mordercą…
- Pewnie nie zabiję … ale tylko chyba. – odpowiedziała mu, po czym wstała, otarła oczy rękawem bluzki i wyszła, zatrzaskując drzwi.
Lucy cały czas patrzyła na mordercę swojej matki, nie wiedząc co robić. Nie miała broni, nie miała sił by się z nim zmierzyć, ale chciała wiedzieć. Chciała zabić. Nieprzeniknione pragnienie mordu ogarnęło całą dziewczyną, nigdy nie czuła się tak bestialsko.
- „Mamo … co mam zrobić?” – próbowała w swoim umyśle usłyszeć odpowiedź na to pytanie, jednak nikt nic nie chciał powiedzieć. – „Dlaczego to się wtedy wydarzyło? ” – zapytała siebie ponownie i wtedy wspomnienia powróciły ze zdwojona siłą, ten ból, to cierpienie, ta rozpacz i te oczy…
14 lat temu
Siedziała w limuzynie obok matki, która oglądała świat za szyby, ojciec wciąż przeglądał jakieś dokumenty. Nie wiedziała, gdzie jadą, po prostu kazał jej i Layli wsiąść do samochodu. Dziewczynka miała złe przeczucia, ale nic nie mogła zrobić. Po prostu siedziała i czekała, na to co ma się wydarzyć.
- Jude … - nagle odezwała się Layla. Lucy aż podskoczyła z wrażenia, nie mogąc zrozumieć dlaczego matka odważyła się na taki krok.
- Co chcesz kobieto ?! – zapytał się ostro, dając jasno do zrozumienia, że nie chce by ktoś mu przeszkadzał
- Gdzie jedziemy ? – Lucy chciała przerwać mamie, zrobić wszystko by zamilkła. Tak się bała, że coś się stanie, jednak ojciec spokojnie na nie spojrzał i z uśmiechem na twarzy odpowiedział:
- To niespodzianka moje drogie. – Lucy odetchnęła z ulgą.
- „Czyli to moja wyobraźnia” – wyjaśniła sobie, jednak po chwili jeszcze większe dreszcze przeszły całe jej ciało – „On nigdy tak się do nas nie odzywał.” – popatrzyła się w stronę ojca, po czym szybko odwróciła wzrok. – „Boję się…” – pomyślała. Nagle samochód zatrzymał się przy starej fabryce części samochodowych. – Coś się stało ? – zapytała się na głos, po czym ugryzła się w język.
- No właśnie co się dzieje? - do pytania dołączył Jude. Drzwi się otworzyły, zobaczyli, że obok nich stoi szofer
- Przykro mi, proszę państwa, ale samochód uległ usterce i będę zmuszony pójść zadzwonić po pomoc, lecz w tym miejscu nie ma zasięgu. – wyjaśnił im.
- Nic się nie stało, poczekamy … Laylo, jak widzisz jest tutaj mały lasek, może zechcesz się wybrać ze mną na spacer? – zapytał delikatnie Jude
- Oczywiście. –zgodziła się z uśmiechem na twarzy. – Kochanie proszę zostań w aucie, tata i mama chcę chwilkę dla siebie. Dobrze? – Lucy kiwnęła głową. Po chwili Layla przytuliła córeczkę, szepcząc jej do ucha – Kocham cię. – wyszła z samochodu. Po policzkach dziewczyny spływały łzy.
- Mamo … - powiedziała cicho. Rozejrzała się dookoła, poczekała chwilę, aż szofer zniknął za zakrętem, po czym cichaczem wyszła z limuzyny. Skierowała się w stronę rodziców, starając się jak najciszej dostać do miejsca ich pobytu. Gdy dotarła ujrzała pięciu mężczyzn stojących wokół jej matki, młodego chłopaka i jej ojca głupkowato uśmiechającego się w stronę żony.
- Gdzie on jest ? – zapytał
- Co ? – Layla popatrzyła na niego z goryczą w oczach. Jude dał znak jednemu z mężczyzn, który podszedł do kobiety, rzucił ją na ziemię, rozerwał suknię na plecach, chwycił bicz i zaczął ja bić.
