czwartek, 8 grudnia 2016

[Paranormal Activity Club] 7 lipca 1983


Przeciążone statki, brud, choroby, głód, brak wody…
Choć w pewnym momencie mogÅ‚o siÄ™ wydawać, iż najwiÄ™ksze zmartwienia ich opuÅ›ciÅ‚y, to rzeczywistość okazywaÅ‚a siÄ™ dużo bardziej okrutna i bezlitosna. Iskierka nadziei, która zapaliÅ‚a siÄ™, gdy weszli na pokÅ‚ad, zgasÅ‚a, kiedy tylko odkryli, jak jeszcze wiele przed nimi. Codzienny widok umierajÄ…cych ludzi przyprawiaÅ‚ ich o dreszcze i lÄ™ki, że wkrótce podzielÄ… taki sam los. ModlÄ…c siÄ™ do wszelkich bogów, bÅ‚agali o ratunek… prosili, by ten koszmar siÄ™ po prostu zakoÅ„czyÅ‚. Jednak wszystko trwaÅ‚o i trwaÅ‚o…
Dni mijały, a ratunku nie było. Bezkresne morze wydawało się nie mieć końca, niszcząc ostatki nadziei. Dopiero po piętnastu dniach podróży, gdy udało się dojrzeć pierwsze zarysy lądu, w sercach ludzi pojawiła się wiara, iż przetrwają. Było to tak niewiele, lecz to dzięki niej udało im się dotrzeć do ostatniego punktu podróży. Jednak cenę ponieśli przerażającą. Z kilku tysięcy uciekinierów z Pengrande przeżyło jedynie kilkuset.
Wycieńczeni, nie wyglądając jak istoty żywe, wylęgali się ze statków na ziemię, złudnie wierząc, że dotarli do kraju, w którym będą mogli zacząć nowe życie. Przekonani o dobroczynności królestwa Fiore nie mogli wiedzieć, co ich czeka, gdy tylko wyjdą na ląd.
Otoczeni przez chmarę żołnierzy, trzymających w rękach wymierzoną broń, krzyczeli, próbując wracać z powrotem na pokład. Uderzając się jeden o drugiego, zadeptywali na śmierć kompanów, którzy byli zbyt słabi, by utrzymać się na nogach. Dzieci spychane były do morza, kiedy tylko zostały odłączone od matek. Przetrwało ich tak mało, że jedynie garstka starszych była w stanie utrzymać się w miejscu. Wśród nich jedna, Erza dziewczynka o przepięknych oczach, która stała na przedzie szeregu, spoglądając prosto na gromadę wojskowych.
— STRZELAĆ!!!
Po całych dokach rozległ się donośny krzyk, a zaraz po nim nadleciała chmara strzał, padająca prosto na uciekinierów z Fiore, zabijając jednego po drugim. Leżący na ziemi stos trupów powiększał się z każdą sekundą, tworząc szkarłatną kałużę krwi, spływającą przez szpary desek prosto do morza. Ludzie wrzeszczeli, próbowali się chować, lecz to było na nic. Wszystko skończyło się dopiero w momencie, gdy podporucznik podniósł do góry dłoń, rozkazując, by zaprzestać ostrzału.
— SÅ‚uchajcie, Å›miecie! — odezwaÅ‚ siÄ™ w rodowitym jÄ™zyku obywateli Pengrande. — JesteÅ›cie tylko uchodźcami. DziÄ™ki wspaniaÅ‚omyÅ›lnoÅ›ci naszego króla zostaliÅ›cie uratowani przed rzeziÄ… na waszym kontynencie. Teraz macie okazjÄ™ spÅ‚acić ten dÅ‚ug. — ZamilknÄ…Å‚, a nastÄ™pnie wydaÅ‚ rozkazy żoÅ‚nierzom. — Każdy z was podejdzie do punktu, w którym odda caÅ‚y swój dobytek — kontynuowaÅ‚ — i wpisze siÄ™ w odpowiedni rejestr. Tym, którzy przeżyli, damy pracÄ™ i mieszkania. Warunkiem takiej umowy jest klauzura poufnoÅ›ci. JeÅ›li ktokolwiek szepnie sÅ‚owem, co tu siÄ™ staÅ‚o… — uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ szeroko — … zostanie stracony.
Każdy z uchodźców bez najmniejszych oporów szedł w wyznaczone miejsce i robił dokładnie to, co mu kazano. Bez żadnych sprzeciwów czy walk szli do niewoli, zostawiając wszystko, co mieli. Jednak tylko dzięki temu każdy z nich miał szansę, by przeżyć.
W pewnym momencie coÅ› niepokojÄ…cego zaczęło siÄ™ dziać. Ze stosu trupów powoli zaczęła siÄ™ wyÅ‚aniać jakaÅ› postać, trzymajÄ…ca siÄ™ rÄ™kÄ… za krwawiÄ…ce oko. Å»oÅ‚nierze podeszli do dziewczynki, która majaczyÅ‚a pod nosem „dziadku Rob, dziadku Rob”, a nastÄ™pnie chwycili jÄ… za rÄ™ce i zaczÄ™li ciÄ…gnąć w stronÄ™ caÅ‚ej grupy ludzi. Dziecko wiÅ‚o siÄ™, krzyczaÅ‚o, lecz nikt nie zwracaÅ‚ najmniejszej uwagi na jej zachowanie. Dopiero podporucznik, który prowadziÅ‚ akcjÄ…, zainteresowaÅ‚ siÄ™ jej sprawÄ… i podszedÅ‚ do niej.
— Erza? — zapytaÅ‚ zdziwiony mężczyzna. — Co ty tutaj robisz?
Wystraszona Erza przełknęła tylko ślinę. Nie rozumiała nic z tego, co mówił do niej ten człowiek. Choć wydawało jej się, że nie będzie próbował jej skrzywdzić, to były tylko jej przypuszczenia. Nie wiedziała, co może zrobić czy powiedzieć. Głos utkwił jej gardle, a ciało oblało się potem ze strachu. Nagle z tłumu wyskoczyła rudowłosa kobieta w wieku ok. trzydziestu lat, która z radością na sercu podbiegła do dziewczynki i wtuliła się w nią z całej siły. Erza, będąc całkowicie zaskoczona tym, co się dzieje, próbowała się wyrwać, jednak nagle usłyszała szept kobiety, która mówiła jej:
— Powiedz do mnie „mamo”, a przeżyjesz.
Nic nie rozumiaÅ‚a, jednak byÅ‚a w stanie wywnioskować, że to jej jedyna szansa. Zbyt wiele osób przez niÄ… zginęło, zbyt wiele poÅ›wiÄ™ciÅ‚o życie, by ona tu dotrzeć. Nie mogÅ‚a teraz zachować siÄ™ jak gÅ‚upia i zniszczyć wszystko na co tak pracowali dziadek Rob i Jellal…
— Mamo!!! — krzyknęła, zawijajÄ…c swoje rÄ™ce wokół szyi kobiety.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz