Przy biurku, przy którym panował niewyobrażalny bałagan, siedział Natsu, który co chwilę wzdychał patrząc na dowody i zeznania ze sprawy włamania do rezydencji Heartfilia.
- Co się stało ? – od tyłu, z zaskoczenia podszedł do niego Gray – Dziewczyna cię rzuciła czy co?
- Natsu i dziewczyna ? – zapytała złośliwie Lisanna podchodząc do przyjaciół – On nawet nie dotrzymał słowa!
- Lisanno ! – czuł jak traci cierpliwość – Wybacz, ale ostatnio mamy tyle spraw na głowie, że nie mam czasu się porządnie wyspać, a ty oczekujesz ode mnie, że zabiorę cię na randkę!
- No, przepraszam... – czuła się zakłopotana, więc szybko się odwróciła i poszła w stronę swojego biurka.
- Nie powiem, umiesz rozmawiać z dziewczynami. – Gray poklepał go po ramieniu – Jesteś tak świetnym rozmówcą, że wszystkie od ciebie uciekają.
- A ty co Casanovo ? – powiedział do niego, nawet się nie odwracając.
- Ja… buduję relację z Juvią… - oznajmił niespodziewanie.
- Zaraz! – krzyknął Natsu, wszyscy popatrzyli się na niego ze zdziwieniem. – Oświadczyłeś się jej ? – zapytał cicho zaskoczony detektyw.
- No jeszcze nie, przecież jesteśmy ze sobą dopiero od paru dni, ale … ona naprawdę mnie kocha!
- A ty … - dał sygnał przyjacielowi by dokończył
- No lubię ją … - odpowiedział mu lekko zawstydzony Gray.
- Lubię pizzę z podwójnym serem, a czy ją kochasz? – ciągnął dalej starając się wyłapać wszystko od Fullbastera.
- Chyba tak! – patrzył się na podłogę, próbując uniknąć wzroku Natsu.
- Gdybyśmy teraz wskrzesili Sherlocka Holmesa to by doszedł do takiego samego wniosku drogą dedukcji… Zakochałeś się! – powiedział mu na ucho
- A jak tam sprawa? – szybko zmienił temat rozmowy.
- Nijak ! – opadły mu ręce – Nie ma poszlak, nie ma świadków, oprócz jednej pani, która widziała „ducha”. – Wyjaśnił mu. – Ciekawe jak zareagowała Lucy na tą wieść.
- A co JESZCZE z nią nie rozmawiałeś? – Gray był zszokowany tą informacją – Dlaczego ?
- Tak naprawdę … od … śmierci Makarova praktycznie ze sobą nie rozmawiamy. – Odpowiedział mu Dragneel.
- Separacja, hmmm. – Fullbaster zaczął myśleć.
- Jaka separacja?! - Natsu był wyraźnie oburzony żartem kolegi.
- To chyba tylko ty i Lucy nie wiecie, że jesteście w sobie zakochani. – Zaczął iść z powrotem do pracy. – Lepiej z nią porozmawiaj, szkoda by było, gdybyś ją stracił.
- Już straciłem. – Pomyślał chłopak, a po chwili powrócił do pracy.
W mieszkaniu Lucy
Dziewczyna siedziała na fotelu, mając w dłoniach kubek gorącej kawy. Wypiła łyk, po czym odstawiła naczynie na stolik. Do ręki wzięła pierwszą stronę, gdzie mogła się znajdować wiadomość.
- Mam nadzieję, że coś odkryję. – Powiedziała do siebie.
Drogi Czytelniku !
Wszystkie informacje, które są tu zawarte, są tajne. Dlatego te dokumenty nie mogą ujrzeć światła dziennego.
Już w zeznaniach świadków napisałem o tym, że chcę Ci przekazać prawdę o wydarzeniach z roku X763. A, więc najpierw musimy się cofnąć do czasów, gdy Acnologia był już tym kim jest teraz, czyli bezlitosnym szefem mafii! Dnia 3 stycznia X763, gdzieś w godzinach porannych …
Igneel Dragneel właśnie się przeciągał, próbując potem wstać z łóżka. Nagle usłyszał pukanie do drzwi, nałożył niechętnie szlafrok, a następnie otworzył wrota „gościom”.
- Witam! – przywitali się dwaj mężczyźni – Czy mamy zaszczyt rozmawiać z Igneelem Dragneelem, detektywem komisariatu Fairy Tail.