- Coś czuję, że gwałt ci nic mi nie da, skoro ty i tak jesteś największą dziwką na świecie. – podszedł do niej, chwycił za włosy i podniósł głowę. – Ty suko! – zaśmiał się – Wiesz, że po twojej śmierci Lucy będzie tylko na mojej łasce? A, wiesz co to znaczy ? Znajdę jej tak cudownego męża, że będzie przynosiła do domu miliardy kryształów!
- Zostaw moje dziecko! – rzekła przez zęby Layla. Jeden z mężczyzn podszedł z naostrzonym prętem, zatrzymał go nad ręką kobiety.
- Oj zostawię … do czasu. – spojrzał jej prosto w oczy – A teraz jestem ciekaw jak bardzo ją kochasz ? – Lucy siedziała w krzaka przyglądając się sytuacje ze łzami w oczach. Nie mogła nic zrobić, za bardzo się bała. Z trzęsącymi się rękoma mogła tylko czekać na to co ma się wydarzyć.
- Dlaczego ? – zapytała Layla. Jude kiwnął głową, mężczyzna z całą siłą wbił metalowy przedmiot w dłoń kobiety. Ta wygięła się z bólu, jednak mocno zaciskając zęby, zdusiła w sobie krzyk. Upadła, głośno sapiąc. Spojrzała na przebitą, krwawiącą dłoń.
- Pytałaś o coś ? – powiedział z drwiną – Bo dowiedziałem się prawdy, a jej nie mogę tolerować. Będę udawał, będę zabijał, będę kłamał, będę robić wszystko by to znaleźć i by ukryć prawdę, a ty w tym mi nie przeszkodzisz! – zwrócił się w stronę mężczyzn. – Podnieście ją! – wyjęli jej powoli pręt z dłoni i unieśli. Odwrócili ją tyłem do Juda. – Rób swoje … - szepnął na ucho chłopakowi, który stał obok i patrzył na wszystko niewzruszony.
- Tak jest. – odpowiedział.
- Może po tej sprawie pozwolę jej wyjść JELLAL. – rzekł głośniej Jude. Chłopak wyjął za płaszcza czarny Colt 1911, wymierzył prosto w głowę kobiety. - Jakieś ostatnie słowo ? – zapytał Heartfilia. Layla obróciła lekko głową i spojrzała na młodego chłopaka, który w nią celował.
- Wybaczam ci … - powiedziała cicho, tak bardzo, że Lucy nie była w stanie usłyszeć tych słów. Strzelił. Lucy podskoczyła, lekko krzycząc. Szybko zatkała usta, modląc się, by nikt jej nie usłyszał.
- Słyszałem cichy krzyk. – powiedział Jellal
- „Nie, nie, nie, nie…”- powtarzała w myślach Lucy, mając łzy w oczach.
- Wy ją zakopcie! – rozkazał Jude – A ja pójdę sprawdzę.
- Tam! – Lucy to zaskoczyła, wskazał w przeciwnik kierunku, to tego w którym się znajdowała. Gdy jej ojciec oddalił się, zaczęła się czołgać w stronę samochodu. Gdy była wystarczająco daleko, wstała i pobiegła. Gdy wróciła szybko się ogarnęła, otrzepała ubrania, wytarła oczy. Jednak widziała, że jest brudna. Nie wiedziała co ma robić, cały czas płakała. Usłyszała. Zobaczyła, że w jej stronę idzie Jude. Zaczęła się rozglądać. Nagle wpadła na pomysł. Gdy już ją widział, zaczęła skakać na kolejne płytki chodniki, udając, że się bawi. Przy jednym zachwiała się i upadła.
- LUCY! – krzyknął Jude, podbiegając do niej. – Co ci się stało córeczko?
- Gdy siedziałam w samochodzie zaczęłam się nudzić i wyszłam się pobawić, ale się potknęłam. – płakała. Była cała brudna. – Gdzie mama ? – zapytała niepewnie.
- Pokłóciliśmy się… Uciekła. Jest gdzieś w lesie, ale … nie wiem gdzie dokładnie. – wyjaśnił jej, ale wiedziała, że to kłamstwo. Bała się, jednak nie mogła nic zrobić, wsiadła do samochodu i pojechała z ojcem, a gdy odjeżdżała, ujrzała jak spogląda na nią niebieskowłosy chłopak z blizną na oku. Zapamiętałą tą twarz, ale strach i ból sprawiły, że zapomniała kto tak naprawdę zabił jej matkę.
- „Po tylu latach wszystko pamiętam …” – pomyślała Lucy. Zanim się spostrzegła Jellal stał już przed wejściem do doków. Widać było, że się skrada. Lucy lekko wychyliła głowę, widząc, że patrzy on na czerech mężczyzn pijących piwo w kącie. – „Co on tam robi? ” – nagle ujrzała, że wyjmuje on za płaszcz Colta 1911. Przeraziła się, jednak całe było sprzeczne z jej żądaniami, wstała i zaczęła iść w stronę mężczyzny. – Dlaczego ? – powiedziała na głos – Dlaczego zabiłeś mi matkę ? – powtórzyła. Odwrócił się zaskoczony.
- Layla ? –zapytał, zanim się zorientował kogo przed sobą widzi. – Lucy … Ja…
- Kto tu jest?! – krzyknęli mężczyźni. Podeszli oni do dwójki, po czym zaczęli wyjmować pistolety. Lucy dopiero w tym momencie ich poznała.
- To wy … - powiedziała cicho.
- UCIEKAJ!!! – krzyknął Jellal, po czym do nich wymierzył. Strzelił trafił jednego, jednak pozostała trójka zaczęła strzelać do Jellala i Lucy. Jeden pocisk zaczął lecieć w kierunku dziewczyny, przerażona krzyknęła, jednak nic w nią nie trafiło, oprócz krwi, która trysnęła na całe jej ubranie.
- Dl…dla…dlaczego ? – nie rozumiała, Jellal upadł, jednak cały czas mierzył w przeciwników. Jeszcze kilka strzałów i Lucy ujrzała, że cała czwórka leży martwa. Gdy niebezpieczeństwo odeszło rzuciła się na niebieskowłosego, by zobaczyć jego ranę. Rozdarła jego koszulę, lecz gdy zobaczyła, jak blisko serca może być kula, zamarła.
- Przepraszam. – usłyszała nagle. Mężczyzna zakasłał krwią, wymiotując ją prosto na dziewczynę. – Przepraszam … ja nie chciałem zabijać.- płakał, a z jego płaczem zaczęły z nieba spadać krople deszczu. – Przepraszam …
- Już nic nie mów ! Ja pamiętam … Ty mnie uratowałeś, gdyby nie ty …I teraz … Przepraszam, dlatego nie umieraj, nie chce… - jego uścisk lekko się rozluźniał
- Znasz Erzę, więc powiedz jej, że ją kocham i że przepraszam … - jego głowa opadła na bok.
- Że co ?! TERAZ?! – zaczęła się oglądać – Jeśli … Musze uciekać! – zaczęła biec i gdy była wystarczająco daleko zadzwoniła po karetkę i rozłączyła się. – Przepraszam … Przepraszam … Przepraszam … Przepraszam …
Szła powoli do swojego mieszkania, co chwilę rozglądała się czy nikt jej nie śledzi. Gdy doszła, szybko wbiegła do środka, zaryglowała się, podeszła do biurka i wyjęła z niego broń. Usiadła w kącie i czekała, ale nikt nie przychodzić. Minęła godzina, potem kolejna i dopiero wtedy mogła odetchnąć z ulgą. Wstała i poszła do łazienki umyć się. Gdy weszła pod prysznic, uklękła i płakała.
- Mamo …twój morderca nie żyje … obaj nie żyją. Ale jak ja mam … - nie dokończyła nie była w stanie. Szybko się umyła, przebrała i wskoczyła do łóżka. Skuliła się i myślała – Muszę rozwiązać tę sprawę ! Muszą ochronić to, za co matka oddała życie, ale najpierw muszę pójść do Erzy … Do niej ? On ją kochał ? A jeśli ja … Aaaaaaaaaaa!!!! – krzyknęła, płacząc i płacząc.
Następnego dnia rano
Lucy gdy tylko nastał poranek, zebrała się i pobiegła na komisariat. Gdy się na nim znalazła, od razu zaczęła szukać Erzy, jednak nie mogła jej znaleźć. Gdy ujrzała Gray’a podeszła do niego.
- Gdzie jest Erza? – zapytała się.
- Oj … ona … - zaczął się jąkać. – Jest w szpitalu. – powiedział cicho.