- Tak … - odpowiedział lekko zaskoczony policjant
- Jesteśmy z pewnej placówki… - rzekł jeden z mężczyzn, powoli uchylili płaszcze pokazując odznaki FBI. - … chcielibyśmy z panem porozmawiać, jednak nie w tym miejscu o … - spojrzał na jego ubiór – takich warunkach.
Detektyw kiwnął głową i szybko wszedł do środka by się przebrać. Gdy dokonał tego, wyszedł wszystko z przybyłymi agentami. Wsiedli do samochodu.
- Przepraszamy za niedogodności. – przeprosił jeden z mężczyzn, po czym założył gościowi przepaskę na oczy – Niestety musimy dbać o bezpieczeństwo naszej placówki.
- No ok., tylko jak dotrzemy macie mi postawić śniadanie z podwójnym espresso. – Igneel postawił im warunki, na które chętnie przystali. Gdy dotarli zaprowadzili w go w nieznane mu miejsce, by później wprowadzić go do dziwnego pokoju, gdzie czekało już na niego sześć osób w tym …
- Layla! – krzyknął zaskoczony. Dziewczyna podniosła się i spojrzała na Igneela.
- Braciszek! – wszyscy byli zaskoczeni całą sytuacją.
- To wy jesteście rodziną ? – zapytali zaskoczeni agenci.
- Kurcze, czy my na pewno jesteśmy w FBI ? Nic nie szukaliście o nas? – zapytał z drwiną Dragneel.
- Ja i Igneel straciliśmy rodziców, gdy byliśmy dziećmi. Przydzielono nas do innych rodzin zastępczych, jednak jakiś rok temu udało nam się siebie odnaleźć. – Wyjaśniła Layla
- Faktycznie … - zaczął mówić jeden z zebranych – A no tak jeszcze się nie przedstawiłem, gdzie moje maniery. Mam na imię Weisslogia, miło mi poznać. – Uśmiechnął się szeroko. – Ci panowie… - wskazał na agentów FBI - … powiedzieli mi, by nie podawać nazwiska, tylko samo imię do rozpoznania. A i co ja chciałem powiedzieć… - Popatrzył na wszystkich mając lekko podniesioną głowę - … Że FBI dokładnie nie sprawdziło osób, które zostały wezwane w tajemnicze miejsce…
- Tego bym nie powiedziała. – Przerwała mu kobieta, która siedziała w samym kącie – Mam na imię Shandiau. Obecnie znajdujemy się na obszarze południowego Fiore. Sądząc po trajektorii, po której się poruszaliśmy sądzę, że to jest ten tajemniczy hangar, który jest uznawany przez ludzi za nawiedzony, a w rzeczywistości te dziwne dźwięki to po prostu rozmowy agentów, którzy wychodzą zapalić. – Wszyscy patrzyli na kobietę w osłupieniu.
- Ghi… Głupota. – Rzekł mocno wytatuowany i wykolczykowany mężczyzna.
- Jestem Skiadrum! – nagle podniósł rękę jeden z mężczyzn. – A czy możemy się dowiedzieć, po co nas wyrwaliście z łóżek o tak wczesnej godzinie ?
- Zaraz wszystko wyjaśnimy! – zapewnił jeden z agentów, nagle kiwnął głową do drugiego, by wyszedł. – Jak państwo zapewne słyszeli Acnologia nie robi sobie z wiele z życia ludzkiego. Morduje, gwałci, porywa, kradnie, oszukuje, nielegalnie handluje i wiele innych. Powiedzmy sobie szczerze FBI nie daje rady, dlatego potrzebujemy LUDZI. Każdy z was posiada unikalne zdolności, które mogą nam się przydać podczas walk.
- Ja chciałbym je usłyszeć! – znowu odezwał się Weisslogia.
- Oczywiście. – Zgodził się agent – A, więc zacznijmy. Igneel. – Wskazał na czerwonosłowego mężczyznę. – Umie posługiwać się bronią palną, świetnie włada kataną, jest z policji, dlatego jest dobrą wtyką. Layla, ją znacie, jest najlepszą włamywaczką, świetnie znajduje potrzebne przedmioty, potrafi wczuć się w osobę, która coś ukryła. Weisslogia … jego nie muszę przedstawiać. Pomimo charakteru, na świecie nie ma nikogo, kto mógłby mu dorównać w sztukach walki. Shandiau jak zauważyliście świetne rozpoznanie w terenie, ma genialną pamięć, potrafi zapamiętać każdy najdrobniejszy szczegół z miejsca zbrodni. Skiadrum jest nazywany drugim Holmesem, dedukcja, rozpoznawanie, znajomość broni, niesamowita spostrzegawczość. Metsuryu, osoba która jako jedynie póki co siedziała cicho. W jego przypadku należy uważać na swoje laptopy, komputery, gdyż nie znajdziecie tak dobrego hakera, którego nawet FBI nie mogło oskarżyć o cokolwiek. Metalicana, broń biała to dla niego pikuś. Wie o niej wszystko, potrafi posługiwać się każdym żelazem jakie znajdzie pod ręką. Pytania?