- To przez to omdlenie ? – Lucy zaniepokoiła się
- Prawie … - odpowiedział jej chłopak, po czym uciekł zostawiając jej bez wyjaśnień.
- A co ty tak dzisiaj bez Natsu ? – od tyłu podeszła do niej Mirajene. – Dziwne … czyżby rozwód ?
- A od kiedy jesteśmy razem ? – zapytała zawstydzona dziewczyna.
- A właśnie! – krzyknęła sekretarka – Słyszałaś ? Wczoraj w nocy była strzelanina w dokach, a potem wybuchł pożar i wszystkie dowody poszły w diabli. Biedni Elfman i Lisanna nie mają tam czego szukać oprócz popiołów. – Lucy przeraziła się, lekko odeszła od dziewczyny – Coś się stało? – zapytała opiekuńczo.
- Nic … tylko byłam wczoraj w tamtej okolicy, dobrze, że nie szłam do doków. – okłamała ją – Musze iść. – wybiegła z komisariatu potrącając Natsu, który właśnie przyszedł do pracy.
- Lucy, coś się … ? – nie dokończył, gdyż dziewczyna nawet się nie zatrzymała. – No nic…
- A, więc jednak rozwód! – powiedziała zadowolona Mirajene.
- Co?! – zapytał zdziwiony Natsu
- A właśnie! Laxus chciał cię widzieć, gdyż są jakieś nowe ślady w sprawie tych zwłok znalezionych w lesie. – zanim o coś się zdążyć zapytać, dziewczyna znikła w korytarzu.
- Dzisiaj chyba nikt mnie nie chce słuchać … - powiedział zawiedziony.
W szpitalu
Lucy szła do pokoju, który wskazała jej pielęgniarka z bukietem kwiatów. Niepewnie stawiała kroki, co chwilę zastanawiając się nad tym czy nie lepiej uciec. Jednak zdecydowała się wejść do środka, zapukała i weszła.
- O Lucy! – rzekła zdziwiona dziewczyna, odkładając czytana książkę na bok – Coś się stało? – łzy zaczęły ponownie płynąć po policzkach Lucy. Zamknęła drzwi, podała Erzie kwiaty i bez słowa usiadła na krzesełku.
- Jak się czujesz? – zapytała blondynka
- Oj, jak kobieta w ciąży ! – powiedziała radośnie. Lucy w tej chwili zamarła. Nagle zaczęła się miotać po pokoju. Przystanęła.
. Czy … czy to … Jellala ? – zapytała ledwo chwytając powietrze.
- Tak, ale skąd wiesz? Znasz go ? – Erza była lekko zdezorientowana. Nagle Lucy upadła na kolana przez łóżkiem na którym leżała Scarlet. Przycisnęła czoło do podłogi. – Lucy co ty?
- PRZEPRASZAM! – wrzasnęła – Jellal nie żyje … przeze mnie…
- Że … co ?! – Erza wstała i podeszła do Lucy by ją podnieść. – O czym ty gadasz?!?!!?!?
- Wczoraj ta … strzelanina … on mnie osłonił… i zginął!!! – powiedziała, nie mogąc dobrze wypowiedzieć zdania.
- Ale dlaczego?! – Erza usiadła, miała ochotę krzyczeć, jednak dusiła w sobie uczucia. Martwiła się o dziecko, dlatego chciała zachować spokój.
- Jellal był tym, który zabił moją matkę … On prosił ci przekazać, że … kocha cię … i przeprasza. – Lucy wstała i chciała uciec. Nagle poczuła dłoń Erzy na swoim ramieniu.
- Czy mu wybaczyłaś ? – zapytała Erza. Lucy spojrzała na nią i na jej łzy spadające na białą pościel.
- Tak. – odpowiedziała stanowczo. – Zapomniałam wiele rzeczy, byłam pewna że to wszystko jego wina, ale… już wszystko dokładnie pamiętam… Wszystko.
- Dziękuję … - uśmiechnęła się – Więc mógł odejść w spokoju.
- PRZEPRASZAM!!! Ty i twoje dziecko, ja … - Erza pokręciła głową.
- Będę mogła z czystym sumieniem powiedzieć swojemu dziecku, że jego ojciec był dobrym człowiekiem … Dziękuję. Mówił mi o niewinnej kobiecie, którą musiał zabić. Nie dawało mu to spokoju, chciał odkupić swoje winy, ale nie pamiętał kim była … Dobrze, że odkupił swoje winy ...
- Erzo … - podeszła do niej i się wtuliła w jej ciało. Obie płakały próbując okryć jak powinny dalej żyć …
W królestwie Laxusa
Cały czas patrzył na jeszcze jeden kawałek papieru, który dostał on swojego dziadka. Podjął decyzję, by powiedzieć o tym wszystkich, znał jej konsekwencje, ale nie mógł pozostawić tą sprawę nierozwiązaną. Nagle usłyszał pukanie do drzwi.
- Proszę! – powiedział. Do środka wszedł Natsu, trzymając w ręku kasetę.
- Chciałeś mnie widzieć, a i ja też chcę ci coś pokazać! – rzekł szczęśliwy.
- Usiądź! – rozkazał Laxus. Chłopak posłusznie usiadł na krześle. – Mam ważną rzecz do powiedzenia. Otóż zwłoki, które odnaleźliśmy należą do ….
Ciąg dalszy nastąpi …
No nie , w takim momencie przerwać :/
OdpowiedzUsuńKtoś to się bawi w Mashime.
Nareszcie :D!
OdpowiedzUsuńWarto było czekać, ale znów przerwane w takiej chwili ;u;
Czekam na więcej :3
Jezu przeryczałam z połowę rozdziału. Odkąd Lucy zaczęła wspominać o śmierci matki, aż po wyznanie Erzie o śmierci Jellal'a. Świetnie, świetnie, świetnie. Chcę więcej. Już nie mogę się doczekać kolejnej części. Co do zwłok z lasu to teraz wydaje mi się, że mogą one należeć do Layli, a nawet na pewno. Nie mam innych pomysłów kto to może być. Szkoda, że Jellal nie żyje. Biedna Erza sama z dzieckiem zostanie, No chyba, że coś zrobisz i jednak on przeżył. Ciekawi mnie jeszcze co ma Laxus na tej karcie. Może ma jakieś informacje o Acnologii.
OdpowiedzUsuńNo czekam z niecierpliwością, ale jakoś dam radę wytrzymać. Życzę wiele weny.
Bardzo ciekawy rozdział. Troche się wyjaśniło, ale ciekawość nie maleje ;)
OdpowiedzUsuńCzekam :p
Picasso
Świetny rozdział, warto było poczekać na takie cudo.... :D
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada... Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału...
Życzę weny i czasu do pisania .... :*
OMG!!! Dareg jest zamieszany w całą sprawę??? Kurde, mnie też niezmiernie ciekawi co robił w miejscu, z którego zabierano Wendy... I jeszcze ta rozmowa Natsu z Happy'm - hahaha!!! Epicka ;D. Uważaj Natsu, bo ci kot odpowie ;D. Na pewno :D. A może Ola takie coś planuje??? Hmm... Ciekawe, ciekawe :D. W każdym razie czekam, aż Happy zacznie mówić - będzie zabawnie :D.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, Lucy, będziesz zdolna zamordować kogokolwiek??? Hmmm... Odpowiedź pewnie znajdę dalej, ale komentuję każdy akapit osobno, dlatego może to być trochę pozbawione sensu :D. Wybacz Olu :D. Powiem tak: zemsta nie rozwiąże problemów i nie wróci życia tym, których już nie ma. Uważam, że Lucy obrała złą drogę, by nieco uspokoić sumienie. Być może będzie się czuła jeszcze gorzej niż przed podjęciem decyzji o zlikwidowaniu mordercy swojej ukochanej matki. Jednakże każdy jest kowalem własnego losu i nic na to nie poradzimy. Jeśli ktoś jest uparty i dąży do celu - zrobi nawet to, co nie jest właściwe.
O mój Boże!!! Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam!!! I jeszcze to, że Lucy, będąc maluchem, wiedziała jak się zachować. O matko!!! Inne dzieci na jej miejscu już dawno płakałyby i histeryzowały, a ona??? Zachowała się, jak dorosła... Olu, moment śmierci Layli opisałaś genialnie. Łącznie z bestialstwem Jude'a i znęcaniem się nad nią reszty mężczyzn. Ciągle się głowie, o co chodziło Judowi??? I dlaczego Layla mu zawadzała??? Kurde, no niestety nie potrafię do tego dotrzeć!!! Czytam mnóstwo kryminałów, ale tutaj totalnie nie wiem, co dla nas szykujesz :). I za to duży szacun!!!