- Co mamy robić ? – zapytał nagle Igneel.
- Walczyć z Acnologią, jeśli nie wy to kto ? Musicie to zrobić, oczywiście za odpowiednią pensją. – Wszyscy zaczęli na siebie patrzeć.
- Głu-po-ta! – Metalicana powiedział na głos to, o czym wszyscy myśleli. – Idę do domu!
- Przykro mi, ale jeśli odmówicie zostaniecie aresztowani i oskarżeni o utrudnianie śledztwa. – Agent przeszył wzrokiem wszystkich zebranych – Uwierzcie mi 5 lat więzienia to jest minimum.
- Grozicie nam. – Weisslogia podszedł do agenta – CO WY PIEPRZYCIE?!
- Zgadzam się! – nagle odezwała się Shandiau – Zrobię to.
- Ja też! – zaraz po niej odezwała się Layla.
- No tak kobiety mają większe jaja niż faceci. – Skiadrum wstał z miejsca – Zgadzam się. – A zaraz po nim wszyscy dołączyli …
Drogi Czytelniku.
W taki oto, prawie legalny, sposób dołączyliśmy do Dragon Slayerów. Przez wiele miesięcy nic się takiego nie działo. Myśleliśmy już, że Acnologia nie żyje. Jednak nagle 7 lipca X763 wydarzyła się przerażająca rzecz. Opowiem Ci, to co ja widziałem i to co wszyscy kazali nam utajnić. Nawet FBI. Dlatego idąc do ich siedziby nic nie znajdziesz. Tylko moje wspomnienia mogą pomóc odkryć PRAWDĘ.
Nie będę cię zanudzał, gdyż to nie jest do niczego potrzebne, gdyż najważniejsze jest, że tego dnia…
Igneel i Metalicana szli przez kolejne korytarze fabryki trzymając bronie w dłoniach. Pokonywali kolejne zakamarki budynku, aż stanęli przed drzwiami. Sprawdzili, czy w środku ktoś jest. Ujrzeli dwóch uzbrojonych mężczyzn.
- Na trzy. – Rozkazał Igneel. Metalicana kiwnął głową na znak zgody. Palcami Dragneel zaczął odliczać. Kopniakiem weszli do środka. Igneel od razu strzelił w serce jednego ze strażników. Drugi zaczął sięgać po broń, jednak Metalicana wykonał szybki ruch kataną i odciął mu rękę. Tamten chciał krzyknąć, nie zdążył, gdyż po chwili jego głowa upadła na ziemię. Obaj mężczyźni spojrzeli na lekarze. Tamten cały się trząsł, szybko pobiegł do szafki, z której wyjął broń. Wymierzył on w intruzów. Nagle, przyłożył sobie pistolet o głowy i strzelił.
- Tak kończą przestępcy. – Podsumował Metalicana. – Ciekawe co tak badali ? – zdziwiony podszedł do stołu operacyjnego. – Igneel! – krzyknął przerażony odsuwając się od stołu.
- Co tak wrzeszczysz jak jakaś dziewczynka? – podszedł do niego i nagle zrozumiał o co chodzi. – O BOŻE! – zakrył usta. Oboje patrzyli na małego chłopca w wieku 5, 6 lat. Leżał nagi na stole, jego tors był rozcięty od pasa po samego członka. Krew spływała po całej długości Sali Tortur, organy można było ujrzeć gołym okiem, jednak to nie to przerażało najbardziej mężczyzn. – On żyje … Gheee! – Igneel zaczął się dusić, nie potrafił powstrzymać płynących łez.
- Proszę. – Niespodziewanie chłopiec poruszył ustami, kierując głowę lekko w stronę Dragon Slayerów. Nie słyszeli co dokładnie mówi, jednak dla nich było zrozumiałe czego pragnie. Metalicana podszedł do niego, zawiesił miecz nad jego sercem, po czym wbił go w ciało chłopca, który wydając ostatni oddech lekko się uśmiechnął.
- Bydlaki! – rzekł ostro Igneel. – Możliwe, że jest tutaj więcej takich miejsc!
- Musimy poszukać jakiś poszlak, czy jak tam mówicie w policji. – Zaproponował mu Metalicana.