Nie!!!!!!!!!!!! Jella, trutniu, nie wolno ci umierać!!! Rozumiesz??? Erza cię potrzebuje!!! Choćby nie wiem co, masz żyć, rozumiesz??? Inaczej wydrę cię temu mistycznemu światu, nieważne jaki piękny jest, i sprowadzę na ziemski padół. Dotarło??? Cieszę się ;). W tej chwili masz się tutaj zmaterializować, albo, jak Boga kocham, przełożę przez kolano i wymierzę razy, jak Grey Anastazji, gdy przewracała oczami, albo przygryzała wargę!!! Czyli dotarło jeszcze bardziej, tak??? No i super!!!
Natsu, czyżbyś się czuł samotny??? Chodź, ja cię przygarnę i wysłucham :D. Hihi :D. Olu, pożyczam go do przyszłego piątku :D. Ktoś musi go pocieszyć, a że padło na mnie, co robić??? Zgodziłam się :D. A Lucynka w podskokach do Erzuchny poleciała ;). Ale będą jaja, jak się dowie, że zostanie ciocią :D. Hue, hue :D.
O Boże!!! Jakie to piękne i zarazem smutne!!! Erza i Lucy to prawdziwe przyjaciółki. Miałam świeczki w oczach czytając ten fragment!!! Olu, potrafisz, jak i zaskoczyć. Oczywiście wszystko w pozytywnym kontekście ;). Bardzo się cieszę, że trafiłam na twoje blogi i mam zaszczyt je czytać!!!
Olu, Ty zawsze kończysz w takich momentach :). Ach!!! Ja też tak będę robić :D. Hue, hue ;D. A co do zwłok, to pojęcia nie mam, kogo są. Może Layli???
A co do szablonu, to wybacz Słońce, ale najpierw muszę ogarnąć GIMPa i popracować nad szablonami na swoje blogi, które zamierzam założyć we wakacje :D. Mało czasu na to wszystko jest :D. Pozdrawiam cieplutko i czekam na ciąg dalszy :).
Ps. Przepraszam za SPAM :D.
Olu, jest 6, no teraz 7, komentarzy :D. Czyli kolejny rozdział będzie za tydzień, prawda??? Jupi!!! Dobrej nocki :D
UsuńPs. Od 20 próbowałam przeczytać ten rozdział i go skomentować, ale ciągle ktoś lub coś mi przeszkadzało :D. No, ale co zrobić??? C'est la vie mon amie ;D.
Wiesz mi coś też blokowało w ogólnie dostępnie do bloga i ty szczwany lisie! Oj rozdział i tak by był za tydzień, ale trzeba zmotywować do pisania :) A i co do Lucy to już był wyjaśniane kiedyś. Gdy była mała, była wiele razy porywana, więc dla niej naturalne było zachowywać się tak, żeby nikt nie zauważył, co się z nią stało, więc takie zachowanie nie było wyssane z palca i jak pisałaś było ciekawe, ale wiesz tak się martwiłam o ten rozdział. Nie wiedziałam co będę pisać, bo myślałam, że wyjdzie 1/3 tego, a tu nagle napisałam więcej niż zazwyczaj, więc jestem szczęśliwa. Dzisiaj się biorę za pisanie nowego życia, a jutro może już zacznę coś do detektywa pisać, albo na nowy blog zacznę coś przygotowywać :)
UsuńAha. Rozumiem :D. Tak, tak, było :D. Pamiętam jak Dareg opowiadał to Natsu i reszcie, kiedy szli jej z odsieczą :D.Kochana, nie miałaś się o co martwić :D. Wyszło fantastycznie!!! A co do dalszego ciągu, to jestem przeszczęśliwa, że będziesz pisała :D. I "Nowe życie" - awwww!!! Normalnie nie mogę się doczekać!!! A co do zmotywowania, to racja :D. Jak ja w końcu będę miała bloga to też będę wymagała komentarzy, bo w końcu u osób, których blogi czytam, komentuję każdy wpis :D. Hue, hue :D. Pozdrawiam cieplutko :D.
UsuńPs. Co do nowego bloga to super :D. Ja się jeszcze muszę wziąć za ten, który mi przesłałaś :D.
Ps.2. Czytałaś nowy chapter??? Genialny!!!
Świetnie jak zwykle, ostatni rzadko czytam twoje blogi z kompa, a z telefonu nie mogę komentować, więc tu zawrę te wszystkie emocje po tych wszystkich rozdziałach ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ Cudnie piszesz, a wszystko wygląda na takie dokładnie przemyślane i profesjonalne~~~~ Ta cała sytuacja z Lucy, Laylą, Natsu, Igneelem wciąga mnie jak w mandze, a do tego wątek Acnologi i Zerefa sprawia, że chcę więcej i więcej. Ale skończenie w takim momencie! No foch no... To jest jak z dobrą mangą, trzeba czekać tydzień by wielki sensei wstawił swoje arcydzieło, podłe..... Ola-sensei to było wspaniałe~~~~
OdpowiedzUsuńZniecierpliwiona Ayako
Chce więcej ヽ(●゚´Д`゚●)ノ゚
jeśli napiszę wcześniej to wstawię :)
UsuńCzemu mi uśmierciłaś Jellalda?! T-T
OdpowiedzUsuńAle tak to rozdział jest super. Jak każdy! :D
Czekam na kolejny!
Pozdrawiam i życzę weny.
Biedny Jellal, a Erza chyba jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńPytanko, nie wiem czy ja to po prostu gdzieś przeoczyłam czy dopiero planujesz to uwzględnić, ale w rozdziale bodajże 5.1 był sen i miało się wyjaśnić do kogo on należał. Jestem ciekawa.
odp. Będziesz jeszcze czekała z 10 rozdziałów, może więcej. Tak dokładnie nie wiem, jak rozłożę akcję :)
UsuńPowiem ci, bardzo ciekawie ci to wyszło. Ale cały czas miałam wrażenie, że Lucy nie wiedziała jak dokładnie zginęła Layla... a ona to widziała na własne oczy. Wiedząc, jaki jest Jude, i do czego jest zdolny też dziwi mnie zachowanie Lucy wobec niego w pierwszych rozdziałach, chodzi mi o szok jakiego doznała po znalezieniu taśmy z Virgo...
OdpowiedzUsuńJednakże, moment śmierci Layli, video na którym był Froze, śmierć Jellala.... przez to ostatnie czuje się lekko rozczarowana, jak mogłaś :C :P Biedna Erza... No a tak serio, to choć jest mi przykro z powodu śmierci Fernandesa, to dało to takiego... no jakby solidnego, pozytywnego kopa do tej historii ^.^ I tak jak wcześniej wspomniane wątki, cały ten rozdział sprawił, że poczułam ten kryminalny klimacik :3
Co do historii Lucy, powiem szczerze, że trochę mi nie wyszło. Napisałam i chciałam, żeby mnie ludzie zrozumieli, ale możliwe, że za mało podkreśliłam jeden fakt. Lucy pamiętała tylko, że JELLAL, ten chłopak o niebieskich włosach, zabił jej matkę. Tak jakby zepchnęła w podświadomość informację o tym, że jej ojciec zlecił morderstwo,że on tam był. I tak naprawdę wszystko sobie dopiero teraz przypomniała całą prawdę :)
UsuńWyszło ci! Przestań bzdury pleść, to było genialne! Nawet odważę się powiedzieć, że to jeden z lepszych fragmentów jak dla mnie, czytając to siedziałam jak na szpilkach :D
UsuńA no i teraz jak mi to wyjaśniłaś, to faktycznie, nie odebrałam tak tego, ale to bardziej mój błąd :P I przynajmniej teraz wszystko rozumiem, nawet to jest w pewien sposób oczywiste, po tym co biedna Lucyna w tak młodym wieku zobaczyła... :(
Odetchnęłam z ulgą :)
UsuńBrak słów...
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ;)
Tylko szkoda, że Jellal nie żyje (chyba, że nas czymś zaskoczysz)
Idę czytać dalej :D
Nieee Jellal :( a takto fajnie
OdpowiedzUsuń