- Wiem. – Policjant podszedł do komputera, na którym wyświetlały się dane. – „Eksperyment nr. 43. Gdy dziecko leżało na stole operacyjnym było spokojne, jednak gdy tylko zrobiliśmy pierwsze cięcie zaczęło płakać. Najlepszym sposobem na uciszenie go było zakneblowanie, jednak potrzebowaliśmy znać reakcje. Odkryliśmy, że najboleśniejsze są pierwsze cięcia, gdyż z czasem chłopak powoli przyzwyczajał się do bólu. Wyniki były zadowalające, jednak chcemy wiedzieć, co by było, gdyby tylko były dokonywane obrażenia wewnętrzne. Eksperyment numer 56 z klatki numer 16 nadawałby się do tego idealnie. ” – Igneel i Metalicana na chwilę zamilkli – Jak ktoś może zrobić coś tak okropnego?!
- Chodź musimy znaleźć ten pokój w którym trzymają te dzieciaki. – Partner poklepał go po ramieniu.
- A może tam ? – Igneel wskazał na drzwi, które znajdowały się pomiędzy szafkami. Oboje zdecydowali się tam pójść i sprawdzić. Powoli nacisnęli klamkę, drzwi były otwarte. Zajrzeli do środka, sprawdzając czy nie ma w środku straży. Gdy nikogo nie zobaczyli, ze spokojem weszli do środka, z chwilowym spokojem. Gdy już się znaleźli w pokoju, ich oczom ukazał się widok z najstraszniejszego filmu gore*, jaki tylko widzieli. Ciała martwych dzieci były porozrzucane po całym pokoju, wiele z nich nie miało kończyć, ich ciała były zmasakrowane, a twarze wyrażały niewyobrażalny ból i cierpienie, jakie doznały te maluszki.
- Ratunku … - usłyszeli ciche wołanie. Zaczęli się rozglądać. Nagle zobaczyli chłopca z fioletową czuprynką na głowie wychudzonego, wyglądającego jak zombie, a nie jak człowiek.
- Żyje! – Metalicana podbiegł do niego. Gdy go chwycił zrozumiał, że chłopiec jest niesamowicie lekki. – Szukaj innych! – rozkazał przyjacielowi, który od razu zaczął sprawdzać, czy ktoś żyje.
- Tutaj! – powiedział lekko, niosąc w stronę partnera kolejnego chłopca, który miał różowy kolor włosów.
- Dzieklujee. – Słowa chłopca głęboko poruszyły Igneela, chwycił go za wychudzoną dłoń.
- Nie bój się, zabiorę cię do domu. – Obiecał mężczyzna.
- A jak nie mają domu ? – zapytał nagle Metalicana
- To ja go wezmę! – zadeklarował policjant. – Tu jeszcze są dwaj! – Metalicana podszedł i wziął ich.
- Co tu robicie!?- usłyszeli za sobą pytanie w niezrozumiałym języku. Mężczyzna chwycił nóż leżący na stole i podbiegł do jednego z chłopców. Igneel szybko rzucił się, chroniąc go przed ciosem, jednak sam mocno został zraniony, gdyż nóż wbił mu się głęboko w udo, naruszając kość.
- CHOLERA! – zaklął policjant. W tym czasie Metalicana wziął i zastrzelił tajemniczego osobnika.
- Nic ci? – podszedł do niego zmartwiony przyjaciel.
- Noga mi krwawi kurwa, nie może być lepiej!
- Naprawdę z tobą źle zaczynasz majaczyć … - oboje zaśmiali się. – Co zrobimy z dzieciakami ? – Igneel wyjął za pasa telefon.
- Zaraz wyślę wiadomość reszcie. – Wyjaśnił mu.
- A jak ktoś się dowie o ich obecności ? – Igneel na chwilę się zawahał. – A może do centrali ?
- Nie wiem … Spróbuję. – Zadzwonił, po kilku sygnałach odebrała jakaś kobieta.
- Słucham! – powiedziała do słuchawki.
- Tutaj agent Dragneel, numer 4642, hasło : Twoja mama jest trochę szalona … Przyślijcie posiłki do sali numer 16, w której mieści się laboratorium. – Wyjaśnił kobiecie. – A i wezwijcie sporo karetek.
- Zrozumiałam. – Po tych słowach rozłączyła się.
- Mam nadzieję, że przybędą. – Rzekł Metalicana cały czas starając się zatamować krwotok u przyjaciela. – Gorzej jak trzeba będzie ci ją amputować …
- Ty to umiesz pocieszać! – wrzasnął Dragneel, a następnie skręcił się z bólu – Muszę wytrzymać te dzieciaki więcej przeszły.
- Jeszcze jeden… - usłyszeli cichy szept. Odwrócili się w stronę dzieci, jedno z nich różowowłosy chłopiec, starało się im coś powiedzieć. – Jeszcze jeden… - powoli zaczął podnosić drżącą rękę, próbując wskazać jedno pomieszczenie za klatką.
- Cholera! – krzyknął Metalicana. Spojrzał na swojego przyjaciela. – I co teraz?
- Ty idź i ratuj dzieciaka, jakoś przeżyję! – Igneel podjął decyzję. Redfox wstał i podszedł do wskazanego przez chłopca miejsca. Odsunął z hukiem klatki, a następnie wszedł do lodowatego pomieszczenia. Od razu zauważył dziecko leżące na lodzie, które trzęsło się z zimna. Szybko wziął je w ramiona i zaprowadził do ciepłego pomieszczenia. Położył chłopca na ziemi, a następnie zdjął płaszcz i bluzkę. Położył je na dziecku, a następnie je przytulił.
- CZY JEST TU KTOŚ?! – usłyszeli wołanie, do środka weszło trzech uzbrojonych agentów FBI. Igneel z trudem wyjął odznakę i pokazał im.
- On też. – powiedział cicho wskazując na Redfox, który starał się ogrzać dziecko.
- Lekarzy, nosze i posiłki. – Rzekł do radia jeden z agentów.
- Dzięki. – Igneel zdobył się na ostatni uśmiech, po czym upadł na ziemię.
Gdy się obudzi zobaczył, że leży w białym pokoju, chciał się bliżej jemu przyjrzeć, ale nie mógł obrócił głowy.
- Proszę ostrożnie! – usłyszał rozkaz. Poczuł ból w gardle, chwilę zakrztusił się. – Proszę powiedzieć ile palców widzisz. – Lekarz zawiesił nad nim rękę.
- Trzy! – odpowiedział cicho. – Co z dziećmi? – Musiał wiedzieć, chciał wiedzieć.
- Wszystkie przeżyły, już od kilku dni powoli je uczymy jeść, chodzić i innych rzeczy. – Uspokoił go lekarz.
- Ile spałem? – zapytał Dragneel
- Cały tydzień panie! – powiedział mu lekarz – I jeszcze z tydzień tu poleżysz. A co do nogi … - Igneel bał się znać odpowiedź - … udało nam się uratować, chociaż piękna blizna pozostała. – Dragneel już nie słuchał, gdyż znowu zasnął.
Dwa tygodnie później
- Na pewno ? – zapytała się po raz n-ty Layla
- Chcę już stąd iść! – krzyknął naburmuszony Igneel – A i gdzie jest szefcio ?
- U siebie w gabinecie! – odpowiedziała mu dziewczyna. Mężczyzna wypisał się z prywatnego szpitala FBI, który znajdował się w jednej z ich baz. Gdy tylko wszedł, bez pukania, do pokoju szefa, od razu napotkał się ze zdziwieniem.
- Słucham Igneel ? – zapytał Dragon Slayera
- Chcę przygarnąć tego chłopca! – oświadczył od razu
- Którego ? – szef nic więcej nie pytał, aletego Igneel z lekka był zszokowany
- Tego z różowymi włosami. Natsu. – Odpowiedział szybko.
- Już go nazwałeś ? Natsu … Tak, wprowadzi ciepła do twego życia, ale pamiętaj, że może dać ci wiele burz! – ostrzegł go mężczyzna
- Chcę go! – był pewien swojej decyzji.
- Hahaha – zaśmiał się szef FBI – Tak jak wszyscy … Metalicana, Metsuryu, Weisslogia, Skiadrum i ty. Wszyscy znaleźliście sens by żyć.
- Tak, a co będzie teraz z nami ?
- To co zawsze tylko teraz … - wziął głęboki oddech – Nigdy więcej tu nie przychodźcie! A, więc… - Igneel oddał odznakę i wyszedł bez słowa, jednak na jego twarzy zagościł piękny, promienisty uśmiech.
* Gore – rodzaj dreszczowca, horroru filmowego, charakteryzujący się dużą ilością brutalności, scen z krwią i wnętrznościami oraz (często, choć nie zawsze) ponurym klimatem.Anime tego typu to : Shiki, Gantz, Berserk, Higurashi, Hellsing.
Fajny prezencik^^. A rozdział...normalnie brak słów z zachwytu. Miło poznać troche przeszłośći ojca Natsu :). Oby Natsu szybko odwiedził Lucy :D
OdpowiedzUsuńPicasso
Rozdział cud, miód, orzeszki i wszystko co dobre. Wyjaśniło się trochę w tym rozdziale. Jak dobrze, że Natsu to przybrany synek. Przynajmniej między nie będzie dziwnie, gdyby Lucy i Natsu razem byli. Biedne dzieci. Ciekawe po co oni na nich robili te dziwne doświadczenia, ale to tylko jak na razie tylko ty wyłącznie wiesz.
OdpowiedzUsuńNiestety godzina późna, a cały dzień na nogach byłam i mój mózg już nie potrafi normalnych zdań tworzyć, więc niestety komentarz krótki. Choć nawet jak jest ze mną dobrze to moje komentarze są pokręcone. Pozostaje mi teraz życzyć Ci jak najwięcej weny. Pozdrów też swojego przyjaciela dzięki któremu możemy czytać te twoje cudeńka.
Przyjaciel dziękuje i ja też :)
UsuńA tutaj trzecia :D. To po kolei :). Najpierw "NŻ", a później tutaj zawitam :D
OdpowiedzUsuńOhayo po raz drugi!!! Chociaż na „NŻ” nie byłam na tyle kulturalna, by się przywitać… Ech, wybacz. Powiem tak, a właściwie napiszę :D. Lisanna mnie wkurza, Natsu to bałwan numer 1 (BN1), a Gray – bałwan numer 2, w skrócie BN2. I teraz po kolei. Panna (dlaczego?! Znalazłaby se chłopa i spokój Natsusiowi, bo on należy do Lucy, choćby nie wiem co!!!) Strauss jest osobą wielce irytującą mnie, pana Dragneela, własne rodzeństwo i milion innych osób. Wiem, z tym rodzeństwem nie mam racji. Chyba. Pozostaje mi mieć tylko nadzieję, że tak właśnie jest. Chciałabym, żeby w jakiś magiczny sposób zniknęła z życia NaLu i pozwoliła im po prostu istnieć. Innej możliwości nie widzę. Teraz powieszam psy na Natsu. Jest BN1, bo (czytaj uważnie, zaraz będzie Litania Loretańska):
Usuń- powinien iść do Lucy
- następnie chwycić ja za ramiona
- docisnąć ciałem do ściany
- pocałować tak, żeby zabrakło jej tchu
- powiedzieć: „Kocham cię, Lucy. Nic poza tobą się nie liczy. Bądź moją na wieki” (tak, tak, R. to romantyczka. I chyba dlatego mój pseudonim rozpoczyna się na R. (przyp. autora) :)
- i zakończyć to wszystko namiętna miłością fizyczną.
O tak!!! R. lubi takie momenty we filmach, książkach i wszystkim, co czyta bądź ogląda. Naturalną koleją rzeczy jest wyznanie podobnej treści z ust Lucy. Nie chcemy, by Natsusia osądzono o to, że jest zboczeńcem. Ale my wiemy, że ma takie instynkty :D. No i został BN2. Dla tego pana oczywistą oczywistością powinna być miłość do Juvii. Bardzo mnie cieszy ten wątek u Ciebie, gdyż uważam, że GrUvia jest kawaii!!! Gray, pokaż, że jesteś facetem. Zabierz gdzieś Juvię, oświadcz się jej, weź z nią ślub i płódź dzieciątka ładne, jak ona i przystojne, jak ty. Heh, ja i moja wyobraźnia :D. W każdym razie ucieszył mnie fakt, że Mr Fullbuster przyznał się, że kocha (czaicie?), Juvię!!! I tak powinno być!!! Trzeba być twardym, nie miętkim :D.
Pędzę dalej niczym ślimak na bieżni :D. Pisanie komentarza zajmuję mi więcej czasu, niż czytanie rozdziału :D. Heh, ale jaja, co??? Ale R. już tak ma. Kocham SPAM, SPAM kocha mnie (średnio 3 razy na dzień pojawia się na kawę. To o czymś świadczy, prawda???), OlaRi kocha SPAM R., a przynajmniej R. ma taką nadzieję :D. Dobra, wracając do tematu. Następny fragment bardzo ciekawy. FBI szuka geniuszy, których można poświęcić sprawie. Ja tak to widzę, bo w końcu część z nich, jeśli nie wszyscy, nie żyją, bo byli mięsem armatnim FBI. W każdy razie sposób werbowania DS jest jak najbardziej w stylu federalnych. I jeszcze ta groźba więzienia. Jakbym oglądałam CSI :D. Tak już, niestety, jest. W każdym razie bardzo pozytywnie odebrałam powrót do przeszłości. Uwielbiam takie akcje i wspomnienia, a u Ciebie jest ich bardzo dużo. No, nie oszukujmy się, bo historia, którą wymyśliłaś, właśnie tego wymaga. I gites :D. Powiem Ci, że zmroził mnie opis eksperymentów i ciał. Ciężko się zastanawiam, jaką bestią trzeba być, żeby zrobić takie okropieństwa drugiemu człowiekowi??? Boże, dzieciom!!! Najbardziej bezbronnym, ufnym i uroczym istotom na świecie!!! Jakbym złapała takiego delikwenta, miałby się z pyszna. Oj, ja już bym odpowiednio się nim zajęła. Ktoś powie: „To tylko opowiadanie. Nie ekscytuj się tak”. Ok, ale realnie też zdarzają się takie zbrodnie i o nich się nie mówi. Zakopuje się takie informacje, by nigdy nie ujrzały światła dziennego, bo żaden człowiek nie zniesie takiej wiadomości. Media zasypują nas takimi newsami i jakoś z tym żyjemy. Ale uważam, że każdemu słuchającego i oglądające otwiera się nóż w kieszeni i z chęcią sprawiłby cierpienie tym, którzy dokonują zbrodni. No sorry, ale jakaś sprawiedliwość na świecie być musi!!! Uffff… Już odetchnęłam :D. Akcja z wtargnięciem do tego siedliska zła była bezbłędna. Opanowanie i zimna krew to bardzo ważne cechy, które posiada zarówno Igneel, jak i Metalicana. Cieszy mnie, że zabili strażników, że lekarz sam sobie odebrał życie i że udało im się uratować chociaż kilku chłopców. To jest cieszące. A wśród nich był Natsu ♥♥♥. I Igneel będzie miał pamiątkę na całe życie :D. Oprócz syna, otrzymał też bohaterską bliznę :D. I jeszcze to zdecydowanie, by przygarnąć Natsusia!!! Ach, to było cudowne ;). Gdy przeczytałam końcówkę, o tym uśmiechu, od razu miałam przed oczami Natsu, którego wyszczerz jest dla mnie najpiękniejszą rzeczą w anime ;). Uwielbiam wprost ten uśmiech!!!
UsuńPodsumowując, rozdział był świetny!!! Wyjaśnił wiele rzeczy :). Jakoś nie chciało mi się wierzyć, że Igneel miał żonę itd., dlatego brałam pod uwagę fakt adopcji. No i bardzo cieszy mnie ten fakt, bo teraz Lucy i Natsu mogą pisać własną, mam nadzieję, że szczęśliwą, historię ;). Ach!!! Jak ja uwielbiam tą parę!!! Niech są razem długo i niech będzie im w życiu różowo. Tylko najpierw BN1 musi się pokajać, by NaLu w ogóle zaistniało. No i Lucy musi rozwieść się z Lokim :D. A to będzie ciekawe :D. Pozdrawiam cieplutko :D
Mam nadzieję, że jakiś dużych błędów nie zrobiłam, a jeśli są, wybacz Olu. Jest godzina pierwsza w nocy. Moje oczy i mój umysł już od ponad godziny błagają o sen, dlatego wstawiam komentarz i czym prędzej idę w kimono. Dobranoc dla Ciebie i Twego wiernego druha :D.
PS. Kochana, to mnie bardzo razi:
Usuń- „Zaczął iść spowrotem do pracy.” – Nie ma takiego słowa w słowniku… Jest „z powrotem”. Błagam, popraw, bo serio daje po oczach. Przynajmniej moich :D. Ale R. znasz nie od dziś i wiesz, że poczepiać się musi.
I jeszcze kilka poprawek:
- „Czy mamy zaszczyt rozmawiać z Igneelem Dragneelem, detektywem komisariatu Fairy Tail.” – Zjadłaś znak zapytania ;);
- „- Przepraszamy za niedogodności. – przeprosił” – bez kropencji przed myślnikiem;
- „zaczął mówić jeden z zebranych” – kropka na końcu;
- „Zgodził się agent – A, więc zacznijmy” – kropka po „agent”, bez przecinka po „a”
- „Agent przeszył wzrokiem wszystkich zebranych” – zjadłaś kropkę ;D. Wiem, czepiam się. Wybacz R. tą jej dokładność ;). Będzie bardzo wdzięczna;
- „Opowiem Ci, to co ja widziałem i to co wszyscy kazali nam utajnić” – poprawnie przecinki będą tak ułożone: ”Opowiem Ci to, co ja widziałem i to, co wszyscy kazali nam utajnić”
- „Chodź musimy znaleźć ten pokój w którym trzymają te dzieciaki.” – Brakuje przecinków: ” Chodź, musimy znaleźć ten pokój, w którym trzymają te dzieciaki.”
- „- To co zawsze tylko teraz …” – a tutaj lepiej będzie tak: „- To, co zawsze. Tylko teraz …”
I to chyba wszystko ;). Nie wypisywałam słów, w których zamieniłaś literkę, bo to taki mały błąd jest, że wiesz. A każdy się domyśli, o co Ci chodziło ;).
Mówię, a niby sprawdzam, a tu jednak zawsze się coś zgubi :)
UsuńZdarza się Olu :D. Pozdrawiam :D.
UsuńRozdział jest świetny.
OdpowiedzUsuńPoznaliśmy historie Igneela, i przyznam że mnie zaciekawiła i spodobała... wiemy już że Natsu nie jest synem Igneela (oficjalnie), oraz że przeprowadzano na nich experymenty lub badania, i mnie ciekawi po co im to, oraz dlaczego?
(nie powiem że czekam na spotkanie Natsu i Lucy oraz NaLu)
Pozdrawiam i życzę weny i czekam na next
Świetny *o*
OdpowiedzUsuńBiedny komputer *^*ale brawa dla niego i dla ciebie za wytrwałość!
Zajebiste!
OdpowiedzUsuńBiedaczysko.. Biedny komputerek.... brawa dla niego i dla ciebie za wytrwałość
Jak Oli wena nie dopisuje, to ze złości wyrywa klawisze swojemu kompanowi xD
OdpowiedzUsuńAle faktycznie, brawa za wytrwałość dla laptusia, widać swoje już przeżył ale i trzyma się dzielnie :)
A niespodzianka z okazji dnia dziecka wspaniała, rozdział momentami chwytał za serce. Scena z chłopcem leżącym na stole mnie przeraziła... nic mą chyba jeszcze tak nie wstrząsnęło na tym blogu, jak to. I w bardzo ciekawy sposób ukazałaś starsze pokolenie DS, oraz fakt w jakich okolicznościach wzięli pod opiekę dzieciaki. Lubię takie retrospekcje, tym bardziej że ich głównym bohaterem był Igneel :D
Znalazłam kilka małych błędów, momentami znów akcja wydawała się lekko chaotyczna, ale wszystko czytało się zrozumiale, a fabuła rozdziału dała +10 do świetności ^.^
Co mnie najbardziej rozbawiło... początkowa rozmowa Natsu i Graya (no i tak Lisanna się dołączyła), oraz z retrospekcji o tym, że kobiety mają większe jaja :D Genialne :D
... piszę o błędach, a sama takie literówki wstawiam w komentarzu, że klękajcie narody:| Ale to chyba dlatego, że jestem świeżo po przeczytaniu rozdziału i emocje jeszcze nie opadły :D
UsuńEee u mnie to już chyba na stałe literówki i błędy :)
UsuńW pewnej chwili czytając zrobiło mi się niedobrze, ale lubię drastyczne momenty :D
UsuńFajny prezent zrobiłaś :D a ja go przeoczyłam :/
Wspaniałe :3
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie rozdziały od samego początku. Bardzo mi się podoba twój pomysł i czekam na kontynuację. Jest trochę literówek, ale to szczegół przy takiej akcji i napięciu w niektórych momentach.
Jak czytałam ten rozdział i poprzedni myślałam, że się potnę łyżeczką jak przeczytałam, że Igneel i Layla to rodzeństwo, ale na szczęście okazało się, że Natsu jest adoptowany i moje marzenia o paringu NaLu nie zostały utopione.
Tak więc czekam na następne rozdziały i życzę dużo weny
~Toshiko-chan :3
Wow świetne. miałaś wspaniały pomysł żeby zrobić takie kroniki o życiu Igneel'a i Layly . Zdziwiło mnie to że oni są rodzeństwem. Martwiłam się że Lucy i Natsu nie mogą być ze sobą ale później uświadomiłam sobie że przecież Natsu nie jest synem Igneel'a z krwi i kości i jeszcze dzisiejszy rozdział potwierdził mi to 100%. No nic ide czytać dalej :)
OdpowiedzUsuńUf... czyli Natsu i Lucy mogą być razem :3
OdpowiedzUsuńWspomnienia Igneela wyjaśniły przynajmniej kilka rzeczy
Zdenerwowała mnie Lisanna, ale to już normalne
Rozmowa Natsu z Gray'em może w końcu ruszy tego poerwszego, żeby coś zrobił w sprawie z Lucy